Placówki ochrony zdrowia
w Polsce dostały drugą szansę na skuteczne wdrożenie systemów
elektronicznej dokumentacji medycznej. Pierwotnie zaproponowanego przez
ustawodawcę terminu 1 sierpnia br. nie była w stanie dotrzymać ponad
połowa placówek, więc pojawiła się nowa data – 1 sierpnia
2017 r. Warto wykorzystać darowany czas i uświadamiać potencjalnym
klientom, że cyfryzacją danych medycznych należy zainteresować się już teraz.
Powszechna tendencja zostawiania wszystkiego na ostatnią chwilę może sprawić,
że na kilka miesięcy przed nowym terminem (a ten już raczej nie ulegnie zmianie)
będziemy świadkami wielu chaotycznych – z braku czasu – wdrożeń.

Proces cyfryzacji danych medycznych dotyczy trzech obszarów.
Pierwszy jest związany z codzienną pracą i trafiającymi do placówki
medycznej dokumentami papierowymi, które należy zeskanować i wprowadzić do
szpitalnego systemu obiegu dokumentów. Drugi to informacje wytworzone od razu
w postaci cyfrowej. Dużym wyzwaniem może jednak stać się trzeci obszar,
czyli cyfryzacja gromadzonego przez wiele lat archiwum analogowych obrazów
z różnych rodzajów badań, jak również danych tekstowych. Chociaż nie ma
formalnego wymogu, aby placówki medyczne dokonały pełnej digitalizacji swoich
archiwalnych danych, to często może wystąpić konieczność wprowadzenia do
systemu obiegu archiwalnych dokumentów papierowych z danymi pacjenta,
który dziś jest w ciężkim stanie, w związku z czym należy
prześledzić historię jego choroby.

Wojciech Piórko

Sales Director AC Power, Racks & Solutions, Poland &
Baltics, Emerson Network Power

Wszelkie zakłócenia
działania sieci elektrycznej, takie jak przerwa w zasilaniu, obniżenie
napięcia w sieci, szum elektryczny, udary, skoki napięcia czy stany
nieustalone, mogą wpływać na działanie urządzeń elektronicznych. Szum
elektryczny, poza skrajnymi przypadkami, jest nieodczuwalny dla użytkownika
urządzeń, lecz może przyczynić się do skrócenia okresu eksploatacji
elektrycznego sprzętu medycznego. Z kolei problemy z zasilaniem mogą być
przyczyną nieprawidłowości w działaniu systemów, które skutkują
zablokowaniem sprzętu, awariami i uszkodzeniami programów czy samego
systemu, niespójnością danych, błędami w ich przetwarzaniu czy transmisji.
Aby takim zjawiskom zapobiec i odpowiednio zabezpieczyć systemy
o znaczeniu krytycznym, należy wdrożyć profesjonalny system gwarantowanego
zasilania awaryjnego.

 

Szpitale,
które przygotowują się do wprowadzenia rozwiązań obsługujących dokumentację
elektroniczną, muszą liczyć się z rocznym przyrostem danych liczonym
w terabajtach. Na te dane składa się elektroniczna dokumentacja zdrowotna
pacjentów (Electronic Healthcare Records, EHR), szpitalny system informacyjny
(Hospital Information System, HIS) oraz system zarządzania treścią
elektroniczną (Enterprise Content Management, ECM). Szacuje się, że obecnie
w ciągu roku pacjenci zajmujący jedno szpitalne łóżko wpływają na
wygenerowanie 60 GB danych.

Prawdziwym wyzwaniem dla szpitalnych repozytoriów cyfrowych
są jednak systemy archiwizacji i dystrybucji obrazów diagnostycznych PACS
(Picture Archiving and Communication Systems), upowszechniające się także
w polskich szpitalach. Początkowo skojarzone z radiologią, PACS
znajdują zastosowanie również w innych oddziałach szpitalnych,
wykorzystujących obrazowanie diagnostyczne. Konieczność przechowywania wyników
tomografii komputerowej czy rezonansu magnetycznego prowadzi do tego, że już
niedługo w szpitalach będzie potrzebna pamięć masowa liczona
w petabajtach.

 

Pospolite ruszenie

Na początku 2014 r., jeszcze przed przesunięciem daty
wprowadzenia elektronicznej dokumentacji medycznej we wszystkich placówkach,
firma Fortinet zaprezentowała wyniki badania dotyczącego stanu gotowości
polskich szpitali do realizacji założeń projektu zmian w Ustawie
o systemie informacji w ochronie zdrowia. Producent zbadał również
stan infrastruktury IT w szpitalach pod kątem rozwiązań dotyczących
bezpieczeństwa przetwarzania i transmisji danych.

