Na targach CES 2020 można było przyjrzeć się rozwiązaniom zgodnym ze wszystkimi wiodącymi obecnie trendami technologicznymi. Były to urządzenia, które już są dostępne na rynku, ale nie brakowało takich, na które trzeba będzie poczekać jeszcze wiele miesięcy (na razie można było się zapoznać z ich koncepcyjnymi prototypami). Ogólnie styczniowe wydarzenie dawało dobry przegląd tego, czego możemy się spodziewać w tym roku i następnych latach.

Przybywa urządzeń składanych

Po debiucie Galaxy Fold Samsunga zeszłej jesieni – pierwszego mainstreamowego smartfona ze składanym wyświetlaczem – można było oczekiwać, że na CES 2020 będzie głośno o „składakach”. I tak było. Lenovo zaprezentowało ThinkPad X1 Fold (na zdjęciu), który ma szansę stać się pierwszym składanym komputerem PC na rynku. Urządzenie ma 13,3-calowy wyświetlacz OLED, który może być używany w wielu trybach. Oferuje też klawiaturę Bluetooth, którą można magnetycznie przymocować do dolnego ekranu, by korzystać ze standardowego układu notebooka. Chociaż Lenovo zyskało przewagę nad rywalami w tej kategorii, także Dell zadeklarował, że wchodzi do gry. Na targach CES 2020 firma zaprezentowała urządzenie koncepcyjne Dell Concept Ori, które oferuje składany 13-calowy wyświetlacz bez szwów między składanymi bokami. Również Intel zaprezentował własny komputer koncepcyjny – urządzenie o nazwie kodowej Horseshoe Bend, które ma składany wyświetlacz OLED i jest wielkości 12-calowego laptopa.

Jeśli chodzi o smartfony, to śladem Galaxy Fold i Samsunga podążała na CES Motorola, prezentująca swój przygotowywany do wejścia na rynek telefon Razr „flip” (z 6,2-calowym ekranem OLED, składanym pionowo), oraz TCL z prototypem składanego telefonu, który po rozłożeniu ma 7,2-calowy wyświetlacz.

Roboty wchodzą do… data center

Gdy mówimy o robotach komercyjnych, na myśl zwykle przychodzą środowiska produkcyjne, magazyny czy handel. Zdaniem chińskiej firmy Ubtech mogą się one doskonale sprawdzać także w centrum danych. W tym celu producent z Chin stworzył Aimbota, który wygląda jak droid z „Gwiezdnych wojen”. Jego nazwa to skrót od Autonomous Indoor Monitoring Robot, a urządzenie zaprojektowano do monitorowania różnych parametrów w centrum danych (na zdjęciu).

Aimbot jest autonomicznym systemem dzięki wykorzystaniu lidara (działa jak radar, tylko używa światło widzialne lasera, a nie mikrofale) i czujnikom antykolizyjnym. Wyposażono go w wiele innych instrumentów i sensorów do monitoringu. Głowa” robota ma kamerę termowizyjną i na podczerwień oraz może podnosić się na różne wysokości, by kontrolować szafy serwerowe.

Firma poinformowała, że jej rozwiązanie jest obecnie wdrażane u kilku operatorów telekomunikacyjnych w Chinach, ale w końcu ma trafić także na światowy rynek. Oprócz centrów danych Aimbot jest przystosowany do kontrolowania elektrowni, powierzchni sklepowych i magazynowych. Jak dotąd nie podano jego rynkowej ceny.

 

Ewolucja inteligentnego asystenta

Kolejny rok zarówno Amazon, jak i Google mocno zaznaczyły swoją obecność na CES, koncentrując się głównie na swoich technologiach inteligentnych asystentów – Alexy i Asystenta Google. Na obu stoiskach pokazywano wiele różnorodnych urządzeń, które – sterowane głosem – w kuchni, salonie, biurze i każdym innym dowolnym pomieszczeniu są obsługiwane za pośrednictwem inteligentnego asystenta. Ale technologia ta wychodzi także na zewnątrz – przykładem seria zapowiedzi Amazona podczas CES o wykorzystaniu Alexy w pojazdach. Lamborghini, producent samochodów z najwyższej półki, poinformował podczas targów, że Alexa zostanie wbudowana w Huracán Evo 2020. Także firma Rivian poinformowała, że ten inteligentny asystent będzie dostępny w jej pojazdach elektrycznych. Co więcej, Amazon ogłosił, że jego wyposażone w Alexę urządzenie do deski rozdzielczej pojazdu będzie stopniowo zdobywać świat, poczynając od Indii.

