W 2010 roku, podobnie jak w ubiegłym, sprzedaż desktopów spada na łeb, na szyję. To oczywiście nie oznacza, że branża IT jest w stanie kryzysu. Desktop przestał już być standardem komputera wykorzystywanego w domu, jego miejsce przejmuje notebook. Maszyna stacjonarna z czasem przestanie być też typowym narzędziem komputeryzacji u klientów instytucjonalnych, bo może być zastępowany przez urządzenia typu SFF.

W bieżacym roku nie tylko spada sprzedaż komputerów stacjonarnych ale też najtańszych komponentów służących do ich budowy. To nowa tendencja, bo przez wiele minionych lat obserwowaliśmy spadek zainteresowania sprzętem klasy średniej. Klienci najczęściej kupowali albo komputer bardzo tani, albo drogi i wydajny. Od lat rosło zainteresowanie z jednej strony płytami głównymi ze zintegrowaną grafiką i najtańszymi procesorami (m.in. stąd systematyczne wzrosty udziału AMD w Polsce), z drugiej najwydajniejszymi procesorami czy coraz droższymi kartami graficznymi.

Przyczyna tego stanu rzeczy wydaje się być oczywista. W zeszłym roku, i w obecnym też, klienci instytucjonalni kupują dużo mniej sprzętu niż w latach ubiegłych. Odbiorcy tego rodzaju zawsze oglądają każdą złotówkę i wybierają sprzęt najtańszy, choćby dużo lepszy kosztował minimalnie więcej.