W wielu zachodnich krajach rządy rozumieją korzyści takiego podejścia: zdrowe społeczeństwo pracuje wydajniej, a dzięki temu szybciej i lepiej rozwija się gospodarka. W Polsce, niestety, w branży medycznej na razie powszechne jest podejście, że im dłużej pacjent jest leczony (i to jak najbardziej skomplikowanymi metodami), tym więcej zarobią placówki ochrony zdrowia. Na szczęście to jednak może szybko się zmienić, głównie za sprawą nacisków z Unii Europejskiej.

Tymczasem skuteczniejsza diagnostyka niesie ze sobą konieczność jeszcze większej niż dotychczas specjalizacji personelu medycznego. A lekarzy brakuje coraz bardziej. Część z nich wybrała karierę w bogatszych krajach, reszta jest przeciążona zbyt dużą liczbą pacjentów. Rozwiązania IT przyczynią się do rozwiązania problemu, bo pomagają w optymalizacji czasu pracy personelu medycznego. Wśród nich może być zarówno oprogramowanie automatyzujące wypełnianie formalności (prowadzenie dokumentacji medycznej), jak i wszelkiego typu systemy telemedyczne. To dwa główne kierunki, którymi powinni zainteresować się resellerzy i integratorzy IT.

 

Pacjent przez Internet

Deficyt kadry medycznej to problem globalny, dotyczy wielu krajów i specjalizacji. Wykorzystanie najnowszych technik komunikacyjnych i wizualizacyjnych to podstawowy sposób sprostania wyzwaniu. Dlatego telemedycyna jest dziedziną, która będzie rozwijała się szczególnie szybko, wprowadzając organizacyjną i ekonomiczną rewolucję w podejściu zarówno do pomocy pacjentom, jak i szkolenia lekarzy.

Obecnie pojawia się coraz więcej projektów, w ramach których studenci medycyny z całego świata mogą obserwować prowadzone przez najlepszych chirurgów operacje w okularach wirtualnej rzeczywistości – w rozdzielczości 4K i technologii wyświetlania obrazu wideo 360 st. Japończycy idą dalej – chcą zatrudnić do obsługi pacjentów roboty. Rolą maszyn ma być dostarczanie przepisanych leków, udzielanie podstawowych informacji albo pomoc osobom zagubionym w gąszczu szpitalnych korytarzy.

Za pomocą nowoczesnych środków komunikacji możliwe jest już stawianie diagnozy, prowadzenie rehabilitacji, profilaktyka oraz kształcenie specjalistów. Rozwijają się takie dziedziny jak teleradiologia, telechirurgia, telerehabilitacja i teleedukacja. Według najnowszego raportu szwedzkiej firmy analitycznej Berg Insight na świecie już ponad 3 mln pacjentów jest monitorowanych zdalnie z domu. To ogromne ułatwienie dla osób starszych, z chorobami przewlekłymi, dla kobiet w ciąży, mieszkańców dużych, zakorkowanych miast, a także obszarów wiejskich, jeśli osobista wizyta u lekarza nie jest konieczna lub możliwa.

 

Usługi telemedyczne można podzielić na trzy kategorie, w zależności od sposobu wymiany informacji. Najprostszy to proces gromadzenia i wstępnego opisywania danych oraz wyników badań przez mniej wyspecjalizowany personel, a następnie przesyłanie lekarzowi specjaliście do interpretacji. Drugą kategorię usług stanowi zdalne monitorowanie stanu zdrowia pacjentów za pomocą urządzeń elektronicznych, które zbierają i przekazują dane medyczne w czasie rzeczywistym przez łącza komórkowe lub Internet. Bardzo szybko będzie rósł segment usług interaktywnych, w ramach których przesyłany jest obraz i dźwięk (podobnie jak w systemach wideokonferencyjnych). Taka intuicyjna forma komunikacji z lekarzem jest szczególnie ważna dla osób starszych.

Coraz łatwiejszy dostęp do szybkich łączy internetowych, nawet na słabo zurbanizowanych terenach, powinien korzystnie wpłynąć na rozwój usług telemedycznych. Niestety, jak to często w przypadku rozwiązań IT bywa, prawo nie nadąża za rzeczywistością. Nadal brakuje np. precyzyjnych regulacji odnośnie do rozliczeń takich usług z NFZ oraz spójnych wytycznych dotyczących bezpieczeństwa przesyłanych danych. Dlatego, nawet jeśli rozwiązanie umożliwiające świadczenie usług telemedycznych nie będzie zbyt drogie, placówkom publicznym szybko się ta inwestycja nie zwróci. Najszybszy rozwój w tym zakresie zanotują podmioty lecznictwa prywatnego.