Badanie zostało przeprowadzone w IV kwartale
2013 r. we współpracy z Korporacją Badawczą Pretendent. Udział
w nim wzięli pracownicy wyższej kadry administracyjnej odpowiedzialnej za
rozwój systemów IT ze stu szpitali w całej Polsce (klinicznych,
wojewódzkich, powiatowych, gminnych, miejskich oraz placówek prywatnych).
W większości placówek medycznych (55 proc.), biorących udział
w badaniu liczba łóżek wahała się między 101 a 300. W niemal
40 proc. badanych szpitali liczba urządzeń służących do transmisji
i przetwarzania danych (wszystkie urządzenia posiadające adres IP, tj.
notebooki, komputery PC, tablety, smartfony, serwery) nie przekraczała 100,
natomiast w niemal 30 proc. zawierała się w przedziale od 100 do
200 jednostek.




Jan Siwek

 

dyrektor działu medycznego, Alstor

Oszczędzanie na infrastrukturze teleinformatycznej
w szpitalach nie ma sensu – zarówno ze względu na konieczność dbania
o życie i zdrowie pacjentów, jak też inne korzyści, które można
odnieść. Dzięki nowoczesnym rozwiązaniom IT zmienia się jakość diagnostyki,
możliwe jest znacznie wcześniejsze wykrywanie chorób, a więc
wyeliminowanie kosztów związanych z długotrwałym procesem leczenia. Wzrost
liczby pacjentów, którzy szybko zostali prawidłowo zdiagnozowani
i wyleczeni, wpływa na reputację placówki, a więc wzrost szansy na
dodatkowe zastrzyki gotówki zarówno z polskiej, jak też europejskiej kasy.

 

Z badania wynikło, że na początku 2014 r. jedynie
10 proc. polskich szpitali byłoby gotowych wprowadzić pełną Elektroniczną
Dokumentację Medyczną. 46 proc. szpitali oceniło swoje przygotowanie na
przeciętne, a kolejne 10 proc. jako bardzo złe lub złe. Co
gorsza, zaledwie 11 proc. przebadanych osób odpowiedzialnych za
koordynację procesu informatyzacji w polskich szpitalach i dostosowywanie
ich systemów IT do obowiązujących wymogów prawnych zna dokładnie zapisy Ustawy
o systemie informacji w ochronie zdrowia, a 40 proc.
przebadanych określiło swój stan wiedzy na temat jej przepisów jako
powierzchowny (patrz wykresy na str. 36–37).

Respondenci byli też
pytani, na jakim etapie znajduje się plan wdrożenia rozwiązań informatycznych,
mających na celu wprowadzenie elektronicznego raportowania zdarzeń medycznych
do CSIOZ w ich placówce medycznej. Najwięcej badanych (34 proc.) odpowiedziało,
że właśnie rozgląda się za odpowiednimi rozwiązaniami na rynku, uczestnicząc
w szkoleniach, konferencjach itp. Z kolei 25 proc.
zadeklarowało, że ma trudności z pozyskiwaniem środków finansowych dla
szpitala i szuka w tym zakresie pomocy.

Z przebadanych szpitali jedynie co trzeci korzysta z
urządzenia klasy UTM pełniącego rolę firewalla, antyspamu, antyspyware’u,
VPN-a, systemu ochrony przed włamaniami (IPS i IDS), systemu filtrowania
treści stron WWW, a także chroniącego przed wyciekiem danych (DLP)
i innych. Większość szpitali (odpowiednio 93 i 92 proc.) stosuje
niewystarczającą ochronę w postaci zwykłych antywirusów i firewalli.

Nadzieją napawa jednak to, że przedstawiciele wszystkich
placówek są świadomi konieczności wprowadzenia zmian. Przesunięcie o trzy
lata granicznego terminu daje szansę na spokojne przeprowadzenie tego procesu.
Jednak resellerzy, którzy chcieliby wziąć udział w tej ogólnopolskiej
transformacji, a nie mają wystarczających kompetencji, powinni jak
najszybciej zainteresować się tą tematyką, gdyż większość przetargów będzie
rozstrzygana w 2015 r.

