Jak przekonują analitycy Gartnera do 2020 r. ponad połowa nowych procesów i systemów informatycznych będzie wykorzystywać IoT. Dynamicznemu rozwojowi sprzyja fakt, że koszt wyposażenia „rzeczy” w sensory i połączenia ich z innymi „rzeczami” – urządzeniami i systemami – sukcesywnie spada. Szacuje się, że w ciągu ostatnich 10 lat ceny czujników zmalały dwukrotnie, 40-krotnie zmniejszyły się koszty transferu danych, a 60 razy tańsze jest przetwarzanie i składowanie danych, łatwiejsza jest też ich analiza.

Choć Gartner wspomina o nowych procesach i systemach, to wdrożenia IoT nie będą się ograniczać jedynie do nich. Część będzie dotyczyć infrastruktury, która do tej pory działała w zupełnym oderwaniu od systemów informatycznych. Obecnie aż 85 proc. urządzeń pracuje w takiej izolacji. Możliwość ich połączenia z siecią i pozyskiwania informacji oznacza dla przedsiębiorstw i instytucji bardziej przemyślane i trafniejsze decyzje, lepsze wykorzystanie posiadanych zasobów oraz zwiększenie wydajności.

 

Czy Polska jest gotowa na IoT?

IDC przewiduje, że wartość rynku Internetu rzeczy w Polsce w latach 2014–2018 niemal się podwoi. W 2014 r. była szacowana na 2 mld dol., a w 2018 r. ma wynieść 3,7 mld dol. To całkiem sporo, ale dla integratorów ważniejsza jest odpowiedź na pytanie, w jak wielu związanych z tym projektach będą mogli wziąć udział?

W ocenie IDC w najbliższych latach najszybciej rozwijającym się segmentem IoT w Polsce będą rozwiązania do monitoringu floty transportowej. Jego wartość ma w 2018 r. osiągnąć 344 mln dol. W tym przypadku połączone z siecią sensory zapewniają zdalny monitoring pojazdów i ładunków, umożliwiając m.in. optymalizację tras przejazdów.

Krzysztof Jonak

dyrektor Intela w regionie Europy Środkowo-Wschodniej

Sprzedaż usług IoT jest dla resellerów szansą na nawiązanie długotrwałych i opłacalnych relacji z klientami. Wdrażanie rozwiązań Internetu rzeczy to jednak wieloetapowy proces. Składa się na niego zarówno dobranie sprzętu jak i odpowiedniego oprogramowania, a następnie instalacja oraz implementacja systemów. Kolejnymi etapami mogą być: analiza zebranych przez czujniki danych, dostrajanie systemu, powiększanie infrastruktury lub dalsza optymalizacja.

 

Lwią część polskiego rynku Internetu rzeczy na pewno będą stanowić wdrożenia smart meteringu (zdalnego odczytu różnego rodzaju liczników zużycia mediów użytkowych) i smart grids, czyli sieci elektrycznych zintegrowanych z komunikacyjnymi. Przykładowo Energa zapowiada, że w latach 2016–2025 przeznaczy na takie systemy 1,2 mld zł. IoT oznacza dla energetyki wielkie korzyści, nic więc dziwnego, że ten sektor gospodarki inwestuje w nowe technologie relatywnie dużo. Dostawcy energii elektrycznej planują modernizację sieci przesyłowych (lub już ją przeprowadzają), co ma je uczynić bardziej wydajnymi, bezpiecznymi i dynamicznie reagującymi na zmiany zapotrzebowania na energię. Właśnie tym celu tworzą smart grids, które dzięki wykorzystaniu danych w czasie rzeczywistym i analityce predykcyjnej umożliwiają lepsze zarządzanie produkcją oraz dystrybucją energii. Natomiast dzięki automatyzacji ułatwiają wykrywanie przyczyn awarii i błędów w działaniu, w efekcie są bezpieczniejsze od wykorzystywanych dotychczas sieci przesyłowych i dystrybucyjnych.

