W zeszłym roku sprzedaż desktopów zmalała o ponad 25 proc. w stosunku do i tak słabego 2016 r., natomiast w przypadku notebooków spadek wyniósł prawie 10 proc. Rynek wchłonął o połowę mniej sprzętu stacjonarnego w segmencie przedsiębiorstw, przez co spadły udziały A-brandów. Z kolei za stosunkowo dobrą pozycję notebooków odpowiadała duża sprzedaż detaliczna.

W ostatnich latach popyt na sprzęt komputerowy systematycznie maleje, zwłaszcza w przypadku notebooków. O ile zapotrzebowanie na desktopy utrzymywało się od początku dekady na zbliżonym poziomie, to miniony rok zakończył się gigantycznymi spadkami. Pod względem wielkości i struktury rynku (czyli podziału pod względem pochodzenia komputera) cofnęliśmy się o ładnych kilkanaście lat do czasów, gdy sprzedaż wynosiła 600–700 tys. szt. i dominowały pecety C-brandowe. Segment notebooków prezentuje się na tym tle zaskakująco stabilnie. Niewiele gorsze wyniki od notowanych w 2016 r. zostały uzyskane dzięki zakupom dokonanym przez klientów indywidualnych.

 

Desktopowa zapaść

Największe spadki odnotowano w zeszłym roku na rynku sprzętu stacjonarnego. Polski rynek skurczył się aż o jedną czwartą, i to w odniesieniu do i tak słabego 2016 r. Tak duże spadki wynikały przede wszystkim z bardzo małego popytu na sprzęt markowy.

– W zeszłym roku jeszcze bardziej pogłębił się regres w sektorze przetargów publicznych, co najbardziej widoczne jest w wynikach sprzedaży komputerów, zwłaszcza międzynarodowych dostawców – tłumaczy Tadeusz Kurek, prezes NTT System.

Z całą pewnością bardzo słaba koniunktura w segmencie biznesowym tłumaczy zeszłoroczną sytuację zarówno na rynku sprzętu stacjonarnego, jak i przenośnego. Dziwne jedynie, że widać to dopiero w zeszłorocznych wynikach, skoro kilkudziesięcioprocentowe spadki są notowane już od 2015 r. Jeśli popatrzeć na wykres przedstawiający wielkość sprzedaży desktopów, można spekulować, że pecety oznaczone jako już sprzedane w 2016 r., trafiły do klientów dopiero rok później. Uważny czytelnik zauważy drobny druk pod wykresem: „dane szacunkowe”. Nasze wykresy powstają głównie na bazie informacji uzyskanych bezpośrednio od producentów, a ci niejednokrotnie podają dane, powołując się na agencje badawcze. Wśród nich są takie, których dane dotyczą liczby sprzętu zamówionego, i takie, które informują o tym, co trafiło do klientów. Niestety, nie zawsze możemy jednoznacznie zweryfikować status danych, stąd obraz rynku widoczny na naszych wykresach nie zawsze musi dokładnie odwzorowywać rzeczywistą sytuację.

Niemniej nie ma wątpliwości co do tego, że sprzedaż komputerów do sektora B2B od zawsze stanowiła około dwie trzecie całego rynku, w zeszłym roku zaś wyniosła niewiele ponad jedną trzecią. Bez wątpienia sprzęt lokalnej produkcji trzyma się dobrze, m.in. dzięki od lat rosnącemu popytowi na komputery gamingowe (jednoznacznie świadczy o tym sytuacja na rynku płyt głównych, o czym piszemy w dalszej części artykułu).

 

Jak będzie wyglądał aktualny rok? Sądząc po wynikach pierwszego kwartału, na pewno co najmniej lepiej niż poprzedni. W pierwszym kwartale br. sprzedano ok. 10 proc. sprzętu stacjonarnego więcej niż w tym samym okresie 2017 r., przy czym wzrosty dotyczą przede wszystkim desktopów markowych. Produkcja C-brandów spadła w tym czasie z ponad 80 tys. w I kw. 2017 r. do ok. 70 tys. szt.

Notebooki – systematyczne spadki

W przypadku sprzętu mobilnego porównanie liczby sztuk, jakie wchłonął rynek rok do roku, nie pokazuje tak spektakularnych spadków jak w przypadku desktopów. Ale trzeba zaznaczyć, że – w przeciwieństwie do urządzeń stacjonarnych – pogorszenie koniunktury obserwujemy już od ładnych kilku lat. Jeszcze w latach 2014 i 2015 sprzedaż utrzymywała się na poziomie prawie dwóch milionów rocznie. W następnym roku było to już 200 tys. mniej, a rok temu spadek popytu zwiększył się o kolejne 100 tys. sztuk. Jeśli cały obecny rok będzie taki, jak wskazują na to wyniki pierwszego kwartału, należy spodziewać się nieco większego popytu niż rok wcześniej, ale i tak dużo gorszego od zanotowanego w 2016 r.

