Wniosek o pomoc finansową na wprowadzenie na rynek nowej aplikacji złożony przez krakowskie IT Vision liczył 30 stron maszynopisu. Inna firma, starając się o unijne środki na zakup serwera i oprogramowania do obsługi hostingu (o wartości niemal 1 mln złotych), musiała przedłożyć dokumenty i uzasadnienia, których objętość wyniosła, bagatela, ponad 160 stron. Już te dwa przykłady świadczą najlepiej o tym, że do otrzymania pieniędzy z Unii Europejskiej prowadzi długa i ciernista droga. Jest jednak o co walczyć. W pierwszym przypadku unia pokryła 60 procent kosztów, a w drugim około dziesięciu (ponad 100 tys. złotych).

Początki eurokracji…

W naszym kraju działa dziewięć dotacji celowych o nazwach: 'Program promocji eksportu’, 'Program wprowadzenia do eksportu’, 'Wstęp do jakości’, 'Innowacje i technologie dla rozwoju przedsiębiorstw’, 'Przygotowanie do działania na rynku europejskim’, 'Program rozwoju przedsiębiorstw’, 'Program rozwoju przedsiębiorstw eksportowych’, 'Fundusz dotacji inwestycyjnych’, 'Dotacja dla organizacji wspierania biznesu’. Wszystkie finansowane są z funduszu Phare. Instytucją powołaną do rozpatrywania wniosków i przydzielania środków jest Państwowa Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości. Zatrudnieni w niej specjaliści doradzają przedsiębiorcom, z którego funduszu skorzystać i jak wypełnić wniosek. Przedstawiciele firm starających się o dotacje zgodnie przyznają, że doradztwo jest konieczne. Przebrnięcie przez procedurę kwalifikacyjną nie jest bowiem łatwe. Urzędnicy PARP nieoficjalnie przyznają, że ponad połowa wniosków o dofinansowanie odrzucana jest z tzw. względów formalnych (zwykle są to po prostu źle wypełnione formularze).

W praktyce oznacza to, że przedsiębiorca wnioskuje np. o dofinansowanie promocji swojego produktu na zagranicznych rynkach, ale zapomina dołączyć biznesplan, a czasami nawet opis samego produktu. Trudno więc przekazać pieniądze na coś, czego się nie zna – tłumaczą urzędnicy PARP.

Tymczasem przedsiębiorcy mówią krótko: PARP chce być świętszy od papieża i w obawie przed krytyką ze strony instytucji europejskich odrzuca wnioski pod byle pretekstem.

Urzędnicy uparli się, aby oszczędzać cudze pieniądze – narzekają przedstawiciele firm.

(Nie)skuteczne informowanie

Nic więc dziwnego, że w Polsce działają komercyjne firmy zajmujące się doradztwem w zakresie występowania o unijne środki. Za usługę płaci się zwykle wynegocjowany procent otrzymanych przez przedsiębiorstwo pieniędzy. Porad udzielają także regionalni partnerzy PARP – agencje rozwoju regionalnego, których placówki znajdują się w każdym województwie.

Specjaliści PARP twierdzą tymczasem, że niewielka liczba przyznawanych dotacji nie wynika z problemów proceduralnych, lecz z… niechęci przedsiębiorców do występowania o dofinansowanie. Wśród biznesmenów krąży natomiast opinia, że aby starać się o unijną dotację, trzeba zdobyć promesę kredytową na planowaną inwestycję. Okazuje się, że PARP (a za jego pośrednictwem Komisja Europejska) nie wymaga tego dokumentu. Podpisanie umowy na unijną dotację jest natomiast doskonałym argumentem w negocjacjach z bankiem.

To bardzo rozpowszechniona opinia – mówią pracownicy PARP-u. – Staramy się ją zmienić, ale okazuje się, że poczta pantoflowa jest skuteczniejsza od naszych akcji informacyjnych.

Ta wypowiedź najlepiej chyba charakteryzuje przyczyny niechęci przedsiębiorców do walki o unijne pieniądze. Od lat w naszym kraju nikt nie przeprowadził fachowo akcji informacyjnej dotyczącej funduszy pomocowych.

Nowy, lepszy Phare

Tymczasem niewykorzystane pieniądze z programu Phare 2000 (na ich użycie mamy czas do końca października)… wrócą na konta Unii Europejskiej. Nie wiadomo jeszcze, jaką kwotę straciliśmy. Przedstawiciele rządu twierdzą wprawdzie, że nie będzie duża, ale przyznają, iż strat nie uda się uniknąć. Dziś nikt nie dysponuje także informacją, ile firm skorzystało z programu Phare 2000. Będziemy to wiedzieć dopiero po jego zakończeniu.

Zakończenie programu Phare 2000 nie oznacza oczywiście, że w ogóle nie będzie unijnych pieniędzy dla polskich firm. Jeszcze w bieżącym roku zacznie obowiązywać Phare 2001, który ma jedną podstawową przewagę nad poprzednim. O środki z funduszu dotacji inwestycyjnych (przeznaczonych np. na zakup sprzętu) starać się będą mogły przedsiębiorstwa z całej Polski. Tymczasem dziś na otrzymanie pieniędzy z tego programu liczyć mogą jedynie firmy działające na terenie pięciu województw (lubelskiego, podkarpackiego, podlaskiego, śląskiego i warmińsko-mazurskiego).

Phare 2001 ma być znacznie bardziej przyjazny dla firm branży IT. Wśród inwestycji, które wymieniane są jako główne cele dotacji dla sektora MSP, znalazły się systemy informatyczne i sprzęt komputerowy. Całkowitą nowością będzie dofinansowanie firm działających w Internecie. Wygląda więc na to, że unijne dotacje w nowym programie mogą objąć zasięgiem zdecydowanie większą liczbę przedsiębiorstw branży IT… pod jednym wszakże warunkiem – że ich szefowie dowiedzą się wreszcie jak wystąpić o dofinansowanie.