Z jednej strony wydaje się pewne, że niedawny skandal
przetargowy będzie miał negatywny wpływ na rynek zamówień publicznych, co
utrudni działanie firm IT. Z drugiej istnieje szansa, że po ujawnieniu afery
przez jakiś czas w przetargach obowiązywać będą jaśniejsze reguły gry.
A ma to szczególne znaczenie zwłaszcza w kontekście kolejnych planów
informatyzacji i cyfryzacji państwa, które w styczniu przyjął rząd.
Z analizy CRN Polska wynika, że specjaliści zachowują spory dystans do
sprawy. Ich zdaniem biznes IT – niezależnie od toczącego się w tle
śledztwa – musi się kręcić, a informatyzacja kraju postępować.

 

Wizja i rzeczywistość

Wczesną jesienią 2013 roku na XIX Forum Teleinformatyki
mówiono m.in. o tym, jak wzrośnie jakość życia i kontaktów obywateli
z administracją dzięki funduszom unijnym i Programowi Operacyjnemu
Cyfrowa Polska 2014–2020. Jednocześnie w kuluarach forum przedstawiciele
firm mówili o kłopotach związanych z przetargami. Jak zwykle
w rozmowach na ten temat podkreślano problem ceny jako najważniejszego
argumentu przetargowego i niekompetencji urzędników, słabo przygotowanych
do dialogu z fachowcami z prywatnego sektora. Natomiast podczas
oficjalnych wystąpień informowano o miliardowych inwestycjach
i wsparciu unijnym w ramach Cyfrowej Polski dla firm IT. Ówczesny
minister administracji i cyfryzacji Michał Boni stwierdził, że nadchodzące
lata będą latami „cyfrowego impetu”. To było we wrześniu. W tym czasie
dokonywał się główny akt infoafery, a wkrótce potem nastąpiły wydarzenia,
które ów „cyfrowy impet” mogą znacznie osłabić.

 

„Incydenty” psują atmosferę

W związku z przetargowym skandalem Komisja
Europejska wstrzymała niektóre płatności związane z realizacją programu
Innowacyjna Gospodarka i każe Polsce bacznie zwracać uwagę na przesyłane
wnioski o rozliczenie (mamy na to czas do 2015 r.oku). Postępowanie unijnych
urzędników nie dziwi, ale wielu z branży niepokoi. W liście do
minister infrastruktury i rozwoju Elżbiety Bieńkowskiej oraz nowego szefa
MAC Rafała Trzaskowskiego prezes Polskiej Izby Informatyki
i Telekomunikacji zwraca uwagę, że infoafera może wpędzić w poważne
kłopoty wiele uczciwych firm. Izbę, która zrzesza ponad 100 przedsiębiorstw IT,
niepokoi możliwość utraty unijnego dofinansowania projektów informatycznych
w związku z wykrytymi nadużyciami. Według PIIT grozi nam unieważnienie
już wykonanych inwestycji w cyfrową administrację. Uderzyłoby to
w firmy realizujące zamówienia, również podwykonawców, zatem z aferą
niemających nic wspólnego.

Co piąty
przetarg obciążony korupcją?

Według informacji Wyborcza.biz od 19
do 23 proc. wszystkich przetargów publicznych przeprowadzonych
w Polsce w 2010 r. mogło nosić znamiona korupcji.
W Holandii i Francji to odpowiednio 1 i 3 proc. Dane
pochodzą z raportu unijnego biura antykorupcyjnego OLAF przygotowanego we
współpracy z PwC. Raport objął osiem państw: oprócz Polski, Francji
i Holandii również Hiszpanię, Litwę, Rumunię, Węgry i Włochy. We
Włoszech korupcja dotyczyła co dziesiątego przetargu, na Węgrzech
26–31 proc., w Rumunii 28–35 proc., na Litwie 31–37 proc.
i w Hiszpanii… od 34 do nawet 41 proc. wszystkich przetargów
publicznych. Badanie OLAF obejmuje pięć najbardziej narażonych na korupcję
segmentów: budowę dróg i kolei, szkolenia, badania naukowe, wodociągi
i oczyszczanie ścieków oraz budownictwo. Najczęściej sztucznie zawyża się
wartość przetargu. Często urzędnicy przekazują poufne dane w zamian za
gotówkę lub podarunki od firm.