 
Szpitalna serwerownia bez kompromisów

O konieczności centralnego
przechowywania, a także przetwarzania danych w szpitalach i dużych
przychodniach nikogo nie trzeba już przekonywać. Za tym modelem przemawia prawo
(odpowiednia ochrona danych pacjentów przed niepowołanym dostępem), wygoda
użytkowania (dostęp do danych z dowolnego miejsca) i rachunek
ekonomiczny wynikający z efektu skali (łatwiejsze wykonywanie kopii
zapasowych czy wprowadzenie wirtualizacji). Od strony technicznej centrum
danych placówek ochrony zdrowia praktycznie w żadnym stopniu nie różni się
od tych spotykanych w innych firmach. Zasadnicza różnica polega na tym, że
brak zapewnienia ciągłości pracy infrastruktury IT może mieć negatywny wpływ na
ludzkie zdrowie lub życie.

Głównym wyzwaniem dla
szpitalnych serwerowni jest wykładniczo rosnąca ilość danych pochodzących
z urządzeń diagnostycznych. Te umożliwiają rejestrowanie obrazu
z badań w coraz większej rozdzielczości, przez co konieczne staje się
zapewnienie odpowiednio dużej przestrzeni dyskowej, jak też mocy serwerów. Przy
takiej skali nie ma już mowy o prostym, „chałupniczo” tworzonym
rozwiązaniu. Każdy szpital powinien rozważyć budowę prawdziwej serwerowni,
w której zagwarantowane jest zasilanie i precyzyjna klimatyzacja, jak
też serwerowni zapasowej, gdzie zduplikowane zostaną wszystkie kluczowe systemy
i replikowane będą dane z głównych macierzy.

 

Kolejnym olbrzymim
wyzwaniem jest zapewnienie ścieżki rozwoju infrastruktury IT. Na pewno trzeba
założyć konieczność rozbudowy pojemności pamięci masowych (i to
o kilka rzędów wielkości tylko w ciągu najbliższej dekady), ale także
serwerów i infrastruktury sieciowej, przez którą wszystkie te dane będą
płynąć. Mimo że pozwala na to prawo, na razie placówki medyczne bardzo
niechętnie przekazują zarządzanie danymi pacjentów firmom trzecim i raczej
nie należy oczekiwać zmiany tego trendu w najbliższej przyszłości. To
oznacza zapotrzebowanie zarówno na sprzęt do serwerowni, jak też usługi
konsultacyjne związane z jej utrzymaniem.

 

Medyczne dane na lata

Zgodnie z polskimi
zasadami archwizowania dokumentacji medycznej obrazy z badań
diagnostycznych muszą być przechowywane aż przez 10 lat. Trzeba jednak założyć,
że prawo to może się zmienić, prowadząc do wydłużenia wspomnianego okresu. Mimo
że teoretycznie oznacza to świetny biznes dla producentów i sprzedawców
systemów pamięci masowych, rodzi jednocześnie problemy, z którymi
dotychczas rzadko mieliśmy do czynienia.

Częstotliwość
wykorzystania przechowywanych wyników badań spada gwałtownie po upływie około
trzech miesięcy od daty ich powstania, a po roku jest liczona
w jednocyfrowych procentach. Dlatego głównym wyzwaniem jest zbudowanie
takiego systemu archiwizowania danych, w którym z jednej strony koszt
przechowywania będzie jak najniższy (tutaj najlepiej sprawdziłyby się taśmy),
ale z drugiej dający gwarancję szybkiego dostępu do danych (co
teoretycznie wyklucza nośniki taśmowe).

W praktyce działa
się tak, aby osiągnąć kompromis – informacje, do których są częste
odwołania (najświeższe wyniki badań itp.), są archiwizowane w pamięci
dyskowej, zaś na taśmy trafiają pozostałe dane, wykorzystywane w stopniu
znikomym, a magazynowane ze względu na wymogi prawne. Wszystkie wymienne
nośniki muszą oferować zapis bez możliwości skasowania bądź zmodyfikowania
danych (funkcja WORM – Write Once, Read Many). W systemie
archiwizacji powinno także funkcjonować oprogramowanie, dzięki któremu
w szybki sposób administrator będzie w stanie zidentyfikować nośnik
z konkretnymi wynikami badań. Powinno więc rozróżniać metadane przypisane
wynikom badań, a nie tylko działać na poziomie poszczególnych plików.