Zmiany prawdopodobnie zostaną zainicjowane dopiero przez Komisję Europejską, która coraz uważniej przygląda się korzyściom z telemedycyny. W Europejskiej Agendzie Cyfrowej tego typu usługi są promowane jako sposób poprawy jakości opieki medycznej i zwiększenia jej dostępności. Jednak kraje członkowskie mają prawo do samodzielnego decydowania o modelach świadczenia usług medycznych, więc wszystko zależy od woli polskiego ustawodawcy.

 

Stacje bez kompromisów

Wciąż wyższe wymagania stawiane są także stacjom komputerowym, które służą do przeglądania i opisywania wyników badań. Objętość tych danych jeszcze niedawno liczono w megabajtach, dziś nierzadko już w gigabajtach. Dlatego wspomniane urządzenia nie powinny być przedmiotem kompromisowych decyzji. Należy wyposażyć je w najnowsze generacje procesorów, dużą ilość pamięci RAM, specjalistyczne medyczne karty graficzne oraz wydajne dyski. Oprócz tego niebagatelne znaczenie ma dziś sieć komputerowa. Jeżeli wyniki badań są przechowywane w centrum danych, ich przeniesienie na stację komputerową nie powinno trwać dłużej niż kilka minut. To oznacza, że wydajne, kablowe gigabitowe łącze to minimum, a infrastruktura sieciowa powinna być tak skonstruowana, aby zapewniać nieprzerwany i gwarantowany przesył danych.

Bez kalibracji nie ma diagnozy

Stabilną jakość wyświetlanych wyników badań na monitorach medycznych gwarantuje kalibracja, której przebieg powinien być zgodny z zasadami opisanymi w standardzie DICOM Part 14.

Zgodnie z obowiązującymi przepisami w placówkach ochrony zdrowia monitory zainstalowane w stacjach opisowych i przeglądowych należy kalibrować co najmniej raz w roku i wykorzystywać do tego sprzętowe kalibratory. Natomiast radiolodzy przed każdym rozpoczęciem pracy powinni przeprowadzić wizualną kontrolę wyświetlacza, korzystając z obrazów testowych, które można wyświetlić za pomocą dołączonego do monitorów medycznych oprogramowania.

 

Od wielu lat specjaliści podkreślają, że dla poprawności opisu badań radiologicznych największe znaczenie ma odpowiedni monitor. Urządzenia te powinny być zgodne z normą DICOM (Digital Imaging and Communications in Medicine – Obrazowanie Cyfrowe i Wymiana Obrazów w Medycynie), która stosowana jest głównie przy przetwarzaniu obrazów tomografii komputerowej, rezonansu magnetycznego, pozytonowej tomografii emisyjnej, cyfrowej angiografii subtrakcyjnej, radiografii cyfrowej, ale także w endo- i mikroskopii.

Monitory należą do urządzeń, w których sprzedaży po prostu muszą się wyspecjalizować resellerzy i integratorzy chcący obsługiwać placówki medyczne. Jednak ich zadaniem może być nie tylko pomoc w doborze, ale także w kalibracji, której wszystkie monitory powinny być systematycznie poddawane. Typ rekomendowanego monitora zależy od rodzajów stacji roboczych. Stacje diagnostyczne powinny być wyposażone w dwa lub cztery ekrany o jak najlepszej rozdzielczości i jasności. Natomiast w stacjach opisowych do radiologii ogólnej (zdjęcia RTG) stosowane są najczęściej dwa sparowane monitory medyczne oraz trzeci – nawigacyjny lub przeglądowy. Wiele placówek medycznych jest też zainteresowanych nabyciem projektorów zgodnych ze standardem DICOM.

 

Wciąż starczy miejsca dla nowych partnerów

Mogłoby się wydawać, że karty na rynku systemów medycznych są rozdane. Swoje miejsce mają już zarówno producenci specjalistycznych rozwiązań, ich dystrybutorzy, jak i partnerzy. Ale obserwatorzy rynku wskazują, że wciąż jest miejsce dla nowych firm IT, które chciałyby się wyspecjalizować w tym zakresie.

– Raz w roku robimy nabór partnerów serwisowych – mówi Wojciech Kulbiński, menedżer ds. sprzedaży w Asseco. – Podczas ostatnich szkoleń około 10 proc. partnerów rozpoczynało działalność wśród podmiotów medycznych. Z naszych obserwacji wynika, że podstawową obsługę tych klientów będą mogli zacząć po mniej więcej dwóch miesiącach, ale oczywiście zalecamy im dalszy rozwój i specjalizację.

