Beacony to małe urządzenia wykorzystujące nową, czwartą
wersję technologii Bluetooth – BLE (Bluetooth Low Energy), inaczej
Bluetooth Smart – do komunikowania się ze smartfonami czy tabletami.
Obecnie dostępne modele mają wielkość od kilku do kilkunastu centymetrów
i korzystają z baterii zapewniających zasilanie w okresie od
kilku miesięcy do kilku lat. W optymalnych warunkach beacony mają zasięg
nawet do 70 m. W niektórych modelach można regulować moc sygnału.

O
użyteczności rozwiązania decyduje to, że beacony obywają się bez fazy parowania
z urządzeniem, z którym nawiązują komunikację. Dowolny sprzęt
z włączonym BLE wykrywa beacon,
w zasięgu którego się znajduje, i po prostu nawiązuje z nim
połączenie. Parowanie nie jest potrzebne, za to konieczna jest aplikacja
zainstalowana na urządzeniu mobilnym, na którego ekranie, po znalezieniu się
w zasięgu beacona, wyświetli się odpowiedni komunikat. Większość tych
małych nadajników nie robi wiele więcej poza transmitowaniem swojego ID do
urządzenia z włączoną komunikacją BLE. Dopiero aplikacja na smartfonie, po
uzyskaniu sygnału z beacona, łączy się przez Internet z tym, co
stanowi back-end rozwiązania, i stamtąd otrzymuje wszystkie potrzebne
informacje. O treści przesyłanych komunikatów oraz wyborze grupy odbiorców
decyduje osoba odpowiedzialna za zarządzanie aplikacją.

 

Sklepowa analityka

Za pomocą beaconów firmy mogą w czasie rzeczywistym
przekazywać klientom wysoce spersonalizowane informacje o ofercie. Te małe
urządzenia umożliwiają chociażby ścisłe połączenie dwóch oddzielnych światów
– handlu elektronicznego i tradycyjnych sklepów – przesyłając na
smartfony informacje o specjalnych promocjach, gdy klienci znajdą się
w pobliżu miejsc z określonymi produktami. Oczywiście dokładność
użytej lokalizacji (wynikająca z liczby i rozmieszczenia beaconów
w sklepie) pozostaje w relacji do treści przesyłanego komunikatu.
Może on być wyjątkowo precyzyjny, np. „uwaga: marynarki na wieszaku po lewej są
dzisiaj o 50 proc. tańsze!”.

 

Beacony mogą być źródłem
wielu danych o klientach, które staną się następnie podstawą do korzystnej
biznesowo analityki. Dzięki dostarczanym informacjom sprzedawca pozna wzorce
zachowania klientów. Wiedza o tym, jakie trasy wybierają lub przy jakich
ekspozycjach spędzają najwięcej czasu, może być następnie wykorzystana do
opracowania spersonalizowanych akcji marketingowych. Beacony wraz
z aplikacją mobilną mogą też być używane w systemach lojalnościowych.
W przypadku takiego zastosowania nie trzeba będzie już sobie wypychać
portfela kolejnymi kartami – zamiast tego mały sklepowy nadajnik spowoduje
przesłanie punktów przyznanych za zakup w danej sieci handlowej wprost na
smartfon klienta.

Trzy szanse na biznes

Beacony są niedrogie (cena wynosi zwykle kilkadziesiąt
złotych za sztukę), ale same urządzenia i ich instalacja to zaledwie wstęp do
tego, by zbudować kompletne, uszyte na miarę rozwiązanie. Zdaniem Grzegorza
Salachny, eksperta z Orange Polska, integratorzy chcący odnieść sukces na
tym rynku muszą wykazać się odpowiednimi kompetencjami integratorskimi,
inżynierskimi oraz analitycznymi. To one umożliwią korzystanie w pełni
z możliwości beaconów. Bez nich te małe urządzenia pozostaną tylko nowinką
technologiczną, która nie przyniesie wymiernych korzyści biznesowych ani
klientom, ani integratorom.

Mariusz Bajgrowicz z Zycko Polska uważa, że wbrew
pozorom potrzebne kompetencje resellerzy mogą zdobyć w krótkim czasie.

