Jeszcze niedawno wydawało się, że producenci komputerów niczym nas nie zaskoczą. Wprawdzie kolejne modele pecetów miały coraz szybsze procesory, więcej pamięci RAM i przyciągały oko wyszukanym wzornictwem, ale były to zmiany przewidywalne. Prawdziwą rewolucją okazało się wprowadzenie na rynek iPhone’a oraz iPada. Najpopularniejszym systemem operacyjnym stał się Android, który zdetronizował desktopowy Microsoft Windows. Szacuje się, że z urządzeń pod kontrolą „zielonego robocika” korzysta ok. 2 mld osób.

Wszechobecna mobilność ułatwiła komunikację, ale przyniosła ze sobą wiele nowych wyzwań. Pojawiły się też wcześniej nieznane pojęcia, takie jak BYOD czy COPE. Gwałtownie wzrosła liczba urządzeń końcowych podłączanych do firmowych sieci. Nie bez przyczyny analitycy IDC już kilka lat temu zapowiedzieli nadejście tzw. trzeciej platformy, opartej na czterech filarach: mobilności, wielkich zbiorach danych (Big Data), portalach społecznościowych oraz chmurze. Czekają nas więc duże zmiany, również w segmencie urządzeń przenośnych.

O ile spadek popularności komputerów stacjonarnych nie jest żadną niespodzianką, o tyle fiasko tabletów wprawiło w zdumienie analityków, którzy jeszcze do niedawna postrzegali iPada czy Galaxy Tab jako następców notebooka. Urządzenia, które miały być symbolem nowej ery post PC, znalazły się w poważnych tarapatach. Nie brakuje opinii, że tablety wkrótce odejdą do lamusa, aczkolwiek pogłoski o ich śmierci są mocno przesadzone. W III kwartale 2017 r. Apple sprzedał 11,4 mln iPadów, a więc o 15 proc. więcej niż rok temu. Tak dobry rezultat producent zawdzięcza udanemu debiutowi iPada Pro z wyświetlaczem 10,5 cala. Warto zaznaczyć, że w tym samym okresie jeszcze szybciej rosła sprzedaż tabletów Huawei (47 proc.) oraz Amazona (52 proc).

Czy zatem tablety odegrają jeszcze jakąś rolę w segmencie urządzeń mobilnych? Analitycy IDC nie wierzą w optymistyczny scenariusz i przewidują, że w 2021 r. producenci sprzedadzą „jedynie” 107 mln tabletów, czyli aż 46 mln sztuk mniej aniżeli w ubiegłym roku.

– Ponad 90 proc. tabletów sprzedawanych jest na rynku konsumenckim. W poprzednich latach podejmowane były próby wprowadzenia ich m.in. do branży logistycznej, ale nie udało się zastąpić nimi specjalistycznych terminali. Segmentem rynku, w którym przez jakiś czas tablety się sprawdzały, była obsługa klienta. Jednak po początkowym boomie zaczęły być wypierane przez… papierowe katalogi – mówi Tomasz Lewicki, Product Manager, ABC Data.

Nie wszyscy resellerzy postawili jednak krzyżyk na tabletach. Firma Innergo Systems z powodzeniem sprzedaje terminale klientom biznesowym.

– iPady spełniają wszystkie wymagania przedsiębiorstw: zapewniają bezpieczeństwo systemowe na najwyższym poziomie, gotowość do pracy natychmiast po uruchomieniu i cały dzień pracy na jednym naładowaniu. Poza tym koszt obsługi floty iPadów jest zdecydowanie mniejszy niż laptopów, a aplikacje tworzone na urządzenia przenośne bardzo często są już przygotowywane dla konkretnych użytkowników – tłumaczy Wojciech Gargul, Business Development Manager w Innergo.

Niewykluczone, że tablety powrócą do łask w sektorze edukacji. Według Tima Cooka, prezesa Apple’a, odbiorcy z tej grupy zgłaszają duży popyt na najnowszy model iPada. Niektórzy szansy dalszego rozwoju tabletów upatrują w niszach i specjalizacjach. Ciekawym obszarem są terminale cechujące się wysoką odpornością na niekorzystne warunki pracy, które znajdują zastosowanie w branżach produkcyjnych, budownictwie, transporcie i logistyce oraz energetyce. Resellerów powinny zachęcić marże – wyższe niż w przypadku tradycyjnych urządzeń. Ponadto tego typu sprze?t charakteryzuje sie? wysoka? cena? i zazwyczaj jest sprzedawany klientom w dużych partiach.