Ale IoT to nie tylko transport, logistyka i sieci energetyczne. Szansą dla integratorów jest powstanie rynku zaspokajającego najróżniejsze potrzeby klientów w wielu specyficznych niszach. Choć transformacja przemysłu, administracji i gospodarstw domowych za sprawą Internetu rzeczy dopiero się zaczyna, to już teraz stwarza wiele okazji biznesowych. IDC przestrzega jednak, że firmy działające na tym rynku powinny zdawać sobie sprawę, iż oferowany przez IoT potencjał rozwoju nie wszędzie jest jednakowy. Niektóre obszary rozwijają się bardzo szybko, inne znacznie wolniej ze względu na bariery regulacyjne, opór liderów rynku, kwestie bezpieczeństwa, brak dobrych praktyk albo po prostu niedojrzałość rozwiązań technologicznych. Na razie na tym rynku mamy do czynienia przede wszystkim z rozproszonymi wdrożeniami, bazującymi na rozwiązaniach w dużym stopniu niestandardowych, a tym samym trudnych do skomunikowania z innymi systemami.

 

Tylko 7 proc. polskich resellerów oferuje IoT

Z najnowszego raportu CompuBase wynika, że mimo inwestowania znacznych kwot przez dostawców w Internet rzeczy, odsetek resellerów sprzedających rozwiązania IoT bądź deklarujących do tego gotowość w całym regionie EMEA wynosi jedynie 8 proc., a w Polsce jeszcze mniej – 7,1 proc.

Badanie miało duży zasięg, objęło prawie 110 tys. resellerów z regionu EMEA. Liderem okazują się Niemcy, gdzie 10 proc. badanych firm IT z kanału partnerskiego twierdzi, że czynnie działa w obszarze Internetu rzeczy. Taki wynik jak Polska mają Węgry, a w naszym regionie lepsi od nas są Czesi (8,5 proc.). Co ciekawe, według raportu mimo wszystko nie jesteśmy tacy ostatni, bo we Włoszech i Hiszpanii resellerzy jeszcze mniej interesują się działaniem w sektorze IoT – ich wyniki wynoszą (odpowiednio) 6,9 i 7 proc.

Jakie przedsiębiorstwa IT wiążą swą przyszłość z Internetem rzeczy? Najwięcej, bo 16 proc., jest dostawców integrujących infrastrukturę ICT. Firmy zdefiniowane w badaniu jako resellerzy sprzętu, oprogramowania i usług dla klienta biznesowego stanowią jedynie 3,8 proc. przedsiębiorstw z ofertą związaną z Internetem rzeczy. Okazało się też, że największy procent dostawców rozwiązań IoT działa w branży logistyki (21 proc.) oraz w sektorze obronnym i przemyśle chemicznym (po 19 proc.).

W raporcie CompuBase można przeczytać: „Choć Internet rzeczy jest obecnie bardzo modnym pojęciem, to wciąż stanowi nowość, co wiąże się z ryzykiem przy wdrażaniu tej technologii i tworzeniu strategii wprowadzania jej na rynek. Obserwujemy, że w oferowaniu IoT przodują większe firmy, które mają odpowiednie zasoby do tworzenia, rozwijania i dostarczania nowej technologii klientom”.

Artur Czerwiński

dyrektor rozwoju rynku w Cisco

Inteligentne rozwiązania sprawdzą się w każdym mieście, niezależnie od jego wielkości. Jednak w przypadku dużych miast model wykorzystania technologii będzie inny niż w mniejszych miejscowościach. Metropolie mogą sobie pozwolić na instalację całej infrastruktury sprzętowej wraz z aplikacjami, co bardzo przypomina wdrożenia on-premise stosowane w dużych przedsiębiorstwach. Mniejsze miasta, z oczywistych względów, skłaniają się ku chmurze.

