Latem 2017 roku Łukasz Pacholski, wówczas wiceprezes Nelro Daty, zapewniał w rozmowie z CRN Polska, że „nie ma żadnych obaw związanych ze sprzedażą smartfonów” w kontekście karuzel VAT. Jak mówił, „procedury wdrożone w systemie zakupowo-sprzedażowym w latach ubiegłych są skuteczne i pozwalają nam spać spokojnie” (CRN Polska, nr 5/2017, „Chcemy być w pełni transparentni”). Półtora roku później, w grudniu ub.r., w ramach zakrojonej na szeroką skalę operacji wymierzonej w podmioty podejrzewane o wyłudzanie VAT w obrocie elektroniką – zatrzymano, a następnie aresztowano Roberta W., prezesa Nelro Daty i dwie osoby zasiadające wcześniej w zarządzie. Zatrzymania nie ominęły też kilku innych menedżerów ze spółki. Na dziś bilans jest taki, że w areszcie śledczym spośród ścisłego kierownictwa nadal przebywa prezes i jeden z menedżerów, wszyscy pracownicy odeszli, a spółka nie prowadzi już żadnej działalności, podobnie jak dwie firmy z grupy z siedzibami w Białej Podlaskiej i Wrocławiu. Postępowanie restrukturyzacyjne Nelro Data SA zostało umorzone na początku marca br. na wniosek zarządcy sądowego.

Problem dojrzewał co najmniej od 2016 r., kiedy to spółka podała informację o przekroczeniu bariery 1 mld zł przychodów rocznie. Stawało się powoli jasne, że tak szybki wzrost, bez największych marek w ofercie, był możliwy jedynie w ramach działań brokerskich, które z natury swojej w tamtym czasie, mówiąc oględnie, nosiły znamiona ryzyka. We wspomnianej już rozmowie z Łukaszem Pacholskim poruszyliśmy temat zawrotnego tempa rozwoju (od 320 mln zł przychodów w 2014 r. do 1,1 mld zł w roku 2016) i umieściliśmy to w kontekście działań brokerskich. W odpowiedzi usłyszeliśmy, że dobre wyniki „to duża zasługa Roberta Wyszyńskiego, który swoją pierwszą spółkę akcyjną założył w 1999 r. Nie zaczynaliśmy więc od zera, bo wszyscy mieliśmy doświadczenie. Znając dystrybucję od podszewki, wiedzieliśmy, co trzeba zrobić, żeby osiągnąć sukces”.

 

Fikcyjny obrót?

Jak poinformowały służby, zatrzymania z grudnia ub.r. są efektem śledztwa, które ujawniło fikcyjny obrót na sprzęcie elektronicznym w latach 2014, 2016 i 2017. Celem miało być wyłudzenie VAT. Straty Skarbu Państwa związane z działalnością wszystkich podmiotów i osób w sprawie wyceniono na co najmniej 70 mln zł. Służby skarbowe nie ujawniają informacji dotyczących poszczególnych firm zamieszanych ich zdaniem w nielegalny proceder. Według nieoficjalnych doniesień przedmiotem lewego obrotu były prawdopodobnie telefony komórkowe. Nadzorująca postępowanie warszawska prokuratura regionalna nie chce dzielić się szczegółami sprawy, powołując się na tajemnicę śledztwa.

W sprawie prowadzone są czynności dowodowe służące wszechstronnemu wyjaśnieniu wszelkich ujawnionych dotychczas okoliczności faktycznych oraz merytorycznego rozstrzygnięcia badanych wątków procesowych – mówi Agnieszka Zabłocka-Konopka, rzecznik prokuratury regionalnej.

