Marc Andreessen, słynny inwestor z Doliny Krzemowej, już sześć lat temu zapowiedział nadejście ery oprogramowania. W artykule „Why Software Is Eating The World” opublikowanym na łamach „The Wall Street Journal” twierdził, że świat znalazł się w centrum ekonomicznych oraz technologicznych zmian kreowanych głównie przez twórców aplikacji. Prognoza Andreessena sprawdza się właśnie na naszych oczach niemal w 100 proc. Według danych VentureSource w styczniu 2004 r. w USA działały 1523 firmy tworzące oprogramowanie, zaś w marcu bieżącego roku ich liczba wzrosła do 3588. W tym samym czasie inwestycje w ten sektor zwiększyły się z 29 mld dol. do 67 mld dol. Prawdziwe oblężenie przeżywają platformy AppStore oraz Google Play.

Zmiany widać także w centrach danych, gdzie coraz częściej słyszy się o Software Defined Networking, Software Defined Storage czy inicjatywie open networking. Innym ciekawym zjawiskiem są nowo powstające technologie bazodanowe. Przez długie lata dominowały bazy relacyjne, zaś producenci koncentrowali się na poprawie ich wydajności oraz niezawodności. Niemniej w ostatnim czasie pojawiły się nowe rodzaje danych, których przechowywanie wymaga świeżego spojrzenia, bowiem kosmetyczne zmiany w bazach relacyjnych mogą nie wystarczyć. Młode firmy, takie jako Crate IO czy InfluxData, proponują rewolucyjne rozwiązania. Wiele emocji budzi także cloud computing. Wprawdzie Amazon, Google oraz Microsoft niepodzielnie rządzą wśród dostawców usług, ale wciąż istnieje ogromna przestrzeń dla dostawców innowacyjnych rozwiązań wspomagających użytkowników chmury. Właśnie w tym kierunku podążają C3DNA oraz Platform.sh.

– Jestem finansistą i chłodnym okiem patrzę na nowinki technologiczne. Nie ukrywam, że byłem sceptyczny wobec projektu C3DNA, bo na rynku oprogramowania do zarządzania infrastrukturą praktycznie nie ma miejsca dla nowych graczy. Jednak kiedy zobaczyłem demo aplikacji, natychmiast dołączyłem do zespołu – opowiada Naveen Bewtra, doradca zarządu.

Co spowodowało tę nagłą metamorfozę? Chodzi o to, że startup chce wywrócić do góry nogami rynek usług chmurowych. W centrach danych działanie aplikacji determinuje infrastruktura. Specjaliści C3DNA chcą, żeby było na odwrót.

 

Wolność w chmurach

Nieplanowane przestoje w centrach danych są spowodowane nieprawidłowym funkcjonowaniem aplikacji. To jedna z największych bolączek współczesnych przedsiębiorstw. Nawet największym dostawcom usług chmurowych zdarzają się spektakularne wpadki, takie jak np. awaria Amazona, która 28 lutego sparaliżowała działanie 54 spośród 100 największych detalistów internetowych, a także Amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd, platformy Slack czy serwisu Quora. Analitycy z firmy Cyence wyliczają, że łączne straty firm z listy S&P 500 wyniosły 150 mln dol., zaś amerykańskich instytucji finansowych 160 mln dol.

Powyższe przykłady pokazują, że uzależnienie od jednego dostawcy usług może słono kosztować. Dlatego C3DNA chce zlikwidować wysepki tworzone przez Amazon, Google, Microsoft i innych usługodawców. Oprogramowanie stworzone przez ten startup rozwiązuje trzy kluczowe kwestie: płynne przesuwanie obciążeń z własnego centrum danych do chmury publicznej, optymalizację pracy w dowolnym środowisku oraz mobilność aplikacji między chmurami należącymi do różnych dostawców.

Przedsiębiorcy, przenosząc wszystkie zasoby do usługodawców, stają się ich więźniami. Nasze rozwiązanie pozwala korzystać z oferty kilku dostawców zewnętrznych bez dokonywania zmian w aplikacjach, infrastrukturze czy systemie operacyjnym – tłumaczy Rao Mikkilineni, CEO C3DNA.