Najbardziej niezwykła zapowiedź z kategorii inteligentnych asystentów na CES 2020 nie dotyczyła jednak ani Amazona, ani Google’a. To Samsung zaskoczył odwiedzających targi, pokazując małego kulistego robota, nazwanego Ballie (na zdjęciu). Promował go, nazywając kolejnym etapem ewolucji inteligentnych asystentów domowych. Do funkcji Ballie należy patrolowanie domu, praca w charakterze asystenta fitness, pilota zdalnego sterowania albo kamery rejestrującej „szczególne chwile”. Dzięki sterowaniu głosem robot będzie mógł modyfikować swoje działania – przykładowo podczas prezentacji na CES poproszono go, by „poruszał się trochę szybciej”. Samsung nie podaje na razie daty rynkowej premiery ani ceny Ballie.

Coraz więcej sztucznej inteligencji na brzegu

Wraz z rozwojem aplikacji, takich jak widzenie komputerowe, rośnie potrzeba opartego na sztucznej inteligencji przetwarzania na brzegu (edge AI) – doskonale było to widoczne na CES 2020.

Obok mnóstwa inteligentnych kamer, robotów i innych gadżetów, w których przetwarzanie AI jest wykonywane wprost w urządzeniu, były prezentowane najnowsze produkty firm tworzących chipy dla sztucznej inteligencji, które to przetwarzanie umożliwiają. Jak wynika z szacunków Deloitte’a, w tym roku zostanie sprzedanych ponad 750 mln układów edge AI, a do 2024 r. liczba ta się podwoi. Dzięki wykorzystywaniu sztucznej inteligencji urządzenia będą mogły działać autonomicznie lub półautonomicznie, a znane już sposoby użycia AI – takie jak przetwarzanie języka naturalnego – staną się dzięki nowym układom doskonalsze.
Wśród firm pokazujących swoje rozwiązania edge AI podczas CES był amerykański Kneron, który opracował „neuronowy układ przetwarzania” (na zdjęciu). Ma on zapewniać ekonomiczną równowagę między zużyciem energii, wydajnością i wielkością urządzeń w różnych aplikacjach AI – od rozpoznawania twarzy po konwersacyjną sztuczną inteligencję.

Z kolei firma Blaize, inny amerykański start-up, prezentowała swój wydajny układ GSP (Graph Streaming Processor). Zdaniem jego twórców wraz ze wzrostem ilości danych generowanych i przetwarzanych na brzegu rośnie potrzeba minimalizowania opóźnień i skrócenia czasu reakcji, a tym samym ograniczania kosztów związanych z przepustowością i transferem danych do serwerów w chmurze. Właśnie te czynniki mają napędzać popyt na układy edge AI.

 

Technika zadba o dobry sen

Kłopoty ze snem są częstym problemem zdrowotnym, więc wiele firm przedstawiło na CES 2020 swoje rozwiązania mające ułatwić osiąganie największych korzyści z nocnego odpoczynku. Był ich wielki wybór – od nowych rodzajów materacy i „inteligentnych” nadmuchiwanych poduszek po akcesoria do noszenia (wearables), które umieszcza się choćby na czole. Przykładowo, firma Motion Pillow chce zapobiegać chrapaniu za pomocą skomunikowanej poduszki, która po wykryciu chrapania napełnia się automatycznie powietrzem tak, by zmienić pozycję głowy śpiącego. Wśród urządzeń do noszenia prezentowano rozwiązanie Ebb (na zdjęciu), które ma likwidować bezsenność spowodowaną nadmierną aktywnością. Robi to za pomocą fluidów wypełniających opaskę na głowę, które chłodzą czoło do optymalnej temperatury. Chodzi o to, by zmniejszyć aktywność metaboliczną w korze czołowej i w rezultacie uspokoić umysł. Pokazywano też Beddr SleepTuner, małe urządzenie do noszenia, które przyczepione do czoła, monitoruje różne parametry w celu „leczenia pierwotnych przyczyn problemów ze snem, takich jak: zła higiena snu, bezsenność i bezdech senny”. Urządzenie, które synchronizuje się z aplikacją na smartfona, monitoruje przez noc nasycenie krwi tlenem i tętno. Śledzi także wpływ pozycji snu na oddychanie i poziom tlenu oraz mierzy czas snu.