– Firmy, które zajmują się rozwiązaniami sieciowymi
i tworzą oprogramowanie obsługujące beacony, nie powinny mieć problemów ze
sprawną sprzedażą i wdrożeniami tych rozwiązań – twierdzi rozmówca
CRN Polska.

 

Dochody
integratora z tego typu oferty można powiązać z trzema obszarami.

Po pierwsze beacony wymagają
odpowiedniej aplikacji. Stworzenie jej samemu stanowi

duży atut w tym biznesie. Pojawiające się kolejne
polskie start-upy pokazują, jak wiele można w tej kwestii osiągnąć
(a tym samym i zarobić). Oczywiście aplikacja musi być atrakcyjna dla
użytkowników i odpowiadać potrzebom klienta, a jej wdrożenie
i dostosowanie powinny wynikać z gruntownej znajomości specyfiki jego
działalności. Dobrze też, by bez większych problemów integrowała się ona
z wykorzystywanymi przez klienta systemami typu back-end, takimi jak np.
CRM czy ERP.

Po drugie klient, czyli
najczęściej sklep, zwykle nie będzie dysponował zasobami ani wiedzą potrzebną
do zarządzania rozwiązaniem. Poza tym kłopotem dla klienta będzie właściwa
analiza danych generowanych przez beacony. Zaoferowanie jej w formie
usługi to dla integratora szansa na kolejny biznes.

Po trzecie, chociaż beacony
powinny doskonale integrować się z istniejącą już infrastrukturą klienta,
wcale nie oznacza to, że nie musi być ona w tym celu rozbudowana
i zmodernizowana. Być może będzie się to wiązało ze zwiększeniem szybkości
i jakości sieci, ewentualnie zapewnieniem odpowiednich zasobów pamięci
masowej lub mocy obliczeniowej. Do zarządzania rozwiązaniem wykorzystującym
beacony, jak też zwiększania możliwości infrastruktury klienta integrator może
wykorzystać chmurę obliczeniową.

 
Start-upy kontra potentaci

Choć rynek beaconów jest bardzo młody, nie brakuje chętnych
do związanych z nim inwestycji. Wynika to oczywiście stąd, że potencjał do
wzrostu jest co najmniej obiecujący. W Polsce funkcjonuje ponad 400
centrów handlowych o łącznej powierzchni przekraczającej 9,5 mln mkw.
To ogromna przestrzeń, na której stosowanie tych urządzeń może przynieść szereg
korzyści zarówno przedsiębiorcom, jak też ich klientom.

W procesie popularyzacji beaconów
nie bez znaczenia jest fakt, że polscy producenci są pionierami tego rynku,
a Polska często nazywana jest beaconową doliną
– twierdzi
Grzegorz Salachna, ekspert Orange Polska w segmencie klientów kluczowych
i korporacyjnych.

W tej „dolinie” działają start-upy, które już teraz
mogą pochwalić się ciekawymi wdrożeniami. Co ważne, podbijają nie tylko polski
rynek, czego dowodzą międzynarodowe sukcesy Estimote, Ifinity czy Kontakt.io.

– W Polsce przeznacza się
znaczne kwoty na produkcję beaconów. Powstają duże fabryki, których celem jest
sprzedaż nie tylko na naszym rynku, ale również eksport gotowych urządzeń oraz
aplikacji mobilnych –
mówi Mariusz Bajgrowicz, regionalny dyrektor
sprzedaży w Zycko Polska.

Beacony i aplikacje polskich start-upów trafiają do
dużych galerii handlowych, biorą udział w projektach tworzenia
inteligentnych miast, usprawniają funkcjonowanie lotnisk czy dworców oraz
placówek użyteczności publicznej, choćby takich jak muzea. Duża dostępność
beaconów ułatwia integratorom budowanie najróżniejszych platform
wykorzystujących te urządzenia.

Beacony w Polsce: garść przykładów

• Outlet Factory Poznań wykorzystuje
beacony i aplikację mobilną Qpony do promocji kilku salonów i samej
marki Factory.

• Tę samą aplikację Qpony obsługuje
400 beaconów zainstalowanych w warszawskiej galerii Blue City. Dzięki temu
można wysyłać klientom spersonalizowane informacje dotyczące oferty.

• W poznańskim Starym Browarze
zamontowano już 300 nadajników, a ostatecznie ma ich być 600. Użytkownicy
smartfonów z BLE otrzymują za ich pośrednictwem komunikaty o rabatach
i promocjach w pobliskich sklepach w galerii handlowej.