Zdaniem integratora

Wojciech Gargul, Business Development Manager, Innergo Systems

Na samym początku tablety, np. iPady, znalazły swoje miejsce w rękach użytkowników domowych, ale właśnie teraz, gdy aplikacje mobilne są tak powszechne i intuicyjne w użytkowaniu, stają się nowymi narzędziami dla biznesu. Na początku programy wykorzystywały tylko ułamek możliwości tabletów i slużyły do podstawowych działań, głównie konsumpcji treści. Ale to się zaczyna zmieniać. Patrząc w przyszłość, musimy też pamiętać, że w firmach pojawia się nowe pokolenie, które wychowało się na tabletach w domu i będzie wymagało intuicyjnych narzędzi do codziennej pracy.

 

2w1: z wielkiej chmury mały deszcz

Hybrydy, łączące najważniejsze cechy klasycznego notebooka i tabletu, też miały być hitem sprzedażowym. Tak się jednak nie stało. Eksperci przekonuja?, z˙e potrze- ba troche? czasu, aby przezwycie?z˙yc´ opo´r uz˙ytkowniko´w tradycyjnych notebooko´w. Z kolei zdaniem dystrybutoro´w i reselle- ro´w bariera? hamuja?ca? popyt sa? ceny.

– Za pieniądze, które trzeba wydać na zakup urządzenia 2w1, można kupić dwa laptopy ze średniej półki cenowej. Hybrydy to przede wszystkim produkty konsumenckie, traktowane jak ciekawy gadżet dla entuzjastów. Jednak nawet oni nie przejawiają na tyle dużego zainteresowania, żeby pojawiły się perspektywy znaczącego ożywienia tego segmentu rynku – uważa Paweł Wojtczak, dyrektor Działu Sprzedaży B2B w Action.

Przedsiębiorcy wybierają notebooki nie tylko ze względu na cenę, ale także z uwagi na konkretne potrzeby i nawyki personelu. Lwia część pracowników preferuje matowe matryce, solidne konstrukcje, a także wydajność. Jak zatem zachęcić klientów do hybrydowych komputerów?

– Urządzenia 2w1 dla MŚP mają być wydajne i trwałe, ale nie luksusowe. To ożywi rynek i skusi nowych klientów do modernizacji floty PC – przekonuje Piotr Kwiatkowski, Commercial Brand & Category Manager Poland & CEE w Dellu.

Analitycy IDC uważają, że bariery ograniczające popyt na urządzenia 2w1 zaczną zanikać i już za trzy lata hybrydy osiągną 20 proc. udział w rynku komputerów sprzedawanych w Europie Zachodniej.

 

Nie zmienia się nic?

W ostatnich latach producenci komputerów przenośnych odnotowali znaczny spadek sprzedaży, ale najgorsze za nimi. Według Gartnera nadchodzi hossa na ultramobilne komputery klasy premium, takie jak MacBook Air. Analitycy prognozują, że w 2019 r. producenci sprzedadzą 85 mln urządzeń tej klasy, czyli 73 proc. więcej niż w 2016 r. Niestety, w przypadku klasycznych notebooków przewidywane jest ślimacze tempo wzrostu – w granicach 1 proc. rocznie.

Konrad Wierzchowski
Key Account Manager, Acer

Klienci MŚP mają sprecyzowane oczekiwania wobec laptopów. Urządzenia dla tej grupy odbiorców muszą gwarantować zabezpieczenie danych oraz stabilność i wysoki komfort pracy. Dla wielu przedstawicieli branży MŚP duże znaczenie ma także waga i wytrzymałość notebooka oraz czas pracy na baterii. W perspektywie najbliższych miesięcy nie spodziewamy się znaczącego wzrostu sprzedaży w tej grupie produktów. Impulsem do zmiany może być wprowadzenie na rynek modeli z nowym procesorem Intel Coffee Lake.

 

 

Największym problemem producentów i resellerów jest czas eksploatacji laptopa, który wydłużył się z czterech do nawet sześciu lat. Użytkownicy zamiast kupować nowy komputer przenośny modyfikują go, najczęściej wymieniając wysłużone dyski twarde na szybkie nośniki SSD i zwiększając pojemność pamięci RAM.

– Niezależnie od profilu klienta istnieją argumenty przemawiające za wymianą laptopów. Poza wydajnością wymieniłbym dłuższy czas pracy na baterii, lepszą jakość wykonania, zwiększone bezpieczeństwo. Notebooki przeznaczone dla sektora MŚP to zupełnie inne maszyny niż oferowane trzy lata temu. Wcześniej małe, lekkie urządzenia z metalową obudową były sprzedawane klientom korporacyjnym. Dziś nawet komputery z niższej półki cenowej mają podobne zalety – przekonuje Piotr Kwiatkowski.

Rodzimy rynek komputerów przenośnych powinny pobudzić fundusze unijne. W ramach Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa instytucje publiczne, jednostki naukowe i instytucje kultury otrzymają środki na cyfrowe udostępnienie zasobów administracyjnych, nauki, kultury i innych. Sfinansować będzie można m.in. zakup sprzętu i oprogramowania. Wiele wskazuje, że szkoły będą wymieniać przestarzałe komputery, pochodzące z lat 2006–2008. Z danych Ministerstwa Edukacji Narodowej wynika, że na jeden komputer przypada obecnie ok. 11 uczniów.

 

Rozpędzone smartfony

O ile komputer PC użytkownicy wymienią po 5–6 latach, o tyle cykl życia smartfona jest trzy razy krótszy. Nierzadko zdarza się, że inteligentne telefony wymieniane są jeszcze szybciej.

– Warunki w tym segmencie rynku dyktują operatorzy telekomunikacyjni. W przypadku klientów biznesowych, w zależności od posiadanej przez nich taryfy, wymiana smartfona jest możliwa nawet po 12 miesiącach – przyznaje Maciej Jarmiński, Business Unit Manager Mobile w Tech Dacie.

W I kw. br. rodzimy rynek wchłonął ponad 2 mln smartfonów, o 10 proc. więcej niż rok wcześniej. Największy był popyt na urządzenia Samsunga, a w dalszej kolejności Huawei oraz Apple. Niestety, znaczna część zysków pochodzących ze sprzedaży telefonów komórkowych przechodzi resellerom koło nosa. Według danych IDC w ubiegłym roku udział telekomów w sprzedaży smartfonów w Polsce wynosił 56 proc. Swego rodzaju pocieszeniem jest fakt, że wskaźnik ten z roku na rok maleje. Jednak niektórzy resellerzy nie składają broni i podejmują rywalizację z operatorami oraz sklepami wielkopowierzchniowymi. Ciekawy przykład stanowią partnerzy AB, realizujący zaawansowane projekty z wykorzystaniem iPhone’ów. Najczęściej dotyczą one integracji smartfonów z systemami klasy ERP. W takich przypadkach rola integratora nie ogranicza się do dostarczenia smartfonów, ale polega również na tworzeniu we własnym studiu programistycznym rozwiązań przeznaczonych dla konkretnych grup użytkowników.

Wojciech Gargul z Innergo Systems zauważa, że w małych i średnich firmach wzrasta świadomość dotycząca ustawy RODO. To sprawia, że przedsiębiorcy przejawiają większą troskę o bezpieczeństwo danych przechowywanych na smartfonach.

– Nasi klienci zwracają uwagę na kwestie ochrony i zarządzania sprzętem mobilnym. Dużą wagę przywiązują do możliwości zainstalowania najnowszych wersji systemów dostarczanych przez producenta – wyjaśnia.

Warto zwrócić uwagę na fakt, że integratorzy coraz mocniej angażują się w sprzedaż systemów do zarządzania flotą mobilnych urządzeń. Obecność w tym segmencie rynku otwiera zupełnie nowe możliwości w zakresie sprzedaży smartfonów.

Krzysztof
wiceprezes zarządu Komsa

Nietrudno zgodzić się z tezą, że rola tabletów w biznesie jest marginalna. Przedsiębiorcy wykorzystują w pracy głównie laptopy i komputery stacjonarne. Jeśli szukają dla nich substytutu, najczęściej wybierają sprzęt 2w1. Takie urządzenia są w pełni funkcjonalne i nie narzucają użytkownikowi korzystania wyłącznie z rozwiązań systemu mobilnego typu Android, łączą bowiem użyteczność laptopa i mobilność tabletu.

 

Telefony komórkowe dobrze spisują się w zaciszu biura, ale kompletnie zawodzą w trudnych warunkach. Osoby pracujące na budowach bądź w miejscach, gdzie występuje ekstremalna temperatura, kurz czy duża wilgoć, potrzebują specjalnych urządzeń. To nisza godna uwagi, bowiem z danych VDC Research wynika, że wartość globalnego rynku „pancernych smartfonów” wynosi 5 mld dol., a w 2018 r. zostanie sprzedanych niemal 10 mln takich urządzeń.

 

Marketing a rzeczywistość

W związku z ekspansją rozwiązań mobilnych operatorzy oraz producenci zaczęli roztaczać wizje dostępu do danych przez całą dobę, z dowolnego miejsca na świecie i za pomocą każdego urządzenia. W mgnieniu oka pojawiło się mnóstwo analiz wykazujących wyższość telepracy nad mozolną robotą w biurze. Jednak kilka miesięcy temu kij w mrowisko włożył IBM, nakazując części zdalnych pracowników powrót do biur. Czy przedsiębiorcy pójdą w ślady IBM, a tym samym ograniczą wydatki na sprzęt mobilny?

– W Polsce praca zdalna nie jest na tyle popularna, żeby decyzja IBM miała znaczący wpływ na rynek. W pracy biurowej wciąż liczą się przede wszystkim notebooki. Inny sprzęt mobilny bywa wsparciem dla osób pracujących dużo w terenie – twierdzi Tomasz Lewicki z ABC Data.

Według Piotra Kwiatkowskiego z Della decyzje zależą od kultury organizacyjnej firmy.

– Praca mobilna ma swoje zalety, niemniej jednak potrzebuje odpowiedniego nastawienia pracowników oraz wdrożenia technologii sprawiających, że będzie tak samo skuteczna jak wykonywana w biurze – dodaje rozmówca Vademecum VAR-ów i integratorów.

Wykonywanie zadań służbowych w domu sprawia, że zaczynają zacierać się różnice między pracą a czasem wolnym. Podobny problem pojawia się w przypadku urządzeń. Na świecie od kilku lat dyskutuje się o wadach i zaletach użytkowania prywatnych urządzeń. Dzięki popularyzacji modelu BYOD pracownicy zaczęli wykorzystywać do zadań służbowych nie tylko prywatne smartfony i laptopy, ale także nośniki danych.

Analitycy Juniper Research przewidują, że w przyszłym roku z własnych terminali będzie korzystać około miliarda pracowników na całym świecie. Jak to wygląda w Polsce? Eksperci dostrzegają wyraźne różnice jakie dzielą firmy MŚP od korporacji. BYOD nie jest u nas powszechnym zjawiskiem i w małych firmach pojawia się sporadycznie. Większe przedsiębiorstwa rozwiązały wszelkie problemy, dostarczając pracownikom mobilny sprzęt i zezwalając im na używanie go w celach prywatnych. To dużo wygodniejsze rozwiązanie dla administratorów sieci aniżeli BYOD.

Rodzimi integratorzy powinni z dystansem patrzeć na wszelkie trendy napływające zza oceanu. Nierzadko mamy bowiem do czynienia z marketingowym pompowaniem balonika. Należy też pamiętać, że polskie przedsiębiorstwa mają swoją specyfikę, a nasi biznesmeni różnią się mentalnie od swoich kolegów z Francji czy Stanów Zjednoczonych. Ważne, że istnieją liczne narzędzia przygotowane na różnego rodzaju scenariusze i w każdym momencie można przystąpić do akcji.