Marzeniem każdego resellera jest produkt, na którym – mówiąc kolokwialnie i dosadnie – można dobrze zarobić. Najlepiej, by nie było przy nim dużo zachodu. Sprzedawcy z wieloletnim stażem pamiętają z pewnością transformację rynku monitorów z CRT na LCD. 19-calowy monitor, ciężki i w gigantycznym pudle, kosztował zaledwie kilkaset złotych, a niskiej cenie towarzyszyła nędzna marża. Sytuacja zmieniła się radykalnie, gdy upowszechniły się monitory ciekłokrystaliczne – wielokrotnie mniejsze i lżejsze, w wysokich cenach uwzględniających satysfakcjonujący zysk. I właśnie teraz wygląda na to, że stare dobre czasy mogą wrócić, bo na rynku coraz lepiej poczyna sobie typ wyświetlacza, po którym można sobie jeszcze wiele obiecywać.

Choć pierwsze monitory interaktywne (w pełnym tego słowa znaczeniu) pojawiły się na początku dekady, bo w okolicach 2012 r., to eksplozja popytu na te urządzenia nastąpiła dopiero pod koniec 2017 r. Popularność takich rozwiązań rośnie wraz z coraz lepszymi parametrami i niższymi cenami.

Według firmy konsultingowej Futuresource polski rynek w 2016 r. wchłonął niecałe 1,5 tys. monitorów interaktywnych, a w 2019 r. było to już 11 tys. sztuk – mówi Marcin Stefanow, dyrektor marketingu w ViDiS-ie (dystrybutorze takich marek, jak: Avtek, LG, ViewSonic i CTouch).

Czy takie wyświetlacze będą niczym gwiazdy i zaświecą pełnym blaskiem na nieboskłonie wygasających pod względem opłacalności produktów? Zobaczymy. W każdym razie marka Newline w nazwie urządzeń, które będą miały premierę w bieżącym roku, wykorzysta… gwiazdy. Ale po kolei.

Ewolucja dotykowych wyświetlaczy

W przeszłości na rynku dominowały konstrukcje o przekątnej 55 cali i rozdzielczości Full HD. Obecnie standardem stają się ekrany 65-, 75-calowe, a nawet większe, o rozdzielczości UHD.

Niewątpliwie największa zmiana, jaka nastąpiła w rozwoju monitorów interaktywnych dotyczy technologii ich wytwarzania. Wcześniej między panelem a grubą szybą była przerwa (tzw. optical bonding). W nowych konstrukcjach szyba jest cieńsza i zintegrowana z wyświetlaczem, co daje bardzo wiele korzyści.

– Dzięki takiemu zespoleniu nie istnieje problem pojawiającej się pary wodnej między ekranem a taflą szkła, nie występuje problem paralaksy, zwiększeniu uległy kąty widzenia, a cały monitor jest dużo lżejszy – wylicza Robert Pusz, Sales Manager w Newline na obszar Europy Środkowo-Wschodniej. 

Zmieniła się również metoda realizowania funkcji dotyku. Tradycyjna pojemnościowa jest zastępowana przez nową – efektywniejszą i jednocześnie tańszą.

– IR dzięki technologii InGlass (advanced IR) zaczyna powoli dorównywać technologii pojemnościowej w szybkości reakcji na dotyk i wrażeń z pisania. Dodatkowo dzięki korzystniejszej cenie są to najlepiej sprzedające się produkty – mówi Jan Tarnawski, Product Manager Smart Signage, LED, Hospitality Display w Samsungu.

Stale rośnie również funkcjonalność monitorów interaktywnych, co ma bardzo praktyczny wymiar.

– Dzisiaj dla bardzo, bardzo wielu zastosowań nie potrzeba komputera: jeśli dana funkcja nie jest dostępna w systemie „Android prosto z pudełka” to zazwyczaj można doinstalować odpowiednie oprogramowanie, by ją uzyskać – twierdzi Marcin Stefanow.

 

Dla kogo monitor interaktywny? 

Gigantyczny wzrost sprzedaży sprzętu został odnotowany po 2017 r. i był spowodowany wprowadzeniem w życie programu rządowego Aktywna Tablica, w którego ramach były finansowane do poziomu 17 tys. zł zakupy monitorów interaktywnych dla szkół. Mariusz Kuczyński, szef polskiego oddziału iiyama, wskazuje, jak bardzo zmieniły się podstawowe parametry i ceny monitorów w czasie trwania rządowego programu.

