Podczas gdy prawie cała branża elektroniki konsumenckiej odnotowała wyraźne spadki, popyt na urządzenia do nawigacji w 2009 r. był jeszcze większy niż w czasach prosperity. Najlepszy okazał się jak zwykle okres od maja do sierpnia, kiedy sprzedawano ich ok. 70 tys. miesięcznie. Oznacza to, że w ciągu czterech wiosennych i letnich miesięcy rozeszła się blisko połowa tego typu wyrobów sprzedanych w zeszłym roku. Jak producenci tłumaczą fakt, że systemy nawigacyjne cieszyły się popytem w czasach kryzysu?

W Polsce rynek urządzeń do nawigacji jest daleki od nasycenia – mówi Mariusz Manowski, dyrektor Mio w Polsce i kra-jach bałtyckich. – Dlatego w ubiegłych latach wzrost zbytu sięgał 80 − 100 proc. Według prognoz sprzed kryzysu w 2009 r. miało trafić do odbiorców grubo ponad milion urządzeń. Gdyby nie spowolnienie gospodarcze, taki wynik byłby do osiągnięcia.

50 PROC. NAJTAŃSZYCH

Sytuacja nie wygląda jednak tak różowo, jak się wydaje na pierwszy rzut oka. Dostawcy sygnalizują, że ubiegłoroczny wzrost sprzedaży wynika w dużej mierze ze wzmożonego popytu na najtańszy sprzęt, w cenie do 400 zł brutto. Takie urządzenia pod koniec zeszłego roku stanowiły 50 proc. rynku. W rezultacie sprzedaż liczona w sztukach wprawdzie wzrosła, ale wartość obrotów spadła o ponad 20 proc. w porównaniu z notowaną w 2008 r. Co gorsza, w ostatnim kwartale 2009 skurczył się również wolumen sprzedaży. Mimo niezłych wyników w okresie przedświątecznym, cały IV kwartał zamknął się na około 10-proc. minusie. W styczniu sytuacja nieznacznie się poprawiła. Wprawdzie wyhamowanie popytu po Nowym Roku nie jest niczym nadzwyczajnym (zimą mniej użytkowników kupuje urządzenia do nawigacji), ale producenci szacują, że sprzedaż w całym I kwartale 2010 r. była niższa niż rok temu (prawdopodobnie zmniejszyła się o kilka procent). Czy to oznacza, że dostawców czeka kiepski rok? Nie wszyscy są tego zdania. Niektórzy spodziewają się niewielkiego wzrostu popytu, inni przewidują dalsze spadki. – Rynek nawigacji ma duży potencjał rozwoju − ocenia Tomasz Wiesiołek, Product Manager Komsy. – Według prognozy GfK Polonia sprzedaż w tym roku będzie trochę większa i przekroczy 720 tys. sztuk. Pozostali dostawcy są bardziej ostrożni. Mariusz Manowski zakłada, że popyt raczej utrzyma się na podobnym poziomie jak w 2009 r. – Rynek, na którym działamy, jest trudno przewidywalny − twierdzi przedstawiciel Mio. – Wydaje mi się jednak, że sprzedaż nie spadnie poniżej poziomu osiągniętego w zeszłym roku. Z kolei Piotr Kurowski, Product Manager ModeComu, przypuszcza, że zbyt wzrośnie przynajmniej pod względem wartościowym. – Ceny urządzeń ustabilizowały się – utrzymuje. − W związku z tym sądzę, że zakończy się ślepa pogoń za udziałem w rynku i wielu dostawców zacznie przywiązywać większą wagę do zysków. Czy na sprzedaż samodzielnych urządzeń do nawigacji samochodowej (PND) może wpłynąć rosnący popyt na smartphony z mapami? (według Canalys zbyt smartphonów na świecie wzrósł w ubiegłym roku o 16 proc.). Producenci tego rodzaju sprzętu przekonują, że system GPS w telefonie to funkcjonalne rozwiązanie. – Telefon zawsze jest pod ręką, nawet gdy użytkownik nie przewidział konieczności korzystania z nawigacji − przekonuje Bartosz Żuk, Product Manager HTC. – Dzięki odpowiednim aplikacjom można jej używać np. w autobusie. Poza tym telefon jest bardziej uniwersalny − w jednym urządzeniu mamy m.in. dostęp do Internetu, poczty, odtwarzacz MP3 itd. Większość producentów PND nie obawia się jednak takiej konkurencji. Przede wszystkim ze względu na to, że w telefonach są mniejsze ekrany. – Przekątne wyświetlaczy w urządzeniach do nawigacji są większe, co zwiększa komfort użytkowania – mówi Mariusz Manowski z Mio. – Smartphony to równoległy rynek i raczej nie stanowi dużego zagrożenia dla producentów sprzętu PND.

