Obowiązująca od 1 stycznia br. nowelizacja ustawy o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym zwiększa wymagania nie tylko wobec firm wprowadzających produkty na polski rynek, ale też ich późniejszych odsprzedawców. W myśl nowych przepisów każdy, kto sprzedaje urządzenia elektroniczne, ma obowiązek nieodpłatnie odebrać od klienta końcowego sprzęt tego samego typu jak ten, który właśnie został nabyty. Co więcej, ma to zrobić w miejscu dostawy, a więc – w razie sprzedaży wysyłkowej – w domu klienta. Jeśli ten nabył laptopa, to ma prawo oddać sprzedawcy do recyklingu swojego starego notebooka, a reseller musi taki komputer nieodpłatnie przyjąć. Te same zasady dotyczą niewielkich produktów typu myszka czy pendrive, jak również wielkogabarytowych pralek czy lodówek. W każdym przypadku na sprzedawcy ciąży ten sam obowiązek.

Ponadto duże sklepy, w których powierzchnia przeznaczona do sprzedaży elektroniki przekracza 400 mkw., zobowiązano do nieodpłatnego przyjmowania od konsumentów zużytego sprzętu o niewielkich gabarytach (żaden z jego zewnętrznych rozmiarów nie może przekraczać 25 cm), nawet jeśli klient nie kupił w takim miejscu żadnego nowego urządzenia. Co więcej, obowiązek odbioru elektroodpadów na wyżej opisanych zasadach został niejako rozciągnięty ze sprzedaży konsumentom na handel z klientami B2B, czyli firmami i organizacjami.

Zdaniem resellera

• Maciej Gawlas, właściciel, Multiga

Mam sklep komputerowy i dla mnie nowa ustawa niczego nie zmieniła. Prośby klientów o odbiór zużytego sprzętu są sporadyczne i załatwiamy je we własnym zakresie, a potem odwozimy urządzenia do punktu odbioru elektroodpadów. Moim zdaniem większość klientów nie jest zainteresowana zwrotem starych urządzeń w całości, bo woli wymontować podzespoły, jak dyski i pamięci, a potem sprzedać je w Internecie albo oddać to, co się da, na złom.

• Piotr Mizak, właściciel, PComp3000

Prowadzę sprzedaż zarówno internetową, jak i stacjonarną. Przez cały miniony rok zebraliśmy około 150 kg zużytego sprzętu, w tym np. ciężkie monitory CRT. Sprawę elektroodpadów załatwiamy samodzielnie, bez pomocy organizacji odzysku.

 

O odbiór zużytego sprzętu od klienta musi zadbać reseller, ale niekoniecznie osobiście. Wyjścia są dwa: współpraca z dystrybutorem, który ma umowę z organizacją odzysku, lub bezpośrednia umowa z taką organizacją. Wówczas zużyty sprzęt jest bezpłatnie odbierany od razu po przyjęciu go przez sprzedawcę od klienta. Wyjątkiem może być sprzęt małogabarytowy, wspomniane już pendrive’y czy myszki. Takie urządzenia czasem trzeba dłużej przechowywać, aby uzbierana masa odpowiadała minimalnym limitom, w ramach których organizacja odzysku odbiera je za darmo (limit może wynosić np. 150 kg). Resellerzy muszą także uważać, aby nie oddawać do recyklingu sprzętu niekompletnego, np. komputera z wymontowanym dyskiem i pamięciami. Organizacje odzysku nie przyjmują bowiem bezpłatnie zdemontowanego sprzętu. Nawiasem mówiąc, mimo że demontaż urządzeń elektronicznych przeznaczonych do recyklingu poza wyspecjalizowanymi zakładami jest nielegalny, skala zjawiska jest dość duża. W ocenie ElektroEko 30–40 proc. urządzeń jest dekompletowanych wbrew prawu, np. na złomowiskach, które nie posiadają odpowiednich uprawnień.

 

Problem dla e-sklepów

Nowe przepisy stwarzają problemy przede wszystkim detalistom internetowym, ponieważ nie są oni w stanie odbierać od klientów staroci za każdym razem, kiedy ci sobie tego zażyczą. W zasadzie więc zużyte urządzenia powinni odbierać kurierzy (lub poczta) dostarczający klientom zakupy, ale oczywiście nie zrobią tego za darmo. Przy minimalnych marżach na e-sprzedaży dodatkowy koszt może nawet przekroczyć zysk e-sklepu. Ponadto firma kurierska ma prawo odmówić takiej usługi. Również organizacja odzysku nie będzie odbierać od wszystkich rozsianych po całym kraju klientów e-sklepu pojedynczych sztuk sprzętu gratis. Dla sprzedawców internetowych nowe przepisy oznaczają więc pogorszenie warunków prowadzenia biznesu: albo będą oni płacić za odbiór elektrośmieci od klientów, obniżając swój zysk, albo nie będą tego robić, narażając się na duże kary. Przy czym nowa ustawa zwiększyła ich liczbę do 48 rodzajów, o wysokości od 5 tys. zł do 1 mln zł.