W I kw. w latach 2016, 2017 i 2018 sprzedano odpowiednio: 460 tys., 390 tys. i 420 tys. notebooków. Co ciekawe, od kilku lat obserwujemy zmiany w proporcjach sprzętu adresowanego od odbiorców instytucjonalnych i indywidualnych. Stosunek pierwszych do drugich wynosił w 2013 r. 0,34 i systematycznie rośnie o kilka setnych rocznie aż do 0,47 w 2017 r. W praktyce oznacza to, że w ciągu kilku ostatnich lat sprzedaż do klientów instytucjonalnych maleje wolniej niż do indywidualnych. W przypadku podziału na tradycyjne notebooki oraz konstrukcje małe i lekkie dużo bardziej spada popyt na te pierwsze. To oznacza, że nasz rynek staje się coraz bardziej dojrzały, czyli klienci doceniają kluczowe cechy komputera przenośnego, takie jak lekkość i czas działania na baterii. Chociaż nie wszystkie przyzwyczajenia mentalne przestają mieć znaczenie przy podejmowaniu decyzji zakupowych.

– Na rynku rośnie oferta smartbooków, które są porównywalne z ultrabookami pod względem gabarytów i wagi oraz z tanimi notebookami pod względem wydajności i ceny – mówi Jacek Sobkowski, Product Line Manager Prestigio w polskim oddziale Asbisu. – Niestety, klienci nie zawsze patrzą na funkcjonalność i bardzo ostrożnie podchodzą do sprzętu, który nie ma dysku twardego w rozmiarze co najmniej 500 GB.

 

Mistrz drugiego planu

Jak wspomnieliśmy, nie jest łatwo o precyzyjną ocenę wielkości sprzedaży sprzętu markowego, ale do najtrudniejszych zadań należy określenie udziału C-brandów w całym rynku. Wprawdzie agencje badawcze podają dotyczące go wartości, ale redakcja CRN Polska stara się weryfikować ich wiarygodność. W minionym tysiącleciu sprawa była prosta – wystarczyło sprawdzić, ile napędów FDD trafiło na rynek. Dziś jest trudniej. Wydaje się, że wystarczy sprawdzić jeden z kluczowych komponentów, jak np. płyta główna czy procesor. Niestety, w praktyce niezwykle trudno o dokładne sprawdzenie poziomu sprzedaży procesorów. Łatwiej jest w przypadku płyt głównych, ale za to nie wiadomo, jaka jest skala eksportu tego podzespołu. Niektórzy twierdzą, że w ostatnich latach eksport stanowi w tym przypadku zaledwie margines, inni zaś, że może sięgać nawet… 40 proc. całego obrotu tymi produktami. Zdaniem większości producentów i dystrybutorów skala odsprzedaży za granicę płyt głównych nie przekracza 10 proc.

 

Z informacji zebranych przez CRN Polska wynika, że w zeszłym roku przedstawicielstwa producentów sprowadziły do Polski nieco ponad 460 tys. płyt głównych. Jeśli odjąć od tej liczby 10 proc. w kontekście eksportu i kilka procent na upgrade komputerów – zostaje 400 tys. sztuk wykorzystanych do lokalnej produkcji pecetów. Co ciekawe, w pierwszym kwartale bieżącego roku zapotrzebowanie na płyty główne wzrosło o ponad 10 proc. w porównaniu z tym samym okresem 2017 r. Jak wspomnieliśmy, w tym czasie lokalna produkcja zmalała o mniej więcej 10 proc. Może to oznaczać, że gdzieś w nasze obliczenia wkradł się błąd. Może płyty kupione jeszcze w pierwszym kwartale zostaną użyte w komputerach wyprodukowanych później? A może to skala eksportu jest większa od zakładanej…

Tak czy inaczej, analiza rynku płyt głównych dostarcza wiele interesujących informacji na temat konfiguracji samych maszyn. Przede wszystkim potwierdza się notowany od kilku lat wzrost popytu na komputery gamingowe.

– Mimo specyfiki polskiego rynku, który jest bardzo wyczulony na cenę, widzimy jednoznaczny wzrost średniej ceny sprze-
dawanej płyty oraz stopniowe przesuwanie
się ciężaru sprzedaży w stronę mocniejszych chipsetów i droższych wersji płyt głównych – mówi Michał Siwek, dyrektor handlowy polskiego oddziału Gigabyte. – Warto zaznaczyć, że w tym roku sprzedaż płyt naszej marki premium – Aorus – przekroczyła już 10 proc. całości sprzedaży, podczas gdy jeszcze w zeszłym roku było to tylko kilka procent.

Dużo płyt wysokiej jakości sprzedaje także Asus.

– Obecnie w Polsce średnia cena sprzedanej płyty głównej to około 200 zł brutto dla klienta końcowego. W przypadku Asusa są to produkty z wyższej półki, w średniej cenie około 333 zł – wymienia Marcin Piszczek, Country Head w polskim oddziale Asusa. – W 2017 r. mieliśmy 23-procentowy udział w krajowym rynku płyt głównych, co oznacza, że zapotrzebowanie na płyty premium jest w Polsce bardzo duże.

Z rozmów z przedstawicielami producentów wynika też, że regularnie rośnie zainteresowanie procesorami AMD. Już w zeszłym roku odnotowano wzrost sprzedaży płyt dla takich jednostek i zwiększa się on systematycznie z kwartału na kwartał – obecnie wynosi ok. 20 proc. Warto jednak zwrócić uwagę, że najbardziej widać wzrost udziału AMD w segmencie płyt średniej klasy, zaś konstrukcje najdroższe przeznaczone są do procesorów Intela w ponad 90 proc. płyt.