Według raportu Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej w 2016 r. wybuchło w Polsce ponad 126 tys. pożarów. Od 2000 r. ich liczba fluktuowała, nigdy jednak nie było ich mniej w skali roku niż 116 tys. To tylko jeden przykład z wielu statystyk, jakie prowadzą różne służby zajmujące się bezpieczeństwem obywateli. Generalnie utrzymująca się na mniej więcej stałym poziomie liczba rozmaitych incydentów zagrażających społeczeństwu sprzyja dążeniom do unowocześniania pracy różnych instytucji czy formacji.

Kluczowy udział w tych przemianach mają producenci z sektora IT, którzy wprowadzają na rynek m.in. pomysłowe rozwiązania komunikacyjne zintegrowane z systemami wirtualnej rzeczywistości, dronami i kamerami. Najnowsze osiągnięcia inżynierii mają zwiększyć szanse ekip ratowniczych na pomyślne zakończenie akcji. Nie jest to założenie bezpodstawne – na długiej liście profitów wymienianych przez producentów należy umieścić m.in. polepszenie koordynacji zadań, szybsze dotarcie do zagrożonych regionów oraz usprawnienie komunikacji między ekipami w terenie a centrum dowodzenia.

 

Informatyka ratownicza

Ważnym elementem tych najnowocześniejszych rozwiązań są sensory i urządzenia noszone na ciele lub odzieży przez pracowników służb. Nagrywają one i udostępniają automatycznie m.in. informacje o dostępnym poziomie tlenu, pulsie i oddechu czy temperaturze otoczenia. Na przykład w najnowszych systemach dla straży pożarnej instaluje się różne kamery, zarówno na ciele, jak i na urządzeniach mechanicznych – samochodach i dronach. Noszony na głowie zestaw, którego immanentną częścią są okulary z wbudowanym komputerem holograficznym, umożliwiają podgląd i interakcję z trójwymiarowym hologramem miejsca zdarzenia, na którym wyświetlana jest lokalizacja strażaków i punkty zagrożenia.

Podobne, jeśli chodzi o zasadę działania i użyte komponenty techniczne, produkty oferuje się także policjantom. Należą do nich kamery noszone na mundurach, ręczne terminale LTE, czujniki lokalizacji oraz sprzętu, jak również urządzenia biometryczne. Producenci wprowadzają też wirtualnych partnerów oraz wirtualnych asystentów głosowych. Ci ostatni przetwarzają głos i odpowiadają na komunikaty głosowe funkcjonariuszy pełniących służbę w terenie. W rezultacie policjant może np. łatwo porozumieć się z osobami, które nie znają języka polskiego.

 

Szlachcic na zagrodzie…

O tym, że słowo „prawie” robi różnicę, wiedzą prawie wszyscy. Jak zauważają specjaliści, cechą charakterystyczną naszego kraju jest to, że w zasadzie każda służba buduje swój własny system łączności bez porozumienia z inną. Często rozwiązania są do siebie podobne, ale jednak różniące się od siebie. Konsekwencje bywają poważne – różnice techniczne są czasem tak duże, że rozwiązania są ze sobą niekompatybilne. W tej komunikacyjnej stajni Augiasza może się zdarzyć, że przykładowo system telefonii straży z jednego miasta nie będzie się komunikował z rozwiązaniem stosowanym przez pożarników z sąsiedniego miasta. Jeszcze trudniej skomunikować się z policją, bo ta nie daje dostępu do swoich sieci. Co gorsza, liczne służby wciąż korzystają z przestarzałych rozwiązań analogowych. W charakterze absurdu należy rozpatrywać sytuacje, w których trudności w komunikacji mają pracownicy tych samych służb.

Dobrym przykładem obrazującym ten problem jest Mazowsze – mówi Michał Borowski, Product Manager w Huawei. – Policjanci z gmin podwarszawskich mają bardzo często inne systemy niż funkcjonariusze ze stolicy. Dlatego w przypadku wspólnych, niezaplanowanych akcji policjanci z tego samego województwa muszą porozumiewać się za pomocą telefonii GSM. W terenach zurbanizowanych takie rozwiązanie jest w miarę skuteczne. Im jednak dalej od dużych skupisk ludności, tym komunikacja staje się trudniejsza.

