W wypowiedziach szefów największych polskich firm integracyjnych oceniających 2001 rok przeważa pesymizm. Recesję czy też spowolnienie gospodarki odczuli zarówno producenci sprzętu sieciowego, jak i producenci oprogramowania. Nie najlepsze nastroje panują także wśród dostawców usług internetowych. Jedynie prezes Oracle’a jest optymistą. Jego firma w tym roku podwoiła zysk. Dla klientów końcowych coraz większe znaczenie ma już nie tylko cena, ale i koszt serwisu rozwiązań sieciowych. Decydują się na kupno urządzeń, dzięki którym będą mogli obniżyć koszty działalności.

Trzeba zarabiać, a nie wydawać

Andrzej Gradzi, prezes Internet Partners

Pierwsza połowa 2001 roku była stosunkowo korzystna dla branży internetowej. Objawy ogólnej recesji w gospodarce oraz widmo spadku popytu na usługi internetowe zaczęły docierać do uczestników rynku internetowego dopiero w drugiej połowie roku. Na obraz stanu branży wpływał również rozwój sytuacji w kilku firmach, które wpadły w tarapaty finansowe głównie na skutek przeinwestowania i niedostatecznego zrozumienia jednej z podstawowych zasad prowadzenia biznesu: działalność gospodarczą prowadzi się po to, aby zarabiać, a nie po to, żeby wydawać pieniądze. W końcu roku, czyli w okresie akceptowania budżetów na nowy rok, wiele z tych firm po prostu zbankrutowało, ponieważ ani udziałowcy, ani wierzyciele nie byli skłonni dłużej ich finansować.

Myślę, że klienci i użytkownicy internetowi powinni być usatysfakcjonowani ogólnym wzrostem jakości usług dostępu do Internetu, który miał miejsce w 2001 roku. Główni operatorzy zwiększyli przepustowość sieci szkieletowych (krajowych i międzynarodowych). Pojawiła się możliwość uzyskania szerokopasmowego dostępu do Internetu przez łącza radiowe, oferowane przez kilku operatorów, oraz usługi z gwarancją jakości (tzw. SLA). W 2001 roku nie nastąpiła jednak oczekiwana przez klientów obniżka cen korzystania z Internetu. Niezależni jego dostawcy w większości przypadków notują straty i potrzebują pomocy finansowej z zewnętrz, co uniemożliwia obniżkę cen. Jednocześnie spadek cen na ich usługi zależy w dużej mierze od wzrostu skali działalności poszczególnych dostawców. Możliwości takiego wzrostu są dzisiaj ograniczone z powodu występowania silnych barier, takich jak długotrwałe procedury związane z uzyskaniem pozwoleń, brak szerokiego dostępu do tzw. ostatniej mili, brak jasnych procedur rozliczeń między operatorami itp. W 2001 roku podejmowane były próby ograniczenia niektórych z tych barier, ale nowe rozwiązania będą w praktyce wprowadzane w 2002 roku, a ich realny wpływ na rynek może być zauważalny dopiero w 2003.

Coraz mniej na serwery

Grzegorz Tomasiak, prezes IBM

W 2001 roku firmy wydały na sprzęt komputerowy, głównie serwery, mniej niż w roku 2000 roku. Przewidujemy, że podobnie będzie również w 2002 roku, chociaż nadal wydatki na sprzęt będą stanowiły największą część wszystkich wydatków na IT.

Miniony rok mogą uznać za udany firmy oferujące rozwiązania dla Wintela i Linuksa, które zdecydowanie zwiększają swoje udziały w rynku kosztem innych dostawców sieciowych systemów operacyjnych. Na rynku rozwiązań dla małych i średnich przedsiębiorstw nastąpiły istotne zmiany. W połowie roku pojawiły się serwery w cenie poniżej 1000 dol. i od razu stały się przebojem rynku, bijąc rekordy sprzedaży. Około 10 proc. tych serwerów współpracuje z systemem operacyjnym Linux. Pojawili się również producenci oprogramowania oferujący rozwiązania tylko dla tego systemu. Dla systemów klasy ERP przygotowano wydajne i stabilne serwery dwu- i czteroprocesorowe, pracujące w Wintelu, przeznaczone głównie do rozwiązań dla około 100 użytkowników.

Rynek serwerów klasy RISC rośnie wolniej niż średnie nakłady na IT. Wiąże się to ze wzrostem wydajności i możliwości serwerów intelowskich oraz procesem centralizacji i konsolidacji aplikacji, które będą się pogłębiały w najbliższych latach. W związku z tym sprzedaż serwerów dużych (w cenie powyżej 100 tys. dol.) przestała rosnąć. Już od kilku lat, w tym także w 2001 roku, inwestowano w systemy informatyczne. W najbliższych latach można spodziewać się zwiększonych nakładów na inne systemy, m.in. hurtownie danych.

Liczy się outsourcing

Sławomir Chłoń, prezes ComputerLandu

Rok 2001 dla branży IT to okres zastoju. Liczba spektakularnych i dużych projektów była znikoma. Zweryfikowano sądy na temat internetowych przedsięwzięć gospodarczych. Inwestorzy , którzy wcześniej ulegli magii słowa 'sieć’, zaczęli uważniej liczyć straty, koszty i planowane zyski. Dobrze, że tak się stało, bo na rynku mogą pozostać tylko te przedsięwzięcia, w które się planowo i rozważnie inwestuje, i które przynoszą autentyczne biznesowe korzyści.