 

Pomimo słabego startu IoT to rynek o dużym potencjale. Tomasz Kotarski, ekspert rynku ICT w Integrated Solutions, uważa, że jego udział w przychodach uzyskiwanych przez integratorów będzie rósł z roku na rok. Na razie największe zyski odnotowują producenci sprzętu (inteligentnych czujników, podzespołów, sensorów) i oprogramowania oraz operatorzy telekomunikacyjni, którzy zapewniają transmisję danych. Rola integratorów w projektach IoT będzie wzrastać wraz z postępującą dojrzałością rynku i rosnącą wiedzą klientów.

Dziś realizowane są głownie wdrożenia punktowe, obejmujące konkretne procesy. Niektóre przedsiębiorstwa dopiero testują możliwości zastosowania IoT i rozważają korzyści, które może im przynieść – ocenia ekspert z Integrated Solutions.

 

Miasta coraz inteligentniejsze

Celem integratora chcącego rozwijać biznes związany z IoT w sektorze publicznym jest edukacja klienta instytucjonalnego. Gdy urzędnicy posiądą wymaganą wiedzę, to dostrzegą korzyści, jakie przynosi Internet rzeczy, i znajdą sposób finansowania tego rodzaju projektów (wykorzystując np. krajowe i unijne programy finansowania).

Mamy coraz więcej przykładów wdrożeń zaliczających się do kategorii smart city (m.in. w Bielsku-Białej, Rzeszowie, Trójmieście, Krakowie, Środzie Wielkopolskiej), polegających najczęściej na tworzeniu inteligentnych systemów transportowych (ITS). To dlatego, że tego rodzaju rozwiązania są już od dawna dostępne. W miastach działają też systemów sterowania oświetleniem miejskim i rozwiązania IoT zapewniające szybkie lokalizowanie i usuwanie awarii infrastruktury.

Jak twierdzi Artur Czerwiński, dyrektor rozwoju w Cisco, większość miast w Polsce uwzględnia wykorzystanie IoT w planach inwestycyjnych na najbliższe lata.

– O ile świadomość zalet, jakie daje zastosowanie rozwiązań smart city, staje się powszechna, o tyle ich realizacja zależy  bezpośrednio od możliwości budżetowych poszczególnych miejscowości. Na skutek tego proces wdrożeniowy jest długi, rozłożony nierzadko na kilka lat – zauważa przedstawiciel polskiego oddziału Cisco.

Przeciągający się w czasie proces powoduje, że IoT jest wykorzystywany w miastach wycinkowo. Miejscowościom, w których są już stosowane takie rozwiązania, daleko więc jeszcze do miana „smart city”. To pojęcie oznacza bowiem, że wszystkie systemy są ze sobą skomunikowane i umożliwiają sprawne zarządzanie całością dzięki zastosowaniu spójnego oprogramowania.

Warto postawić na tego konia

Internet rzeczy znajduje coraz więcej praktycznych zastosowań. Choć rynek jest wciąż w początkowej fazie rozwoju i cechuje go jeszcze duża fragmentaryczność, systematycznie wzrasta wiedza klientów i zmienia się ich nastawienie. Badanie IDC „Global IoT Decision-Maker Survey 2016” pokazuje, że większość przedsiębiorstw zaczyna postrzegać IoT jak strategiczny kierunek rozwoju swojego biznesu (56 proc. respondentów). Rola integratorów będzie polegać na zapewnianiu, by różne rozwiązania mogły ze sobą współpracować (o co łatwiej będzie przy wykorzystaniu produktów bazujących na otwartych standardach i oprogramowaniu). Dostępne są już potrzebne rozwiązania: sieciowe (szerokopasmowe sieci bezprzewodowe, WiFi, LPWAN – Low Power WAN), półprzewodniki, platformy chmurowe, systemy do zarządzania urządzeniami, platformy do rozwijania aplikacji i narzędzia analityczne. Szybkie zdobycie odpowiednich umiejętności i narzędzi do wdrażania IoT, zapewni integratorom przewagę konkurencyjną.

