W kontekście opisywanych trendów, szczególnie telemedycyny i biometrii, bardzo istotne są unijne zmiany prawne związane z ochroną danych osobowych. Wejście w życie General Data Protection Regulation zalicza się do czynników, które będą mieć kluczowy wpływ na biznes w niedalekiej przyszłości. Takiego zdania są chociażby przedstawiciele Commvaulta, którzy GDPR wymieniają w tym kontekście obok chmury obliczeniowej, Big Data, Software Defined Storage oraz integracji platform zarządzania danymi.

Celem przyjętego przez Unię Europejską rozporządzenia jest zapewnienie jednolitego poziomu ochrony danych osobowych na terenie całej UE. Nowe wytyczne zaczną obowiązywać w maju 2018 r. To najbardziej rygorystyczna regulacja pośród wszystkich przyjętych dotychczas przepisów o ochronie danych osobowych. Za ich naruszenie przedsiębiorcom grozić mogą kary w wysokości do 4 proc. globalnych rocznych przychodów firmy lub 20 mln euro.

Zdaniem Commvaulta wprowadzenie GDPR jest czynnikiem stymulującym dla całego rynku dostawców systemów całościowego zarządzania danymi. Dostawca rozwiązań do ochrony danych i zarządzania informacjami zwraca uwagę, że systemy do przetwarzania danych strukturalnych zawierają funkcje zarządzania ich zgodnością z przepisami, jednak trudno mówić o zapewnieniu takiej zgodności w przypadku danych niestrukturalnych. Problem stanowić będzie zapewnienie bezpieczeństwa informacji i dokumentów powstałych na mobilnych czy stacjonarnych urządzeniach końcowych. Z tym wyzwaniem będą musieli w niedalekiej przyszłości zmierzyć się menedżerowie IT.

 

IT – ważna część sektora life science

Sektor life science w Polsce dopiero się kształtuje, ale – jak zauważają eksperci, m.in. z firmy doradczej KPMG – systematycznie rośnie liczba innowacyjnych przedsiębiorstw specjalizujących się w badaniach nad nowymi lekami i biotechnologią. Life science łączy kilka dziedzin, w tym medycynę, farmację i technologie teleinformatyczne. Do dwóch najważniejszych obecnie trendów w tym obszarze należą innowacje biotechnologiczne oraz cyfrowe.

Z badania „Biotechnologia w Polsce. Branżowy punkt widzenia” przeprowadzonego w ubiegłym roku przez Deloitte wynika, że prawie 29 proc. przedstawicieli spółek z tego sektora uznaje warunki gospodarcze dla funkcjonowania firm biotechnologicznych w naszym kraju za dobre albo bardzo dobre. Tyle samo respondentów uważa, że są one słabe. Z kolei 38 proc. ankietowanych spodziewa się poprawy sytuacji w perspektywie roku.

Największą barierą w rozwoju branży biotechnologicznej są kłopoty z finansowaniem. Branża life science nie istnieje bez bioinformatyki. Niemniej, zdaniem Janusza Homy, jednego z byłych menedżerów Comarchu, obecnie zaangażowanego w bioinformatyczny biznes, sektor ten ma przed sobą bardzo dobre perspektywy.

Zaawansowane technologie informatyczne są niezbędne w medycynie spersonalizowanej. Umożliwiają dotarcie do wiedzy gromadzonej w ośrodkach badawczych, klinikach, jak również przez samych pacjentów. W kolejnych latach bioinformatyka będzie odgrywać coraz większą rolę w branży life science oraz w opiece zdrowotnej. To rynek z ogromnym potencjałem – twierdzi Janusz Homa, obecnie szef Ardingen, dostawcy systemów do zarządzania informacją laboratoryjną klasy LIMS oraz systemów bioinformatycznych, służących do sekwencjonowania kwasów nukleinowych i białek. Firma ta rozwija także usługi integracji i przetwarzania dużych zbiorów danych oraz tworzenia oprogramowania na zamówienie.

Warto przytoczyć również opinię Macieja Manieckiego, przedsiębiorcy i inwestora w kilkunastu startupach biotechnologicznych, który stwierdził w niedawnej rozmowie z Newserią, że projekty związane z medycyną i biotechnologią mają największy potencjał globalny.