 

Firma ma już na koncie kilka istotnych wdrożeń testowych w CenturyLink, Cisco, Innova Solutions, Sabre Technologies i Wells Fargo. Przedstawiciele startupu w drugiej połowie roku mają pojawić się ze swoim rozwiązaniem na kilku konferencjach w Europie. Zamierzają oferować je wyłącznie za pośrednictwem lokalnych partnerów.

C3DNA do tej pory pozyskało od funduszy venture capital 2 mln dol., co nie jest oszałamiającą kwotą, jeśli weźmie się pod uwagę innowacyjność rozwiązania. Warto jednak zaznaczyć, że założycielem firmy jest Kumar Malavalli, miliarder z Doliny Krzemowej, współtwórca Brocade, a obecnie szef funduszu inwestycyjnego VKRM.

 

Zmiany od ręki

Aktualizacje portfolio sklepów internetowych oferujących setki produktów przyprawiają ich właścicieli o ból głowy. Wprowadzanie tego typu zmian w tzw. czarny piątek graniczyłoby wręcz z szaleństwem. Niemniej Fred Plais, CEO firmy Platform.sh, przekonuje, że takie operacje mogą przebiegać płynnie nawet w czasie gorączki zakupów świątecznych.

– Użytkownicy naszej platformy mogą dodawać dziesiątki aktualizacji dziennie. Jej obsługa, w przeciwieństwie do konkurencyjnych rozwiązań takich jak Rackspace, Panteon, Jelastic, Heroku czy Pivotal, nie wymaga angażowania programistów, bowiem wszystkie procesy są zautomatyzowane – wyjaśnia Fred Plais.

Twórcy Platform.sh wyznają zasadę, że najbardziej ekstremalną formą DevOps jest NoOps. Co to oznacza? Środowisko informatyczne ma być na tyle zautomatyzowane i niezależne od podstawowej infrastruktury, żeby nie wymagało zatrudniania ludzi do zarządzania oprogramowaniem.

Kierowany przez Fraisa startup stara się, aby jego platforma obsługiwała różne języki programowania (m.in. Java, PHP, Node.JS, Ruby, Python) oraz popularne bazy danych, w tym MySQL, Postgresql, Elastic Search, Solr, Redis i RabbitMQ. Platform.sh ma być, według jej twórców, jedynym systemem PaaS na rynku, który potrafi klonować klaster produkcyjny w czasie krótszym niż minuta. Na razie z systemu korzysta około dwóch tysięcy klientów w 114 krajach, w tym Magento – najpopularniejsze na świecie oprogramowanie do tworzenia sklepów internetowych.

– Chcemy, żeby nasi klienci mogli skoncentrować się wyłącznie na działalności podstawowej, a nie obsłudze technologii. Wykorzystanie Platform.sh pozwoliło nam zwiększyć wydajność systemu. Wprowadzanie aktualizacji i poprawek przebiega bardzo szybko i efektywnie – zapewnia Pranav Piyush, odpowiedzialny za rozwój Magento Cloud & Marketplace.

Francuski startup pozyskał do tej pory 11 mln dol. z funduszy europejskich. W lutym bieżącego roku otworzył biuro w San Francisco. Było to nieuniknione, ponieważ 40 proc. jego przychodów pochodzi z USA. Główna siedziba Platform.sh znajduje się w Paryżu, ale firma ma też oddziały w Londynie i Kolonii.

 

Bazy danych i Internet rzeczy

Wraz z nadejściem chmury oraz lawinowym przyrostem niestrukturyzowanych danych pojawiły się zasadne pytania o dalsze losy relacyjnych baz danych, takich jak SQL Server, MySql czy Oracle. Ich piętą achillesową jest ograniczona skalowalność, dlatego coraz głośniej mówi się o alternatywie w postaci baz NoSQL, których najbardziej znanymi przedstawicielami są Cassandra czy MongoDB. Ich autorzy zrezygnowali z relacyjności, co niesie ze sobą kilka korzyści takich jak skalowalność horyzontalna oraz rozproszone przetwarzania dużych zbiorów danych w klastrach.