Wojna mobilnych procesorów przybiera na sile

Wraz z prezentacją pierwszych siedmionanometrowych procesorów AMD do laptopów na targach CES 2020 stało się jasne, że Intel będzie musiał wziąć się do roboty. Chociaż przez ostatnie kilka miesięcy AMD triumfalnie podkreślał dostępność swoich nowych, wykonanych w procesie 7 nm układów do serwerów i komputerów stacjonarnych, to Intel utrzymywał technologiczną przewagę w segmencie notebooków (dzięki swoim 10-nanometrowym procesorom nowej generacji, znanych jako Ice Lake i wprowadzonych na rynek w zeszłym roku). Ale teraz sytuacja może się zmienić.

AMD rzucił Intelowi wyzwanie podczas CES, gdy na konferencji prasowej producent zaprezentował swoje procesory mobilne trzeciej generacji Ryzen 4000. Układy te, jak dowodzi w swoich testach AMD, zapewniają większą wydajność jednowątkową, wielowątkową i graficzną od procesorów Ice Lake Intela. Ale lider rynku nie zamierzał na targach oddać pola konkurentowi i ujawnił arsenał swoich nowych mikroukładów.

Na konferencji prasowej zaprezentował nową generację 10-nanometrowych procesorów do laptopów, o nazwie kodowej Tiger Lake. Według Intela zapewniają one dwucyfrowy wzrost wydajności ogólnej i graficznej w porównaniu z Ice Lake. Nowe układy mają oferować także znacząco większą wydajność w aplikacjach sztucznej inteligencji.

Gigant w świecie mikroukładów poinformował także, że jego pierwsza dyskretna karta graficzna o nazwie kodowej DG1 będzie przeznaczona do laptopów, co oznacza, że Intel będzie teraz konkurował z AMD w tej kategorii produktów. Zapowiedział też, że wprowadzi na rynek 10. generację procesorów core do laptopów (z serii Comet Lake-H), z maksymalnie ośmioma rdzeniami i częstotliwościami taktowania powyżej 5 GHz.

 

Wraz z 5G pojawią się przełomowe aplikacje

Można zakładać, że pojawienie się 5G doprowadzi do rozkwitu nowych aplikacji i modeli biznesowych, z których wiele nie zostało jeszcze wymyślonych. Obok pojawienia się fali nowych aplikacji mobilnych, inspirowanych dużymi prędkościami 5G, powinno dojść do ewolucji rzeczywistości rozszerzonej/wirtualnej/mieszanej, które staną się bardziej mobilne. Była o tym mowa m.in. podczas konferencji Cristiano Amona, prezesa firmy Qualcomm (na zdjęciu). W świecie biznesu użytkownicy będą lepiej wykorzystywać zasoby chmurowe dzięki 5G i obejmie to wiele zastosowań – od doskonalszych aplikacji AI po uruchamianie bardzo wymagających zadań na urządzeniach ultramobilnych, takich jak renderowanie wideo. W tym ostatnim scenariuszu chmura wykona zasadnicze polecenie, a następnie odeśle wynik tego działania przez sieć 5G. Inaczej mówiąc, 5G rozszerzy możliwości urządzenia o potencjał chmury. Kolejnym beneficjentem 5G powinny być wdrożenia IoT w przemyśle. Zamiast wymieniać okablowanie dla szybszego Ethernetu, zakłady produkcyjne będą mogły przejść na łączność komórkową najnowszej generacji. Poza tymi kolejnymi etapami znajduje się jednak obszar nieznany i to on ma największy potencjał transformacji, obejmującej nowe aplikacje wyrosłe na 5G. Wśród nich jest wiele takich, jakich jeszcze dzisiaj nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić.

Coraz bardziej wyrafinowana komunikacja w inteligentnym domu

Rynek smart home wkracza w nową fazę, w której użytkownicy dysponują lepszymi i bardziej zaawansowanymi opcjami łączenia swoich urządzeń i większymi możliwościami decydowania o miejscu przetwarzania danych. Przykładem może być Mixtile Edge (na zdjęciu), eleganckie urządzenie komputerowe, zaprojektowane do tego, by inteligentne domowe gadżety wykonywały zadania obliczeniowe, które standardowo byłyby realizowane w chmurze.