 

Łatwiej nie będzie

Nowe przepisy oznaczają także istot-ne zmiany dla wprowadzających sprzęt elektroniczny na polski rynek, czyli pro-ducentów, importerów lub dystrybutorów. Obecnie odpowiedzialność za obowiązek recyklingu zgodnie z przepisami ciąży właśnie na nich, a nie – jak poprzednio – na organizacji odzysku. Jeśli ta nie wypełni swojej powinności, konsekwencje poniesie wprowadzający. Z drugiej strony nie ma on do dyspozycji żadnych mechanizmów kontrolnych, które gwarantowałyby, że sprzęt dostarczony przez niego na rynek podlega recyklingowi zgodnie z przepisami. Dlatego ważne jest powierzenie tego zadania nie tyle najtańszej, co raczej sprawdzonej organizacji odzysku.

Włodzimierz Ossowski

pełnomocnik zarządu Action ds. zintegrowanego systemu zarządzania ISO

W nowej ustawie doprecyzowania wymaga kwestia obowiązku bezpłatnego odbioru zużytego sprzętu z miejsca dostawy. Ma to być odbiór z domu klienta, co w praktyce rodzi wiele problemów. Jeżeli sprzedawca osobiście dostarcza wielkogabarytowy sprzęt RTV czy AGD, to odbiera zużyty. Jeżeli jednak nowy sprzęt jest dostarczany przez firmę kurierską, to zaczynają się kłopoty, bo przepisy w tej kwestii nie są jasne.

 

Jeśli wprowadzający wybiorą źle, to mogą w przyszłości ponieść konsekwencje finansowe wszelkich uchybień i nierzetelności takiego podmiotu, choć sami dopełnili swoich obowiązków – ostrzega Michał Kanownik, prezes ZIPSEE Cyfrowa Polska.

Szef organizacji wskazuje na jeszcze jedną zmianę w przepisach, która może mieć szczególnie duży wpływ na producentów i importerów elektroniki. To kwestia odbioru zużytego sprzętu z miejsca dostawy. Według niego zapis jest nieprecyzyjny i stwarza duże pole do interpretacji. Nie jest jasna zwłaszcza kwestia odbioru starych urządzeń w przypadku dostarczania małego sprzętu IT lub RTV przez firmy kurierskie bądź listonoszy.

W związku ze zmianami dystrybutorzy potrzebują długofalowej strategii współpracy z organizacjami odzysku, bo ustawowe wymagania wobec nich dalej będą rosnąć. Zgodnie z dyrektywą unijną (2002/96/WE) zwiększono masę sprzętu, który podlega recyklingowi. W bieżącym roku przedsiębiorca, który wprowadza na rynek elektronikę, ma obowiązek zebrać 40 proc. średniej masy urządzeń wprowadzonych na rynek w ciągu trzech ostatnich lat – w zeszłym roku było to 35 proc.  Natomiast już w 2021 r. limit ma wynosić aż 65 proc.

– Producenci będą musieli baczniej przyglądać się organizacjom odzysku, sprawdzając, czy poprawnie wykonują przejęte obowiązki i osiągają zlecone limity. Na pewno powodzenie stracą szemrane firmy przejmujące za pół ceny obowiązki od wprowadzających na rynek elektronikę – uważa Wojciech Konecki, dyrektor generalny CECED Polska (organizacji pracodawców i producentów sprzętu AGD).

Nowa ustawa według organizacji branżowych i dystrybutorów zawiera niebezpieczny zapis, który potencjalnie grozi psuciem rynku i stratami – co najmniej wizerunkowymi – dostawców nowych urządzeń. Mianowicie w trosce o środowisko przepisy przewidują ponowne wprowadzenie na rynek zużytego sprzętu, oczywiście po jego ewentualnej naprawie i uzupełnieniu. Takie uprawnienia uzyskały już zakłady przetwarzania.

– Może się zdarzyć, że komputer czy serwer z logo konkretnej marki, po wymianie komponentów przez zakład przetwarzania, trafi do klienta oczekującego parametrów takich jak w przypadku nowego sprzętu – ostrzega Włodzimierz Ossowski, pełnomocnik zarządu Actionu ds. zintegrowanego systemu zarządzania ISO.

Wojciech Konecki

dyrektor generalny CECED Polska

Największą zmianą dla kupujących będzie możliwość oddania zużytego sprzętu RTV i AGD w miejscu dostawy. Jest to zapis ułatwiający życie tym, którzy chcą się pozbyć np. starej lodówki i nie chcą jej znosić z, powiedzmy, czwartego piętra bez windy. Resellerzy będą musieli zreorganizować swoją logistykę i wprowadzić wiele nowych procedur. Duże trudności nie ominą sprzedawców internetowych, którzy nie dysponują własnym transportem.