Rok ten jednak nie był złym okresem dla paru spółek integratorskich. Klienci oczekują nowych rozwiązań, które umożliwiają wprowadzanie nowych usług w jeszcze krótszym czasie i z jeszcze wyższą jakością. Rozwiązania te pozwalają na utrzymanie się na rynku lub nawet zwiększanie w nim udziału. Firmy IT, które były w stanie sprostać takim potrzebom, radziły sobie nieźle. Ale takich firm jest zaledwie kilka. Klienci też coraz wyraźniej zwracają się do spółek integratorskich z zamówieniami na świadczenie usług outsourcingowych. To, co robi kilkudziesięciu czy kilkuset informatyków na etacie, może zrobić wyspecjalizowana firma, która korzysta z najnowszych rozwiązań.

Nadal transformacja

Paweł Piwowar, prezes Oracle’a

Miniony rok dla branży bazodanowej w Polsce był bardzo dobry, a dla Oracle’a – wręcz świetny (zanotowaliśmy niemal dwukrotny wzrost sprzedaży licencji naszych baz danych). Powodów jest kilka. Duże przedsiębiorstwa informatyzowały kolejne sfery działalności i rozszerzały liczbę użytkowników oraz zwiększały moc swoich serwerów. Średnie i małe firmy nabywały renomowane produkty. Rezygnując z przestarzałych technologii (Clipper), inwestowały często w nowoczesne bazy danych. Trend ten spowodowany jest również faktem znacznego powiększenia atrakcyjności ekonomicznej zakupów produktów z tzw. górnej półki. Baza Oracle’a po zmianie cen w 2000 r. przestała już być produktem luksusowym, stała się o wiele przystępniejsza dla firm z sektora MSP.

Rynek bazodanowy w Polsce przechodzi od dwóch lat poważną transformację. Coraz mniej liczą się firmy, które weszły na rynek polski jako pierwsze, jeszcze na przełomie lat 80. i 90. (Informix, Progress, Sybase). Nasz rynek staje się taki sam, jaki jest w krajach rozwiniętych gospodarczo. Tam króluje dziś 'wielka trójca’ baz danych: Oracle, IBM i Microsoft. Tych trzech producentów podzieliło światowy rynek praktycznie między siebie, opanowując – według raportu Dataquest – aż 84 proc.! (Oracle – 42 proc., IBM – 29 proc., Microsoft – 13 proc.). W Polsce Oracle ma ok. 40 proc. rynku.

Młoda branża sobie poradziła

Jerzy Szymura, prezes 2Si

W 2001 roku rynek IT wzrósł nieznacznie. Należy jednak docenić fakt, że rósł mimo dekoniunktury. To dowód, że nasza stosunkowo młoda branża potrafi sobie poradzić w niełatwych warunkach. W 2001 roku na ocenę branży IT negatywnie wpływa słaba kondycja finansowa spółek internetowych, tzw. dotcomów, i nieporozumienie wiążące się z zaklasyfikowaniem tych spółek do branży informatycznej. A przecież dotcomy łączy z informatyką tylko to, że wykorzystują zaawansowane rozwiązania informatyczne, głównie dotyczące Internetu. Problemy finansowe tych spółek i ich spektakularne upadki – głównie w USA, podważyły zaufanie do rynku firm z sektora IT.

Sytuacja branży informatycznej wpłynęła także na kondycję przedsiębiorstw z nią powiązanych. Przede wszystkim odbiła się na sytuacji przedsiębiorstw handlowych, np. spółek zajmujących się sprzedażą hurtową wyrobów IT, mediów i firm świadczących usługi finansowe naszemu sektorowi. Kondycja przedsiębiorstw handlu hurtowego wyrobami IT jest oczywiście pochodną przychodów branży IT. Inwestowanie w nowe obszary działalności przy bardzo ograniczonym dostępie do kapitału inwestycyjnego i obniżonej rentowności jest nieporozumieniem lub kreowaniem fikcyjnego wizerunku firmy. Szczególnie, gdy przedsięwzięcia te wymagają znacznych inwestycji i długich cykli inwestycyjnych. Nie wierzę w sukces tworzenia od zera firm integracyjnych ze środków obrotowych spółek dystrybucyjnych. Mówiąc o 2001 r., nie można pominąć milczeniem negatywnych zjawisk, jakie miały miejsce w branży IT. Szeroko komentowane w prasie 'afery’, związane z realizacją kontraktów informatycznych dla sektora publicznego, z pewnością wpłynęły negatywnie na obraz i kondycję firm tego sektora. Uważam, że powinniśmy zająć wyraźne stanowisko w sprawach związanych z przestrzeganiem nie tylko prawa, ale również zasad etyki biznesowej. Powinniśmy solidarnie występować w ich obronie. Leży to w interesie całej branży.

Każdy grosz jest ważny

Paweł Jachyra, Country Manager 3Com

Na pewno nie był to najlepszy okres dla branży IT, jednak jestem pewny, że firmy oferujące nowoczesne i jednocześnie proste w obsłudze, niedrogie rozwiązania mają jeszcze przed sobą najlepsze czasy. Wszyscy użytkownicy zaczęli skrupulatnie przyglądać się inwestycjom, nie tylko cenie zakupu urządzeń, ale też długofalowym kosztom ich obsługi i modernizacji. Po raz pierwszy w historii branży na rynku nastąpiła się stagnacja i spadki obrotów firm informatycznych. Zmusiło to producentów, dystrybutorów i resellerów do przemyślenia swoich działań i obniżenia kosztów.