Patologie w branży elektrośmieci jak były, tak są, a niejasne lub źle skonstruowane przepisy – zamiast pomagać w rozwiązaniu problemów – nierzadko stanowią ich źródło. W efekcie od lat uczciwi gracze narzekają na szarą strefę, a konkretnie nielegalny demontaż czy też fikcyjną utylizację i związany z tym handel lewymi zaświadczeniami o rzekomo dokonanym recyklingu. Z czasem przetwarzanie elektrosprzętu stało się symbolem przekrętów na wielką skalę. W pełni zasłużenie, bo w „czarnej dziurze”, zupełnie poza systemem odzysku, znika obecnie ponad połowa elektrośmieci. Jest to ok. 200 tys. ton rocznie. Prawdopodobnie większość jest nielegalnie demontowana, głównie w celu wyłuskania cennych metali. Co gorsza, dwucyfrowy odsetek udokumentowanych utylizacji to w znacznym stopniu fikcja możliwa dzięki krążącym po rynku fałszywym „kwitom”.

Ciekawą kwestią jest dość powszechne przyjmowanie niekompletnego sprzętu w punktach skupu, czego nie wolno robić. A jednak stosowaną, bo definicja niekompletnych urządzeń nie jest precyzyjna. W efekcie część używanego sprzętu ponownie nielegalnie trafia do sprzedaży lub jest bezprawnie wywożona za granicę (zakłady przetwarzania mogą natomiast eksportować odpady, po wcześniejszym demontażu urządzeń).

Rozkwitowi szarej strefy sprzyja brak efektywnego nadzoru nad obiegiem elektroodpadów oraz nad organizacjami odzysku i przetwarzania. Brakuje także systemowych rozwiązań, np. wprowadzenia standardów dla wszystkich działań dotyczących zużytego sprzętu, chociażby zbiórki i transportu. Uczciwi przedstawiciele branży czekają też na bazę danych o odpadach, do której musiałyby być wpisane wszystkie podmioty zajmujące się elektrośmieciami.

Mniej grup, więcej kosztów

W 2018 r. zostanie wprowadzony podział na 6 grup sprzętowych zamiast 10. Zmiana jest istotna – obecnie urządzenia są klasyfikowane według rodzajów sprzętu. Podstawą nowego podziału są natomiast koszty obróbki elektroodpadów. Sprzęt IT, dotychczas niejako wrzucony do jednego worka (nr 3), zostanie w zasadzie podzielony na dwie grupy (nr 2: ekrany, monitory i sprzęt zawierający ekrany o powierzchni większej niż 100 cm kw., w tym laptopy i monitory, oraz nr 6: małogabarytowy sprzęt informatyczny i telekomunikacyjny, m.in. smartfony, komputery, drukarki, routery). Nowe przepisy oznaczają, że urządzeń bardziej kosztownych w recyklingu nie będzie można zastępować tańszymi.

W przypadku sprzętu IT istotna zmiana dotyczy np. monitorów, które do recyklingu wymagają specjalnych linii technologicznych. Zaklasyfikowanie ich do osobnej grupy oznacza, że wprowadzonych na rynek wyświetlaczy nie będzie już można zastąpić w rozliczeniu innym sprzętem. Poza tym nie będzie można zastępować lodówek pralkami.

Nowy podział powinien wyeliminować patologie związane z niewłaściwą klasyfikacją odpadów. Ale jednocześnie stanowi kolejny czynnik wzrostu kosztów recyklingu, za co zapłacą dystrybutorzy i producenci. Warto pamiętać, że będą oni musieli przygotować zmiany w klasyfikacji odpadów i nie popełnić błędu w ewidencji, za co też grożą kary.

 

Nie ma obecnie skutecznej, niezależnej weryfikacji tego, czy sprzęt opisany w dokumentacji jako przetworzony, rzeczywiście został poddany recyklingowi. W efekcie niektóre organizacje odzysku prześcigały się w obniżaniu cen, a jednocześnie na papierze wykazywały rosnące ilości zbieranych i przetwarzanych przez nie odpadów. Co, biorąc pod uwagę koszty legalnego działania, nierzadko wzajemnie się wykluczało.

