Wśród zadowolonych znajduje się Schneider Electric, który twierdzi, że w różnych sektorach gospodarki w ostatnim roku sprzedaż UPS-ów zwiększyła się o ok. 10 proc. Producent zwraca jednak uwagę, że trudno uzyskać wiarygodne dane odnośnie do całego polskiego rynku, ponieważ nie ma instytucji, która dokładnie analizowałaby ten właśnie jego segment. Według Vertiva na wzrost sprzedaży urządzeń jedno- i trójfazowych wpływ ma rozwijająca się gospodarka, inwestycje w infrastrukturę Micro DC oraz inwestycje zagranicznych firm w Polsce. Niezależnie od cyfr trudno nie zauważyć, że w ostatnim czasie rodzimy rynek zasilania gwarantowanego stał się bardziej urozmaicony, i pod względem produktowym, i technologicznym.

Jednocześnie rośnie świadomość zapotrzebowania na ciągłe, niezawodne zasilanie, i to zarówno w kontekście nowych inwestycji, jak też modernizacji tych już istniejących. Co oczywiste, popyt na UPS-y w różnych sektorach gospodarki zależy od koniunktury. Obecnie w Polsce dużo się buduje, powstają nowe biura, centra logistyczne, magazyny – inwestorzy są potencjalnymi nowymi klientami. Potrzebują zasilania gwarantowanego m.in. do podtrzymania systemów budynkowych, w tym ochrony fizycznej. Stałym odbiorcą urządzeń do zasilania gwarantowanego są też placówki ochrony zdrowia, zabezpieczające oświetlenie i sprzęt medyczny.

Zakup specjalistycznej aparatury, takiej jak angiografy czy tomografy, wymaga zapewnienia ciągłego i niezawodnego zasilania. Urządzenia te muszą bowiem działać nieprzerwanie, nawet gdy dochodzi do chwilowego zaniku prądu – mówi Cezary Gutowski, kierownik wsparcia sprzedaży w Schneider Electric.

Przedsiębiorcy analizują ryzyko związane z przerwą w pracy linii produkcyjnych, dlatego coraz częściej decydują się na zastosowanie zasilania gwarantowanego. Zakłady przemysłowe, w których UPS-y nie były od razu uwzględnione w projektach, są narażone na straty w produkcji, długotrwałe przestoje lub w ogóle zatrzymanie produkcji. W skrajnych przypadkach awarii może ulec nawet fragment linii technologicznej. Dlatego w nowych fabrykach i innych inwestycjach przemysłowych z góry planuje się zastosowanie zasilaczy awaryjnych. Perspektywiczny wydaje się też sektor publiczny.

Administracja i pozyskiwane przez nią fundusze unijne niewątpliwie mogą przyczynić się do wzrostu sprzedaży UPS-ów w ramach realizowanych przez instytucje projektów rozwoju infrastruktury IT i telekomunikacyjnej – uważa Urszula Fijałkowska, Senior Partner Account Manager PL & Baltics w Vertiv Poland.

Inaczej niż w biznesie, w sektorze publicznym wciąż wykorzystuje się dużo komputerów stacjonarnych. Dlatego w przeciwieństwie do firm – najczęściej używających laptopów z własnym zasilaniem bateryjnym – w placówkach administracji i innych instytucjach państwowych potrzeba również małych UPS-ów, które chronią desktopy. Administracja publiczna jest też specyficzna z tego powodu, że nierzadko znajdziemy tam cały przekrój rozwiązań: obok UPS-a centralnego także zasilacz zabezpieczający serwerownię oraz wspomniane małe urządzenie zasilające pojedyncze komputery. – Wynika to stąd, że do istniejących rozwiązań po prostu dokładane są kolejne. Zaprojektowanie zasilania od nowa wymagałoby całościowej przebudowy sieci, wymiany infrastruktury, a na to nie ma pieniędzy – tłumaczy Dariusz Głowacki, Business Development Manager Poland w CyberPower Systems.

