W zeszłym roku na NewConnect zadebiutowało kilkanaście spółek informatycznych. Postanowiliśmy zapytać menedżerów z tych firm, co zyskały ich spółki dzięki wejściu giełdę. W zgodnej opinii wszystkich odpowiadających giełdowe przedsiębiorstwo jest znacznie bardziej wiarygodne w oczach potencjalnych kontrahentów, klientów i pracowników niż nienotowane na warszawskim parkiecie. Niektórym firmom udało się pozyskać stabilnych inwestorów. Nieliczne otrzymały spory zastrzyk gotówki, który umożliwi im dalszy rozwój. Przedstawiciele wielu notowanych spółek mówią też, że NewConnect jest dla nich tylko pewnym etapem rozwoju. Część przedsiębiorców chciałaby, aby w najbliższym czasie ich firmy weszły na centralny parkiet.

Bez zamówień, ale…

Paweł Gurgul, członek zarządu i współwłaściciel PGS Software, jest bardzo zadowolony z debiutu firmy na rynku NewConnect. Choć przyznaje, że korzyści, które uzyskała jego spółka, trudno przeliczyć na pieniądze.

Nie spodziewaliśmy się, że po wejściu na giełdę będziemy zdobywali więcej zamówień niż przed debiutem – twierdzi. – Ale nasi klienci mówią, że staliśmy się bardziej wiarygodni. Jeszcze kilkanaście miesięcy temu PGS był postrzegany jako spółka rodzinna, założona przez dwóch braci. Teraz to się zmieniło. Nawet potencjalni pracownicy widzą nas inaczej. Wiadomo, że rozwój firmy jest w pewnym stopniu uwarunkowany zatrudnieniem wykwalifikowanych informatyków. Obecnie najlepsi programiści, pracujący wcześniej w dużych korporacjach, nie boją się przejść do nas, bo nie jesteśmy już nieznanym nikomu przedsiębiorstwem, ale spółką notowaną na NewConnect.

Szefowie PGS mówią, że firma nie weszła na giełdę, by zdobyć pieniądze. Przed debiutem nie było dużej emisji akcji. Mimo to nie narzekają na brak gotówki w firmowej kasie.

Mamy pieniądze i nie spieszymy się z nową emisją – wyjaśnia Paweł Gurgul. – Dziś koniunktura na rynkach kapitałowych jest słaba. Jeśli inwestorzy ponownie zainteresują się rynkami giełdowymi, rozważymy, czy wyemitować nowe akcje. Uważamy, że nasza firma jest więcej warta, niż wskazywałaby wartość rynkowa jej akcji. Sądzę, że 22 grosze za walor to zdecydowanie za mało. Przy takim poziomie cen na pewno nie przeprowadzimy emisji. Ale poradzimy sobie bez dopływu pieniędzy z giełdy. I to nawet w czasach dającego się odczuć spowolnienia gospodarczego.

Wkrótce nowa emisja

Nową emisję przygotowuje Index Copernicus. Spółka, która jest właścicielem portalu zawierającego bazę naukowców z całego świata, chce wyemitować nowe papiery z prawem poboru.

Pierwszy krok, czyli debiut na giełdzie, zrobiliśmy w 2008 r. – mówi Stefan Garus, szef przedsiębiorstwa. – Teraz czas na kolejny, czyli następną emisję papierów przeznaczoną dla akcjonariuszy naszej firmy. Mamy ambitne plany i na ich realizację potrzebujemy gotówki.

Index Copernicus chce uzyskać z emisji kilka milionów złotych, które przeznaczy na dalszy rozwój, m.in. na zakup nowoczesnego oprogramowania i sprzętu. Zdaniem szefa spółka systematycznie się rozwija, a skutków spowolnienia gospodarczego na razie nie odczuwa.

Nasza sytuacja jest dobra – zapewnia Stefan Garus. – Jeśli uda nam się sprzedać akcje nowej emisji, na pewno zatrudnimy kolejnych pracowników. Głównie do działu sprzedaży.

Jego zdaniem debiut przedsiębiorstwa na parkiecie uwiarygodnił je.

Teraz w akcje naszej firmy inwestują poważni biznesmeni – mówi Stefan Garus. – I są to inwestorzy wywodzący się z spoza grona założycieli firmy.

TELEINFORMATYCZNY NEWCONNECT

Obecnie na rynku NewConnect notowane są walory 15 spółek IT:

– Infosystems,

– Index Copernicus,

– Inteliwise,

– Marsoft,

– Makolab,

– Mineral Midrange,

– Perfect Line,

– PGS Software,

– Rodan Systems,

– S4E,

– SSI,

– Suntech,

– Telestrada,

– Verbicom,

– XPlus.

Informatyka i deweloperka

Bardzo zadowolony z debiutu na giełdzie jest też Tomasz Bistulas, kierownik biura giełdy w SSI. Uważa, że samo znalezienie się na parkiecie jest formą taniej reklamy. Oczywiście SSI poprawiło nie tylko swój wizerunek. Do kasy wrocławskiego przedsiębiorstwa wpłynęły pieniądze od inwestorów.