– Konkurowanie ceną sprzyjało powstawaniu patologii, bo często producenci, decydując się na współpracę z najtańszą organizacją odzysku, nieświadomie sami tworzyli szarą strefę – uważa Robert Wawrzonek, członek zarządu Remondis Electrorecycling.

Patologie i przekręty związane z elektrośmieciami to nie tylko problem pozaprawnych działań czy kwestie ekologiczne. To przede wszystkim ryzyko i koszty dla działających legalnie producentów i dystrybutorów. Zgodnie z wprowadzonymi w 2016 r. przepisami przedsiębiorcy wprowadzający produkty elektroniczne na polski rynek ponoszą całkowitą odpowiedzialność, także finansową, za zebranie odpowiedniej ilości używanych produktów elektronicznych (wcześniej odpowiadały za to organizacje odzysku). Ten obowiązek ciąży na nich, pomimo że nie mają oni faktycznej kontroli nad całym procesem utylizacji. Niestety, wiele wskazuje na to, że zarówno związane z tym koszty, jak i ryzyko wyraźnie wzrosną.

 

Limity: skok, jakiego nie było

W 2018 r. wejdą w życie kolejne regulacje, które w zamyśle ich twórców mają przyczynić się do zwiększenia masy przetwarzanych elektroodpadów, ale przede wszystkim ograniczyć nadużycia. Najważniejsze zmiany, jakie zostaną wprowadzone w przyszłym roku, są następujące: podwyższone limity zbiórki elektrośmieci, wprowadzenie 6 grup produktowych zamiast 10, a także obowiązkowe audyty, jakim będą podlegać organizacje przetwarzania.

Nowa klasyfikacja elektroodpadów (nazwy grup), która zacznie obowiązywać w 2018 r.

1. Sprzęt działający na zasadzie wymiany temperatury (m.in. lodówki).

2. Ekrany, monitory i sprzęt zawierający ekrany o powierzchni większej niż 100 cm kw. (m.in. laptopy, monitory, telewizory).

3. Lampy.

4. Sprzęt wielkogabarytowy (m.in. komputery mainframe, drukarki wielkogabarytowe, kopiarki, pralki).

5. Sprzęt małogabarytowy o zewnętrznych wymiarach mniejszych niż 50 cm (m.in. kamery, sprzęt wideo, komputery rowerowe, sprzęt do odtwarzania dźwięku lub obrazu).

6. Małogabarytowy sprzęt informatyczny i telekomunikacyjny, gdzie żaden z zewnętrznych wymiarów nie przekracza 50 cm (m.in. smartfony, komputery, drukarki, routery, nawigacje).

 

Wprowadzenie nowych limitów jest związane z regulacjami unijnymi. UE wymaga, aby Polska zbierała i przetwarzała coraz więcej zużytych urządzeń i podzespołów elektronicznych. Wygląda na to, że 2018 r. pod tym względem branżę czeka niespotykany dotąd skokowy wzrost wymagań. Według projektu rozporządzenia limit wzrośnie o jedną czwartą w porównaniu z 2017 r. – do 50 proc. Obecnie tzw. wprowadzający muszą zebrać 40 proc. masy produktów, jakie trafiły do sprzedaży (liczy się średnia z ostatnich 3 lat). W kolejnych latach normy mają być coraz wyższe, aż do 65 proc. w 2021 r.

Biorąc pod uwagę rosnącą sprzedaż elektroniki, co dotyczy zwłaszcza AGD, wprowadzający będą musieli zebrać z rynku nawet 2,5 raza więcej niż obecnie. Co to oznacza dla dystrybutorów, importerów i producentów? Dodatkowe koszty i ryzyko kar, jeżeli nie uda się spełnić wymagań. A nie będzie to łatwe, gdyż obecnie większość elektroodpadów wymyka się spod kontroli.

Mogą wzrosnąć ceny za przetwarzanie elektrosprzętu oraz za gospodarowanie elektroodpadami, za co zapłacą wprowadzający sprzęt na rynek – przyznaje Michał Kanownik, prezes ZIPSEE „Cyfrowa Polska”.