W ramach budżetu maksymalnej dotacji w 2018 r. można było wyposażyć jedną szkołę w trzy 55-calowe monitory interaktywne FHD, a w 2019 r. były to już trzy monitory interaktywne 65 cali w rozdzielczości 4K – mówi Mariusz Kuczyński.

We wcześniejszych latach głównymi odbiorcami takich urządzeń byli odbiorcy biznesowi, którzy potrafili docenić ich zalety. Jak podkreśla Jan Tarnawski, Product & Marketing Manager w polskim oddziale Samsunga, decydowała o tym potrzeba lepszego zarządzania spotkaniami i możliwości finansowe. Sektor edukacji dołączył do grona klientów wraz ze wspomnianym już startem programu Aktywna Tablica. Przedstawiciel Samsunga zwraca uwagę, że pozytywnym i ciekawym efektem tego programu jest to, że zainteresowanie monitorami interaktywnymi nie skończyło się wraz ze wstrzymaniem dofinansowania od państwa.

– Wiele szkół, widząc korzyści, jakie dają takie rozwiązania, decydowało się na zakup kolejnych sztuk już z własnych środków. Przewagi nad klasyczną tablicą interaktywną pozwalają zrekompensować początkową różnicę w cenie – podkreśla Jan Tarnawski.

Z danych, zarówno światowych, jak i krajowych, wynika, że to właśnie sektor edukacyjny w najbliższych latach będzie głównym odbiorcą takich ekranów, choć dynamika wzrostu ma być największa w sferze biznesu.

Według przewidywań analityków (dostępnych na początku roku – przy red.) w 2020 r. w Europie na potrzeby edukacji zostanie sprzedanych 250 tys. monitorów interaktywnych, a w ciągu następnych czterech lat rynek będzie rósł przeciętnie 7 proc. rocznie do poziomu 330 tys. wyświetlaczy w 2024 r. Użytkownicy biznesowi kupią 80 tys. sztuk w 2020 r., a w 2024 r. około 151 tys. monitorów interaktywnych, co oznacza, że w ciągu czterech lat popyt ulegnie niemal podwojeniu – mówi Robert Pusz.

Dlaczego tak dużo łatwiej pozyskać odbiorców w sferze edukacji, która – jak wiadomo – nie może się pochwalić zasobną sakwą, a nie w biznesie, który – jak sama nazwa wskazuje – dysponuje funduszami, a do tego bardzo dobrze wie, że odpowiednie narzędzia pomagają w ich pomnażaniu? Według specjalistów nauczyciele, ze względu na specyfikę swojej pracy, wyjątkowo szybko przekonali się do zalet, którymi charakteryzują się monitory interaktywne.

W biznesie jest trochę inaczej, gdyż trudniej przekonać do nich klienta, który wcześniej nie miał zwykle do czynienia z tablicami interaktywnymi. Obserwujemy jednak dość wyraźny trend zmierzający do korzystania z dotykowych monitorów w średnich i małych salach spotkań – mówi Barbara Stasiak, dyrektor marketingu w Agrafie (dystrybutorze monitorów Newline).

W edukacji monitory mają zastosowanie na każdym etapie nauki dziecka, począwszy od przedszkola (zabawa dotykiem, rysowanie, poznawanie liter, słówek itd.) po edukację w szkołach podstawowych, liceach i na studiach. 

Z podobnie różnorodnym zastosowaniem mamy do czynienia w biznesie, gdzie w przemyśle mamy chociażby monitory dotykowe w dziale produkcji czy na liniach testujących, a w handlu działają jako interaktywne punkty informacyjne, punkty handlowe do samodzielnego zamawiania (np. kioski McDonald’s), punkty POS czy kasy sprzedażowe. Nie można też zapomnieć o salach konferencyjnych, szkoleniowych i bankach – podkreśla Mariusz Kuczyński.

 

Dotykowy przedmiot pożądania

O ile było jasne, że w związku z inicjatywą MEN-u producenci mają zapewniony zbyt, to pozostawało pytanie, kto na rządowym programie zyska najwięcej. Nie trzeba być wizjonerem, by wiedzieć, że wygra ten, kto skuteczniej wypromuje swój produkt. Dobrze to zrozumiał i wykorzystał Samsung.

