Podpisany przez ComputerLand kontrakt z HP na realizację części nieinformatycznej systemu IACS ma obecnie niewielkie szanse na realizację w zakładanym pierwotnie wymiarze – twierdzi Sobiesław Pająk, analityk Centralnego Domu Maklerskiego Pekao SA. – Oznacza to, że spółka nie otrzyma 72 mln zł. Co więcej, uzyskane dotychczas 15 mln zł będzie prawdopodobnie jedynym wpływem z tytułu wykonanych już prac związanych z realizacją części nieinformatycznej.

Wypowiedzi CoputerLandu są wyważone, jednak trudno doszukać się w nich optymizmu.

Umowa z HP jest renegocjowana i trudno przewidzieć, jakie ostatecznie konsekwencje będą z niej wynikały dla ComputerLandu – powiedział CRN Polska Michał Michalski, rzecznik prasowy ComputerLandu. – Jednak niezależnie od efektu końcowego nie powinna ona istotnie wpłynąć na nasze wyniki w 2002 roku. Kontrakt zawarty z HP jest jedną z kilku dużych umów obecnie realizowanych.

Na podstawie tych twierdzeń można by wysnuć wniosek, że w gruncie rzeczy największy kontrakt w historii firmy nie był dla ComputerLandu aż tak ważną sprawą. W to oczywiście trudno uwierzyć. Jednak sprawa może mieć dla ComputerLandu znacznie mniej poważne konsekwencje, niż można byłoby się spodziewać.

– Dziś nie można wykluczyć, że ComputerLand straci przynajmniej część potencjalnych wpływów z wartego 72 mln zł kontraktu – twierdzi Katarzyna Perzak, analityk Domu Maklerskiego BIG BG. – Do tej pory spółka uzyskała za wykonane prace 15 mln zł. Warto jednak zwrócić uwagę, że nawet gdyby doszło do zerwania umowy, ze względu na stosunkowo małą marżę przedsiębiorstwo może zanotować istotny spadek przychodów, ale nie zysków.

Straty więc mogą okazać się – zdaniem analityków – mało znaczące. Co więcej, mimo wszystko firma prawdopodobnie będzie mogła jeszcze zarobić na systemie IACS.

– ComputerLand ma szansę na wykonywanie innych prac – wyjaśnia Sobiesław Pająk. – Prezes HP oświadczył, że widzi spółkę jako podwykonawcę części informatycznej systemu. Trudno jednak oczekiwać, aby wartość tych prac zrekompensowała brak zakładanych wcześniej wpływów. Można przypuszczać, że portfel zamówień Computerlandu szacowany w 2002 r. na 250 mln zł zmniejszy się o około 50 mln zł.

W przypadku ComputerLandu 50 mln zł to wcale nie szokująca suma. Konflikt związany z przetargiem na IACS ma jednak nie tylko aspekt finansowy. W grę wchodzą potencjalne straty związane z pogorszeniem wizerunku firmy, które – z niejasnych przyczyn – dotyczą w znaczenie większym stopniu HP niż ComputerLandu. Być może dlatego firmie łatwiej robić dobrą minę do złej gry, chociaż to właśnie ComputerLand, a nie HP, jest bezpośrednio odpowiedzialny za najistotniejsze dla całej sprawy zatrudnienie Maksymiliana Delekty (wcześniej przewodniczącego komisji przetargowej ARiMR) w spółce AgroComp.

Nie do końca możemy zgodzić się z zarzutami kierowanymi pod adresem ComputerLandu, a dotyczącymi podmiotu zależnego i osób tam pracujących – twierdzi Michał Michalski. – Z faktu powstania AgroCompu nigdy nie robiliśmy tajemnicy, podobnie zresztą jak z powołania na jego szefa Maksymiliana Delekty. O jego zatrudnieniu decydowało jedynie doświadczenie, jakie zdobył m.in. w czasie 10-letniego kierowania KRUS-em. W chwili gdy Unia Europejska przekazała zastrzeżenia w tej sprawie Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, ta HP, a ten ComputerLandowi, zdecydowaliśmy o natychmiastowym odwołaniu Maksymiliana Delekty. Od tego czasu nie pracuje on w ComputerLandzie ani żadnym jego podmiocie zależnym.

Fakt, że ComputerLand 'nie do końca może się zgodzić z zarzutami' niewiele wnosi do sprawy. Kierownictwo firmy mogło przewidzieć, że to, co w Polsce jest – niestety – powszechną praktyką, będzie nie do przyjęcia dla (pod pewnymi względami bardziej cywilizowanej) Unii. Jakie będą konsekwencje tej 'pomyłki' dla wizerunku ComputerLandu? Zdaniem analityków wydaje się mało prawdopodobne, by były one naprawdę poważne.

ComputerLand dotychczas miał na rynku opinię spółki solidnej i działającej na uczciwych zasadach – podkreśla Katarzyna Perzak. – W przeciwieństwie do innych dużych przedsiębiorstw informatycznych notowanych na GPW nie był podejrzewany o wyprowadzanie zysków czy nieetyczne postępowanie w celu zdobycia nowych umów. Zdarzenia, jakie były następstwem podpisanej latem 2001 r. umowy z HP, mogą jednak budzić wątpliwości co do uczciwości spółki. ComputerLand przede wszystkim może stracić na reputacji z powodu powołania na prezesa AgroCompu byłego szefa komisji przetargowej, która decydowała o wyborze kontrahenta do przygotowania i wdrożenia systemu IACS. Tymczasem to ten podmiot z ramienia giełdowej spółki realizuje kontrakt z HP, co w opinii niektórych specjalistów ma znamiona korupcji.

Czy jednak pogorszenie wizerunku może się w dalszej perspektywie odbić na finansach firmy? Według analityków jest to mało prawdopodobne. – Dużo dotkliwszy niż strata kontraktu byłby dla spółki brak zamówień z sektora publicznego, będący konsekwencją zawirowań powstałych wokół systemu IACS – uważa Sobiesław Pająk. – Czy tak się stanie, okaże się za 3 – 6 miesięcy. Ze względu na to, że duże kontrakty informatyczne w kraju są dziś w stanie realizować tylko dwie polskie spółki, trudno przypuszczać, aby doszło do realizacji takiego scenariusza.