Dla firm wprowadzających może być drożej nawet o 15–25 proc. niż obecnie, z uwagi na wzrost norm zbiórki i większe wymagania wobec zakładów przetwarzania. Grzegorz Skrzypczak, prezes ElektroEko, ocenia, że obecnie koszty zbiórki elektroodpadów nie stanowią dużego obciążenia. Szacunkowo zebranie 1 kg zużytego sprzętu to wydatek ok. 15 gr. Tymczasem kara za niespełnienie limitów sięga 1,8 zł za każdy niezebrany kilogram. Nawiasem mówiąc, nowa ustawa przewiduje 45 kar za naruszenie przepisów (w poprzedniej było ich tylko osiem), które mogą posypać się m.in. na wprowadzających.

Co zaskakujące, niektóre z obecnie obowiązujących przepisów utrudniają spełnienie norm. Przykładowo w przypadku zbiórki tonerów i kartridżów trudno jest osiągnąć wymagany limit, bo masa zużytych opakowań jest mniejsza niż nowych produktów. ZIPSEE przekonuje więc resort środowiska do odpowiedniej modyfikacji wymagań.

Jako że wraz z wprowadzeniem w życie kolejnych przepisów rośnie odpowiedzialność wprowadzających, jeszcze bardziej istotny niż wcześniej staje się wybór organizacji odzysku, który nie opiera się tylko na cenie usługi.

– Potencjalne kary są 10-krotnie wyższe niż koszty recyklingu. Jeśli dodamy do tego dwukrotny wzrost norm zbioru elektrośmieci, mniejszą dostępność odpadów oraz ograniczoną konkurencję pomiędzy zleceniobiorcami, to… nie nadchodzą najlepsze czasy dla dystrybutorów – ocenia Wojciech Konecki, dyrektor CECED.

Włodzimier Ossowski

dyrektor Działu Jakości i Środowiska, Action

Audyt firm zbierających i przetwarzających zużyty sprzęt powoduje zwiększenie ich kosztów, co skutkuje wzrostem stawek dla wprowadzających. Jednak zmniejszenie liczby grup urządzeń uprości raportowanie. Nie sprawdza się przeniesienie odpowiedzialności za spełnienie ustawowych norm na wprowadzającego. To tak, jakby ustawodawca zakładał nierzetelność organizacji odzysku. Dystrybutor, jeżeli ma podpisaną umowę z taką organizacją, nie ma możliwości oceny, jak dużym zjawiskiem jest szara strefa. Pozostaje nam tylko wiara, że kontrahent dochowuje wszelkich starań, aby nie mieć z nią nic wspólnego.

 

Audyty: „absurdalny mechanizm”

Istotną nowością, jaka zostanie wprowadzona w 2018 r., są obowiązkowe audyty organizacji odzysku oraz zakładów przetwarzania, które mają zapobiec nadużyciom takim jak fikcyjna obróbka. Pierwsze kontrole mają rozpocząć się  w I kw. przyszłego roku i obejmą działania prowadzone w całym 2017 r. Czy rzeczywiście ukróci to nielegalne działania? Można mieć wątpliwości, bo firmy, które mają być kontrolowane, będą mogły same wybierać audytorów – tak wynika z przepisów.

– Mechanizm jest absurdalny. Firmy, które mają być kontrolowane, szkolą audytorów, a potem będą ich zatrudniać. Można się zastanawiać, jak audytorzy będą oceniać podmioty, które im płacą – zauważa Grzegorz Skrzypczak, prezes zarządu ElektroEko.

Co więcej, brak ujednoliconych wymogów przetwarzania zużytego sprzętu może doprowadzić do fiaska audytów, bo kontrolerzy nie będą mieli punktu odniesienia w postaci jasnych standardów obowiązujących wszystkich.

– Istnieje niebezpieczeństwo, że audyt będzie tylko formalnością, sprawdzaniem po raz kolejny tych samych dokumentów – ocenia Anna Przywoźna, specjalista ds. gospodarki odpadami w Auraeko.