 

Możliwości zastosowania IoT w przestrzeni publicznej jest bardzo wiele, a źródłem inspiracji mogą być chociażby… serwisy informacyjne. Przykładowo: od pewnego czasu jesteśmy bombardowani doniesieniami o smogu. W wielu miastach Polski normy jakości powietrza zostały przekroczone nawet o kilkaset procent. Rząd ogłosił rozpoczęcie prac nad projektem, który ma polepszyć sytuację, a samorządy przygotowują uchwały antysmogowe. Zapewne administracja będzie zmuszona wdrażać coraz więcej instalacji zdalnego monitoringu zanieczyszczonego powietrza, integratorzy zyskają zatem okazję oferowania przeznaczonych do tego rozwiązań IoT. Miniaturowe sondy, które wychwytują smog z dokładnością nawet do 1 cząstki na miliard (1 Particle Per Billion), mogą być gęsto rozmieszczane na terenie gmin i powiatów, dzięki czemu powstaną wyjątkowo precyzyjne i zgodne ze stanem faktycznym mapy zanieczyszczeń. Można się także spodziewać zapotrzebowania na systemy do monitorowania stanu rzek i zbiorników wodnych oraz do pomiarów czystości wody, składające się z czujników i kontrolerów podłączonych bezprzewodowo do sieci.

IoT to dla administracji przede wszystkim szansa na optymalizację kosztów dostarczania usług miejskich, np. wywozu śmieci. Tomasz Kotarski, z Integrated Solutions, daje przykład stworzonej w takim celu aplikacji. Jego firma wprowadziła do oferty rozwiązanie, które nie tylko umożliwia znaczne obniżenie wydatków na zarządzanie gospodarką komunalną w mieście, ale także jest ekologiczne. To inteligentny kosz na śmieci (Big Belly Smart Bin) wyposażony w specjalny moduł zgniatający odpady oraz w baterię słoneczną. Za pomocą sensorów monitorowany jest poziom zapełnienia pojemnika. Gdy system oceni, że należy go opróżnić, do centrali wysyłany jest stosowny komunikat. Rozwiązanie służy optymalizacji tras przejazdu służb porządkowych. Dzięki funkcji zdalnego zamknięcia, kosze można w każdej chwili wyłączyć z użytku, np. podczas imprez masowych, kiedy istnieje ryzyko ukrycia w którymś z nich ładunku wybuchowego.

 

Inteligencja z chmury

Rozwiązania dla miast są także oferowane jako usługi, jednak model chmurowy, na którym opiera się ta forma dostarczania IT, nie jest jeszcze popularny. Do tej pory miasta kupowały zwykle cały system (zarówno sprzęt, jak i aplikacje), co wiązało się także z potrzebą posiadania zespołu utrzymaniowego. Dopóki realizowano projekty prostsze, obejmujące jeden konkretny obszar techniczny, nie napotykano większych problemów. Gdy projekty stały się bardziej złożone, bo obejmują wiele obszarów funkcjonalnych i technicznych, dotychczasowe zasoby (sprzętowe i personalne) przestały wystarczać lub ich utrzymanie stało się zbyt kosztowne.

Zdaniem Artura Czerwińskiego z Cisco w najbliższych latach model usługowy będzie coraz bardziej rozpowszechniony, nie tylko w mniejszych miastach. Coraz częściej słychać bowiem, że włodarze miast interesują się konkretnymi rozwiązaniami, ale nie stać ich na wdrożenie w modelu on-premise. W Europie Zachodniej często z pomocą w tej sytuacji przychodzą podmioty zwane operatorami usług miejskich (Urban Service Providers) i taki model zapewne rozwinie się także w Polsce.

 

Terminale mobilne w systemach IoT – profesjonalne kontra konsumenckie

Rozpowszechniający się IoT powoduje wzrost zapotrzebowania na urządzenia mobilne, które będą zwiększać „widoczność” zasobów i umożliwiać odczytywanie danych, dzięki takim rozwiązaniom jak laserowe skanery kodów kreskowych i dwuwymiarowych oraz czytniki pasywnych i aktywnych tagów RFID.