Ponieważ to same szkoły decydowały o tym, jaki sprzęt i jakiego producenta wybiorą, to naszym zadaniem było przekonanie ich do zakupu naszych rozwiązań. Uruchomiliśmy szeroką akcję promocyjno-informacyjną, na którą składały się spotkania z nauczycielami, webinaria, artykuły w prasie oraz specjalny landing page, na którym zainteresowani mogli dowiedzieć się więcej o naszych produktach – wspomina Jan Tarnawski.

NEC prowadzi podobne działania, ale zorientowane nie tyle na konkretny typ odbiorcy, ile na uaktywnianie kanału sprzedaży. Według japońskiego producenta, choć rośnie liczba klientów, którzy świadomie wybierają pożądane produkty, to ciągle duża część popytu może zostać wykreowana przez dalszą, systematyczną edukację.

Nie jest to zadanie proste i wymaga dużego zaangażowania zarówno ze strony integratora, jak i producenta. Przekonanie klienta końcowego do wyboru monitora interaktywnego, dajmy na to serii CB czy w szczególności najbardziej zaawansowanych modeli InfinityBoard, bez uprzedniej analizy jego potrzeb, konsultacji i prezentacji produktu nie ma szans powodzenia – podkreśla Jacek Smak, dyrektor handlowy NEC Display Solutions.

Dlatego producent uruchomił właśnie oficjalnie Program DEMO dla korporacji i klientów biznesowych. Trwa również promocyjna akcja DEMO na monitory interaktywne, którą NEC kieruje do swoich partnerów i w której mogą oni na preferencyjnych warunkach kupić egzemplarz demonstracyjny monitora z serii interaktywnej CB. 

Wszyscy producenci zgodnie twierdzą, że monitor interaktywny to bardzo wdzięczny przedmiot handlu dla resellerów. Przede wszystkim dlatego, że można go sprzedać z bardzo dobrym zyskiem. Nieoficjalnie mówi się nawet o 20-proc. marżach na sprzęcie, którego cena wynosi kilka tysięcy złotych. A to nie wszystko, bo można dodatkowo zarobić na usługach i sprzedaży dodatkowych akcesoriów.

Podstawową usługą jest montaż. Drugą najczęściej zamawianą są szkolenia, bo monitory często mają więcej funkcji, niż na pierwszy rzut oka widać, i edukacja nowego użytkownika to dla niego realna wartość – mówi Marcin Stefanow. 

Przedstawiciel ViDiS-a dodaje, że reseller może też zaoferować dostosowanie monitora do potrzeb użytkownika – zainstalować potrzebne aplikacje lub zalogować klienta na konta chmurowe czy e-mailowe. Ponadto użytkownik może w późniejszym czasie myśleć o dokupieniu akcesoriów: specjalnego komputera, wizualizera lub kamery. Monitor interaktywny to podstawa, którą można mocno rozbudować zarówno o hardware, jak i software. 

Czym skorupka za młodu…

Jak widać, producenci starają się wykreować rynek, który wydaje się mieć bardzo duży potencjał. Pozostaje pytanie: jak duży? Według części specjalistów należy spodziewać się być może stosunkowo powolnego, ale za to systematycznego wzrostu popytu, i to w bardzo różnych sektorach rynku.

Monitory interaktywne bardzo dobrze sprawdzą się u użytkownika praktycznie każdego typu. Już teraz są doceniane na rynku edukacji, gdzie powoli stają się standardem. Przekonanie do nich sfery biznesu korporacyjnego wydaje się kwestią czasu, a pierwsze oznaki zainteresowania już widać. Niewykluczone też, że za kilka lat nie tylko w sektorze MŚP, lecz także w gospodarstwach domowych monitor interaktywny zastąpi tablicę korkową, podobnie jak dziś w szkole zastąpił tablicę interaktywną – mówi Katarzyna Mroczek, Product Manager w NTT System (dystrybutorze marki własnej monitorów interaktywnych NTTview). 

Czy rzeczywiście ziści się ta bardzo optymistyczna prognoza? Jak wspomnieliśmy, w najbliższych latach najwięcej monitorów interaktywnych trafi do szkół. Ich absolwenci będą prędzej czy później klientami, którzy zadecydują o wyborze rozwiązań komunikacyjnych do miejsc pracy i domów. Jakie urządzenia na pewno wezmą pod uwagę? Takie, które bardzo dobrze znają z doświadczenia. To powszechnie znany mechanizm. Każdy producent aut marzy, by jego marka była stosowana przez firmy prowadzące naukę jazdy, bo to zwiększa szanse na pozyskanie klienta. Być może tak samo będzie w przypadku monitorów interaktywnych.