Wszak to oni wsadzili legendę czasu prohibicji do więzienia,
a i tak nie było łatwo, bo zaledwie 4 z 11 zarzutów
postawionych Capone zdołano udowodnić przed sądem. Te czasy to już zamierzchła
przeszłość, ale jedno, co się nie zmieniło, to ludzka zachłanność
i niechęć do płacenia podatków. Oto dwie informacje z ostatniego
miesiąca, które zapewne wielu obserwatorom rynku IT umknęły, bo nie dotyczą
najnowszego smartphone’a czy innego gadżetu. Nie dotyczą też inwestycji gigantów w nowe
technologie ani w akwizycje.

Otóż za pośrednictwem
internetowego medium, jakim jest „Huffington Post”, dowiadujemy się, że
w roku 2012 przy zysku brutto na poziomie 1,1 mld dol. Facebook nie
zapłacił ani grosza podatku.Nawet więcej: otrzymał dotację w wysokości
429 mln dol. Ten „cud mniemany” był możliwy dzięki temu, że w roku
ubiegłym Facebook debiutował na giełdzie (z jakim sukcesem dla inwestorów,
to wszyscy wiemy) i skorzystał z przepisu dającego firmie w tej
sytuacji prawo do odliczeń przy zamianie opcji na akcje. Całość tego prawa
w przypadku Facebooka to 3,2 mld dol. O tym wszystkim
„Huffington Post” poinformował dzięki działaniom i raportowi takiej
organizacji, jaką jest w USA „Citizen for TaxJustice”.

A teraz
drugi gigant, tym razem z Redmond.Rząd Królestwa Danii żąda od niego
5,8 mld koron (czyli ok. 1 mld dol.) tytułem niezapłaconych
podatków i odsetek karnych. Dlaczego wzór poprawności prawnej
i chluba świata IT jest szargany? Ano w roku 2002 Microsoft nabył
duńską firmę Navision i prawo do jej produktu o dzisiejszej nazwie
Dynamics NAV. Jak pewnie czytelnikom CRN-a wiadomo, jest to produkt popularny
w klasie rozwiązań ERP, niedrogi i nie tak ryzykowny w procesie
wdrażania jak np. SAP. Nic dziwnego, że ta inwestycja twórcy Windows
powszechnie uchodzi za udaną. Ale to nie wszystko. Aby „dokonać optymalizacji
podatkowej”, Microsoft prawa do oprogramowania Navision sprzedał swojemu
oddziałowi w Irlandii i na tym zarobił, a rząd Danii stracił,
o co teraz spiera się z gigantem. O legalności wspomnianego
procederu, o ile rząd duński nie dogada się z Microsoftem, zadecyduje
zapewne sąd.

Pytanie natomiast jest inne: gdzie są granice takiego
sposobu myślenia? Czy rzeczywiście wszystko, co przez prawo nie jest expressis
verbis zakazane, może być dozwolone? Wedle rządu USA aż 43 proc. zysków
globalnych amerykańskich korporacji jest generowane w krajach uważanych za
raje podatkowe (m.in. w Luksemburgu i Szwajcarii).
A jednocześnie dług publiczny tego na dziś jedynego mocarstwa, finansowany
głównie papierami skarbowymi kupowanymi przez Chiny i Arabię Saudyjską,
wynosi ponad 16?000 mld dol. Ot paradoks: biedni finansują
bogatych, a bogaci stają się jeszcze bogatsi. Kiedy to się zawali?

 

Autor pełni
funkcję dyrektora handlowego i partnera w spółce ComCERT.