CRN Aruba Cloud oraz OVH należą do CISPE – stowarzyszenia dostawców infrastruktury chmury skupiającej 20 przedsiębiorstw. Jakie dla usługodawców może mieć znaczenie, że operator centrum danych pochodzi ze Starego Kontynentu. Na ile europejskie „logo” pomaga w zdobywaniu klientów? Z badań przeprowadzonych przez PRM wynika, że dla klientów najważniejszym kryterium decydującym o wyborze operatora centrum danych jest koszt posiadania usługi. Czy firmy z Europy są w stanie zaproponować lepsze ceny niż przedstawiciele „wielkiej trójki” zza oceanu. Amazon, Google czy Microsoft również mają swoje centra danych w Dublinie, Frankfurcie, Paryżu, a więc lokalizacja wcale nie musi być atutem europejskich operatorów. Co w takim razie stanowi waszą mocną stronę?

Romuald Gacka Zgodzę się z tym, że cena i bezpieczeństwo to najważniejsze kryteria dla przedsiębiorstw wybierających operatora centrów danych. Na pierwszy z wymienionych czynników zwracają uwagę niemal wszyscy klienci. Nieco inaczej wygląda sytuacja w przypadku lokalizacji. Współpracujemy od kilku lat z 3 S i zauważamy, że niektórzy przedsiębiorcy ze Śląska preferują obiekty znajdujące się w naszym regionie, do których można przyjechać i zobaczyć sprzęt na własne oczy. Do tej grupy należą klienci dysponujący mniejszą wiedzą na temat nowych technologii. Na przeciwległym biegunie znajdują się startupy, dobrze rozumiejące dynamikę zmian na światowych rynkach – dla nich lokalizacja centrum danych nie ma aż tak dużego znaczenia.

Marcin Zmaczyński Każdy startup ma ambicje globalne i chce zdobyć rynek amerykański. Dla tych firm usługi świadczone przez globalnych dostawców mogą być więc interesujące. Ale kiedy rozmawiamy o sektorze medycznym, instytucjach finansowych, a zatem podmiotach korzystających z tzw. danych wrażliwych, sprawa przestaje być oczywista. Wówczas staje się istotne, czy data center ulokowane w Dublinie należy tak naprawdę do dostawcy zza oceanu. Dlaczego? Bo wystarczy jedna zmiana w ustawodawstwie Stanów Zjednoczonych, aby dostęp do zasobów uzyskały osoby trzecie. Tymczasem Unia Europejska bardzo wyraźnie zmierza w kierunku ochrony danych osobowych, czego przykładem jest RODO. Dlatego też dla pewnych grup przedsiębiorców korzystniejsze będzie przechowywanie danych w chmurze europejskiej, chociażby ze względu na kwestie legislacyjne. Te mogą być ważniejsze niż znane logo usługodawcy. Wracając do postawionego pytania o CISPE, uważam, że to bardzo dobra inicjatywa. Wprawdzie usługodawcy z naszego kontynentu nie zawsze będą wygrywać z „wielką trójką”, ale znajdą swoje miejsce na rynku. Dla MŚP decydującym kryterium przy wyborze usługodawcy może być cena, niemniej w przypadku większych firm liczy się bezpieczeństwo. Wszystko wskazuje na to, że klienci będą podpisywać umowy z kilkoma dostawcami usług chmurowych. Nie można zapominać o kontraktach strategicznych dla bezpieczeństwa państwa bądź regionu. Ciekawym przykładem jest Pentagon, który ogłosił na początku roku, że przeniesie dane i operacje do chmury, a w szranki o intratny kontrakt stanęli wyłącznie dostawcy z USA. Nie wyobrażam sobie, żeby przedsiębiorstwa europejskie preferowały zamorskich usługodawców.

Tomasz Stępski Porusza pan bardzo ważną kwestię. Ministerstwo Finansów przechowuje jednolite pliki kontrolne w chmurze jednego z amerykańskich dostawców. W ten sposób podaje na tacy zagranicznemu mocarstwu dane o gospodarce i przepływach finansowych. Niegdyś, aby zdobyć takie informacje, państwo musiało ponieść ogromne nakłady. Polska dostarcza je za darmo. Wprawdzie jesteśmy sojusznikami, ale nie wiemy, co wydarzy się za pięć lat. Jako dostawcy powinniśmy edukować rynek i pokazywać zagrożenia. Osobny temat stanowią ceny usług i produktów. Nikt z nas nie jeździ samochodem marki Tata, choć jest najtańszy. Również w przypadku wyboru usług chmurowych nie można kierować się wyłącznie cennikiem.

Robert Paszkiewicz Jako fani strategii multi-cloud uważamy, że korzystanie z chmur należących do kilku usługodawców minimalizuje ryzyko wystąpienia zagrożeń. Należy zaznaczyć, że europejscy operatorzy data center dokonują ekspansji, zdobywając Azję oraz Amerykę Północną. Mamy użytkowników w USA, Kanadzie czy Singapurze. Jednakże przygotowując ofertę dla dostawców spoza Europy, dopasowujemy ją do wymagań lokalnej społeczności, w tym także uwarunkowań prawnych. Lokalizacja w wielu przypadkach ma znaczenie. Jeśli rodzima firma prowadzi biznes e-commerce, to nie chce, aby serwer znajdował się w USA czy Azji, i wybiera Polskę. Połączenie między klientem e-sklepu a serwerem musi być szybkie. W ostatnim czasie zauważamy presję wywieraną na działy IT, które muszą kontrolować wydatki. Zarządy chcą znać koszty obsługi np. tysiąca klientów sklepu internetowego bądź banku. Widzimy, że istnieje grupa firm wybierających zwykle najtańsze rozwiązania, nie konsultując się z nami. Szanujemy taki wybór. Ale bywają też przedsiębiorstwa, które przychodzą do nas z projektami, gdzie wspólnie dobieramy rozwiązania i najczęściej cena odgrywa drugorzędną rolę. Większe znaczenie ma bezpieczeństwo i skalowalność infrastruktury. Klient bądź integrator, przychodząc do nas, ma do dyspozycji inżynierów, z którymi może porozmawiać i otrzymuje kilka opcji do wyboru.

Sławomir Kozłowski W przypadku zakupu sprzętu mamy zwykle do czynienia ze sztampowym postępowaniem. Wybiera się odpowiednią macierz i serwer, i… właściwie na tym kończy się cały proces. Zupełnie inaczej powinno się podchodzić do chmury, która otwiera morze możliwości. Jednak firmy, żeby w pełni potrafiły je wykorzystać, muszą do tego dojrzeć. Jedynym sposobem, aby wypracować odpowiednie relacje, są bezpośrednie rozmowy pomiędzy dostawcami a klientami. O wyborze usługi chmurowej nie powinien decydować dyrektor finansowy. Ważne, żeby zwracać uwagę nie tylko na cenę, ale również na certyfikaty, którymi legitymują się usługodawcy.