Od lutego 1996 r. importerzy kopiarek muszą płacić na rzecz twórców 1 proc. ceny netto od każdego sprowadzonego do kraju lub sprzedanego tutaj urządzenia. O to, żeby firmy płaciły, dba Stowarzyszenie 'Kopipol’. Za jego pośrednictwem gotówka trafia do twórców, artystów wykonawców i producentów wszelkich utworów chronionych prawem autorskim. W ten sposób na przykład autorom podręczników rekompensuje się straty, na jakie narażają ich studenci, którzy zamiast zapłacić za książkę, kopiują potrzebne rozdziały w punkcie ksero. Opłaty od urządzeń reprograficznych wprowadzono na różne sposoby w wielu krajach. W Polsce reguluje to punkt 20 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Mówi on, że 'producenci (polscy – przyp. red.) i importerzy urządzeń reprograficznych, umożliwiających pozyskiwanie kopii całości lub części egzemplarza opublikowanego utworu, są obowiązani do uiszczania organizacjom zbiorowego zarządzania, działającym na rzecz twórców, artystów wykonawców, producentów fonogramów i wideogramów oraz wydawców, opłat w wysokości nieprzekraczającej 3 proc. (w praktyce 1 proc. – przyp. red.) kwoty należnej z tytułu sprzedaży tych urządzeń i nośników’.

Pierwsze starcie

Gołym okiem widać, że w ustawie zabrakło jasnej definicji urządzenia reprograficznego. Dla firm było oczywiste, że ustawodawcy chodziło o kserokopiarki. Dlatego ich importerzy, choć niechętnie, zaczęli płacić nowy podatek. Twórcom i artystom to nie wystarczyło. Sześć lat temu jedno z ich stowarzyszeń wystąpiło z wnioskiem o rozszerzenie pojęcia 'urządzenia reprograficzne’ na skanery, drukarki i faksy. Do dzisiaj na przykład na internetowych stronach Stowarzyszenia 'Kopipol’ lansuje się opinię, że ustawa dotyczy 'wszelkich urządzeń służących, choćby między innymi, do kopiowania tekstów postrzeganych wzrokiem’. Czytamy dalej, że „takie ujęcie pozwala na objęcie tym zakresem także urządzeń wielofunkcyjnych (typu kopiarka-drukarka-faks lub komputer osobisty-faks-modem-skaner-drukarka)’. Gdyby kilka lat temu minister kultury uległ naciskom środowiska twórców i wydał stosowną interpretację, opłata, która dotyczy na razie tylko kopiarek, objęłaby także drukarki, skanery, a w zasadzie całe zestawy komputerowe.

Nic dziwnego, że do dyskusji włączyła się Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji (PIIT). Tłumaczyła ustawodawcy, że skanery i drukarki nie są typowymi urządzeniami reprograficznymi, gdyż mają 'inne podstawowe zastosowania polegające na wprowadzaniu i wyprowadzaniu informacji przetwarzanych przez program zapisany w komputerze’. Izba przekonywała, że 'stwierdzenie, iż mając komplet skaner, drukarkę i komputer z odpowiednim programem jest możliwe dokonanie skopiowania tekstu lub obrazu to prawda, ale taki sposób wykorzystania sprzętu jest mało użyteczny, wręcz sztuczny i nieopłacalny w stosunku do kopiowania z wykorzystaniem kopiarki’ (cytujemy opinię sprzed kilku lat).

Wreszcie PIIT dała ministrowi kultury wprost do zrozumienia, że 'natarczywe poszukiwanie dodatkowych funduszy zbieranych przez organizacje zbiorowego zarządzania od urządzeń, które służą innym celom niż urządzenia wymienione explicite w art. 20 powinno być wreszcie przerwane’. Według Izby 'ta droga postępowania spowoduje jedynie niepotrzebne ograniczenia dostępu do nowoczesnej techniki dla szerokich rzesz użytkowników’ (cytaty pochodzą z przesłanego do resortu kultury w drugiej połowie 1996 r. 'Poszerzenia stanowiska Rady Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji z 18 kwietnia 1996 roku w sprawie propozycji zmiany interpretacji Rozporządzenia MKiSz’).

Trzymać rękę na pulsie

Od tamtej chwili sprawa tymczasowo ucichła. Tymczasowo, bo jasne było dla wszystkich, że twórcy nie zawsze będą biernie przyglądać się, jak importerzy drukarek, skanerów (ostatnio także nagrywarek CD-RW) zbijają kokosy na sprzedaży urządzeń służących niektórym użytkownikom do łamania praw autorskich. Tym bardziej że w ciągu kilku lat znacznie wzrosła wartość polskiego rynku drukarek. To samo można powiedzieć o rynku materiałów eksploatacyjnych, skanerów i nagrywarek CD-RW.

Kiedy zatem w maju bieżącego roku resort kultury rozesłał do konsultacji długo oczekiwany projekt zmian w prawie autorskim, środowiska artystyczne wyczuły szansę na obciążenie dużej części rynku IT dodatkową opłatą. Na szczęście dla firm projekt ministra kultury niczego takiego nie zawierał. Były w nim jednak rozwiązania, które rozjątrzyły między innymi radiowców i wydawców prasy. Oburzenie obu tych środowisk było tak wielkie, że minister podarł projekt i na początku czerwca zaprosił zainteresowane strony do dyskusji nad dalszym jego kształtem. Z informacji uzyskanych przez CRN Polska wynika, że minister prawdopodobnie usłyszy między innymi propozycje nowej opłaty od sprzętu IT.