Jej zdaniem najważniejsza w audycie powinna być koncentracja na sprawach technicznych, a więc sprawdzenie sposobu przetwarzania elektroodpadów w określonym zakładzie, a nie na papierze. Nie wszyscy podzielają jednak obawy dotyczące audytów.

– Audyty zewnętrzne mogą być dobrym narzędziem do uszczelnienia systemu zbierania, przetwarzania i wyeliminowania nieuczciwych graczy – twierdzi Ewa Skarżyńska, dyrektor handlowy i wiceprezes Elektro-System.

Nie można wykluczyć, że wskutek wprowadzenia audytów część zakładów przetwarzania zniknie z rynku, ze względu na brak odpowiednich standardów czy nieprawidłowości. Przy czym konsekwencje wszelkich nieprawidłowości, o czym warto pamiętać, spadają na dystrybutorów i producentów.

Michał Kanownik

prezes ZIPSEE „Cyfrowa Polska”

Obowiązkowe audyty będą dobrym narzędziem w walce z handlem kwitami. Mogą pomóc w oczyszczeniu rynku z nieuczciwych podmiotów. Przepisy, które wprowadzono 1 stycznia 2016 r., nie wyeliminowały szarej strefy, bo nie zapewniły skutecznych mechanizmów monitorowania i kontroli. Aby zlikwidować patologie, konieczne jest wprowadzenie kompleksowego systemu monitorowania obrotu zużytym sprzętem w czasie rzeczywistym. Trzeba również wprowadzić obowiązek współpracy gminy z jej punktami selektywnej zbiórki odpadów komunalnych (PSZOK) i podmiotami wprowadzającymi w zakresie przekazywania im zebranego sprzętu. Może to ograniczyć zmowy cenowe.

 

E-sklepy mają problem

Dla sprzedawców detalicznych nowe regulacje niewiele zmieniają – istotne dla nich nowości obowiązują już od początku 2016 r. W razie sprzedaży nowego sprzętu mają oni odebrać od klienta używany produkt tego samego rodzaju (np. laptop za laptop). Oczywiście, o ile nabywca sobie tego zażyczy. Co istotne, reseller musi przyjąć stare urządzenia za darmo.

– Duże sieci różnie na to prawo zareagowały. Jedne mają opracowane procedury, inne dają kierownikom sklepów wolną rękę, a ci pozbywają się problemu na zasadzie umowy z miejscowym „panem SHeniem”, który odpady odbiera i nie do końca wiadomo, co z nimi robi – ocenia dyrektor CECED.

Nowa regulacja jest istotna zwłaszcza dla sklepów internetowych, bo klient, któremu np. kurier dowozi kupiony monitor czy laptop do domu, ma prawo domagać się odebrania  starego sprzętu tego samego typu. Dla e-sprzedawców oznacza to dodatkowy koszt i konieczność dogadania się w tej sprawie np. z firmą kurierską, co oczywiście kosztuje. Jednak, jak zauważają przedstawiciele organizacji odzysku i przedsiębiorstw z branży elektronicznej, wielu internetowych resellerów nie przejęło się tym przepisem, co naraża ich na kary, a jednocześnie grozi konfliktem z klientami.

Zamieszanie z nowymi przepisami powoduje ponadto nierównowagę konkurencyjną na rynku. Ci sprzedawcy internetowi, którzy płacą kurierom za odbiór zużytych urządzeń od klientów, ponoszą wyższe koszty niż detaliści nieprzestrzegający nowych przepisów.

Firmy z branży elektronicznej zwracają także uwagę na niedopracowanie przepisów: klient może podjąć decyzję o oddaniu starego produktu w momencie dostawy, a więc bez uprzedzenia. Nie jest też jasne stosowanie tego przepisu w sytuacji, gdy konsument w momencie dostawy chce oddać stary, ale niekompletny sprzęt. ZIPSEE „Cyfrowa Polska” rekomenduje Ministerstwu Środowiska, by konsument przy zamawianiu produktu deklarował, czy chce oddać sprzęt zużyty czy też nie ma takiego zamiaru.

