Prosty podział na macierze dyskowe przeznaczone dla małych i dużych przedsiębiorstw przeszedł do historii. Obecnie rynek pamięci masowych jest dużo bardziej złożony. Do tradycyjnych rozwiązań dołączyły innowacyjne urządzenia i aplikacje, wprowadzające nowy ład w tym segmencie produktów. Coraz głośniej mówi się, że nowoczesny system storage powinien łączyć wysoką wydajność z nieograniczonymi możliwościami w zakresie skalowania pojemności, co jeszcze do niedawna wcale nie było oczywiste. Ten nagły zwrot byłby niemożliwy, gdyby nie wzrost znaczenia danych, czasami określanych jako nowa waluta cyfrowej gospodarki. Niestety, na razie firmy mają spore problemy z czerpaniem profitów z posiadanych informacji. Natomiast z badań przeprowadzonych przez Data Dynamics wynika, że aż 76 proc. przedsiębiorców chce wykorzystywać potencjał cyfrowych zasobów, choć jedynie 15 proc. ma odpowiednie narzędzia do realizacji tych zamierzeń.

Jestem zszokowany, że koncerny, które wydają miliony dolarów na pamięci masowe, kompletnie nie dbają o widoczność i czytelność danych – przyznaje Piyush Mehta, CEO Data Dynamics, firmy opracowującej oprogramowanie do analizy i migracji danych.

Nie jest to kwestia trywialna, gdyż według wyliczeń dziennika „The Wall Street Journal” zwiększenie użyteczności danych o 10 proc. przyczyniłoby się do wzrostu przychodów przeciętnej firmy z listy „Fortune 1000” nawet o 2 mld dol.

Eksperci szacują, że koszty przechowywania danych spadają w ciągu roku o 25–40 proc. Niższe ceny nośników, a także zastosowanie innowacyjnych technologii umożliwiają firmom korzystanie z większej liczby aplikacji, a tym samym cyfrowych informacji. Niestety, ich nadmiar prowadzi do chaosu. Zasoby cyfrowe są przechowywane w różnych środowiskach i urządzeniach, a ich izolacja utrudnia obsługę nowoczesnych programów, analitykę czy wreszcie optymalizację kosztów. Gartner szacuje, że w przypadku przechowywania 1 PB danych na tradycyjnym serwerze NAS wartość współczynnika TCO sięga 300 tys. dol. miesięcznie, w chmurze publicznej zaś – 20 tys. dol.

 

Producenci wprowadzają rozmaite rozwiązania, które umożliwiają uproszczenie procesów związanych z przetwarzaniem cyfrowych zasobów i zarządzaniem nimi. Amerykański startup Data Dynamics oferuje oprogramowanie Storage X, składające się z modułów: analityka, archiwizacja, migracja, rozproszony system plików. Klient może wybrać pojedyncze komponenty bądź korzystać z kompleksowego rozwiązania, uiszczając opłatę w modelu abonamentowym. Przy czym Storage X współpracuje z macierzami NAS i serwerami bez wsparcia ze strony agentów czy stosowania jakichkolwiek bramek.

Piyush Mehta przyznaje, że oszczędności uzyskane dzięki oprogramowaniu sięgają setek tysięcy dolarów w skali miesiąca. Przykładowo miesięczny koszt przechowywania 4 PB danych na tradycyjnych systemach NAS wynosi 1,2 mln dol. Natomiast dzięki zastosowaniu Storage X i przeniesieniu 10 proc. zasobów do nowoczesnego systemu NAS scale-out oraz 15 proc. do chmury publicznej wydatki spadają do 960 tys. dol. Optymalizacja zaledwie jednej czwartej danych umożliwia zatem uzyskanie 20 proc. oszczędności. Warto podkreślić, że producent przywiązuje dużą wagę do aktualizacji systemu i wprowadza dwa razy do roku jego nową wersję. W grudniu odbędzie się premiera Storage 8.2, a wprowadzone innowacje związane będą z obsługą mikrousług i większą integracją z aplikacjami biznesowymi.

Na koniec bieżącego roku firma planuje zarządzać 80 PB danych. Lwia część klientów Data Dynamics pochodzi ze Stanów Zjednoczonych (aż 26 z nich figuruje na liście „Fortune 100”), ale producent przejawia coraz większe zainteresowanie Europą. Amerykanie obsługują banki we Francji, a także firmy z Niemiec oraz Wielkiej Brytanii. To bardzo perspektywiczny segment rynku, choć nadal wielu klientów postępuje nieracjonalnie.

Nierzadko spotykamy firmy, które magazynują dane na taśmach od trzech dekad i w ogóle z nich nie korzystają. Nie kasują ich, ponieważ zawsze mogą się przydać. Nie rozumiem, dlaczego mieliby zrobić z nich użytek właśnie teraz – zastanawia się Piyush Mehta.

