W czerwcu świat obiegła informacja o bankructwie jednego z dostawców głowic do twardych dysków. Ponieważ takich producentów jest zaledwie kilku, należy oczekiwać, że w najbliższym czasie ceny dysków nie tylko przestaną spadać, ale pójdą w górę. Niewykluczone też, że jeśli ceny będą rosły, chwilowo zostanie zahamowany wzrost pojemności standardowego napędu.

Bankructwo Read-Rite

W połowie czerwca ogłosiła bankructwo Read-Rite Company z Fermont w Kalifornii – jedna z firm produkujących głowice do twardych dysków. Dziwić może, że z rynku znika firma produkująca głowice, półfabrykat, na który jest duży popyt…

Problemy tego producenta rozpoczęły się, gdy nie przestawił produkcji i nie wprowadził do oferty głowic do talerzy o pojemności 80 GB. Podobna sytuacja miała miejsce również w przeszłości, gdy rynek przestawiał się na dyski z talerzami 40-gigabajtowymi. Ponadto Read-Rite zajmował się nie tylko wytwarzaniem głowic, ale też inną działalnością i to właśnie chybione inwestycje w innych sektorach rynku przyspieszyły jego bankructwo.

Obecnie żaden producent dysków nie przyznaje się, że był klientem Read-Rite. Wiadomo jednak, że jego głowice kupowały Samsung i Western Digital, ale te firmy, podobnie jak inni dostawcy dysków twardych, mają czym handlować. Nie ma kłopotów z dostępnością towaru. W połowie lipca magazyny były jeszcze pełne dysków, ale ich ceny lekko wzrosły. Najprawdopodobniej jednak lipcowe zwyżki wynikają z opisanych dalej trendów sezonowych. W lipcu zwykle za dyski płaciliśmy trochę więcej niż w czerwcu.

Jakie będą efekty bankructwa Read-Rite i kiedy nastąpią? Zdaniem dystrybutorów ceny dysków będą rosły, nikt jednak nie podejmuje się oszacowania skali podwyżek. Istnieją też różne opinie dotyczące czasu, przez jaki skutki braku jednego z dostawców głowic będą odczuwalne. Zdaniem jednych któryś z producentów dysków wykupi należące do Read-Rite fabryki głowic i już za 2 do 3 miesięcy sytuacja wróci do normy. Zdaniem innych procedury prawne związane ze zmianą właściciela mogą potrwać długo i produkcja zostanie wznowiona najwcześniej pod koniec roku. Jeszcze inni uważają, że niezależnie od tego, czy produkcja ruszy za 2, czy za 4 miesiące, ceny dysków będą rosły co najmniej do końca roku. Powszechnie wiadomo, że producenci z branży IT nie zarabiają już tak dobrze, jak przed laty. Dotyczy to również sektora dysków. Dostawcy szukają sposobów powiększenia zysku (jak inaczej tłumaczyć zeszłoroczną decyzję o skróceniu okresu gwarancji?). Dlatego można się spodziewać, że zamieszanie powstałe w wyniku bankructwa Read-Rite zostanie przez dostawców wykorzystane do windowania cen.

Ceny – co rok to samo

W pierwszej połowie zeszłego roku wszystkie dyski taniały, w drugiej zaś ich ceny utrzymywały się na poziomie z czerwca lub nawet rosły. Na początku 2002 r. najpopularniejszy wówczas napęd, czyli dysk o pojemności 40 GB i prędkości 5400 obr./min, kosztował 350 zł, w czerwcu już tylko 250 zł, ale w grudniu cena wzrosła do 300 zł. Podobnie kształtowały się ceny napędów w 2001 r. Dysk 20 GB kosztował w styczniu ok. 500 zł, w czerwcu ok. 300 i cena ta utrzymała się do końca roku.

Dokładnie taki sam schemat obserwujemy w tym roku. Od stycznia wszystko taniało w tempie od dziesiątych części procenta do kilku procent tygodniowo. Spadki wartości dysków były powiększane na skutek spadku dolara (w tej właśnie walucie polscy dystrybutorzy płacą najczęściej za dyski). Utrzymanie cen w całym drugim półroczu na dotychczasowym poziomie to bardzo optymistyczny wariant. W świetle ostatniego wydarzenia, jakim jest wycofanie się z rynku Read-Rite, trudno jednak na nie liczyć.

