Wprawdzie wiele wskazuje na to, że właśnie małe i średnie firmy będą w kolejnych miesiącach kupować najwięcej sprzętu i usług, niemniej również klienci indywidualni ruszą w końcu do sklepów po nowy sprzęt. Powiedzenie „co się odwlecze, to nie uciecze” sprawdzi się też, i to raczej prędzej niż później, w segmencie przetargów. Tym bardziej że dla części inwestycji termin na wykorzystanie dofinansowania ze środków unijnych upływa w przyszłym roku. Już teraz niektórzy dostawcy notują nie tylko rosnącą liczbę zapytań, ale też postępowań przetargowych, których przedmiotem nierzadko jest drogi sprzęt.

Jednak obecnie najbardziej perspektywiczny wydaje się sektor MŚP. Nic dziwnego, że producenci i dystrybutorzy konstruują swoje oferty tak, aby być jak najlepiej przygotowanym do kompleksowej obsługi małego i średniego biznesu. Przykładem jest polski oddział HP Inc., gdzie w tym celu dokonano niedawno znacznej reorganizacji.

Z rozmów z producentami i dystrybutorami wynika, że chociaż użytkownicy sprzętu komputerowego z sektora MŚP zwykle bardzo dokładnie oglądają każdą złotówkę, to wcale nie oznacza, że kupują to, co najtańsze. Przeciwnie, w ich przypadku mamy do czynienia z coraz bardziej dojrzałymi i świadomymi klientami, którzy wiedzą, że ten, kto chce kupić tanio i dobrze, kupuje dwa razy – najpierw tanio, potem dobrze. Zatem w rezultacie najdrożej. Dlatego coraz częściej w transakcjach w segmencie B2B kryterium wyboru stanowią cechy sprzętu, a nie jego cena.

Bardziej opłaca się zakup sprzętu droższego, ale trwałego i wydajnego, który będzie satysfakcjonującym narzędziem w pracy. Jaki to sprzęt? W przypadku komputerów dają się zauważyć dwie dość zaskakujące tendencje. Pierwsza to wzrost popytu na komputery stacjonarne, druga – na rynku pojawiają się maszyny z procesorami AMD.

 

Desktop forever?

Jeśli przyjrzeć się tegorocznej sprzedaży sprzętu w sektorze B2B, można odnieść wrażenie, że klienci bardziej niż w poprzednich latach skłaniają się ku komputerom stacjonarnym. Popyt na te ostatnie bowiem nie słabnie, na przenośne zaś – owszem. Prawdopodobnie sytuacja nie zmieni się również w przyszłym roku.

– W pierwszej połowie bieżącego roku krajowy rynek wchłonął nieco ponad 10 proc. mniej notebooków niż rok wcześniej, w drugiej połowie roku spadki są jeszcze większe – mówi Szymon Winciorek, Business Development Manager w Asusie. – W 2018 roku spodziewamy się dalszych spadków na rynku, na poziomie około 5 proc. W związku z tym rynek całościowo osiągnie wielkość sprzedaży z przełomu lat 2006/2007. Całą branżę czeka więc podróż w czasie, ale wstecz…

O podróży wstecz można mówić nie tylko z powodu poziomu sprzedaży notebooków porównywalnego z tym, z jakim mieliśmy do czynienia w poprzedniej dekadzie. I nie tylko dlatego, że – podobnie jak kilkanaście lat temu – komputery stacjonarne nie ustępują już tak chętnie miejsca przenośnym. Stare czasy przypomina też powrót do łask procesorów AMD. Trudno oczywiście przewidzieć, czy będą one stanowiły tak dużą część rynku jak kilkanaście lat temu, czy pozostaną alternatywą, dzięki której Intel będzie zmuszony nie tylko do oferowania coraz lepszych produktów, ale też do obniżania cen swoich układów. Na razie fakty są takie, że maszyny z procesorami AMD można znaleźć w ofercie praktycznie każdego producenta komputerów, z czym jeszcze rok temu nie mieliśmy do czynienia.