Natomiast dla Jacka Drabika, Country Managera Motorola Solutions Poland, taka sytuacja nie jest ani niepokojąca, ani wyjątkowa. Jak mówi, nawet najbardziej rozwinięte państwa borykają się z połączeniem opisanych tu różnych systemów. W Europie współistnieją więc rozwiązania cyfrowe i analogowe, przy czym obserwuje się stopniowe wycofywanie tych drugich. Problemem dla producentów i integratorów ma być co innego, a mianowicie skuteczne zastosowanie rozwiązań sprzęgających właśnie te dwa środowiska. Nie tylko po to, aby mogły się ze sobą komunikować, ale żeby w dłuższej perspektywie rozwiązania cyfrowe mogły bezproblemowo i szybko zastąpić telefonię analogową.

– Z moich obserwacji wynika, że najbardziej niepożądaną dla służb sytuacją jest taka, w której następuje gwałtowny przeskok z systemu analogowego na cyfrowy – tłumaczy Jacek Drabik.

 

Droga w nieznane?

Wydaje się, że perspektywy, jakie kreślą przed nami producenci, są równie piękne, co odległe. Nie należy się raczej spodziewać, że opisane na początku, nieco może futurystyczne rozwiązania szybko znajdą się w wyposażeniu polskich służb. Tak samo nie wiadomo, kiedy integratorzy zaczną zarabiać na wdrożeniach. Co więcej, trudno powiedzieć, czy służby ujednolicą w jakiś sposób swoje systemy. Pewne kroki już podjęto, a reprezentatywnym przykładem jest policja, która zaczęła już tzw. dialog techniczny dotyczący centralnego systemu komunikacji. Wiele wskazuje, że będzie to sprawdzona TETRA, choć nie wszyscy są jej zwolennikami.

 

To technika stara, trudna do zmodernizowana, a na dodatek wąskopasmowa, której możliwości są ograniczone – twierdzi Michał Borowski.

Specjalista z Huawei do jej najpoważniejszych wad zalicza trudności z szybką transmisją danych, np. z przesyłaniem sygnałów wideo. Konsekwencją ma być brak możliwości zidentyfikowania osoby na podstawie obrazu. Służby radzą sobie z tym, zestawiając połączenia przy pomocy sieci publicznych, co jest o tyle ryzykowne, że generalnie operatorzy nie gwarantują służbom wydzielonych zasobów. W przypadku przeciążenia sieci mundurowi mogą mieć trudności z dostępem do sieci, czyli de facto mogą zostać pozbawieni łączności.

– Problemów takich nie stwarzają wydzielone systemy łączności korzystające z własnych zasobów radiowych – mówi Michał Borowski – Nawet w przypadku przeciążenia infrastruktury publicznej komunikacja jest niezagrożona.

 

Politycy i szczęście

Jacek Drabik nie podziela wspomnianych wyżej obaw i uważa, że przyszłość będzie należała do systemów TETRA, a na poparcie tej tezy przytacza argument, że głównym atrybutem służb jest komunikacja głosowa i to się szybko nie zmieni. Nie jest też tajemnicą, że policja preferuje właśnie ten system. Z kolei kwestie przesyłania szerokopasmowego ma rozwiązać technika LTE. Oczywiście potrzebna będzie też warstwa łącząca te dwie techniki, nad czym właśnie trwają prace. Można się więc spodziewać, że zmiany nie będą miały charakteru rewolucyjnego, a raczej ewolucyjny – na zasadzie konwergencji technik.

Specjaliści z branży IT są przekonani, że budowa centralnych struktur – na przykład dla policji – zależy od decyzji na poziomie rządowym. Mówi się, że pośpiech jest złym doradcą, zaryzykujemy jednak stwierdzenie, że lepiej będzie, aby zostały one podjęte wcześniej niż później. Nie należy zapominać, że na terenie Polski w zasadzie nie było sytuacji ekstremalnej, która w sposób naturalny wystawiłaby na próbę kompatybilność systemów łączności.

– W pewnym sensie mamy szczęście, że w naszym kraju nie zdarzył się dramat na miarę ataków z 11 września czy niedawnej strzelaniny w Las Vegas. Ale w dzisiejszych, tak burzliwych czasach nie można liczyć, że tak będzie zawsze – podkreśla przedstawiciel Huawei.