Sektorem, w którym także niezmiennie odnotowuje się popyt na małe zasilacze, jest retail. Służą one do zabezpieczania POS-ów. Ponieważ wciąż są otwierane nowe sklepy i rozrastają się sieci handlowe, sprzedaż UPS-ów o niewielkiej mocy ma się w tym segmencie rynku dobrze.

 

Trzy fazy: dobry biznes

Dostawcy twierdzą, że otrzymują szczególnie dużo zapytań o UPS-y trójfazowe. Rośnie też ich moc. Modułowe zasilacze do zamontowania w szafie rackowej sprawdzają się w serwerowniach, w których klienci chcą wykorzystać wolne miejsce w stelażu, nie wstawiając urządzenia wolnostojącego. Z kolei trójfazowe zasilacze wolnostojące – w przeciwieństwie do zasilaczy rackowych, chroniących najczęściej wyłącznie serwery i pozostałą infrastrukturę IT – są używane do jednoczesnego zabezpieczania także innych urządzeń i systemów w chronionych obiektach.

Rośnie popularność rozwiązań modułowych, bo tego typu sprzęt ma wiele zalet (zob. ramka obok). Nie oznacza to, że nie pojawiają się zapytania o wolnostojące zasilacze monoblokowe. Wciąż nie brakuje bowiem klientów, którzy chcą wstawić sobie właśnie taką jednostkę zasilającą i obok postawić szafę z bateriami. Bez względu na rodzaj UPS-a świadomy klient będzie dążył do redundancji systemu zasilania gwarantowanego, a bez wątpienia nadmiarowość łatwiej uzyskać przy użyciu rozwiązań modułowych.

W przypadku zabezpieczania systemów monitoringu wizyjnego i innych systemów ochrony fizycznej nie potrzeba dużych mocy, ale często wymagany jest dłuższy czas podtrzymania. Infrastruktura serwerowa może potrzebować zasilania bateryjnego, zwykle do kilkunastu minut, żeby bezpiecznie pozamykać systemy (jeśli zastosowano agregat – wymagane jest tyle czasu, ile trzeba na jego uruchomienie). W instalacjach ochrony fizycznej natomiast konieczne jest zapewnienie dłuższego podtrzymania, by obiekt był chroniony przez cały czas, aż do usunięcia awarii.

Zasilanie gwarantowane stosuje się wraz z rozwiązaniami pamięci masowej, takimi jak system NAS. Dariusz Głowacki twierdzi, że w mniejszych i średnich firmach tego typu urządzenie często jest podstawą systemu informatycznego, zastępując klasyczny serwer. W takim ekonomicznym, bazującym na Linuxie środowisku UPS zabezpiecza więc główne zasoby informatyczne firmy.

Energooszczędność to dziś standard

Wszyscy rozmówcy CRN Polska podkreślają koncentrację producentów na oferowaniu rozwiązań dających realne oszczędności.

Rosnąca presja związana z kosztami energii i coraz większa świadomość jej racjonalnego wykorzystywania, a tym samym wpływu na środowisko sprawia, że na rynku coraz częściej oferuje się urządzenia redukujące koszty zasilania – mówi Sebastian Warzecha, dyrektor handlowy w Everze.

Takich rozwiązań jest coraz więcej na rynku i ma to swoje konsekwencje. Okazuje się, że chociaż energooszczędność jest niezmiennie ważnym kryterium wyboru zasilacza, to wobec postępu, jaki się w tej dziedzinie dokonał, w rozmowach z klientami wydaje się schodzić trochę na dalszy plan.

Pamiętam, jak 10 lat temu do każdej oferty przygotowywało się wyliczenia, jakie oszczędności udaje się uzyskać dzięki wysokiej sprawności zasilacza. Obecnie, gdy każdy producent chwali się wartościami coraz bardziej zbliżającymi się do 100 proc., posługiwanie się tym argumentem nie ma już tak dużego znaczenia – mówi Grzegorz Piekart, kierownik projektu w E-TEC Power Management.