Uważamy, że do ustawy o prawie autorskim trzeba wprowadzić taką definicję urządzeń reprograficznych, żeby objęła obok kopiarek także drukarki, skanery i inne urządzenia IT, które pozwalają użytkownikom na tworzenie kopii utworów chronionych prawem autorskim – deklaruje Andrzej Gąsiorowski, specjalista ds. prawno-organizacyjnych Stowarzyszenia 'Kopipol’. – Poza tym naszą intencją jest objęcie opłatą na rzecz twórców również importerów i polskich producentów materiałów eksploatacyjnych do drukarek.

Według przedstawiciela 'Kopipolu’ resort kultury powinien zmienić także zapisy dotyczące wysokości opłat. Na razie ustawowo górną granicą jest 3 proc. ceny netto urządzenia, a w praktyce (zgodnie z rozporządzeniem towarzyszącym ustawie) opłata wynosi 1 proc. Andrzej Gąsiorowski uważa, że zadowalający byłby zapis o opłacie od 3 proc. do 5 proc. W efekcie o 3, 4 lub 5 proc. (w zależności od decyzji ministra kultury) wzrosłyby ceny drukarek, skanerów itd. Dlatego wydaje się, że branża IT musi uważnie patrzeć na ręce urzędnikom Ministerstwa Kultury, którzy pracują nad projektem noweli ustawy o prawach autorskich. Przede wszystkim jednak z urzędnikami trzeba rozmawiać, co od lat z mniejszym lub większym powodzeniem robi Krajowa Izba Gospodarcza Elektroniki i Telekomunikacji oraz PIIT.

Użytkownicy, zamiast importerów?

Swojej roli nie powinno przespać Krajowe Stowarzyszenie Importerów i Producentów Sprzętu Automatyki Biurowej. Założyli je kilka lat temu Marek Kozłowski z Oce, Tomasz Nazaruk z ATA-INT, Zbigniew Pióro z Ricoha, Przemysław Przybysz z Canona i Witold Tomaszek z HP. Celem stowarzyszenia jest zmiana modelu pobierania opłat od urządzeń reprograficznych. Jego członkowie nie kwestionują idei opłat. Uważają jednak, że system obowiązujący w Polsce jest niesprawiedliwy. Dlaczego – pytają – działający w zgodzie z prawem importerzy mają płacić za tych, którzy łamią prawa autorskie, nielegalnie kopiując utwory literackie, muzyczne, filmowe itd.? Niech płacą na przykład punkty ksero, które w dużej mierze żyją z tego procederu. Niech płacą instytucje i firmy, w których stoją kopiarki czy drukarki służące niektórym pracownikom do kopiowania książek i innych utworów. Takie właśnie rozwiązania funkcjonują w wielu krajach (np. w Szwajcarii i Holandii) i według informacji CRN Polska przynoszą twórcom większe wpływy niż model przyjęty u nas. Trudno się dziwić, jeśli wziąć pod uwagę, że na przykład każda szwajcarska firma, która używa sprzętu kopiującego, płaci twórcom roczny ryczałt w wysokości kilkuset franków. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę, że 'polski model’ – mało efektywny, ale za to łatwy do wprowadzenia – wybrało zaledwie kilka państw (m.in. Austria, Belgia, Hiszpania), które być może już niedługo w ogóle z niego zrezygnują.

Zabiega o to EICTA, europejska organizacja reprezentująca interesy firm sektora elektronicznego (należy do niej między innymi polski KIGEiT). Od listopada ubiegłego roku EICTA prowadzi w Unii Europejskiej akcję lobbingową dotyczącą naliczania opłat za prawa autorskie od urządzeń i nośników cyfrowych. Organizacja przekonuje, że rozszerzenie opłat za prawa autorskie na urządzenia cyfrowe do nagrywania i przechowywania danych zaszkodzi klientom, twórcom i całemu przemysłowi elektronicznemu w Europie. Opłaty takie powiększają ceny produktów takich, jak: komputery osobiste, drukarki i nośniki informacji. Poza tym EICTA powtarza argument, że obecny system naliczania opłat za prawa autorskie nie jest sprawiedliwy, ponieważ zmusza do ich płacenia także tych, którzy nie wykonują żadnych prywatnych kopii. I dlatego według EICTA trzeba wykorzystać technologie IT i zaprząc je do pracy na rzecz twórców. Jak? Na przykład każda oryginalna płyta CD powinna być tak zakodowana, żeby się nie nadawała do wielokrotnego kopiowania. Umożliwiają to ogólnie dostępne środki do kopiowania (Technical Protection Measures – TPM).

Kolejnym rozwiązaniem, po które wystarczy sięgnąć, są elektroniczne narzędzia do zarządzania kopiami (Digital Rights Management – DRM). Zapewniają wynagradzanie twórców z dokładnością do jednej kopii (kopiowanie jest możliwe dopiero po uiszczeniu opłaty). Ergo: niech płacą użytkownicy i kopiarnie, nie zaś wszyscy, którzy są zmuszani do zakupu urządzeń droższych o ustawową opłatę.

KIGEiT [IN]
tel. (22) 840-65-22, faks (22) 851-03-00
www.kigeit.org.pl

Kopipol [IN]
tel. (41) 342-44-36, faks (41) 342-44-35
www.kopipol.kielce.pl

Ministerstwo Kultury [IN]
tel./faks (22) 620-02-31
www.mk.gov.pl

PIIT [IN]
tel. (22) 628-22-60, faks (22) 628-55-36
www.piit.org.pl