 

Telemedycyna – dobre perspektywy rozwoju

Według szacunków firmy doradczej Roland Berger światowy rynek digital health do roku 2020 ma być wart ponad 200 mld dol. Obecnie mówi się o ok. 80 mld dol. Eksperci przewidują, że udział bezprzewodowych i mobilnych rozwiązań stosowanych w sektorze opieki zdrowotnej będzie rósł zdecydowanie szybciej niż tradycyjnych – w średnim tempie 23 i 41 proc. rocznie. W Polsce w rozwoju telemedycyny pomoże zniesienie barier prawnych: o stanie zdrowia pacjenta już można orzekać, utrzymując z nim kontakt za pomocą systemów teleinformatycznych i łączności. Umożliwiła to nowelizacja ustawy o informatyzacji w ochronie zdrowia z października 2015 r.

Rozwojowi telemedycyny sprzyjają zarówno dostępność technologii, jak i coraz większe społeczne zapotrzebowanie na zdalne konsultacje medyczne (będące m.in. konsekwencją coraz powszechniejszego zwyczaju zdalnego korzystania z rozmaitych usług). Raport CBOS podaje, że osoby aktywne online (69 proc. respondentów badania CBOS) w przypadku złego samopoczucia szukają w sieci informacji na temat swoich dolegliwości i sposobu radzenia sobie z nimi. Ponad 28 proc. z nich zdarza się w takiej sytuacji konsultować z innymi użytkownikami, zaś 14 proc. ustala własny sposób leczenia na podstawie informacji znalezionych w sieci.

Na rozwój sektora telemedycyny pozytywnie wpływać będzie ekonomiczność i wygoda monitorowania stanu zdrowia na odległość. Według specjalistów Medicover, prywatnej firmy świadczącej usługi opieki zdrowotnej, blisko 25 proc. wszystkich wizyt pacjentów dotyczy problemów, które nie wymagają bezpośredniego kontaktu z lekarzem. Konsultacje telemedyczne (które zresztą Medicover już oferuje) mają wpływ na obłożenie lekarzy przyjmujących w przychodniach. Według badania PwC i GSMA9 dzięki systemom tzw. mZdrowia w latach 2012–2017 na kosztach opieki zdrowotnej (przede wszystkim prewencji oraz monitoringu) w samej Unii Europejskiej będzie można zaoszczędzić około 100 mld euro.

Z usługami telemedycznymi świadczonymi przez państwo w ramach projektu „Miasto Zdrowia” mają obecnie do czynienia łodzianie. Zostały one wprowadzone w listopadzie ub.r. i będą świadczone do kwietnia 2017 r. Specjalistyczną opieką zostało objętych 240 pacjentów. Przy użyciu 40 zestawów Senior Medical Assistant, składających się z tabletu wraz z zainstalowaną aplikacją oraz sensorami pomiarowymi, monitorowane są podstawowe funkcje życiowe. Dane z badań mają posłużyć generalnej ocenie stanu zdrowia mieszkańców miasta. Jednocześnie Łódzki Uniwersytet Medyczny rozpoczął współpracę badawczo-rozwojową dotyczącą systemu teleopieki z norweską firmą Dignio As oraz polskim spin-outem Dignio Pl, powstałym w ramach Inkubatora Przedsiębiorczości UM. Uczelnia chce przeprowadzić pilotażowe badania na temat skuteczności i kosztów takiego systemu. Do badań ma być w sumie włączonych 600 przewlekle chorych seniorów wyposażonych w tablety i urządzenia do pomiarów medycznych. Projekt ma trwać dwa lata.

W perspektywiczny rynek telemedycyny inwestuje również Politechnika Śląska i Philips Health Systems. Będą razem pracować nad innowacjami w zakresie e-zdrowia. Celem jest m.in. rozwój systemów ułatwiających komunikację między lekarzami i zdalne diagnozowanie pacjentów.

Trend coraz silniejszej cyfryzacji w sektorze medycznym ujawnił się z całą mocą podczas listopadowych targów Medica w Düsseldorfie, które obejmują wszystkie sektory szpitalnej opieki medycznej. Nie brakowało tam polskich innowacyjnych firm, wprowadzających na rynek systemy zdalnej opieki medycznej. Przykładem Nestmedic – producent mobilnego KTG Pregnabit. Badanie można wykonać o dowolnej porze i dowolnym miejscu. Zebrane przez Pregnabit dane przekazywane są bezprzewodowo do Medycznego Centrum Telemonitoringu.