Energooszczędność jest zapewniana na wiele sposobów: producenci starają się dostarczać rozwiązania o jak największej sprawności, umożliwiać kompensację mocy biernej, oferować tryb pracy, w którym zasilacz zużywa mniej prądu na potrzeby własne itp. Do trendu polegającego na oferowaniu jak największej efektywności zasilania dostosowują się wszyscy liczący się w branży dostawcy. O ile dawniej na rynku biznesowym dominowały rozwiązania o współczynniku mocy wyjścia (power factor) na poziomie 0,7, o tyle dzisiaj dostarcza się takie, którym bardzo niewiele brakuje do 1, czy nawet – według zapewnień producentów – modele, które ową jedynkę osiągają.

Dostawcy coraz częściej udostępniają tryb „eco”, w którym sprawność urządzenia osiąga poziom aż 98–99 proc., a więc zużycie energii na potrzeby własne zasilaczy jest minimalne. Tego typu rozwiązanie ma jednak ograniczenia – niezerowy czas przełączania na zasilanie bateryjne lub mniejszą ochronę przed zakłóceniami z sieci. W związku z tym nie wszyscy klienci decydują się na jego uruchomienie. Są jednak tacy, który robią to w przemyślany sposób, uzyskując konkretne oszczędności. Tak dzieje się po wdrożeniach dużych UPS-ów, sprzedawanych do zasilania całych obiektów przemysłowych lub budynków.

Tego rodzaju klienci potrafią liczyć pieniądze i wiedzą, że zastosowanie „ecomode” im się opłaci. Jeśli przykładowo obiekt biurowy funkcjonuje od godz. 8 do 17, to przełączenie w pozostałym czasie zasilacza o mocy kilkuset kilowoltoamperów (kVA) i więcej na tryb energooszczędny przyniesie wymierne oszczędności – mówi Mikołaj Olszewski, członek zarządu ROMI.

 

Wraz ze wzrostem świadomości klientów ochrona zasilania w nowych budynkach biurowych staje się standardem, o czym wcześniej nie było mowy.

Spotykamy się z przypadkami budynków komercyjnych, projektowanych 10–20 lat temu, w których nie były instalowane UPS-y. Oznacza to, że standard tych biur jest dużo niższy niż obecnie budowanych – zwraca uwagę Cezary Gutowski.

Jak tłumaczy przedstawiciel Schneider Electric, najemcy nowych biur często nawet nie wiedzą, że doszło do zaniku zasilania z sieci, bo nie odczuwają skutków takiego przestoju. Natomiast w lokalach niewyposażonych w zasilanie gwarantowane bardzo szybko się o tym dowiadują. Takie doświadczenia skutkują odpływem klientów z pozbawionych ochrony zasilania budynków.

Zarządzanie już nawet z chmury

Od lat kładzie się też nacisk na zwiększanie możliwości zarządzania UPS-ami. Ponieważ wirtualizacja jest dziś powszechnym sposobem na dostarczanie usług serwerowych, wzrosło znaczenie zabezpieczania maszyn wirtualnych przez systemy zasilania gwarantowanego. Nie wystarcza już zamykanie fizycznych hostów, gdyż dla działających na nich usług nie będzie ono wiele różnić się od wyciągnięcia wtyczki z gniazdka. W rezultacie i tak dojdzie do utraty danych, przed czym mają chronić zasilacze awaryjne. Przywracanie systemu może być też skomplikowane, co będzie generować jeszcze większe koszty. Dlatego producenci zwracają uwagę na zdolność swojego oprogramowania do kończenia  pracy nie tylko fizycznych maszyn, ale również tych wirtualnych.

W razie awarii zasilania w zwirtualizowanym centrum przetwarzania danych, technicy muszą wyłączyć nie tylko fizyczne serwery, ale także działające na nich serwery wirtualne. Dodatkowo muszą oni wykonać wiele zadań w tym procesie w określonej kolejności, często pracując pod dużą presją czasu. Na przykład muszą wyłączać maszyny wirtualne przed fizycznymi, a urządzenia podstawowe – takie jak kontrolery domen i współdzielone macierze pamięci – po serwerach, które od nich zależą.

