Pierwsze trzy miesiące bieżącego roku z pewnością nie były udane dla producentów desktopów, zwłaszcza dla resellerów zajmujących się składaniem komputerów. Nie znaczy to jednak, że spadł popyt na pecety, bo zapotrzebowanie na sprzęt przenośny było niezmiennie duże. W styczniu i lutym nabywców znalazło ćwierć miliona notebooków (ok. 15 proc. więcej niż w tych samych miesiącach 2008 r.) i niespełna 150 tys. desktopów, czyli grubo ponad 20 proc. mniej niż przed rokiem. Trzeba jednak zaznaczyć, że tendencja spadkowa na rynku komputerów stacjonarnych jest coraz mniejsza. W styczniu 2009 r. sprzedano ich aż 30 proc. mniej niż w styczniu 2008, w lutym 15 proc. mniej. Wyników za marzec jeszcze nie ma, ale z rozmów z dystrybutorami wynika, że w minionym miesiącu wyprodukowano mniej więcej tyle samo maszyn, co w marcu 2008 r. Jednocześnie z każdym miesiącem zmniejsza się popyt na laptopy. Nic dziwnego, są coraz droższe, podczas gdy desktopy – nie.

Wśród komponentów warto zwrócić uwagę na dyski i pamięci. W pierwszej połowie kwietnia bardzo staniały napędy o pojemności 250 GB, które kosztują już prawie tyle samo co 160-megabajtowe. Podrożały za to dyski o większej pojemności, czyli 320 i 500 GB. Na początku miesiąca podrożały też pamięci, najbardziej moduły nowej generacji DDR3 z FSB 1333 MHz o pojemności 1 i 2 GB.