Jakub Duraj

 

Product Manager MioCARE,  Veracomp

Tablety to jeden z wielu elementów, które mogą składać się
na projekt ucyfrowienia dokumentacji medycznej oraz poprawy jakości zarządzania
w szpitalach. Usprawnienie procesów, uporządkowanie danych
i ułatwienie dostępu do nich przekładają się na realne korzyści finansowe
i w wielu przypadkach w dłuższym okresie zapewniają zwrot
kosztów inwestycji. Warto zainteresować się tabletami z wbudowanym
czytnikiem kodów kreskowych czy tagów HF RFID, które zapewnią jednoznaczną
identyfikację pacjenta, a jednocześnie spełnią wymóg ukrycia jego danych
przed osobami trzecimi. Ochronę dostępu do danych zapewni też wbudowany czytnik
NFC umożliwiający dwustopniowe uwierzytelnianie użytkownika za pomocą kart lub
identyfikatorów NFC i haseł. Ważne jest też, aby zainwestować
w urządzenia specjalnie dostosowane do pracy w szpitalu – ze
wzmocnioną obudową, które można dezynfekować w celu usunięcia nieobcych
tym placówkom bakterii.

 
Nowości IT w szpitalnej serwerowni

Chociaż placówki ochrony zdrowia w Polsce raczej nie są
kojarzone z nowoczesnością, w obszarze IT nie ma przed tym ucieczki.
Praktycznie wszystkie szpitale, które na poważnie podeszły do procesu
informatyzacji, rozpoczęły też wirtualizację posiadanych zasobów
– najczęściej serwerów, choć coraz częściej prowadzone są także próby
wirtualizacji desktopów, co skutkuje maksymalnym uproszczeniem zarządzania
stanowiskami pracy personelu i zwiększa poziom bezpieczeństwa danych.
Korzyści są takie same jak w innych branżach: oszczędności na sprzęcie
komputerowym i licencjach, zużyciu energii oraz kosztach operacyjnych.

Trzeba jednak wspomnieć,
że tak jak w przypadku zastosowań biznesowych, małe placówki ochrony
zdrowia raczej nie odczują dużych ekonomicznych korzyści z zastosowania
wirtualizacji. I w tym przypadku także sprawdza się reguła: im
większa organizacja oraz więcej serwerów do zwirtualizowania, tym bardziej
konkretne oszczędności. Najłatwiej wirtualizacji poddają się aplikacje do
administrowania szpitalem, także te przetwarzające poufne informacje, ale
niewpływające bezpośrednio na proces ratowania życia. W przypadku systemów
oraz aplikacji diagnostycznych i klinicznych wirtualizacja musi być już
stosowana z wielką rozwagą, aby nie obniżała w żadnym stopniu ich
dostępności i wydajności.

Ostatnio placówki
medyczne wykazują szczególne zainteresowanie wirtualizacją desktopów, która
sprawdza się także w szpitalach zarówno ze względów funkcjonalnych, jak
i ekonomicznych. W architekturze typu klient-serwer, gdzie terminalem
może być bardzo ubogi sprzętowo komputer sprzed kilku lat lub niedrogi thin
client, wirtualny desktop (system, aplikacje, dane) jest „dostarczany”
użytkownikowi przez sieć z serwera. Gdy terminal ulegnie awarii, jest
wymieniany przez administratora na sprawny, a użytkownik po zalogowaniu
się już po chwili ma dostęp do stanu pulpitu i aplikacji tuż sprzed
awarii. Podobnie przemieszczający się po szpitalu pielęgniarki i lekarze
mogą zyskać dostęp do swoich profili, aplikacji i potrzebnych danych
z każdego uprawnionego urządzenia.

Ponieważ wirtualne maszyny i dane są cały czas
przechowywane na serwerze, znacząco rośnie bezpieczeństwo informacji.
Administratorom odpada obowiązek uaktualniania i dostarczania poprawek do
systemów i aplikacji na wszystkich komputerach. Wyzwaniem natomiast staje
się zaprojektowanie odpowiednio wydajnej sieci oraz wdrożenie wystarczająco
pojemnych pamięci masowych, bo to na nich przechowywane są obrazy wirtualnych
maszyn, dzięki którym funkcjonują terminale.