Dlatego eksperci z Eatona zwracają uwagę, że w przypadku zarządzania energią w środowiskach wirtualnych istotna jest możliwość integracji zasilacza UPS z istniejącymi platformami wirtualizacji. VMware, Microsoft, Citrix i inni dostawcy oprogramowania do wirtualizacji serwerów umożliwiają „migrację na żywo”, żeby dokonać transferu maszyn wirtualnych z jednego serwera hosta do drugiego w celu zrównoważenia obciążenia lub w przypadku konserwacji albo awarii. Żaden z tych systemów nie zawiera jednak funkcji do reagowania na przerwy w dostawie prądu.

Podobnie jak w przypadku modularności zasilaczy, oprogramowanie do zarządzania również powinno zapewniać elastyczność. W obu obszarach rozumianą jako zdolność do zaspokajania przyszłych potrzeb, zarówno pod względem funkcjonalności, jak i dalszego rozwoju rozwiązania.

Jeśli oprogramowanie nie będzie w stanie obsłużyć systemu w nowych okolicznościach, może to doprowadzić nawet do konieczności wymiany sprzętu – mówi Dariusz Głowacki.

Dlatego klient, który dziś ma małe wymagania i zwraca uwagę głównie na cenę (a tak dzieje się często w sektorze publicznym), może stracić podwójnie. Gdy potrzeby szybko się zwiększą, a zasilania nie będzie można do tej zmiany dostosować, trzeba będzie kupić nowe UPS-y.

W zarządzaniu zasilaniem ważną rolę pełnią inteligentne listwy PDU. Mogą one np. umożliwiać monitorowanie zużycia energii w rozbiciu na pojedyncze gniazda. Będzie to mieć znaczenie dla usługodawcy, u którego poszczególne serwery w szafie są dzierżawione przez różnych klientów i trzeba ich jakoś rozliczyć za prąd. Bez szczegółowego monitoringu będzie to robione jedynie uznaniowo.

Nowym trendem jest monitorowanie zasilania gwarantowanego za pośrednictwem chmury. W dużym uproszczeniu: UPS łączy się z chmurą, a użytkownik za pomocą np.  smartfonu instaluje oprogramowanie w szybki i prosty sposób. Dzięki chmurze może monitorować stan urządzenia bez konieczności przygotowywania czy modyfikowania lokalnej sieci. Także w przypadku zarządzania dużymi systemami możliwe staje się monitorowanie urządzeń bez względu na to, gdzie są one zainstalowane, w jakiej konfiguracji i z jakich protokołów komunikacji korzystają.

 

Zdaniem specjalisty

Dariusz Głowacki, Business Development Manager Poland, CyberPower Systems

Zauważam większe zainteresowanie rozwiązaniami trójfazowymi. Potencjał w tym segmencie jest spory, a sprzedaż bardziej stabilna od konsumenckich zasilaczy małej mocy, bo mniej podatna na sezonowe fluktuacje. Centralnymi UPS-ami trójfazowymi, które mają zasilać infrastrukturę, interesuje się nie tylko biznes, ale też sektor publiczny – odnotowuję z tej strony coraz więcej zapytań. Planowane inwestycje oczywiście są powiązane z ogólną kondycją gospodarczą kraju i samych przedsiębiorstw. A partnerzy twierdzą obecnie, że mają co robić. Jeśli są projekty, to oznacza, że firmy mają pieniądze na inwestycje.