To dobra wiadomość dla konsumentów świadomych potrzeby ochrony prywatności, którzy obawiają się udostępniać dane stronom trzecim, nie zawsze spełniającym określone wymogi w dziedzinie bezpieczeństwa prywatnych informacji. Oprócz tego, że producent zapewnia bogaty wybór własnych inteligentnych gadżetów domowych, rozwiązanie Mixtile Edge jest kompatybilne z urządzeniami wielu innych dostawców, takich jak m.in. D-Link, GE, August i TKB Home.

Jeśli chodzi o komunikację, to popularność zaczynają zyskiwać routery i bramy z większą liczbą opcji łączności. Przykładowo konfigurowalna brama Mixtile Link, także zapewniająca lokalne przetwarzanie, oferuje obsługę wielu protokołów bezprzewodowych, takich jak Wi-Fi, Zigbee 3.0, Bluetooth Low Energy i Z-Wave.

Inna firma, Perenio, oferuje własne hybrydowe rozwiązanie bramy-routera o wyszukanej nazwie IoT Router Elegance. Obsługuje takie same protokoły bezprzewodowe jak w Mixtile Link. Oprócz tego ma wbudowany modem LTE i baterię, która gwarantuje 10 godzin pracy, dzięki czemu zapewnia urządzeniom ciągłość połączeń.

 

5G nie tylko w telefonach

Chociaż o rozwoju 5G mówi się od lat, a smartfony 5G pojawiły się na rynku w zeszłym roku, dopiero CES 2020 pokazał wyraźniej, dokąd zmierza ta technologia. Jeśli chodzi o komputery PC, to wszyscy trzej najwięksi ich producenci ogłosili, że przygotowywane na rynek laptopy będą obsługiwać szybką łączność 5G. Najbardziej dobitnym ich przykładem może być Lenovo 5G Flex, który jest pierwszym komputerem z domyślną obsługą 5G. Notebook oparty na platformie Qualcomm Snapdragon 8cx (w której skład wchodzi modem 5G) zaprojektowano pod kątem sieci komórkowej kolejnej generacji, co przejawia się m.in. w żywotności baterii, dostosowanej do szybkiej łączności mobilnej.

Inne laptopy prezentowane na targach CES 2020, również oferujące opcjonalną obsługę 5G, to m.in. HP Elite Dragonfly G2, Dell Latitude 9510 czy Lenovo ThinkPad X1 Fold. Można się spodziewać, że do smartfonów i mobilnych komputerów będą dołączać kolejne urządzenia kompatybilne z siecią 5G. Specjaliści przewidują, że w ciągu najbliższych pięciu lat obsługa tego standardu stanie się normą. Z powodu ogromnej ilości generowanych danych i konieczności zapewnienia łączności bez opóźnień coraz więcej urządzeń IoT będzie wymagać najszybszej sieci komórkowej.

Prywatność pod większą ochroną

Ponieważ rosną obawy dotyczące ochrony danych osobowych i praktyk dużych firm w tym obszarze, na CES 2020 poświęcono więcej uwagi kwestii prywatności użytkowników. Nawet firma Apple postanowiła nie ignorować targów (jak to miała w zwyczaju) i wzięła udział w panelu na temat prywatności konsumentów. Z kolei Google wykorzystało swoją konferencję prasową na CES, by ogłosić, że jego asystent będzie oferował nowe mechanizmy kontroli prywatności aktywowane głosem. Przykładowo będzie teraz można powiedzieć: „Hej, Google, to nie było dla ciebie”, by aplikacja „zapomniała” o tym, co właśnie usłyszała.

Jednakże – jak to ocenił publicysta „The Washington Post”, Geoffrey Fowler – chociaż wiele wiodących firm technologicznych na CES deklarowało potrzebę ochrony prywatności, to zwykle sprowadzało się to do ogólników. „Nauczyli się mówić o prywatności, ale bardzo często definiują ją w sposób, który służy ich własnym interesom” – ocenia wspomniany publicysta.

Być może większe staranie o bardziej kompleksową ochronę prywatności wykazywały liczne start-upy na CES 2020. Prezentowały nowe rozwiązania pomagające zabezpieczać dane użytkowników. Przykładowo pokazano nowy filtr internetowy (na zdjęciu), stworzony przez korzystającą z crowdfundingu firmę Winston Privacy. Gdy podłączy się to (będące alternatywą dla VPN) rozwiązanie między modem operatora a router, to – przez scrambling, szyfrowanie i anonimizowanie przepływających danych – zapobiega ono śledzeniu i profilowaniu przez dostawców treści i internetu wszystkich użytkowników domowej sieci.