Jedną z ważniejszych funkcji wirtualizacji jest
zapewnienie wysokiej dostępności systemów teleinformatycznych. W obszarze
fizycznym dbają o to systemy gwarantowanego zasilania i klimatyzacji
precyzyjnej. Obecnie powszechną praktyką w placówkach ochrony zdrowia jest
instalowanie UPS-ów bezpośrednio przy urządzeniach (takich jak np. aparat rezonansu
magnetycznego czy serwer), których zasilanie mają podtrzymywać. Jednak gdy
liczba zasilaczy awaryjnych używanych w szpitalu rośnie, coraz trudniejsze
staje się efektywne zarządzanie nimi.




Marcin Wójcik

 

Major Accounts Manager dla branży telekomunikacyjnej i
placówek ochrony zdrowia, Fortinet

W jednostkach takich jak szpitale szczególnie ważne jest
zadbanie o skalowalną, wszechstronną ochronę przed zagrożeniami
w warstwie sieciowej, a jednocześnie zapewnienie wysokiej wydajności
i dostępności dla kluczowych aplikacji, takich jak systemy HIS.
Rozwiązania klasy UTM, które mogą również działać jako firewall nowej generacji
(NGFW), oferują zintegrowaną ochronę przed wieloma rodzajami zagrożeń.

Co istotne, zmniejszają nakłady na zarządzanie i koszty
szkolenia personelu IT – co dla szpitali oznacza obniżenie TCO.
Z tego względu są najczęściej wybieranymi przez placówki medyczne rozwiązaniami
bezpieczeństwa sieciowego.

 

 

Dodatkowo korzystanie z pojedynczych urządzeń nie
pozwala skutecznie zabezpieczać instalacji obejmujących swym zasięgiem cały
szpital lub oddziały, bloki operacyjne czy sale chorych z przylegającymi
do nich pokojami pielęgniarek. Rosnąca liczba systemów, które są istotne dla
funkcjonowania placówki ochrony zdrowia, skłania do użycia scentralizowanej
architektury UPS. Celem jest łatwiejsza konfiguracja i zarządzanie
zasilaniem awaryjnym. W razie potrzeby łatwo jest rozbudowywać ją
o kolejne moduły, zamiast mnożyć rozproszone po szpitalu urządzenia, nad
którymi trudno zapanować.

 

Sieć – układ nerwowy szpitala

Jednym z często
niedocenianych elementów w szpitalnej infrastrukturze IT jest sieć
komputerowa. Na nic profesjonalne, zwirtualizowane serwery i rozbudowane
macierze dyskowe, jeśli nie będzie możliwe szybkie i gwarantowane
przesłanie wyników badań medycznych. Szpitale, w których sieci komputerowe
funkcjonują od lat, muszą systematycznie 
je unowocześniać, przede wszystkim modernizując urządzenia aktywne.
W ten sposób zwiększana jest przepustowość infrastruktury i gwarancja
przesyłu danych. Jeśli sieć obsługuje różne typy usług, w tym bardzo
wrażliwe na opóźnienia, to naturalną potrzebą staje się wdrożenie klas usług
z mechanizmami nadawania priorytetów dla różnych strumieni ruchu.

Rośnie też zainteresowanie
możliwością wykorzystania przez personel medyczny przenośnych urządzeń do
obsługi aplikacji szpitalnych w dowolnym miejscu w zasięgu sieci
bezprzewodowej. Na obchodzie lekarz – dzięki tabletowi – może mieć przy łóżku
pacjenta dostęp do pełnej historii choroby, kompletu wyników, listy podawanych
leków itp. Jednak uzyskanie tak dużej zmiany funkcjonalnej i operacyjnej
pociąga za sobą niemałe wyzwania związane z procesem projektowania
i wdrażania. Integrator musi im sprostać.

Wdrożenie sieci
bezprzewodowej, zwłaszcza jeśli miałaby ona objąć zasięgiem nie tylko recepcję,
ale także obszar hospitalizacji pacjentów i większą liczbę użytkowników,
wymaga przeglądu sieci przewodowej, która pełni rolę szkieletu dla Wi-Fi. Musi
ona zapewniać odpowiednio wysoką wydajność, warto też wykorzystać ją do
zasilania punktów dostępowych w ramach standardu Power over Ethernet.