 

Małe dla małych

Klienci z sektora MŚP najchętniej wybierają desktopy o małych gabarytach. W przypadku maszyn przenośnych podobnie, bo szczególnym zainteresowaniem cieszą się konstrukcje, których waga nie przekracza 2 kg. Według producentów w przyszłym roku preferencje klientów pozostaną takie same. Tym, co może się zmienić, są konfiguracje. Wiele wskazuje na to, że w 2018 r. komputery będą tańsze, bo z pewnością (o ile tego określenia można użyć w przypadku tego segmentu) potanieją pamięci.

– W 2017 roku ceny kości DRAM pozostają wysokie, drożały jeszcze w drugiej połowie roku, ale w przyszłym roku należy oczekiwać systematycznego ich spadku, który będzie konsekwencją nadprodukcji na globalnym rynku pamięci – twierdzi Paweł Śmigielski, dyrektor ds. rozwoju w Kingston Technology. – Trudno oczywiście precyzyjnie przewidzieć dokładny scenariusz, ale nie zdziwię się, jeśli za rok o tej porze będziemy płacić za pamięci 30–40 proc. mniej niż obecnie.

W takim przypadku na pewno potanieją karty graficzne, bo zawierają one całkiem sporo pamięci, ale może wrócą czasy, w których ceny będą spadać z tradycyjnego powodu, jakim jest równowaga między podażą a popytem. Ta, jak wiadomo, została mocno zachwiana za sprawą kryptowalut, a konkretnie wzmożonego popytu na karty graficzne ze strony tzw. górników. Sytuacja ulega zmianie po pierwsze dlatego, że ta działalność przestaje być bardzo opłacalna, a poza tym użytkownicy otrzymują do dyspozycji nowe, specjalizowane modele do kopania kryptowalut, dzięki czemu popyt na tradycyjne produkty spada.

– W naszej ofercie są dostępne dwie konstrukcje 104–100 i 106–100 przeznaczone do tych specyficznych zastosowań – mówi Jan Adryański, Community PR Manager Central Eastern Europe w Nvidii. – Są to odpowiedniki kart GeForce 1060 i 1080, w których nie zastosowano wyjść wideo.

W praktyce oznacza to, że przy optymistycznym scenariuszu sprzęt może potanieć nawet o ok. 10 proc. lub za te same pieniądze, jakie trzeba wydać dziś, będzie można kupić komputer z pamięcią RAM o podwojonym rozmiarze i dyskiem SSD o dwa razy większej pojemności.

Jakie procesory będą stosowane w tych komputerach? Odpowiedź nie jest tak oczywista, jak mogłaby być jeszcze kilka lat temu. AMD ma w ofercie układy, które mogą być konkurencją dla Intela nie tylko pod względem wydajności i ceny, ale również dodatkowych funkcji związanych z bezpieczeństwem, które są doceniane właśnie w sektorze B2B.

– Sprzęt może być dziś wyposażony w układy, które dzięki takim technologiom jak GuardMI w procesorach Ryzen PRO zapewniają wielopoziomową ochronę danych, dopuszczanie tylko zaufanych aplikacji oraz uruchamianie zabezpieczeń już na etapie rozruchu systemu – mówi Bruno Murzyn z polskiego przedstawicielstwa AMD. – Klienci z sektora B2B szukają takich rozwiązań coraz częściej, zwłaszcza w obliczu narastającego zagrożenia cyberatakami, o których głośno wypowiadają się nawet najważniejsze osoby w państwie.

Przedstawiciel AMD zwraca też uwagę, że znowu popularna staje się infrastruktura informatyczna firm w formule thin client, a więc z centralnie zarządzanym i chronionym centrum danych. Te urządzenia są znacznie mniejsze, bardziej energooszczędne i bardziej efektywne kosztowo od tradycyjnych komputerów stacjonarnych. Jednocześnie oferują zbliżoną moc dzięki wyspecjalizowanym układom, np. z rodziny AMD Embedded. Można się zatem spodziewać, że dalsze zmiany na rynku będą podporządkowane zarówno chęciom tworzenia coraz bezpieczniejszego środowiska pracy, jak i tendencjom polegającym na ograniczaniu zajmowanej przestrzeni, ciepła oraz hałasu przy zwiększaniu efektywności w działaniu systemów.