Gotówka z emisji zasiliła kapitał obrotowy – wyjaśnia Tomasz Bistulas. – Część środków wykorzystaliśmy na przejęcie dwóch spółek, informatycznej i deweloperskiej. Chcemy zdywersyfikować naszą działalność. Przejęta firma budowlana będzie wykonywała obiekty we Wrocławiu.

Zdaniem kierownika biura giełdy w SSI działalność budowlaną można łatwo zsynchronizować z informatyczną.

Zamierzamy budować hale wielkopowierzchniowe i hotele – mówi Tomasz Bistulas. – Następnie w tych obiektach będziemy instalowali rozwiązania do monitoringu oraz systemy przeciwpożarowe. Uważam, że dzięki przejęciom mamy większe możliwości rozwoju niż przeciętna firma informatyczna.

Menedżerowie wrocławskiej spółki mówią też, że już w niedalekiej przyszłości SSI chce przejść na rynek główny. Tomasz Bistulas zapewnia, że trwają prace nad prospektem emisyjnym. Planom tym nie przeszkodzi nawet kryzys finansowy. Szef biura giełdy SSI twierdzi, że firma nie odczuła spowolnienia, ale przyznaje, że 2009 może być trudnym rokiem.

Dla CRN Polska mówi Józef Dusza, szef S4E.
CZUJĘ NIEDOSYT

W 2008 r. na alternatywnym rynku notowań nie wydarzyło się wiele ciekawego. Na początku roku wydawało się, że zadebiutuje około 100 spółek. Planów tych nie udało się zrealizować. Niewątpliwie w pewnym stopniu jest to efekt kryzysu w USA. Wiele rodzimych firm po prostu zrezygnowało z upublicznienia akcji w obawie przed kryzysem. Wartość NC-Index spadła poniżej 40 punktów. Ale na innych giełdach nie jest lepiej. Wartości indeksów na dużo stabilniejszych rynkach bardzo się ostatnimi czasy obniżyły. Nie można się więc dziwić, że spadki pojawiły się też na NewConnect.

Ucierpiał także kurs akcji naszej firmy. Przypomnijmy, na początku ub.r. kurs akcji był w trendzie horyzontalnym, a w ostatnich miesiącach nasze walory zostały przecenione. W połowie grudnia za jedną akcję S4E płacono 6,45 zł. W obecnej sytuacji rynkowej kurs akcji – to jedno, a plany i dokonania firmy – to drugie. W 2008 r. kolejny raz podwoiliśmy przychody, przekraczając 100 mln zł. Trudno powiedzieć, co będzie w 2009 r. Sektor finansowo-bankowy może mieć problemy, ale ewentualną utratę przychodów prawdopodobnie uda nam się skompensować zwiększeniem liczby projektów w sektorze publicznym. Coraz więcej kupują też firmy MSP. Nasi partnerzy wdrażają coraz więcej systemów w tych przedsiębiostwach. Także sektor publiczny z kwartału na kwartał kupuje coraz więcej. Mamy informacje z kręgów rządowych, że sektor państwowy ma dużo pieniędzy do wydania na systemy informatyczne. Nawet zatem jeśli kryzys się pogłębi, powinniśmy wyjść obronną ręką. A mamy bardzo dobry produkt na gorsze czasy.

Nie chcą na GPW

Na razie o debiucie na centralnym parkiecie nie myśli Łukasz Mleczko, prezes Perfect Line i największy akcjonariusz tej spółki. Mówi, że kapitalizacja firmy jest na razie zbyt mała, aby decydować się na debiut na głównym parkiecie. Perfect Line przez jakiś czas pozostanie zatem na rynku NewConnect. Dla prezesa firmy nie stanowi to jednak żadnego problemu.

Debiut na rynku alternatywnym zdecydowanie poprawił nasz wizerunek – utrzymuje Łukasz Mleczko. – Przez potencjalnych kontrahentów jesteśmy postrzegani jako firma bardziej wiarygodna i stabilna niż jeszcze rok temu. Obecnie publikujemy regularnie raporty giełdowe i każdy inwestor może sprawdzić naszą sytuację finansową.

A sytuacja spółki jest dość dobra. Perfect Line prognozuje, że w 2008 r. uda jej się uzyskać wyższe niż w 2007 przychody. Prezes firmy twierdzi, że spadnie zysk netto (artykuł pisano w drugiej połowie grudnia 2008 – przyp. red.), na co z pewnością wpłynął kryzys gospodarczy. Także kurs akcji spółki systematycznie spada. Jeszcze w połowie roku za walor Perfect Line płacono ponad 8 zł. Podczas sesji grudniowych kurs akcji spadł poniżej 1,7 zł. Łukasz Mleczko uważa, że to zdecydowanie za mało.

Jestem zdania, że akcje naszej spółki są niedoszacowane – mówi. – Firma jest w dobrej kondycji. Dzięki emisji pozyskaliśmy kapitał, a także w pewnym stopniu udało się wypromować naszą markę. Można powiedzieć, że szersze grono inwestorów poznało Perfect Line.