• Grupa Gino Rossi, właściciel marki
obuwniczej Gino Rossi i sieci odzieżowej Simple Creative Products,
wdrożyła wielokanałową platformę marketingową wykorzystującą m.in. małe
nadajniki.

• 100 zainstalowanych beaconów w
jednym z warszawskich sklepów Leroy Merlin ma służyć pozyskiwaniu danych
o zachowaniu klientów (tzw. ścieżki zakupowe i in.).

• W Stołecznym Centrum Osób Niepełnosprawnych wdrożono pilotażowy system nawigacji dla osób
z dysfunkcjami wzroku, wykorzystujący beacony i specjalną aplikację.
To część większego systemu Virtualna Warszawa, który przy użyciu GPS
i beaconów ma pomóc w poruszaniu się po mieście osobom niewidomym i turystom.

• Uniwersytet Łódzki zaprezentował
SmartUni – projekt opartego na beaconach i aplikacji mobilnej
interaktywnego przewodnika po uczelni i samym mieście dla obecnych oraz
przyszłych studentów (przede wszystkim zagranicznych).

 

Ale nie tylko nowe, niewielkie firmy bardzo energicznie
działają w tym obszarze polskiego rynku IT. Spośród dużych graczy, którzy
intensywnie rozkręcają biznes oparty na beaconach, należy przede wszystkim
wymienić Comarch. Integrator stawia na elastyczność nowej oferty
i możliwość zastosowania w różnych branżach: od handlu przez usługi
aż po produkcję. Atutem urządzeń Comarchu jest ich łatwa integracja
z systemami EDI, ERP czy platformami CRM i lojalnościowymi
krakowskiej marki. Firma podkreśla, że jej urządzenia mogą też działać jako
samodzielna instalacja.

Także przedstawiciele Actionu ujawnili niedawno, że
dysponują już finalnie przetestowanym autorskim beaconem, którego produkcja
została uruchomiona. W tej chwili firma przygotowuje się do wejścia na ten
rynek. Dystrybutor – podobnie jak Comarch – podkreśla elastyczność
swojego rozwiązania oraz możliwość wykorzystania w wielu dziedzinach, np.:
smart house, ochrona mienia, ludzi i pojazdów, pozyskiwanie danych
w ramach projektów Big Data, kolportaż reklam i szeroko pojęta
informacja handlowa.

Wszystko zależy od pomysłu i inwencji osób zaangażowanych
we wdrażanie tej technologii. Zamierzamy przeszkolić wielu naszych partnerów,
pokazując im nowe obszary biznesowe, w których będą mogli działać jako
prekursorzy. To z kolei pozwoli im wygenerować znacznie większe marże niż
te, które uzyskuje się na klasycznych produktach IT
– twierdzi Edward Wojtysiak, wiceprezes
Actionu.

 

Co można zaoferować klientowi?

Zastosowanie beaconów może
sprowadzać się do jednokierunkowej komunikacji, która jest obecnie
najpopularniejszym sposobem ich użycia (przede wszystkim do precyzyjnego
targetowania reklam i spersonalizowanych informacji dla powracających
klientów). Można je rozmieścić na terenie sklepu, hotelu, stadionu itp. Mogą
one być także wykorzystane we wszelkich obiektach użyteczności publicznej. Taki
sposób użycia beaconów wymaga aktywnego działania odbiorców, którzy muszą
pobrać i zainstalować aplikację oraz włączyć komunikację za pośrednictwem
Bluetooth w swoim urządzeniu mobilnym.