Firmy z sektora publicznego doceniają korzyści, jakie daje wykorzystywanie specjalizowanych terminali mobilnych do zbierania danych w miejscu ich powstania. Mają też coraz większą wiedzę o dostępnych rozwiązaniach. Potrzebują handheldów i tabletów typu rugged, czyli profesjonalnych, wzmocnionych urządzeń. Choć przyjmuje się, że cykl życia specjalizowanych terminali wynosi od 3 do 5 lat, są one często wykorzystywane znacznie dłużej. Przykładem jest polska policja, która tych samych terminali używa już od dekady. Z jednej strony świadczy to bez wątpienia o skromnych możliwościach budżetowych naszych służb publicznych, ale z drugiej jest dowodem na to, jak trwałe są te urządzenia.

Klient, szczególnie instytucjonalny, jest zwykle wrażliwy na cenę i rynek terminali do zastosowań profesjonalnych nie jest wyjątkiem od tej reguły. Dlatego sprzedaż relatywnie drogiego specjalistycznego sprzętu kończy się sukcesem, jeśli VAR potrafi uzasadnić konieczność poniesienia większego wydatku i przekona klienta, że od ceny zakupu znacznie ważniejszy jest całkowity koszt posiadania rozwiązania (TCO).

Tomasz Dzideczek

Senior Sales Engineer Poland & Baltics, Zebra Technologies

Zdarza się, że klienci, zamiast wybrać specjalizowane terminale, decydują się na rozwiązania klasy konsumenckiej, które mają służyć im do pracy. Szybko jednak następuje rozczarowanie i wtedy sięgają po rozwiązania profesjonalne. Mają one czas życia liczony na 3–5 lat, przy założeniu codziennego, wielogodzinnego wykorzystywania nawet w trudnych warunkach. Dlatego, pomimo wyższej ceny zakupu, całkowity koszt ich użytkowania jest dla klienta niższy niż urządzeń z rynku konsumenckiego.

 

Wzmocnione urządzenia mobilne mają tę przewagę nad sprzętem masowym, że znacznie dłużej się z nich korzysta. Dłuższy cykl życiowy rekompensuje z nawiązką wyższą cenę zakupu, minimalizując koszty napraw i wymiany. VDC Research ocenia, że TCO wzmocnionego komputera mobilnego jest o 44 proc. niższy niż wydatki związane z eksploatacją zwykłego urządzenia mobilnego. W okresie 5 lat koszt sprzętu to zaledwie 10 proc. TCO, podczas gdy mniej oczywiste (tzw. miękkie) koszty operacyjne – związane z utratą produktywności, wsparciem IT lub naprawą urządzeń – składają się na pozostałe 90 proc.

Zdaniem integratora

• Tadeusz Tiuchty, właściciel Takma

Obecnie nie ma potrzeby nakłaniania instytucji z sektora publicznego do korzystania z handheldów czy tabletów typu rugged, bo obserwujemy rosnące zainteresowanie tego typu urządzeniami. Klient zwraca uwagę na jakość, która gwarantuje niezawodną pracę i uniknięcie strat z powodu przestojów spowodowanych oczekiwaniem na naprawę. Nie zawsze znaczenie ma marka produktu, bo ważne są przede wszystkim korzyści wynikające z wdrożenia.

Integrator, chcący odnieść sukces na tym rynku, powinien wypracować indywidualne podejście dotyczące obsługi placówek z sektora publicznego. Niezbędna w tym przypadku jest wiedza i praktyczne umiejętności, nie tylko z zakresu przedstawianej oferty, zarządzania czy marketingu. Istotna jest także znajomość prawa zamówień publicznych. Ponadto żaden klient, zwłaszcza z tego sektora, nie chce być traktowany jak jednorazowy nabywca. Dlatego niezbędne jest jak najbardziej precyzyjne rozpoznanie jego potrzeb w celu zaprezentowania kompletnej oferty, która je zaspokoi i nie będzie ograniczała się tylko do dostawy sprzętu.