 

 

Brak zapłaty może po prostu oznaczać bankructwo nie
tylko samych przedsiębiorstw, ale także ich dostawców i podwykonawców.
W efekcie grozi nam załamanie rynku teleinformatycznego w Polsce,
a na pewno znaczne ograniczenie rozwoju i prac nad nowymi,
innowacyjnymi rozwiązaniami –
 wyjaśnia Wacław Iszkowski, szef
organizacji.

W
opinii Krzysztofa Szuberta, wiceprezesa Business Centre Club, infoafera
– podobnie jak wszelkie tego typu incydenty – pozostawi za sobą
niekorzystną atmosferę. I to na długo.

Za jakiś czas nikt nie będzie już pamiętał,
o co dokładnie chodziło i o jakie firmy
. Natomiast
pozostanie pewna niechęć i cień na całej branży IT w obszarze
kontaktów administracji i biznesu, które i tak nie należały do
najlepszych
– wyjaśnia Krzysztof Szubert.

Wiceszef
BCC zwraca uwagę również na marny stan szeroko rozumianej cyfryzacji w Polsce,
która – według słów specjalisty – od lat kuleje i w związku
z którą dzieje się niewiele.

Zdaniem resellera

• Dominik Tatyrża, Kamsoft Warmia, Olsztyn

Patologie zawsze szkodzą, należy je tępić, jak tylko to
możliwe. Może jeden z drugim po ujawnieniu tej afery zaniecha ustawiania
swojego przetargu?

• Paweł Wójcicki, Gambit, Opole Lubelskie

Nic się nie zmieni. Trochę postraszą i wszystko wróci
do stanu poprzedniego.

 

• Jerzy Nowak, Zakład Projektowania Systemów, Gliwice

Afera jest znacznie wyolbrzymiona, praktycznie
w niewielkim stopniu dotyczy polskich firm. Może wpłynąć na usztywnienie
procedur u zamawiających, co w sumie wydłuży czas realizacji.

 

• Mariusz Ziółkowski, Avis, Biskupiec

Infoafera podważa zaufanie do rynku IT.

 
Innowacyjny projekt do kosza

W kontekście infoafery i wypowiedzi Krzysztofa
Szuberta o kulejącej cyfryzacji wyjątkowo niepokojącego wydźwięku nabiera
informacja o rezygnacji z projektu e-Posterunek, podana w styczniu
2014 r. Policja zarzuciła innowacyjny projekt, który miał zapewnić
funkcjonariuszom zaoszczędzenie 60 proc. czasu potrzebnego na tzw.
papierkowe obowiązki. Stało się to po kilku latach prac i wydaniu na
niego… 24 mln zł. Rzecznik Komendy Głównej Policji Mariusz Sokołowski
powiedział „Rzeczpospolitej”, że po głębokich analizach Policja doszła do
wniosku, iż projekt nie odpowiada jej zapotrzebowaniu (!). Trudno nie zwrócić
uwagi na „infoaferowe” tło sprawy. Przypomnijmy, że aplikacje dla e-Posterunku
przygotowywała NetLine Group. To właśnie przeciwko tej firmie Agencja
Bezpieczeństwa Wewnętrznego przeprowadziła głośne postępowanie,
a prokuratura okręgowa w końcu stycznia 2013 r. skierowała do
sądu akt oskarżenia. Według niego szefowie NetLine Group nielegalnie weszli
w posiadanie kodu źródłowego aplikacji Elektroniczny Moduł Procesowy,
tworzonej w Komendzie Głównej Policji, i wykorzystali go, formułując
ofertę przetargową na e-Posterunek.

W
błoto wyrzucone zostały duże pieniądze (choć Policja zapewnia, że sprzęt
zakupiony z myślą o e-Posterunku się nie zmarnuje), a stróżów
porządku nadal pochłania biurokracja. Na próby stworzenia kolejnego systemu
pójdą następne fundusze (na sprzęt zresztą też, bo ten „ocalały” po zarzuconym
projekcie – wbrew uspokajającym komunikatom stróżów prawa – zdąży się
już zestarzeć). Pozostaje mieć tylko nadzieję, że swoje głębokie analizy
dotyczące użyteczności projektu Policja przeprowadzi tym razem przed wydaniem
fortuny…

 

Brak przejrzystych procedur

Tam,
gdzie są ogromne pieniądze, jest pokusa
– mówił 9 grudnia
2013 r. w Programie 1 Polskiego Radia Jacek Sadowy, prezes
Urzędu Zamówień Publicznych. Zresztą tuż przed zdjęciem ze stanowiska,
o czym poinformowano dzień później. Zdążył jednak powiedzieć, że sektor
zamówień publicznych jest wyjątkowo narażony na korupcję i wydawanie
pieniędzy niezgodnie z prawem. Główna przyczyna obecnych kłopotów
z zamówieniami publicznymi leży w braku przejrzystości i umiejętności
formułowania warunków przez instytucje publiczne. Warunków, które leżałyby
w interesie społecznym. Według Jacka Sadowego ryzyko korupcji największe
jest tam, gdzie nie ma przejrzystych procedur udzielania zamówień publicznych.
Były prezes UZP zapewniał, że w ostatnich latach działania tej instytucji
zmierzały do poprawienia sytuacji.