 

Wprawdzie bazy SQL nie znikną z dnia na dzień, lecz ich dalsza dominacja stoi pod dużym znakiem zapytania. Tym bardziej że wkrótce pojawią się nowe wyzwania związane nie tylko z danymi strukturyzowanymi, ale również Internetem rzeczy, gdzie mamy do czynienia z danymi czasu rzeczywistego występującymi w postaci szeregów czasowych. Projektanci baz SQL oraz NSQL nie uwzględnili tego, że będą one musiały obsługiwać miliony informacji napływających z sensorów.

Jak wiadomo, rynek nie znosi próżni. W 2013 r. startup InfluxData zapoczątkował prace nad bazą InfluxDB, przygotowaną specjalnie z myślą o przechowywaniu metryk oraz danych pochodzących z czujników. Ofertę firmy, oprócz wspomnianej bazy rozwijanej w modelu open source, uzupełniają trzy narzędzia komercyjne: Telegraf (zbieranie informacji z sensorów), Chronograf (analiza) i Kapacitor (monitoring i przeprowadzanie działań na danych). Założycielem startupu jest Evan Kaplan, wcześniej związany z sieciami i bezpieczeństwem. Network World umieścił go w gronie 50 najbardziej wpływowych ludzi w sektorze rozwiązań sieciowych. Co skłoniło menedżera do zmiany branży?

Zadecydowały o tym przemiany technologiczne: tworzenie aplikacji z wykorzystaniem architektury mikrousług oraz migracja z systemów mainframe do kontenerów. Trzeci najważniejszy trend to Internet rzeczy – tłumaczy Evan Kaplan.

Według prognoz IDC do 2020 r. do Internetu rzeczy będzie podłączonych 50 mld urządzeń i 212 mld sensorów, które wygenerują 44 zettabajtów informacji. To liczby, które robią wrażenie nie tylko na właścicielach startupów, ale również inwestorach. Do tej pory venture capitals wpompowały w Influx Data blisko 25 mln dol. Startup ten ma 250 komercyjnych klientów, w tym tak prestiżowych, jak BBC News, Barclays czy SAP Hybris. Z wewnętrznych badań wynika, że użytkownicy najczęściej sięgają po rozwiązania Influx Data do DevOps (37 proc), Internetu rzeczy (29 proc.) oraz analizy w czasie rzeczywistym (26 proc).

Duże nadzieje w Internecie rzeczy pokłada niemiecka firma Crate IO, która podobnie jak Influx Data powstała w 2013 r. Pod koniec ubiegłego roku startup otworzył biuro w San Francisco.

– To nieodzowny krok, żeby zaistnieć na globalnym rynku. Poza tym obecność w Dolinie Krzemowej ułatwia pozyskiwanie funduszy od inwestorów – mówi Andy Ellicott, wiceprezes ds. strategii i marketingu w Crate IO.

Do tej pory niemiecka firma otrzymała od europejskich ventures capital wsparcie w wysokości 8 mln dol. Autorska baza Crate IO ujrzała światło dzienne w 2014 r., od tego czasu pobrano ją milion razy. Ciekawostką jest to, że rozwiązanie bazuje na technologii SQL. Niemniej w odróżnieniu od tradycyjnych baz tego typu cechuje się skalowalnością, która umożliwia łatwe dodawanie kolejnych jednostek obliczeniowych.

– Crate IO często zastępuje Cassandrę czy MongoDB, ponieważ obie bazy nie radzą sobie z danymi maszynowymi. Z kolei Influx Data nie ma z tym najmniejszych problemów, aczkolwiek nie jest przystosowana do pracy z geoinformacjami. Nasz produkt jest dużo bardziej uniwersalny – przekonuje Andy Ellicott.

Oczywiście Crate IO musi zmierzyć się z problemem, który trapi większość twórców open source, czyli monetyzacją systemów. Na razie na liście płatnych klientów startupu znajduje się 50 firm.

– Open source to miecz o dwóch ostrzach, ale czy klienci wybraliby nasze rozwiązanie, gdybyśmy nie udostępnili go w tym właśnie modelu? – retorycznie pyta Christian Lutz, CEO Crate IO.