LEPSZY DUŻY EKRAN

Przedstawiciele dostawców nie mają wątpliwości, jakie urządzenia będą najpopularniejsze − nadal te, które kosztują najmniej. Sprzęt z dolnej półki klienci najchętniej kupowali nie tylko w roku ubiegłym, lecz także na początku 2010. Obok urządzeń w cenie do 400 zł brutto, duży udział, sięgający 40 proc. rynku, miał sprzęt ze średniej półki. – Z naszej oferty klienci najczęściej wybierali urządzenia w cenie od 500 do 1 tys. zł – twierdzi Marcin Jamrozowicz, Senior Account Manager z TomToma. – Myślę, że w najbliższym czasie ta tendencja się utrzyma. Niektórzy dostawcy informują, że nieznacznie zwiększyło się zainteresowanie najdroższymi rozwiązaniami. – Zauważyliśmy wzrost popytu na modele bardziej zaawansowane, za ok. 1 tys. zł brutto – zapewnia Tomasz Wiesiołek z Komsy. – Nadal jednak zdecydowanie najlepiej sprzedaje się urządzenia tanie i średniej klasy. Niewielka zmiana preferencji w kierunku zaawansowanych rozwiązań wynika z tego, że użytkownicy coraz bardziej interesują się nie tylko ceną, lecz także możliwościami urządzeń. – Pierwszym kryterium wyboru jest cena, jednak przy obecnej, zróżnicowanej ofercie znaczenia nabierają parametry – mówi Zbigniew Mądry, dyrektor handlowy i członek zarządu AB. – Użytkownicy zwracają uwagę przede wszystkim na wielkość panelu LCD. Producenci informują, że w 2009 r. rósł popyt na sprzęt z dużymi ekranami, tj. o przekątnych 4,3 cala. Szacuje się, że pod koniec roku stanowił on połowę rynku PND, podczas gdy mniejsze urządzenia − około 30 proc., choć jeszcze w 2008 r. zajmowały ponad połowę. – Coraz częściej kupowane są modele z ekranem 4,3 cala w formacie 16:9 – podkreśla Tomasz Wiesiołek. – 3,5-calowych sprzedajemy mniej. Wynika to głównie z konkurencyjności cen większych urządzeń w stosunku do cen mniejszych. Jednak nie tylko wielkość wyświetlacza decyduje o popularności danego rozwiązania. Zdaniem dostawców dla klientów coraz ważniejsze są funkcje i mapy. – Konsumenci poszukują produktów, które za relatywnie niską cenę oferują dodatkowe funkcje i dobrą mapę − mówi Radosław Leszek, współwłaściciel marki Blow. Jakie mapy zwiększają atrakcyjność urządzeń? Przedstawiciel Komsy informuje, że klienci wolą sprzęt z mapami całej Europy. – Takie preferencje użytkowników nie dziwią − wyjaśnia Tomasz Wiesiołek. – Sprzęt wyposażony w informacje dotyczące większego obszaru przydaje się także podczas dalekich wyjazdów. O tym, że mapy coraz bardziej zyskują na znaczeniu, świadczy fakt, iż producenci prześcigają się w promocjach związanych z aktualizacją i darmowymi abonamentami. Nic dziwnego, że dostawcy map informują o rosnącej sprzedaży licencji. Według Łukasza Brzostka, kierownika Działu Marketingu w Imagisie (producent aplikacji MapaMap), w 2009 firma sprzedała więcej map niż rok wcześniej, a bieżący ma być jeszcze lepszy. Zdaniem menedżera Imagisu użytkowników najbardziej interesują tańsze mapy drogowe, zawierające np. w wersji polskiej 1260 teleadresowych planów miast. Znacznie słabszy jest popyt na wersje rozbudowane (ponad 3000 planów miast). Dostawcy informują, że poza ceną, wielkością wyświetlacza i mapami klientów coraz bardziej interesują dodatki: czytniki kart SD i odtwarzacze MP3. Nieznacznie wzrosła sprzedaż urządzeń przystosowanych do jazdy rowerem i wędrówki. – Obserwujemy coraz większe zainteresowanie produktami typu outdoor do nawigacji ręcznej, którą użytkownik posługuje się w terenie, urządzeniami przeznaczonymi dla prowadzących motor oraz treningowymi, przydatnymi podczas biegania i jazdy na rowerze – twierdzi Zbigniew Mądry z AB.