Michał Semeniuk, dyrektor handlowy, Delta Electronics Poland

Trzeba zauważyć, że na rynku działają firmy sprzedające rozwiązania markowe oraz oferujące tzw. marki własne (dostawcy OEM z Chin czy Turcji). Dlatego przy wyborze dostawcy ważnym czynnikiem jest jego innowacyjność w zakresie zasilaczy UPS (np. w pełni modułowa konstrukcja) oraz wartość dodana w postaci szerszej oferty dla data center, na którą składają się szafy rack, listwy PDU, STS-y czy monitoring DCIM. Dopiero po porównaniu poziomu technicznego rozwiązań i wzięciu pod uwagę rozbudowanej oferty dochodzi się do decydującego czynnika, jakim jest cena.

Sebastian Warzecha, dyrektor handlowy, Ever

Przyszłością w branży UPS-ów są z pewnością rozwiązania projektowane z myślą o konkretnych potrzebach rynku, wysoce specjalistyczne, bezpieczne dla otoczenia i gwarantujące niskie koszty eksploatacyjne. Oferta powinna być kompleksowa, co oznacza, że dostawcy UPS-ów nie koncentrują się tylko na sprzedaży urządzeń. Dodatkowo poświęcają uwagę szeroko rozumianej obsłudze klientów, zapewniając im fachową wiedzę, specjalistyczne doradztwo, pełne wsparcie posprzedażowe. Najważniejszym celem powinien być zadowolony, a tym samym powracający klient.

Mikołaj Olszewski, członek zarządu, Grupa ROMI

Większość naszych klientów to branża IT, która zna się na serwerach, procesorach, pamięciach masowych, ale o zasilaniu wie często tylko tyle, że… powinno być. W związku z tym nie za bardzo trafiają do nich argumenty o wyższej sprawności, ale za to interesuje ich na przykład, czy UPS-y będzie można monitorować, czy współpracują z platformami wirtualnymi. W efekcie możliwości integrowania zasilania z infrastrukturą IT i jego łatwa obsługa to ważne kryteria wyboru UPS-a dla tego rodzaju klienta. W przypadku przemysłu czy branży medycznej najważniejsza z kolei jest niezawodność rozwiązania.

Cezary Gutowski, kierownik wsparcia sprzedaży, Schneider Electric

Od systemu zasilania gwarantowanego oczekuje się niezawodności oraz wysokiej sprawności. Aby to osiągnąć, konieczne jest stosowanie komponentów odpowiedniej jakości. Łatwo tu o oszczędności, jednak prowadzą one do tego, że UPS, od którego oczekujemy ciągłości działania, nie będzie funkcjonował poprawnie. Najważniejsze więc, aby jakość i niezawodność urządzenia oraz serwisu były na najwyższym poziomie – to nie cena powinna decydować o wyborze. Dlatego należy stawiać na rozwiązania sprawdzonych producentów, angażujących się w rozwój technologii i produktów.

Urszula Fijałkowska, Senior Partner Account Manager PL & Baltics, Vertiv

Popyt na systemy zasilania gwarantowanego niezmiennie rośnie wraz z rozwojem infrastruktury, głównie DC oraz Micro DC. Dochodzą do tego inne obszary, takie jak przemysł, budownictwo, szeroko rozumiany rynek medyczny oraz konsumencki. W związku z coraz większym wykorzystaniem technologii informatycznych i automatyzacją różnych procesów pojawiają się też nowe zastosowania dla UPS-ów, jak np. zasilanie niezwykle wrażliwych urządzeń w bardzo dynamicznie rozwijającej się branży kosmetycznej, maszyn w rolnictwie itp.

 

 

Nie tylko zasilanie

Infrastrukturze IT nie tylko trzeba w efektywny i bezpieczny sposób dostarczyć energię, ale jeszcze skutecznie i możliwie tanio ją schłodzić. Trudno uciec od poruszonego tematu, zwłaszcza o tej porze roku. To właśnie 12 czerwca 2019 r. padł rekord zapotrzebowania na moc, sięgającego aż 24 096 MW, który był wynikiem fali tropikalnych upałów nad Wisłą. Zmiany warunków klimatycznych stawiają przed branżą IT dodatkowe wyzwania. Konieczne staje się uwzględnienie kolejnego czynnika w procesie optymalizacji działania infrastruktury IT, w szczególności centrów danych – wrażliwych na wysokie temperatury.