 

Na
razie jednak wdrożenie sieci bogatej w aplikacje i usługi to krok
w szpitalach najczęściej dopiero planowany. Zanim nastąpi, pracownicy IT
placówek medycznych skupiają się na zapewnieniu niezbędnej infrastruktury
umożliwiającej dostęp do zasobów sieciowych szpitala oraz Internetu. Spore
zainteresowanie wzbudzały ostatnio projekty uruchamiania na terenie polskich
placówek ochrony zdrowia bezprzewodowego dostępu do Internetu – głównie
dla pacjentów. Tego rodzaju usługa, traktowana jako dodatkowe świadczenie,
pojawiała się najczęściej na liście najbardziej oczekiwanych przez osoby
korzystające z usług medycznych. W tym kontekście kluczowe staje się budowanie
sieci bezprzewodowych z zastosowaniem skutecznych rozwiązań
zabezpieczających, oddzielających część medyczną od administracyjnej
i wydzielonych sieci, z ograniczonymi prawami dla gości
i pacjentów.

 
Stacje medyczne i diagnostyczne

Szybki rozwój cyfrowego
obrazowania i wprowadzenie tej techniki do tomografów komputerowych,
aparatów rezonansu magnetycznego, angiograficznych czy mammograficznych
poskutkowało koniecznością zapewnienia odpowiedniej klasy komputerów służących
do przeglądania i diagnozowania na podstawie wyników badań. Sprawę sprzętu
komputerowego do diagnostyki medycznej reguluje jedno z rozporządzeń
Ministra Zdrowia, które określa m.in., że w radiologii cyfrowej używa się
dwóch podstawowych rodzajów stanowisk (opisowych i przeglądowych) oraz
definiuje wymagania dotyczące monitorów dla poszczególnych rodzajów stanowisk.

Panele służące do wyświetlania obrazu z wynikami badań
medycznych powinny spełniać najwyższe wymagania opisane przez normy. Wspomniane
rozporządzenie mówi m.in., że na stanowisku opisowym do badań radiologicznych
wymagane są co najmniej dwa monitory monochromatyczne pracujące w układzie
pionowym, w standardzie DICOM, stanowiące parę i posiadające
świadectwo parowania wydane przez producenta.

Podczas wyświetlania medycznych obrazów zgodnych ze
standardem DICOM ważne jest, aby panele umożliwiały zobrazowanie nawet
najsubtelniejszych przejść tonalnych. Dlatego każdy egzemplarz musi prezentować
wyniki badań w identyczny sposób na różnych lekarskich stanowiskach
komputerowych, zaś czas żywotności monitora i co za tym idzie stabilnego
wyświetlania obrazu powinien być w przypadku tych urządzeń jak najdłuższy.

W warunkach często
zmieniającego się oświetlenia w pomieszczeniu diagnostycznym (co zresztą
jest niezalecane) przydaje się wbudowany w monitory czujnik, który
automatycznie optymalizuje poziom jasności oraz odcieni szarości, uwzględniając
wytyczne zgodne z normami. Gdy mamy do czynienia z koniecznością
oceny obrazu przez kilku lekarzy jednocześnie (np. na sali operacyjnej lub
podczas konsylium), to duże znaczenie będzie miało prawidłowe odwzorowanie
obrazu pod szerokim kątem widzenia.

 

Ucyfrowienie szpitalnej dokumentacji

Działalność szpitala wiąże się nie tylko
z przetwarzaniem wytworzonych informacji od razu w postaci
elektronicznej. Często konieczne jest wprowadzenie do obiegu także danych
z dokumentów papierowych lub archiwalnych klisz rentgenowskich. Dlatego
zarządcy placówek medycznych coraz częściej interesują się skanerami
dokumentowymi, dzięki którym pracownicy recepcji wprowadzają do komputera
dostarczaną przez pacjentów papierową dokumentację. Placówki, w których
zaistnieje taka potrzeba, mogą zainwestować także w skaner klisz
rentgenowskich. Należy jednak pamiętać, że obsługująca go stacja robocza
powinna być wyposażona w medyczny monitor referencyjny, który ułatwi dobór
parametrów skanowania, aby efekt tego procesu był jak najwyższej jakości.

Na koniec warto
wspomnieć, że wciąż rzadko ma miejsce pełna digitalizacja szpitalnego archiwum.
Koszt takiego przedsięwzięcia okazuje się dość wysoki (wydajny skaner
dokumentowy, pojemne macierze dyskowe, praca ludzi), a „zysk” niewielki.
Prawdopodobieństwo częstego sięgania do archiwalnych materiałów jest bowiem
niezbyt duże, a pacjent korzysta na tym tylko wtedy, gdy trafia na oddział
w stanie krytycznym i konieczne staje się szybkie odtworzenie
wcześniejszych wyników jego badań.