WIĘCEJ MIO

Wraz ze zmieniającymi się preferencjami klientów w ubiegłym roku rosło zainteresowanie wyrobami marki Mio. Według informacji uzyskanych od producenta od połowy 2009 r. Mio utrzymywało 30 proc. udziału w rynku urządzeń do nawigacji (ilościowo), co pozwoliło osiągnąć 27,4 proc. w ujęciu rocznym. To 7 proc. więcej niż przed rokiem. Pod względem wartości sprzedaży Mio ma jedną czwartą rynku (w 2008 – ponad 21 proc.). Mariusz Manowski tłumaczy dobrą pozycję firmy renomą marki i właściwie dobranym portfolio. – W maksymalnym stopniu dostosowaliśmy ofertę do oczekiwań rynku – zapewnia szef Mio w regionie. – Nasze urządzenia wyróżniają się wysoką jakością i zaawansowanymi funkcjami. W styczniu 2010 r. przewaga Mio nad kolejnymi markami, Lark i TomTom, wynosiła ponad 10 punktów procentowych (w ujęciu ilościowym). Wyraźnie poprawił wyniki Lark, który w zeszłym roku zwiększył obecność w segmencie najtańszych urządzeń. Klucz do sukcesu? − Przystępna cena i skuteczna promocja – tłumaczy przedstawiciel firmy. – Wzrost udziałów wynika z tego, że nasze urządzenia mają dobry wskaźnik cena/jakość – mówi Artur Kot, Product Manager Larka. – Nie bez znaczenia były również akcje promocyjne przeprowadzone z jednym z operatorów telekomunikacyjnych. W 2009 znacznie spadło zainteresowanie sprzętem marki Garmin, który rok wcześniej był liderem rynku z 20-proc. udziałem. Jeszcze zimą 2009 r. sprzedaż Garmina spadła o połowę, a potem było coraz gorzej. W efekcie do końca roku sprzedaż urządzeń firmy skurczyła się o 70 proc. Rynkowi gracze tłumaczą ten wynik zmianami w systemie dystrybucji Garmina. Tracił jednak nie tylko dawny lider. Na rzecz dużych vendorów malał udział drobnych producentów, tj. takich, którzy nie przekroczyli 4-proc. udziałów w sprzedaży. Na początku 2009 r. mieli w sumie jedną trzecią rynku (ilościowo), a w styczniu 2010 r. – prawie trzy razy mniej. Większość producentów przewiduje, że w bieżącym roku udział drobnych dostawców raczej nie wzrośnie. Wprawdzie nikt nie ma wątpliwości, że segment urządzeń w cenie 400 – 500 zł brutto będzie najpopularniejszy, jednak więksi dostawcy liczą, że polscy konsumenci staną się bardziej wymagający. W związku z tym zainteresują się urządzeniami znanych marek, które mają dobry stosunek cena/jakość, są wyposażone w zaawansowane funkcje i szczegółowe mapy.

Tomasz Wiesiołek
Product Manager w Komsie

Nie sądzę, by telefony z nawigacją zagroziły rynkowi PND. Podobną sytuację przeżyliśmy już kiedyś z aparatami fotograficznymi. To, że zaczęto wyposażać w nie telefony komórkowe, nie zaważyło na sprzedaży profesjonalnego sprzętu foto. Teraz zapewne będzie podobnie. Telefony z modułami GPS klienci na pewno będą kupować, ale niekoniecznie dlatego, że są wyposażone w tę funkcję. Wydawanie darmowych map do smartphonów może nawet pomóc rynkowi nawigacji. Darmowa aplikacja zapewnia przetestowanie map i zapoznanie się z ich funkcjami. Jeśli użytkownik uzna je za przydatne, z pewnością sięgnie z czasem po klasyczne urządzenie PND, które ma więcej funkcji.

