Miniony
rok przyniósł niewielki wzrost liczby przedsiębiorców korzystających
z odliczenia od podatku wydatków na innowacyjne technologie. Zdaniem
Michała Turczyka, starszego menedżera w zespole G&I and Government
Incentives Deloitte, jest to między innymi wynik działań informacyjnych
Ministerstwa Gospodarki. – Również kończące się fundusze z UE skłaniają
firmy do szukania alternatywy
– mówi Michał Turczyk.

Na czym to polega

Ulga podatkowa przysługuje przedsiębiorcy nabywającemu
technologię, która umożliwia wytwarzanie nowych artykułów lub udoskonalanie
produktów czy usług i nie jest stosowana na świecie dłużej niż 5 lat.
Innowacyjność technologii musi być potwierdzona opinią niezależnej od podatnika
jednostki naukowej.

Ulga przysługuje tym
przedsiębiorcom, którzy nabyli nowe technologie w postaci wartości
niematerialnych i prawnych. Mogą to być prawa do programów komputerowych,
licencje, prawa z patentu lub wzoru użytkowego, know-how, a także
wyniki badań i prac rozwojowych. Przywilej odliczenia wydatków nie jest
w żaden sposób powiązany z wielkością przedsiębiorstwa.

Firma korzystająca z ulgi ma prawo odliczyć od podstawy
opodatkowania część wydatków na zakup nowej technologii. Może to być jednak nie
więcej niż 50 proc. Ulgę technologiczną rozlicza się w rocznym zeznaniu
podatkowym. Z tego prawa nie mogą natomiast skorzystać podatnicy, którzy
prowadzą działalność na terenie specjalnej strefy ekonomicznej, rozliczają się
według zasad podatku liniowego. Ustawodawca nie przewidział także ulg na nowe
technologie dla firm, które otrzymały na jej zakup dofinansowanie ze środków
unijnych.

Duży wysiłek, niewielki zysk

Zdaniem specjalisty
Deloitte dopóki jednak firma ma możliwość wyboru środków publicznych,
niekoniecznie pochodzących z UE, ale np. z budżetu państwa, nie
będzie korzystała z ulgi. Ulga w obecnym kształcie jest bardzo mało
atrakcyjna dla firm. – Najistotniejszą wadą istniejącego rozwiązania jest
jego konstrukcja, pozwalająca na odliczenie od podstawy opodatkowania jedynie
kosztów nabycia innowacyjnego know-how z zewnątrz – 
mówi Michał
Turczyk. – Nie ma natomiast możliwości zaliczenia do kosztów
kwalifikowanych wydatków ponoszonych przez przedsiębiorców na działalność
związaną z rozwojem produktów. A to jest podstawą zwolnień
w znakomitej większości państw na świecie, które ulgę traktują jako sposób
na podniesienie wydatków na działalność B+R w swoim kraju.

Zdaniem Turczyka taka
sytuacja powoduje, że bardziej wspiera się import innowacji do Polski,
a nie wytwarzanie wartości niematerialnych w firmach ulepszających
i wdrażających nowe rozwiązania. – Żeby ulga stała się bardziej
atrakcyjna, niezbędna jest zmiana jej już przestarzałej konstrukcji, która być
może kilka lat temu mogła wydawać się potrzebna, żeby sprowadzać do Polski nowe
rozwiązania, jednak obecnie to Polska ma szanse być innowatorem
i inkubatorem innowacyjności
 – mówi przedstawiciel Deloitte.

 

Wydaje się, że ulga na
nowe technologie powinna być szczególnie popularna wśród firm z branży IT,
również tych mniejszych – one same powinny inwestować w tym zakresie,
aby się rozwijać i być konkurencyjnymi na rynku. Mogą też uświadamiać
swoim klientom korzyści podatkowe wynikające z zakupu nowych technologii.
Dla małych firm sprzedających nowe rozwiązania, które pozwolą ich klientom
zaoszczędzić część wydatków, ulga mogłaby być jednym z narzędzi
pomagających w sprzedaży
– mówi Michał Turczyk. – Jednak
wspomniane formalności oraz ograniczenia w zakresie podmiotów mogących
skorzystać z ulgi często powodują, że wysiłek nie jest wart potencjalnego
zysku. Sama konieczność znalezienia odpowiedniej jednostki badawczo-naukowej
i przygotowanie opinii o innowacyjności często powoduje zniechęcenie
przedsiębiorców, którzy dochodzą do wniosku, iż opłacać się to może jedynie
przy transakcjach o znaczącej wartości.

Czynnikiem
decydującym o tym, iż firmy nie korzystają z ulgi technologicznej,
jest też brak pewności prawnej w systemie podatkowym. – Firma, która
przeprowadzi procedurę oceny innowacyjności nabywanej wartości niematerialnej
i uwzględni w rozliczeniu rocznym ulgę, nie ma pewności, w jaki
sposób zareaguje urząd skarbowy –
wyjaśnia. – Nie ma bowiem
w polskim systemie, inaczej niż w systemach wielu krajów, tak zwanej
jednostki certyfikującej, która mogłaby potwierdzić przedsiębiorcy, że uważane
przez niego za innowacyjne rozwiązanie rzeczywiście spełni przesłanki, które
miał na myśli ustawodawca.
 Dodaje
również, że pomocą w zabezpieczeniu się przed negatywnymi skutkami
kontroli skarbowej może być wystąpienie o indywidualną interpretację.
Jednak to nie daje stuprocentowej pewności, ponieważ interpretacja będzie
dotyczyła formalnoprawnych aspektów, a nie merytorycznych, czyli
związanych z przedmiotem zwolnienia.

Zainteresowanie podatników PIT ulgą technologiczną

Rok 2009

– z ulgi skorzystało 15 płatników PIT

– odliczona kwota: 25 tys. zł

Rok 2010

– z ulgi skorzystało 395 płatników PIT

– odliczona kwota: 258 tys. zł

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna

Zainteresowanie firm ulgą technologiczną

Rok 2009

– z ulgi skorzystało 25 podatników CIT

– odliczona kwota łącznie: 20 mln zł

Rok 2010

– z ulgi skorzystało 33 podatników CIT

– odliczona kwota łącznie: 31,3 mln zł

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna