Przesłanek wskazujących na długotrwały i nieskrępowany rozwój sieci bezprzewodowych bazujących na standardzie 802.11 jest wiele. Przede wszystkim warto zwrócić uwagę na fakt, że funkcjonujących urządzeń z modułem Wi-Fi jest ośmiokrotnie więcej niż z chipem komórkowym. Odwrotnie proporcjonalne są zaś ceny: koszt hurtowego zakupu chipa LTE to ok. 10–20 dol., podczas gdy dla chipa Wi-Fi wynosi on tylko 1–4 dol. Organizacja Wi-Fi Alliance podaje, że obecnie na świecie działa 8 mld urządzeń podłączonych do Wi-Fi, z czego 3 mld zostały dostarczone klientom w 2017 r.

Olbrzymią dysproporcję pokazują też statystyki. Według opublikowanego w 2017 r. przez Cisco raportu „Visual Networking Index”, w 2016 r. przez sieci komórkowe przeniesionych zostało niecałe 6 exabajtów danych, przez tradycyjne zaś (z olbrzymim udziałem sieci Wi-Fi) – prawie 53 exabajty. Faktem jest, że dla sieci komórkowych prognozowany jest szybszy średni roczny wzrost (47 proc. wobec 24 proc. dla tradycyjnej transmisji danych), ale gdy uwzględni się startową pozycję, na zrównanie tych wartości trzeba będzie poczekać niemal dekadę. Dlatego raczej należy spodziewać się popularyzacji rozwiązań umożliwiających konwergencję sieci komórkowych i Wi-Fi (ciągłość transmisji danych, np. wideo, przy przełączeniu z jednej sieci do drugiej).

 

Co nowego w Wi-Fi?

Na horyzoncie są kolejne standardy sieci bezprzewodowych Wi-Fi. Najbliższy to 802.11ax, który ma umożliwić korzystanie z ośmiu kanałów MIMO (Multiple Input Multiple Output). Dużym zainteresowaniem może cieszyć się standard 802.11ah (900 MHz), przeznaczony do wdrożeń rozwiązań z zakresu Internetu rzeczy. Natomiast prawdziwy przełom mają przynieść standardy 802.11ad/ay, funkcjonujące w paśmie radiowym o częstotliwości 60 GHz (na razie transmisja odbywa się w pasmach 2,4 oraz 5 GHz). Zgodne z nimi urządzenia będą miały do dyspozycji widmo o bardzo szerokim zakresie 7 GHz, co przełoży się na zminimalizowane prawdopodobieństwo zakłóceń transmisji danych.

 

Producenci rozwiązań oraz dostawcy usług internetowych podkreślają także konieczność całkowitego przemodelowania sposobu, w jaki są zabezpieczane sieci bezprzewodowe. Chodzi przede wszystkim o użytkowników domowych i SOHO, którzy otrzymują do samodzielnej administracji router z interfejsem przystosowanym raczej dla wykwalifikowanych inżynierów IT.

– Z powodu obaw o dokonanie niewłaściwej rekonfiguracji wstrzymują się od wprowadzania jakichkolwiek zmian, a to ogromne ułatwienie dla cyberprzestępców. Ci bowiem znają luki w popularnych urządzeniach oraz ich standardowe ustawienia konfiguracyjne – podkreślał podczas konferencji George Deen, Business Development Executive w firmie SafeDNS, która we współpracy z kilkoma producentami routerów wyposaża je w dodatkowe, łatwe w konfiguracji moduły ochronne.

 

Jak zarobić?

Wyzwaniem wciąż pozostaje kwestia zarobku (albo przynajmniej zwrotu kosztów) na udostępnianiu publicznych sieci Wi-Fi przez różnego typu placówki. Pobieranie opłat za sam dostęp raczej nie wchodzi w grę, a konieczność modyfikacji infrastruktury sieciowej niezmiennie istnieje. Rosną też oczekiwania użytkowników, jeśli chodzi o łatwy dostęp do Internetu – spektakularnym przykładem jest obecność hotspota na… szczycie Mount Everestu.

W branży praktycznie panuje zgoda co do tego, że użytkownicy bezpłatnych sieci Wi-Fi będą musieli pogodzić się z koniecznością zapoznawania się z prezentowanymi w mniej lub bardziej nachalny sposób treściami reklamowymi. A ponieważ ich naturalny opór jest duży, wciąż trwają eksperymenty nad wypracowaniem właściwego modelu, korzystnego dla wszystkich stron.

Podczas konferencji Wi-Fi NOW ciekawą platformę reklamową bazującą na tej koncepcji zaprezentowała firma CapFix. Łączy ona dostawców bezpłatnych hotspotów z reklamodawcami. Dzięki temu np. lokalna księgarnia może zlecić wyświetlanie swoich reklam z kodem rabatowym klientom podłączającym się do sieci Wi-Fi w kawiarni znajdującej się w sąsiednim budynku.