Standard w połowie 2003

Obecnie, jak co roku, następuje zmiana pojemności dysku uznawanego za standard. Od II kwartału 2003 r. dystrybutorzy notowali duży wzrost zainteresowania napędami o pojemności 80 GB (patrz: wykresy 'Pojemności twardych dysków’). Warto zauważyć, że umiarkowanym wzięciem cieszą się dyski 60-gigabajtowe, choć to one teoretycznie powinny być następcami ostatniego standardu, czyli napędów o pojemności 40 GB. Zmienia się także najpopularniejsza prędkość obrotowa. W pierwszej połowie bieżącego roku większość sprzedawanych napędów charakteryzowała się prędkością 7200 obr./min (patrz: wykresy 'Prędkości obrotowe twardych dysków’).

Ale to nie są jedyne zmiany w tym segmencie rynku. Coraz większym powodzeniem cieszą się napędy Samsunga. Według szacunkowych danych, które otrzymaliśmy od producentów i dystrybutorów, udział tego producenta w rynku dysków w Polsce sięga prawie 20 proc. (czyli jest ok. 2 proc. większy niż w roku 2002). Zdaniem dystrybutorów przyczyna jest bardzo prosta. Dostawca ten, jako jedyny, zapewnia 3-letnią gwarancję na wszystkie swoje produkty. Inni producenci wprawdzie wracają do trzyletniego okresu gwarancyjnego na wybrane modele, ale większość najpopularniejszych dysków producentów, takich jak Maxtor, Seagate czy Western Digital, ma tylko roczną gwarancję. Z szacunkowych danych wynika, że udział tych producentów w polskim rynku jest nieznacznie mniejszy niż w ubiegłym roku.

Serial ATA w poczekalni

Nowy interfejs łączący dysk z komputerem bardzo wolno toruje sobie drogą do miana standardu. Nic dziwnego, dyski z Serial ATA są bardzo kosztowne, nawet o 50 proc. droższe od porównywalnego parametrami napędu z tradycyjnym kontrolerem IDE. Oczywiście nowa szeregowa konstrukcja ma kilka zalet, z których największą jest to, że obecny transfer danych 150 MB/s może być z kolejnych edycjach interfejsu zwiększany. Prawdopodobnie to właśnie zdecyduje, że Serial ATA stanie się standardem i zastąpi usprawniany od początku ery peceta interfejs równoległy (w którym najwyższy transfer wynosi 133 MB/s).

Minie jeszcze sporo czasu, zanim zewnętrzny transfer na poziomie 150 MB/s będzie miał znaczenie w praktyce. Jak wiadomo, mechanika twardego dysku nie pozwala na przepływ danych z prędkością większą niż ok. 50 MB/s. Dlatego transfer na obecnym poziomie 100 MB/s jest wystarczający nawet w przypadku zastosowania dwóch dysków w systemie. Dopiero jeśli zostanie użytych więcej niż dwa dyski, interfejs ATA/100 stanowi pewne ograniczenie (oczywiście w ekstremalnym przypadku, gdy wszystkie pracują na pełnych obrotach). Trzeba jednak pamiętać, że więcej niż dwa dyski ma tylko marginalny procent sprzedawanych w kraju komputerów. Producenci zaznaczają też, że Serial ATA to cienkie kable sygnałowe i mały pobór mocy. To prawda. Czy te argumenty mają jednak praktyczne znaczenie? Oczywiście, nie. Edukacja informatyczna w naszym kraju z pewnością nie należy do wysokich, ale dostawcy powinni sobie zdawać sprawę z tego, że dziś już nie wystarczy napis 'DVD ready’ (w przypadku dysków czytaj: 'bo kabel jest cieńszy i jest lepsze chłodzenie’), by klienci kupowali dyski z Serial ATA. Jedynym argumentem, który może w najbliższej przyszłości wpłynąć na decyzję kupna, jest oczywiście cena. I póki ceny napędów szeregowych nie zbliżą się do tradycyjnych, póty Serial ATA pozostanie w poczekalni standardów.

Współpraca: Aneta Dziedzic