Także na świecie powstaje mnóstwo przedsiębiorstw, które szukają swojej niszy w branży medycznej. Ciekawy przykład mamy na polskim rynku. Rok temu Ericsson zdecydował się wykupić polską firmę Ericpol, która – oprócz tego, że świadczyła wiele usług Ericssonowi – miała duży dział zajmujący się rozwojem oprogramowania dla placówek ochrony zdrowia. Przedstawiciele obu przedsiębiorstw podkreślają, że na razie dla partnerów i klientów nic się nie zmienia. Ale transakcja może oznaczać, że szwedzki producent planuje ekspansję w dziedzinie systemów medycznych. Zwłaszcza, że rozwiązania telekomunikacyjne zaczynają w nich odgrywać szczególną rolę.

Zdaniem specjalisty

• Wojciech Kulbiński, menedżer ds. sprzedaży, Asseco

Zmiana dostawcy oprogramowania do zarządzania dokumentacją medyczną pacjentów nie jest częstym zjawiskiem, ale spotykanym, szczególnie w mniejszych placówkach. Zdarza się, że rezygnują one z oprogramowania, które nie spełnia ich wymagań bądź nie jest rozwijane w oczekiwanym przez nich stopniu. Oczywiście jest to trudny proces, szczególnie w kontekście migracji danych do nowego oprogramowania. Nie ma bowiem formalnych standardów definiujących sposób przechowywania informacji, co ułatwiłoby przenoszenie ich między dowolnymi pakietami oprogramowania. Na razie w tym zakresie każdy dostawca musi radzić sobie sam, tworząc odpowiednie narzędzia migracyjne.

 

W Polsce działa kilkaset firm resellerskich i integratorskich, które specjalizują się w obsłudze segmentu medycznego. Jest on bardzo rozległy – składają się na niego nie tylko szpitale, ale i przychodnie, gabinety stomatologiczne (a także weterynaryjne), placówki rehabilitacji, punkty  odnowy biologicznej itd. Skoro wciąż na tym rynku jest miejsce dla nowych integratorów, na co powinni zwrócić uwagę?

– Firmy, które chcą wyspecjalizować się w obsłudze placówek medycznych powinny zaczynać działać umiarkowanie, krok po kroku – radzi Jan Siwek, dyrektor działu medycznego w Alstorze. – Z powodów logistycznych powinny najpierw nawiązać kontakt z lokalnymi placówkami, do których pracownicy są w stanie szybko dojechać i tam nabierać doświadczenia. Dopiero po pewnym czasie zarząd firmy będzie w stanie stwierdzić, czy dobrze się „czuje” na tym rynku, a następnie, czy chce pozostać przy kompleksowej obsłudze okolicznych podmiotów, czy też może wybrać specjalizację i współpracować w skali kraju także z innymi partnerami, którzy mają swoich lokalnych klientów. W praktyce każdy z tych modeli się sprawdza.

Medycznych nisz, w których integratorzy mogą się wyspecjalizować, jest kilka. Każda oczywiście wiąże się z pewnymi kosztami inwestycji w szkolenia i sprzęt demonstracyjny (w skrajnych przypadkach mogą one sięgnąć nawet kilkuset tysięcy złotych). Dłużej też trwa pozyskanie klienta, ale marże są zdecydowanie wyższe niż w przypadku całościowej, ale „płytszej” obsługi klientów.

Do dziedzin, w których warto się specjalizować, należy wyposażenie sal operacyjnych. To newralgiczne miejsca w każdym szpitalu, dlatego ich funkcjonowanie obwarowane jest mnóstwem przepisów. Znajomość owych regulacji i umiejętność zaprezentowania zgodnej z nimi oferty gwarantuje firmom partnerskim, że zostaną wysłuchane przez zarząd szpitala. Główne systemy IT, które mogą być wykorzystywane do usprawnienia funkcjonowania sal operacyjnych, służą do wyświetlania obrazów z wszelkiego typu badań oraz wideorejestracji przebiegu operacji.

Warte zainteresowania są również długoterminowe archiwa cyfrowych danych medycznych. Prawdopodobnie nigdy nie dojdzie do skutku zgłoszony kiedyś pomysł stworzenia centralnego państwowego repozytorium wszystkich badań, aby np. ekipa ratująca pacjenta miała do nich szybki dostęp. Taka baza musiałaby być przechowywana w ogromnym centrum danych i prawdopodobnie byłaby poddawana ciągłym atakom przestępców próbujących wykraść poufne informacje. Dlatego, jeśli chodzi o placówki medyczne, każda z osobna będzie musiała przechowywać w swoich archiwach wyniki badań, których liczba nieustannie rośnie. Wyzwaniem staje się więc zarówno zarządzanie takim archiwum (w tym przenoszenie danych na nowe nośniki), jak i zapewnienie jego logicznej integralności i łatwego dostępu do danych.