 

Biometria: płynie szeroką falą

Klienci końcowi będą coraz bardziej oswojeni z tego rodzaju zabezpieczeniami, m.in. dzięki telefonom z biometrycznym czytnikiem. Według raportu Digitimes w 2017 r. co drugi smartfon zostanie wyposażony w moduł uwierzytelniający użytkownika na podstawie opuszków palców. Jeszcze dwa lata temu taką funkcjonalność miało 20 proc. telefonów oferowanych na globalnym rynku, zaś rok później już 40 proc. Z początku moduły biometryczne pojawiały się w rozwiązaniach z wyższej półki. Teraz stosuje się je w modelach, których cena oscyluje wokół 100 dol.

Temat zabezpieczeń biometrycznych staje się popularny również za sprawą siły marketingu światowych gigantów. Mowa o Microsofcie i funkcji Windows Hello, Google’u (Android Fingerprint) oraz Apple’u i jego Touch ID. Własne rozwiązanie pod nazwą Authenticate promuje też Intel.

Ciekawe dane na temat stosunku Polaków do weryfikacji biometrycznej zdobyła w poprzednim roku Visa. Przeprowadzone na zlecenie koncernu badanie objęło 7 europejskich krajów, a wzięło w nim udział w sumie ok. 14 tys. respondentów. Okazuje się, że 86 proc. Polaków w odpowiedzi na pytanie, komu zaufaliby w zakresie biometrycznej weryfikacji tożsamości, najczęściej wskazywało banki (86 proc.), systemy płatnicze (79 proc.), a następnie operatorów telefonii komórkowej (57 proc.) i globalne marki internetowe (40 proc.). Z kolei 72 proc. respondentów już teraz chętnie korzystałoby z uwierzytelniania biometrycznego przy dokonywaniu płatności. Przy czym 71 proc. za najwygodniejszy sposób uznaje weryfikację z użyciem czytników linii papilarnych (jednocześnie 83 proc. uważa ją za najbezpieczniejszą). Rozwiązania wykorzystujące obraz siatkówki oka są  uważane za najwygodniejsze przez 79 proc. Polaków odpytanych przez Visę, a rysy twarzy – przez 51 proc.

Zdaniem ekspertów biometria będzie stanowić coraz większą konkurencję dla hasła i PIN-u w przedsiębiorstwach. Gdy rośnie fala cyberzagrożeń, najczęściej spotykane metody uwierzytelniania zaczynają być poddawane krytyce. Jak wynika z badania Intela „Bezpieczeństwo IT w dużych firmach w Polsce 2016”, wyłącznie hasło używane jest w ponad 60 proc. przedsiębiorstw, podczas gdy 24 proc. stosuje dodatkowo jeszcze jedną metodę identyfikacji. Dwa dodatkowe zabezpieczenia wykorzystywane są natomiast w 8 proc. firm. Jednocześnie 50 proc. przedsiębiorstw do 2018 r. zamierza zwiększyć wydatki na bezpieczeństwo. Co ciekawe, 55 proc. przebadanych decydentów za najbezpieczniejszą metodę weryfikacji tożsamości uznało biometrię, a dopiero na drugim miejscu znalazła się karta dostępu (20 proc.) i hasło (14 proc.).

Finanse, w tym bankowość, to jeden z bardziej perspektywicznych rynków dla biometrii. Szczególnie rozwija się ona w bankach spółdzielczych. W końcu 2016 r. o włączeniu modułu biometrycznego do swoich rozwiązań Smart Finance i Corporate Banking poinformował Comarch. W tym celu krakowska firma rozpoczęła współpracę z amerykańskim EyeVerify, którego moduł ma umożliwiać zarówno detalicznym, jak i korporacyjnym klientom banków wygodne logowanie się na konto przez spojrzenie na ekran smartfonu. Przykładem polskiego startupu tworzącego rozwiązania biometryczne jest Voicepin.com, który specjalizuje się w biometrii głosowej. Firma ma solidne zaplecze naukowe – jego pracownikami są m.in. akademicy z AGH w Krakowie.

Z kolei w połowie grudnia Integrated Solutions poinformowało o swoim partnerstwie z Apple’em, które umożliwi integratorowi m.in. wdrażanie podpisu biometrycznego. Według Motorola Solutions na naszym rynku będzie przybywać specjalistów w dziedzinie rozwiązań biometrycznych. Na krakowskiej AGH działa od roku studenckie laboratorium badań nad biometrią, które jest finansowane z prywatnego grantu producenta. Nowe laboratorium biometryczne powstaje właśnie na Politechnice Białostockiej (też wspomagane przez Motorolę).