Alternatywa dla Dell EMC Isilon i NetApp FAS

Lawinowy przyrost danych nieustrukturyzowanych to woda na młyn dla producentów serwerów NAS. Szczególnie ciekawe perspektywy rysują się przed dostawcami systemów scale-out. Analitycy z Global Market Insight prognozują, że sprzedaż tej grupy produktów w latach 2018–2024 będzie rosnąć w tempie 35 proc. rocznie. Ich odbiorcami mają być przede wszystkim instytucje finansowe, firmy ubezpieczeniowe, branża ITC, placówki ochrony zdrowia, sieci handlowe oraz segment mediów i rozrywki. Najpopularniejszym rozwiązaniem w tej klasie od kilku lat pozostaje Dell EMC Isilon, niemniej lider czuje na plecach oddech nowych graczy, takich jak Weka IO czy Qumulo. Nowicjusze przekonują, że są nie tylko tańsi, ale mają lepsze pomysły na przechowywanie danych niż doświadczeni dostawcy.

Klienci posiadający zasoby rzędu 2 PB lub większe poszukują systemów bazujących na innowacyjnych standardach. Często skarżą się, że Dell EMC Isilon czy NetApp FAS Series nie potrafią sprostać ich rosnącym wymaganiom – mówi Molly Presley, Global Product Marketing Director w Qumulo.

Co ciekawe, jednym z założycieli tego startupu jest Peter Godman, współautor sukcesu Isilona. Niemniej zarówno on, jak i pozostali decydenci Qumulo twierdzą, że popularne systemy plików ZFS czy OneFS są przestarzałe i nie najlepiej radzą sobie z obsługą petabajtów danych oraz współpracą ze środowiskiem chmury publicznej. To zdanie najwyraźniej podzielają inwestorzy, którzy do tej pory włożyli w rozwój firmy już 222,3 mln dol.

Architektura opracowana przez Qumulo otwiera duże możliwości, jeśli chodzi o wielkość i ilość tworzonych plików, również w środowiskach rozproszonych. System jest zdefiniowany programowo, co ułatwia jego rozbudowę i współpracę z zewnętrznymi platformami: AWS, Google Cloud, Dell EMC czy HPE. Rozwiązanie Qumulo realizuje funkcje analityki w czasie rzeczywistym, dostarczając na bieżąco informacje o zajmowanej przestrzeni dyskowej, wskaźnikach IOPS i najbardziej aktywnych klientach podłączonych do klastra. Platforma funkcjonuje w różnych konfiguracjach, np. all-flash lub jako rozwiązanie do archiwizacji.

Oczekiwania wobec NAS scale-out są bardzo zróżnicowane. W niektórych środowiskach istnieje zapotrzebowanie na systemy przetwarzające ogromne ilości danych, a drugorzędną rolę odgrywa przepustowość. W innych najbardziej liczy się szybkość wykonywanych operacji – tłumaczy Molly Presley.

 

Wśród klientów Qumulo znajduje się m.in. wytwórnia Walta Disneya. System wykonuje 7,7 mld operacji na godzinę i przechowuje ponad 5 mld plików. To parametry, które robią wrażenie, lecz Weka IO próbuje zawiesić poprzeczkę jeszcze wyżej. Założony pięć lat temu w Izraelu startup skupia coraz większą uwagę branżowych ekspertów, konkurentów oraz funduszy inwestycyjnych. Te ostatnie wspomogły Weka IO dotąd 66,7 mln dol. Co ciekawe, w izraelską firmę zainwestowały również m.in.: HPE, Seagate, Western Digital czy Nvidia. Sztandarowym produktem startupu jest platforma Matrix, równoległy system plików zapewniający dostęp do danych współużytkowanych przez klaster. Można go uruchamiać na serwerze lub platformie hiperkonwergentnej w sieci Ethernet bądź InfiniBand. Architektura systemu umożliwia tworzenie tysięcy rozproszonych węzłów obliczeniowych, wykonywanie milionów operacji wejścia/wyjścia na sekundę oraz obsługę petabajtów danych. Weka IO w pierwszych wersjach wykorzystywała dyski SSD z interfejsem SATA oraz SAS, niemniej począwszy od Matrix v3 bazuje na standardzie NVMe over Fabrics.

Opóźnienia w naszym systemie są dziesięciokrotnie mniejsze aniżeli w najszybszych macierzach all-flash – podkreśla Liran Zvibel, CEO i współzałożyciel Weka IO.

Weka IO sprzedaje swoje rozwiązania za pośrednictwem partnerów, w tym również w modelu OEM. Startup współpracuje z HPE, Super Micro oraz Penguin Computing.
– Nie ukrywam, że do wyboru partnerów podchodzimy selektywnie. Nie zależy nam na tym, żeby mieć ich jak najwięcej. Szukamy firm, które potrafią poruszać się w tym dość specyficznym obszarze rynku – mówi Liran Zvibel.