Jarosław Smulski

Research Manager w IDC Poland

Pierwsze projekty
wykorzystujące beacony w branży handlowej pokazują kierunek przyszłych
zmian. Na przykład system analizujący preferencje zakupowe klientów polskiego
start-upu Linteri działa już w jednym z warszawskich hipermarketów
budowlanych Leroy Merlin. Dzięki aplikacjom mobilnym handlowcy mogą nadawać
klientom spersonalizowane komunikaty. Podobne rozwiązanie tej samej firmy
zostało użyte w kampusie Uniwersytetu Łódzkiego, gdzie pomaga zagranicznym
studentom funkcjonować na terenie uczelni. Aplikcja została przetłumaczona na
wiele języków, w tym na chiński. Z kolei firma Neinver, operator
outletu Factory Poznań, zdecydowała się na wykorzystanie popularnej aplikacji
lojalnościowej Qpony oraz beaconów Estimote do promocji oferty wybranych
sklepów. Mimo pewnej niechęci klientów do włączania komunikacji Bluetooth
zainteresowanie było całkiem spore, co zachęciło operatora do testów
w innych lokalizacjach. Mobilne aplikacje lojalnościowe wydają się
stworzone do użycia z technologiami komunikacyjnymi opartymi na beaconach
i Bluetooth. Dzięki nowym, prężnym firmom, takim jak Ifinity, Estimote,
Everytap czy wspomniane Linteri, coraz częściej mówi się już o Polish
Beacon Valley.

 

Innym zastosowaniem
beaconów jest śledzenie zasobów (lokalizowanie ludzi i przedmiotów za
pomocą systemu funkcjonującego jak GPS, tyle że w zamkniętych
pomieszczeniach) i optymalizowanie kosztów działalności przedsiębiorstwa.
Funkcje lokalizacyjne posłużą do zarządzania personelem i inwentaryzowania
zasobów. Dzięki nim menedżerowie dowiedzą się, w jakich miejscach
przebywają pracownicy o określonych porach, gdzie są towary, co powoduje
przestoje itp.

Dynamiczny
rozwój technologii może wkrótce wesprzeć służbę zdrowia. Dzięki kompleksowej
i zintegrowanej platformie wykorzystującej beacony oraz aplikacje
mobilne można będzie zapobiegać zgubieniu czy kradzieży drogich urządzeń
medycznych, jak również lokalizować personel medyczny i pacjentów. Ponadto
technologia BLE umożliwi monitorowanie stref dostępu wewnątrz budynków,
zwiększając bezpieczeństwo dowolnego obiektu.

Zastosowania, w których mikrolokalizacja jest na
pierwszym miejscu, wiążą się najczęściej z wykorzystaniem większej liczby
beaconów niż w przypadku komunikacji jednokierunkowej. Potrzebne są też
zaawansowane narzędzia analityczne, które przetworzą dane uzyskiwane
z triangulacji używanej do dokładnej lokalizacji ludzi i przedmiotów.
Zadaniem integratora będzie poskładanie urządzeń i aplikacji w całość
oraz takie wykorzystanie analityki w procesach biznesowych klienta, aby
mógł on w efekcie uzyskać jak najwięcej korzyści.

W poszukiwaniu nowatorskich rozwiązań warto łączyć ze
sobą różne techniki mikrolokalizacji, aby w ten sposób wykorzystać
wszystkie ich możliwości. Przykładem niech będzie oferta polskiej firmy Smart
Technology Group, obejmująca modułowe czytniki RFID UHF integrujące RFID,
Wi-Fi, ZigBee czy GPRS. Dzięki połączeniu beacona z RFID w jednym
czytniku eliminuje się konieczność instalowania oddzielnego urządzenia na
baterie i stwarza możliwość dotarcia np. do starszych osób, które nie
korzystają z dedykowanych aplikacji mobilnych, preferując karty
z czipem.

 

Zachęcające prognozy

Beacony wykorzystujące BLE przebojem zdobywają rynek.
Podobnie jak swojego czasu popularność GPS-ów doprowadziła do powstania całego
ekosystemu komercyjnych i biznesowych aplikacji, tak też stanie się
w przypadku mikrolokalizacji w zamkniętych pomieszczeniach. Analitycy
rynkowi zgodnie odnotowują, że w ciągu ostatnich 12 miesięcy beacony
w branży handlowej przestały stanowić ciekawostkę techniczną, a stały
się technologią umożliwiającą wyróżnienie się na tle konkurencji. Firma ABI
Research przewiduje, że handel będzie tylko jednym z wielu obszarów, które
zaadaptują beacony. Gdy zaczną być stosowane również w przestrzeniach
biurowych i hotelach, do 2019 r. – zgodnie z prognozami
– zostanie dostarczonych na rynek 60 mln urządzeń z technologią
BLE. A to oznacza niemal sześciokrotnie wyższą dynamikę wzrostu niż
w przypadku znaczników RFID czy kodów QR.