Jak szacuje centrum badawcze ABB, zasilanie systemów obniżających temperaturę pochłania przeciętnie aż 40 proc. całkowitej energii zużywanej przez centra danych. Wysoki pobór przekłada się na koszty.

Dwa priorytety centrów danych to ich wysoka dostępność oraz efektywność energetyczna. Powszechnie uważa się, że centra danych zużywają energię elektryczną głównie celem zasilania znajdującego się tam sprzętu. Serwery czy nośniki danych konsumują jednak jedynie niewielki procent całego zapotrzebowania na moc elektryczna? zużywaną przez tego typu obiekty – mówi Joanna Parasiewicz, Marketing & Communication Manager w OVH.

W poszukiwaniu oszczędności operatorzy zmuszeni są do optymalizacji kosztów – począwszy od samej konstrukcji centrów danych, poprzez recykling komponentów, przedłużanie żywotności centrum oraz poszukiwanie wydajniejszych lub bardziej energooszczędnych technologii chłodzenia. Wszystko to przy jednoczesnym zachowaniu bezpieczeństwa danych i systemów, wysokiej wydajności oraz stabilności serwerów. Wyzwaniem dla operatorów pozostaje, zwłaszcza w warunkach tropikalnych temperatur, zapewnienie efektywności energetycznej systemów chłodniczych niezbędnych do usuwania ciepła emitowanego przez urządzenia.

Do optymalizacji kosztów przyczyniają się nowoczesne i skuteczne metody chłodzenia. Jednym z tych o najwyższym stopniu efektywności jest watercooling. Do chłodzenia wykorzystuje się specjalną ciecz znajdującą się w wymiennikach ciepła umieszczonych bezpośrednio na procesorach oraz na innych komponentach wytwarzających znaczne ilości ciepła. W ten sposób aż 70 proc. energii cieplnej wytwarzanej w serwerze odbierane jest przez ciecz o wydajności termicznej dużo większej niż powietrze.

Przykładowo OVH, które postawiło na watercooling już w 2010 r. i od tego czasu nie montuje klimatyzatorów w swoich kolejnych centrach danych, przekonuje, że możliwa jest całkowita rezygnacja z obciążających sieć energetyczną, rozbudowanych systemów klimatyzacyjnych, powszechnie stosowanych w data center. Operator twierdzi nawet, że decyzja o zastosowaniu alternatywnej technologii chłodzenia przyczyniła się do zredukowania kosztu energii elektrycznej do poziomu zaledwie 10 proc. całkowitego kosztu działania nowych obiektów. W tym kontekście warto jeszcze dodać, że firma Green Revolution Cooling, która opatentowała technologię bezpośredniego zanurzania sprzętu w kąpieli z chłodzącej cieczy, odnotowała znaczny wzrost sprzedaży w ubiegłym roku. Co ciekawe, duży wpływ na to miało wydobycie kryptowalut, głównie bitcoinów.

Modularny, czyli przyszłościowy

Modularna konstrukcja zasilaczy zapewnia klientowi elastyczność. Jeśli w szybkim czasie jego biznes się rozwinie i zajdzie potrzeba obsłużenia większej ilości zasobów informatycznych, dostosowanie ochrony zasilania okaże się dość proste. Polegać będzie na dołożeniu kolejnych modułów mocy, kompatybilnych z dotychczasowymi. Mniej skomplikowane staje się też zapewnianie redundancji systemu zasilania – najczęściej jeden dodatkowy moduł stanowi zabezpieczenie przed awarią któregoś z pozostałych. Ponieważ awaria kilku modułów jest mniej prawdopodobna, taki układ (n+1) jest najczęściej wybieranym sposobem na nadmiarowość. W dodatku, gdy moduł się zepsuje, dużo wygodniejsze staje się też serwisowanie UPS-a – do naprawy przekazuje się tylko wadliwy moduł, a system nie jest wyłączony z eksploatacji.