 
Szara strefa zagrożeniem

Jak wskazują organizacje powołane przez wprowadzających, dużym problemem w biznesie elektrośmieci jest tzw. szara strefa, aczkolwiek nie dotyczy ona bezpośrednio resellerów. Nowa ustawa nie zmieniła tej sytuacji na lepsze. Mianowicie, jak wskazuje PwC Polska, na rynku działają organizacje odzysku utworzone przez zakłady przetwarzania odpadów lub powiązane z nimi kapitałowo. W takim układzie zakład potwierdza przetworzenie odpadów w firmie, której jest właścicielem lub udziałowcem, co w ocenie Grzegorza Skrzypczaka, prezesa ElektroEko, prowadzić może do nadużyć, bo nawet niezapowiedziane kontrole w takich zakładach nie będą w stanie wykryć nieprawidłowości. Dane z rynku już teraz według niego wskazują na istnienie takich nieuczciwych praktyk. Jak podaje PwC Polska do 2014 r. wartość dywidendy wypłaconej akcjonariuszom organizacji odzysku powiązanych z zakładami przetwarzania wyniosła ponad 70 mln zł, tj. o 20 mln zł więcej niż szacowana wartość rynku w 2015 r. Ponadto w 2009 r. wprowadzający sfinansowali przetworzenie sprzętu na poziomie 120 mln zł (24 proc. masy wprowadzonej na rynek), a w 2015 r. za 40 proc. zapłacili 50 mln zł.

Z kolei Mirosław Baściuk, członek zarządu Remondis Electrorecycling, zaprzecza postawionej tezie. Przekonuje, że właśnie organizacje odzysku powiązane z zakładami przetwarzania z tej samej grupy kapitałowej gwarantują lepszą kontrolę nad procesem recyklingu niż organizacje płacące za usługi zewnętrznym zakładom przetwarzania.

– W takim przypadku nie mają one pewności, czy kupują dokumenty dotyczące rzeczywiście czy fikcyjnie przetworzonego sprzętu – uważa Mirosław Baściuk.

Twierdzi, że często organizacje otrzymują dokumenty od zakładów cechujących się niskim poziomem technicznym, co według niego stanowi jeden z przejawów szarej strefy: mowa o przetwarzaniu sprzętu w zakładach niespełniających minimalnych standardów technologicznych. Jako inny problem związany z szarą strefą dyrektor wskazuje przetwarzanie sprzętu w ośrodkach nieprzystosowanych do przerobu danego typu odpadów, np. lodówek w miejscach, które nie mają systemu wychwytywania freonów.

Michał Kanownik przyznaje, że na rynku od lat mówi się o problemie tzw. kwitowania, czyli wystawiania przez organizacje odzysku (bądź inne firmy) fałszywej dokumentacji potwierdzającej zbiórkę, przetworzenie oraz recykling zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego. Szef ZIPSEE Cyfrowa Polska obawia się, że szara strefa nadal będzie istnieć, bo organy kontrolne nie dostały do rąk narzędzi, które mogłyby im pomóc w wykryciu nieprawidłowości. Nie wprowadzono np. systemu monitorowania odpadów, który jednocześnie ograniczyłby biurokratyczne obciążenia przedsiębiorców. Dyrektor generalny CECED uważa natomiast, że nie da się ustawowo zlikwidować szarej strefy.

 

Powszechny „handel kwitami” jest zbyt mocno zakorzeniony, szczególnie w branży złomiarskiej. Pewne nowe regulacje zmienią jednak dotychczasowe reguły rynkowe – uważa Wojciech Konecki.

Wyjaśnia, że inspektorzy Wojewódzkich Inspektoratów Ochrony Środowiska będą mogli kontrolować przetwarzających bez zapowiedzi. Wprowadzone zostaną audyty zewnętrzne, a standardy przetwarzania zostaną zaostrzone. Ograniczona zostanie też liczba podmiotów przyjmujących zużyty, niekompletny sprzęt. Bardzo wzrosną wysokości kar i staną się one bardziej powszechne.

– Za niezebranie odpowiednich ilości będą groziły kary 10-krotnie przewyższające koszty recyklingu. Na działanie poza prawem zdecydują się zatem tylko desperaci lub wielcy ryzykanci – podsumowuje dyrektor generalny CECED.

Gdzie jest szara strefa?

• Grzegorz Skrzypczak, prezes ElektroEko

Niektóre zakłady przetwarzania wystawiają dokumenty potwierdzające recykling elektroniki własnym organizacjom odzysku, czyli niejako same sobie, i nikt z zewnątrz nie jest w stanie sprawdzić, czy to, co napisano w papierach, jest zgodne z rzeczywistością. Naszym zdaniem stwarza to pole do nadużyć. Zakład może zarobić, otrzymując wynagrodzenie od wprowadzających, a nie ponosząc kosztów. Nowa ustawa niestety w żaden sposób nie rozwiązała tego problemu.

• Mirosław Baściuk, członek zarządu Remondis Electrorecycling

Organizacje odzysku, które współpracują z zakładami przetwarzania z tej samej grupy kapitałowej, mają de facto większą kontrolę nad całym procesem i mogą ze 100-procentową pewnością stwierdzić, czy wystawiane przez zakład przetwarzania dokumenty są prawdziwe czy fikcyjne. Transakcje pomiędzy podmiotami powiązanymi znajdują się na celowniku wielu służb, m.in. urzędów skarbowych, więc ryzyko związane z nieprawidłowymi transakcjami byłoby dla tych podmiotów zbyt duże.