All-flash w modelu usługowym

W I kw. 2019 r. przychody ze sprzedaży macierzy all-flash wyniosły 2,47 mld dol., co oznacza 17,5-proc. wzrost w ujęciu rocznym. Producenci mają powody do radości, aczkolwiek nie zamierzają zwalniać tempa i próbują dotrzeć do klientów z nową ofertą w modelu subskrypcyjnym. Szczególnie ciekawa jest nowa inicjatywa Tech Daty. Dystrybutor wspólnie z firmą Kaminario wprowadził na rynek amerykański usługę Storage as a Service przeznaczoną do obsługi krytycznych aplikacji biznesowych.

Jeszcze do niedawna model funkcjonowania naszego biznesu był dość prosty. Realizowaliśmy kontrakt, a potem wystawialiśmy fakturę na 5 mln dol. To zaczyna się zmieniać, coraz częściej rozkładamy tę kwotę na kilka miesięcy albo jeszcze dłuższy okres. Musimy dostosowywać się do nowych realiów i budować globalny biznes bazujący na usługach – tłumaczył John O’Shea, Senior Vice President, Global Lifecycle Management w Tech Dacie.

Tech Data wybrała Kaminario, bo chce odciążyć firmy technologiczne od kompleksowych usług związanych z zarządzaniem cyklem życia produktów i obsługą klientów. Taka strategia umożliwi mniej znanym, lecz dobrze rokującym producentom skoncentrowanie się na rozwoju produktów. Wprawdzie marka Kaminario jest w Polsce nieznana, niemniej działa na światowym rynku od 2008 r. Producent jeszcze do niedawna rywalizował z Pure Storage czy Solid Fire o palmę pierwszeństwa wśród startupów projektujących macierze all-flash. Losy wymienionych firm potoczyły się różnie. Kaminario porzuciło tradycyjną sprzedaż sprzętu na rzecz modelu subskrypcyjnego.

Rozwiązanie Storage as a Service łączy prostotę i sprawność chmury publicznej z wydajnością systemu pamięci masowej przeznaczonej dla wymagających użytkowników biznesowych. Współpraca z Tech Datą umożliwia nam zastosowanie elastycznego modelu sprzedaży – mówi Dani Golan, CEO i założyciel Kaminario.

W podobnym kierunku jak Tech Data i Kaminario zmierza StorOne, startup założony przez Gaola Naora. Przedsiębiorca dziewięć lat temu sprzedał IBM-owi Storwize za 140 mln dol. Wyróżnikiem macierzy tej marki była funkcja kompresji zapewniająca optymalizowanie wykorzystania przestrzeni dyskowej. Gaol Naor nadal zamierza odchudzać systemy pamięci masowej, choć w nieco innym zakresie. Oprogramowanie TRU (Total Resource Utilization) ma do minimum ograniczyć liczbę urządzeń i nośników przeznaczonych do obsługi i przechowywania danych.

Poświęciliśmy na ten projekt osiem lat, uzyskaliśmy ponad 50 patentów. Ze zdziwieniem patrzę na niektóre startupy, które po 18 czy 24 miesiącach prac nad produktem ogłaszają, że mają innowacyjne rozwiązanie. To nie innowacja, lecz co najwyżej integracja – zżyma się Gaol Naor, dyrektor generalny StorOne.

Oprogramowanie TRU obsługuje fizyczne serwery oraz urządzenia wirtualne. Testy przeprowadzone przez StorOne pokazują, że użycie kilku dysków SAS SSD umożliwia uzyskanie setek tysięcy IOPS, natomiast zainstalowanie kilku modułów NVMe pozwala przekroczyć milion IOPS. Startup niedawno uruchomił sprzedaż pamięci masowej all-flash w formie usługi, instalując system w siedzibie użytkownika.

Miesięczna opłata wynosi 999 dol. za 18 TB pojemności i 150 tys. IOPS. Przy czym usługodawca korzysta z funkcji dostępnych w systemach korporacyjnych. Co więcej, wszystko wskazuje na to, że obniżymy wysokość abonamentu, ponieważ ceny pamięci flash cały czas spadają. Po sześciu latach sprzęt staje się własnością klienta – dodaje Gaol Naor.

Niewykluczone, że nowe usługi umożliwią rodzimym integratorom zdobycie klientów, którzy obecnie narzekają na zbyt wysokie ceny macierzy all-flash. Choć z drugiej strony trudno spodziewać się gwałtownej ekspansji tego modelu biznesowego – przyczynia się on bowiem do spadku przychodów z tradycyjnej sprzedaży, a także rodzi wydatki związane z pozyskaniem i utrzymaniem subskrybentów. Jednak niektórzy eksperci, w tym John O’Shea, uważają, że jest to droga, od której nie ma odwrotu.