Dodaje, że śledztwo toczy się przeciwko osobom, którym „ogłoszono postanowienia o przedstawieniu zarzutów”. Bardziej szczegółowe dane nie zostały jednak ujawnione. Według prokuratury w związku z zatrzymaniami z grudnia ub.r. status podejrzanych mają 23 osoby, z których 4 zostały tymczasowo aresztowane. Krajowa Administracja Skarbowa poinformowała, nie odnosząc się jednak do konkretnych spółek i menedżerów, że działalność zatrzymanych osób polegała na wykorzystaniu mechanizmu tzw. znikającego podatnika i karuzeli podatkowej. W ocenie śledczych dopuściły się one popełnienia czynów m.in. z art. 258 kodeksu karnego (udział w zorganizowanej grupie przestępczej) i art. 56 kodeksu karnoskarbowego (podanie nieprawdy, zatajenie prawdy wobec organu podatkowego).

Efekt domina

Z nieoficjalnych informacji wynika, że prokuratura zabezpieczyła ruchomości i należności Nelro Data SA, w tym towary znajdujące się w warszawskim magazynie dystrybutora, warte ok. 6 mln zł, jak również należności kontrahentów na rzecz spółki. Jak się dowiedzieliśmy, w związku ze sprawą kłopoty nie ominęły niektórych resellerów kupujących towar od Nelro Daty. Skarbówka zainteresowała się również ich firmami.

Według spisu sporządzonego w ub.r. w ramach postępowania restrukturyzacyjnego wierzytelności dystrybutora sięgały ok. 22 mln zł. Wierzyciele zostali podstawieni pod ścianą – nie mają obecnie żadnych możliwości egzekwowania należności. Tym samym wnioski o upadłość są bezcelowe. Jak się dowiedzieliśmy od zarządcy masy sanacyjnej, wynagrodzenia otrzymali natomiast pracownicy spółki. W grudniu ub.r. było ponad 40 takich osób.

 

Trzy lata na fali

W 2016 r. młody branżowy dystrybutor wypracował prawie 24 mln zł zysku netto, w tym Nelro Data SA odpowiadała za 7,4 mln zł zysku netto. Pozostałą część wygenerowały Nelro Data sp. z o.o. sp. komandytowa oraz NT Group. Obie te firmy zostały założone w 2014 r. i zlikwidowane, odpowiednio w 2017 i 2018 r. Nelro Data SA, zarejestrowana w 2015 r., w ramach reorganizacji grupy stała się główną spółką. Jeszcze jesienią 2017 r. jej przedstawiciele deklarowali ambitne plany. Liczyli, że wejdą do ścisłej czołówki największych dystrybutorów IT na polskim rynku.

Możliwe, że gdyby nie aresztowania z grudnia ubiegłego roku Nelro Data miałaby szansę pomyślnie przejść proces restrukturyzacji. Postępowanie sanacyjne zostało otwarte 1 lutego 2018 r. w związku z decyzją organów skarbowych, które w końcu 2017 r. zakwestionowały rozliczenie 5,5 mln zł VAT za wrzesień i październik 2016 r. Skarbówka zabezpieczyła środki na rachunkach bankowych Nelro Data SA na poczet tej kwoty. Spółka informowała jednak, już będąc w sanacji, że sąd uchylił zajęcia i zawiesił postępowania egzekucyjne.

W maju ub.r. warszawski sąd rejonowy zatwierdził plan naprawczy spółki. Według oficjalnych danych w okresie od 1 lutego do 30 kwietnia 2018 r. Nelro Data SA wypracowała prawie 118 mln zł przychodu, osiągając 2 mln zł marży brutto. Szacunkowo po trzech kwartałach 2018 r. spółka miała ok. 300 mln zł obrotów. Szefowie Nelro Data SA deklarowali po zatwierdzeniu postępowania sanacyjnego, że jeszcze w 2018 r. kierowana przez nich spółka przyniesie zyski. Czy tak się stało, nie wiadomo, bo bilans za rok ubiegły nie został sporządzony.

Z upadku Nelro Daty z pewnością nie ucieszyły się władze piłkarskiego klubu Zagłębie Sosnowiec, którego dystrybutor był sponsorem. Wartość umowy, zgodnie z którą zawodnicy grali z logo Nelro Daty na koszulkach, wynosiła ok. 300–400 tys. zł rocznie. Kontrakt wygasł 31 stycznia br., ale logo Nelro Daty wciąż wisi pośród innych na klubowej stronie internetowej. Szkoda, że tylko jako element historyczny.