Z kolei reseller powinien oddawać zużyty sprzęt – odebrany wcześniej od klienta – do zakładu przetwarzania bezpośrednio lub za pośrednictwem organizacji odzysku. Jak przekonuje prezes ElektroEko, niekoniecznie oznacza to dla resellera koszty. Przeciwnie, według niego firma IT może liczyć nawet na gratyfikację, jeśli przekazuje sprzęt, z którego można odzyskać cenne surowce. Rozliczenia takie są ustalane indywidualnie.

Piotr Sędziak

dyrektor ds. operacji, ABC Data

W przepisach obowiązujących od 2016 r. widoczny jest brak równowagi między wymaganiami wobec sklepów stacjonarnych i internetowych. Tradycyjni sprzedawcy muszą zapewnić znacznie większe możliwości zwrotu elektrośmieci. W przypadku e-sklepów brakuje zwłaszcza obowiązku deklarowania przez konsumenta chęci zwrotu zużytego urządzenia już przy zakupie produktu. Obecnie kurier dostarczający towar może zostać zaskoczony przez klienta chęcią oddania starego sprzętu. Nawet jeżeli zostanie przyjęty, nie ma żadnej gwarancji, że urządzenie nie wyląduje na śmietniku.

 

Duże sklepy, o powierzchni handlowej wynoszącej co najmniej 400 mkw., mają nadal obowiązek przyjąć od konsumenta nieodpłatnie zużyty sprzęt niewielkich rozmiarów (do 25 cm długości każdego boku), nawet gdy ten niczego akurat nie kupuje.

Jednocześnie ZIPSEE „Cyfrowa Polska” zwraca uwagę na zagmatwane przepisy dotyczące używanych urządzeń ponownie wprowadzanych na rynek. Nie sposób sprawdzić, ile przetworzonego sprzętu i jakiego rodzaju trafia na rynek, a stanowi on konkurencję dla nowych produktów oferowanych w kanale sprzedaży. Nie wiadomo także, kto ponosi odpowiedzialność w razie awarii tego typu urządzenia. Aby zwiększyć nadzór nad używanym sprzętem pochodzącym ze zbiórki elektroodpadów, ponownie wprowadzanym na rynek, informacja o nim powinna trafiać do producenta urządzenia oraz kupującego go konsumenta. Obecnie może się zdarzyć, że nabywa tańsze, używane produkty, wierząc, że kupuje nowe modele.

Na co trzeba uważać?

• Wojciech Konecki, dyrektor CECED

Sprzedawcy detaliczni powinni podpisać umowę z organizacją odzysku na odbiór zużytego sprzętu, aby nie blokować swojego magazynu. Jeżeli reseller nie dysponuje własnym transportem, konieczne jest też ustalenie z dostawcami nowego sprzętu, aby przygotowali się na odbiór elektroodpadów. Warto również informować klienta o jego prawach i pytać, czy chce zwrócić stare urządzenie.

• Mirosław Baściuk, prezes Związku Pracodawców Branży Elektroodpadów i Opakowań Elektro-Odzysk

Wprowadzający powinni liczyć się ze wzrostem stawek za wykonanie obowiązków nawet o 15–25 proc. Dla dystrybutorów i resellerów priorytetem powinno być bezpieczeństwo współpracy. Warto stale monitorować działania organizacji odzysku. W momencie pojawienia się raportów z audytów zewnętrznych wprowadzający powinni weryfikować zarówno organizacje odzysku, jak i zakłady przetwarzania, z którymi one współpracują.

• Mikołaj Józefowicz, dyrektor ERP Recycling

Resellerzy, aby dostosować się do zmiany grup produktowych elektroodpadów, będą musieli zmodyfikować bazy z danymi o sprzedanych i zebranych urządzeniach. Możliwe, że trzeba będzie uporządkować dane za trzy lata wstecz, bo z takiego okresu liczy się średnią masę elektroodpadów, które trzeba zebrać w danym roku. Zapewne potrzebne będą aneksy do umów z organizacjami odzysku.