Ta książka chwilami bywa denerwująca, zwłaszcza w momentach, gdy natykamy się na banalne stwierdzenia w rodzaju: „dobrzy liderzy nie szukają wymówek” czy też „są tylko dwa rodzaje przywódców: skuteczni i nieskuteczni”. Z tym że obaj autorzy

 Jocko Willink i Leif Babin, byli oficerowie Navy SEAL – już na wstępie przyznają, że wiele im brakuje do ideału przywódcy. Godna pochwały pokora.

Poza tym obaj zachęcają do czegoś, co wprost kłóci się z tak często powtarzaną liderom i przedsiębiorcom zasadą: zostaw ludziom swobodę działania, nie stosuj mikrozarządzania, bo to zabija motywację podwładnych. Tymczasem Willink i Babin lansują model „ekstremalnego przywództwa”, któremu towarzyszy „ekstremalne zawłaszczanie”, czyli – wyrażając się kolokwialnie – wtykanie nosa we wszystkie firmowe sprawy.

Ich zdaniem dobry lider, przywódca to osoba, która jest odpowiedzialna za każde (!) niepowodzenie zespołu czy firmy. A jeśli tak, to na przykład za słabe wyniki handlowca odpowiada jego szef. Widocznie coś przegapił, zaniedbał, zlekceważył, słowem – nie dopilnował. I nie chodzi o to, żeby menedżer czy prezes wykonywał za swoich podwładnych ich pracę. Ale jeśli nie kontroluje na bieżąco tej pracy, jeśli nie obserwuje uważnie zachowania pracowników i nie wychwytuje najmniejszych nawet niepokojących sygnałów, jeśli nie jest ich mentorem, doradcą, nie służy im bieżącym wsparciem, to musi się liczyć z błędami, brakiem zaangażowania i kłopotami w realizacji najlepszej nawet strategii.

Każdy rozdział kończy się studium przypadku dotyczącym rozwiązania rzeczywistych problemów w konkretnej firmie. W przypadku jednej z nich „poprawa wydajności nie wzięła się ze zmiany procesu ani postępu technologicznego, ale nastąpiła dzięki zastosowaniu zasady przywództwa, która działa od wieków: zachowaniu prostoty”. W czasach, kiedy nic nie jest pewne i wszystko się zmienia, lektura godna uwagi.

Jocko Willink, Leif Babin

„Ekstremalne przywództwo. Elitarne taktyki Navy SEALs w zarządzaniu”

Wydawnictwo SQN