Bogusław
Foszmanowicz

zarządzający firmą BMF Centrum Specjalistycznego Sprzętu
Mobilnego

Zajmujemy się bardzo ścisłą dziedziną – sprzętem
komputerowym Rugged. Prezentacja tego typu sprzętu i przedstawienie wszystkich
możliwych opcji dostosowania go do potrzeb użytkownika –to kluczowy element w
kontakcie z potencjalnym klientem. Przez afery, szanse na spotkanie i
prezentacje produktów są jeszcze trudniejsze. Straty ponoszą nie tylko
dostawcy. Zakupienie niewłaściwego sprzętu, który trafia do piwnicy, ponieważ
nie jest przystosowany do pracy w danym miejscu, uderza w nas wszystkich. To my
płacimy podatki, z których są finansowane takie nieudane zakupy.

 

Bogusław
Foszmanowicz, szef firmy BMF Centrum Specjalistycznego Sprzętu Mobilnego,
zainteresowanej przetargami, podkreśla, że profesjonalne ich przygotowanie
przez zamawiających powinno rozpocząć się od zaproszenia przedsiębiorstw
zajmujących się daną dziedziną i rozmów z nimi.

– Na takich spotkaniach można zapoznać się
z dostępnym sprzętem, cenami, kosztami dopłat, terminami dostaw
i pozyskać wiele innych cennych informacji

– tłumaczy Foszmanowicz. – Dzięki temu zamawiający może
przygotować SIWZ, uwzględniając m.in. rzeczywiście dostępne na rynku urządzenia
i osiągalny czas realizacji.

Jak mówi właściciel BMF, efektem pominięcia takich konsultacji
bywa często brak rozstrzygnięcia przetargu. Chociażby z tak „banalnego”
powodu, że rozwiązanie spełniające wymagania SIWZ nie istnieje. Inne przyczyny
to: znaczne podniesienie wartości ofert ze względu na umieszczenie w SIWZ
elementów bardzo drogich oraz znaczne podniesienie wartości ofert z powodu
ustalenia krótszego niż możliwy czasu dostawy (dostawca dolicza odsetki karne
do oferty).

Każde
zamieszanie na rynku przetargów, między innymi tzw. infoafera, w sposób
zasadniczy utrudnia działania związane z zakupami np. sprzętu
komputerowego przez instytucje i firmy
– dodaje Foszmanowicz.
– Strach przed podejrzeniami o powiązanie z dostawcami
powoduje ograniczenie kontaktów. W efekcie dochodzi do niewłaściwego
przygotowania warunków przetargu.


Infoafera kończy z mitem

Według niektórych opinii w przypadku afery mamy do
czynienia z syndromem pękniętego wrzodu. Wprawdzie to bolesne, ale
konieczne, aby rozpocząć proces leczenia.

– Z całą pewnością już dziś możemy mówić
o ważnym skutku infoafery
– mówi Norbert Biedrzycki, prezes ABC
Daty. – W ciągu prawie dwudziestu miesięcy, jakie upłynęły od
ujawnienia pierwszych informacji, uległa zmianie świadomość branży. Wcześniej
korupcja przy rozstrzyganiu zamówień publicznych pozostawała swego rodzaju
mitem. Wszyscy o niej słyszeli i dyskutowali, jednak wiedza na temat
rzeczywistych rozmiarów zjawiska była zarezerwowana wyłącznie dla korumpujących
i korumpowanych, którzy z oczywistych przyczyn nie zamierzali się nią
z kimkolwiek dzielić.




Norbert Biedrzycki

 

prezes ABC Daty

Powszechna świadomość skali zjawiska to niewątpliwie ten
lepszy skutek infoafery.

Znacznie gorszym jest uszczerbek na wizerunku branży, która
– taki wniosek można byłoby wysunąć z medialnych doniesień – jawi się jako
szczególnie podatna na korupcję.

Oczywiście, jest to zupełnie mylne wyobrażenie. Natomiast
bez wątpienia korupcja ma związek z wartością konkretnych przetargów – na tyle
dużą, że niektóre firmy i niektórzy urzędnicy, jak widać, nie potrafią oprzeć
się pokusie. Miejmy nadzieję, że po infoaferze państwo postara im się ułatwić
dokonywanie właściwych wyborów w obliczu tego rodzaju pokus.

Infoafera uświadomiła nam, że korupcja w administracji
publicznej to znacznie więcej niż problem, który domaga się rozwiązania. To
siła, wywierająca potężny wpływ na cały rynek; wpływ niepożądany z punktu
widzenia wszystkich, poza samymi uczestnikami korupcyjnego procederu, którzy –
jako jedyni – czerpią z niego korzyści, wbrew etyce, logice biznesu i kosztem
innych.

 

Szef
ABC Daty podkreśla, że korupcja w sferze publicznej jest
w przeważającej mierze problemem państwa. Jedynie ono dysponuje
instrumentami, za pomocą których można zmniejszyć skalę zjawiska.

Skalę
wprost gigantyczną, jak dowodzi rozwój wydarzeń związanych z infoaferą

– dodaje Norbert Biedrzycki.

Menedżer
zastrzega jednocześnie, że sama ABC Data w żadnych przetargach
udziału nie bierze.

 

Wolna droga dla impetu?

Jeśli chodzi o naszych czytelników – resellerów
i integratorów – odnosimy wrażenie, że afery z udziałem
urzędników państwowych i niektórych firm IT podnoszą im ciśnienie
zdecydowanie mniej niż na przykład kontrowersyjne działania vendorów
w kanale partnerskim. Wygląda na to, że państwo sobie, a biznes
– szczególnie MSP – sobie. Co prawda, infoafera zdaniem większości
naszych czytelników będzie lub może mieć negatywny wpływ na rynek przetargów
(urzędnicy zaczną się asekurować, jak tylko możliwe), ale też, choć na jakiś
czas, oczyści go z nieoficjalnych reguł gry. Dobrze, jeśli tak się
rzeczywiście stanie, bo 8 stycznia 2014 roku, jeszcze w mocno dusznej
atmosferze infoafery, rząd przyjął Program Zintegrowanej Informatyzacji
Państwa, a także Narodowy Plan Szerokopasmowy i Program Operacyjny
Polska Cyfrowa 2014–2020.

Wcześniej
zmienił się szef MAC. Po odejściu Michała Boniego stanowisko objął Rafał
Trzaskowski. Były minister jeszcze w listopadzie 2013 roku tłumaczył się
z zatrudnienia urzędników powiązanych z infoaferą. Natomiast nowy
zaraz po objęciu funkcji wyjaśniał w radiowej Jedynce między innymi
kwestię e-Posterunku (choć ten podlegał akurat pod MSW). Stwierdził, że przy
tak rewolucyjnym projekcie wszystko może się zdarzyć… Tymczasem cyfryzacja
jest dla nowego ministra priorytetem, przynajmniej w sferze deklaracji.
Program przyjęty przez rząd będzie teraz negocjowany z Unią. Jednocześnie
Trzaskowski musi się uporać z otoczonym złą atmosferą, mimo już
dokonanych zmian i audytów, Centrum Projektów Informatycznych. Zamierza je
przekształcić tak, żeby było w stanie udźwignąć wyzwania lat 2014–2020.
Nie należy jednak zapominać, że szef MAC odpowiada również za odległe od
cyfryzacji sprawy, na przykład odpisy podatkowe na Kościoły (w wywiadzie
udzielonym dziennikarzom PAP-u również tę kwestię określił jako swój
priorytet). Wygląda na to, że aby przetrzeć drogę cyfrowemu impetowi, nowy
minister musi działać z prawdziwym… impetem.

Andrzej Arendarski

prezes KIG

Zjawiska korupcyjne należy ograniczać, nie powinno się
jednak dokonywać tego poprzez zbyt daleko idące ograniczanie wielkości zakupów.
 W mojej ocenie należy wprowadzić bardziej czytelne zapisy prawa zamówień
publicznych, zmierzające w kierunku wprowadzenia większej ilości kryteriów
oceny – poza jednym powszechnie stosowanym, a mianowicie ceną. Za istotne uznać
należy również wdrożenie przez korporacje systemów antykorupcyjnych, np.
opracowanych przez KIG. Niezbędne są także działania środowiska firm IT, 
np. przyjęcie dobrowolnych standardów zapobiegających korupcji.