Adam Pałach
Product Manager w Dziale Urządzeń Mobilnych Komputronika

Pierwszy kwartał bieżącego roku pod względem sprzedaży urządzeń do nawigacji był niemal identyczny jak pierwsze trzy miesiące 2009. O 30 proc. wzrósł natomiast popyt na smartphony, które przez część użytkowników są wykorzystywane do lokalizacji w terenie. Jeśli chodzi o urządzenia GPS, największym zainteresowaniem cieszyły się modele z ekranami o przekątnej od 4,3 do 5 cali. Wynikało to przede wszystkim ze znacznego spadku cen tego rodzaju sprzętu. Zaobserwowaliśmy również, że klienci przykładają coraz większą wagę do dokładnych map Polski i Europy. Po prostu przekonali się, że nawet najlepszy zestaw GPS bez dobrej mapy nie spełni swojego zadania. Wydaje się, że w najbliższej przyszłości dostawcy urządzeń do nawigacji będą się starali przekonać klientów do swoich produktów za pomocą funkcji, z którymi do tej pory te zestawy nie były kojarzone. Mam na myśli np. łączność z siecią za pomocą przeglądarek internetowych instalowanych w urządzeniach.

Marcin Marciniuk
Business Development Manager w Asusie

Dla użytkowników urządzeń do nawigacji coraz większe znaczenie mają funkcje umożliwiające dostęp on-line do ważnych informacji – o pogodzie, o korkach, Google Local Search. Dlatego przybywa sprzętu z kartami SIM, które pozwalają łączyć się z siecią. O tym, że rynek nawigacji idzie w tym kierunku, świadczy pojawienie się w bieżącym roku zupełnie nowej kategorii urządzeń – smartphonów z nawigacją (lub, jak kto woli, nawigacji ze smartphonem). Są to dwa równorzędne urządzenia w jednym. Wydaje mi się, że segment tego typu rozwiązań będzie zyskiwał na znaczeniu, bo takie produkty są wygodne w użyciu i stosunkowo tanie. Zakup sprzętu typu 2 w 1 wychodzi w sumie nawet o kilkadziesiąt procent taniej niż oddzielne nabywanie telefonu i nawigacji (najtańsze rozwiązania kosztują ok. 1 tys. zł), a takie urządzenie daje więcej możliwości niż dwa osobne.

Opinie reselerów
Paweł Duda, handlowiec, Fest Komputer, Złotoryja

Nie mieliśmy i nie mamy w ofercie urządzeń GPS, bo zainteresowanie klientów jest bardzo małe. Przypominam sobie jedną osobę, która w ostatnich miesiącach pytała o taki sprzęt. Nie znaczy to, że nigdy nie będziemy sprzedawać zestawów do nawigacji. Zdaję sobie sprawę, że to rozwojowy rynek. Jeśli więcej klientów będzie pytać o urządzenia GPS, być może pojawią się one w naszym sklepie.

Joanna Swędzikiewicz, współwłaścicielka Elsanu, Słupsk

Urządzeń do nawigacji nie trzymamy na półkach, bo popyt na nie jest niewielki. Sprowadzamy je na zamówienie z hurtowni. W 2010 r. sprzedaliśmy bodajże dwa urządzenia, oba z ekranem 4,3 cala. Klienci, przychodząc do sklepu, byli już zdecydowani na konkretne modele, nie prosili nas o radę, co wybrać.

Grzegorz Michałek, właściciel Noteo.pl, Poznań

Prowadzę sklep internetowy. Ostatnio sprzedaż urządzeń do nawigacji znacznie spadła. Sprzedajemy może 10 proc. tego, co w zeszłym roku. Są to głównie urządzenia z dużymi ekranami 4,3 − 7 cali. Mniejszymi mało kto się interesuje.

Mariusz Szałtanowicz, handlowiec, Softech Computer, Gdynia

Urządzenia do nawigacji nigdy nie cieszyły się zainteresowaniem, a w bieżącym roku spadło ono niemal do zera. Sprzedaliśmy dotąd jeden model, z ekranem 3,5 cala. Był jeszcze klient, który pytał o taki sprzęt, ale nie zdecydował się na kupno. W zeszłym roku było lepiej, od stycznia do grudnia klienci kupili w sumie kilkanaście urządzeń.