 

Wprawdzie AMD już nieraz deklarowało wprowadzenie na rynek procesorów, które stanowiłyby zagrożenie dla Intela, ale tym razem wygląda na to, że tak właśnie jest. Świadczyć może o tym choćby to, że ostatnio Intel wyraźnie przyśpiesza wprowadzanie na rynek nowych jednostek. Właściwa premiera układów najnowszej, ósmej już generacji Core (Coffee Lake) odbyła się na początku października, ale procesory, które zostały wówczas zaprezentowane, były dostępne już w sierpniu. Przy czym ich nazwa – Karby Lake Refresh – odnosiła się do poprzedniej, siódmej generacji. Jednostki ósmej generacji mają stanowić bardzo duży krok w przód przede wszystkim pod względem zwiększenia mocy obliczeniowej. Według deklaracji producenta wzrost wydajności w porównaniu z układami poprzedniej generacji wynosi nawet 40 proc.

Jednostki te zapewniają bardzo duży wzrost wydajności dzięki podwojeniu liczby rdzeni – mówi Tadeusz Kurek, prezes NTT System. – Komputery z procesorami Intela ósmej generacji są dostępne w naszej ofercie jak zwykle od dnia premiery. W porównaniu z poprzednimi edycjami obserwujemy większe zainteresowanie nowymi konstrukcjami. Będziemy sukcesywnie zwiększać liczbę modeli w miarę dostępności płyt głównych obsługujących nowe procesory.

Trzeba też dodać, że w tych układach stosuje się znane jeszcze z czasów Pentium 4 rozwiązanie Hyper threading, które dodatkowo podwaja liczbę fizycznych rdzeni. Jak widać, walka o klienta w przypadku producentów procesorów przybiera na sile, co dla klientów oznacza w praktyce, że jednostki będą coraz wydajniejsze i coraz tańsze, a grafik planowanych premier systematycznie „gęstnieje”.

 

Komputer szyty na miarę

Uatrakcyjnianie oferty dla sektora małego i średniego biznesu dotyczy nie tylko sprzętu, który jest profilowany zgodnie z potrzebami klientów – zarówno pod kątem hardware’u, jak też dodatkowego oprogramowania. Producenci starają się ułatwiać użytkownikom pracę również przez zaoferowanie komputera szytego na miarę.

– Standardem dla nas jest produkowanie komputerów na konkretne zamówienie klienta. Komputer z wgranym oprogramowaniem jest po wyjęciu z pudełka przygotowany do zalogowania w domenie. Dbamy też przy tym o detale takie jak spersonalizowany ekran powitalny i logo firmy – mówi Sebastian Antkiewicz, Client Solutions Lead w Dellu.

Jego zdaniem tego typu ułatwianie życia klientom ma znaczenie zwłaszcza w przypadku instytucji, w których flota kilkudziesięciu czy kilkuset komputerów jest wymieniana co trzy lata. Z kolei Tomasz Włastowski, szef kanału partnerskiego Lenovo, przewiduje, że z czasem lista usług, jakie reseller czy integrator mogą świadczyć klientom, będzie się wydłużała.

Nasi partnerzy mogą nie tylko przygotować sprzęt, zainstalować go czy serwisować. Firmy, które będą poszukiwały oszczędności przez obniżanie kosztów działania przedsiębiorstwa, mogą wyprowadzić na zewnątrz usługi związane z utrzymaniem całej infrastruktury informatycznej, sprzętowej i programowej. W praktyce oznacza to zastąpienie wewnętrznego działu IT wyspecjalizowanym resellerem – mówi Tomasz Włastowski.

Jak widać, nie brakuje sposobów na zarobek nawet przy braku wzrostu sprzedaży czy spadających marżach na sprzęt. Trzeba jedynie zaspokoić potrzeby klienta, nawet takie, z których sam klient może sobie jeszcze nie zdawać sprawy. Na pewno nie jest to proste, ale jeśli ktoś funkcjonuje w tym biznesie od kilkunastu lat, to niejeden „przewrót” rynkowy ma za sobą. Z obecnym też powinien i może sobie poradzić.