 

Na placu budowy New Space

W kosmosie znajduje się ok. 80 przyrządów zbudowanych w Polsce – wynika z danych Komitetu Badań Kosmicznych i Satelitarnych. Według ekspertów polską specjalnością w niedalekiej przyszłości będzie robotyka kosmiczna, małe satelity, a także ekologiczne napędy rakietowe i satelitarne.

Polski przemysł kosmiczny jest na razie w budowie, ale mamy już całkiem solidne fundamenty w tej branży. Eksperci zwracają uwagę na moment rozwoju, w jakim znajduje się obecnie ten sektor na świecie. Przez szereg lat (poczynając od 1954 r., kiedy wystrzelono Sputnika) był on sterowany przez zamówienia rządowe. Obecnie rośnie w siłę element komercyjny. Ta część sektora została określona jako New Space. W Polsce sektor New Space to nowość, ale rodzime firmy z powodzeniem dostosowują się do jego wysokich wymagań.

Polska wstąpiła do Europejskiej Agencji Kosmicznej w 2012 r. Z sektora kosmicznego w ciągu ostatnich czterech lat do polskiej gospodarki wpłynęło około 200 mln zł. Szacuje się, że obecnie wartość zawartych już kontraktów związanych z branżą kosmiczną wynosi 170 mln zł, natomiast na realizację oczekują umowy warte 40–50 mln zł. Na naszym rynku działa ok. 50 firm pełniących rolę podwykonawców w dużych projektach europejskich, zaś ogólnie podmiotów związanych z sektorem kosmicznym mamy ponad 380 (w tym ok. 50 instytutów naukowych). Do potentatów branży na naszym rynku zalicza się takie podmioty, jak Astronika, Protec Instrument czy Hertz Systems. Są też przedsiębiorstwa związane z IT, jak Asseco, Wasat, ITTI, czy z sektora technologii związanych z mechatroniką, mechaniką i robotyką – ABM, Creotech, Sener, GMV.

Europejska Fundacja Kosmiczna przygotowała pierwszy raport o potencjale rozwoju polskiej branży kosmicznej i „okołokosmicznej”. Według danych zebranych przez EFK najwięcej związanych z nią firm i instytucji działa w województwie mazowieckim – 29. Raport wyróżnia też 49 czołowych graczy branży. Większość z nich należy do sektora MŚP.

Firma audytorsko-doradcza Grant Thornton oszacowała, że wartość polskiej branży kosmicznej mogła wynieść w 2014 r. nawet 12,5 mld zł. Eksperci przeanalizowali obroty twórców aplikacji mobilnych wykorzystujących dane satelitarne, producentów urządzeń korzystających z GPS i firm pośrednio związanych z technologiami wywodzącymi się z branży kosmicznej (np. producentów czujników dymu i gazu). Rządowa strategia zakłada, że do 2030 r. obroty polskiego sektora kosmicznego mają wynieść co najmniej 3 proc. obrotów tej branży w Europie.

Według przedstawionych pod koniec 2016 r. planów Ministerstwa Rozwoju Polska ma umocnić swoją pozycję w Europejskiej Agencji Kosmicznej poprzez zwiększenie swoich składek do ESA na tzw. programy opcjonalne. Suma zadeklarowanych przez nasz kraj składek na lata 2017–2020 wynosi 45 mln euro. W poprzedniej perspektywie było to 36 mln euro. Programy opcjonalne związane są m.in. z obserwacją Ziemi, krążących wokół niej obiektów, telekomunikacją, nawigacją satelitarną, obserwacją nieba i z transportem kosmicznym.

Ciekawą spółką na mapie polskiej branży kosmicznej jest SatRevolution. Ma się specjalizować w projektowaniu i seryjnej produkcji sztucznych satelitów. Rozwijają ją założyciele T-Bulla, który odniósł sukces na rynku gier mobilnych. Nanosatelity SatRevolution mają znaleźć zastosowanie również w sektorze publicznym oraz służyć do celów prywatnych. Komercyjny satelita Światowid tworzony przez SatRevolution ma zostać wyniesiony na orbitę okołoziemską w pierwszym kwartale 2018 r.