CRN Zanim zaczniemy
rozmowę o meritum, proszę określić, czy czujecie się tutaj reprezentantami
określonej opcji politycznej i ewentualnie zamierzacie ubiegać się o państwowe
stanowiska po wyborach parlamentarnych. Przykładowo tu i ówdzie pojawiają
się plotki na temat objęcia przez panią Annę Streżyńską stanowiska nowego
ministra cyfryzacji. Ponadto opracowaliście program dotyczący cyfryzacji
Polski, który stał się oficjalnym stanowiskiem Prawa i Sprawiedliwości.
Jesteście więc już politykami czy wciąż niezależnymi ekspertami?

Michał Kleiber Nie
czuję się związany z żadną opcją polityczną. Zabieram głos w sprawach
ważnych dla polskiej cyfryzacji z wewnętrznej potrzeby i poczucia
obywatelskiej odpowiedzialności za kraj. Nie mam przy tym żadnych planów
dotyczących sprawowania funkcji państwowych.

Krzysztof Szubert Dokładnie
te same motywy kierują i moimi staraniami o poprawę obecnej sytuacji
w szeroko rozumianym polskim ICT. Jeśli zaś chodzi przejście
z biznesu do administracji, to nawet nie mam takich możliwości ze względu
na zaangażowanie w prowadzenie i rozwój własnej firmy. Poza tym nigdy
nie byłem członkiem żadnej partii politycznej.

Anna Streżyńska Zawsze
mam się za niezależnego eksperta i nie ponoszę odpowiedzialności za
doniesienia prasowe. Angażuję się w działalność społeczną, bo liczę, że
nowy rząd zrealizuje nasze propozycje dla dobra państwa.

 

CRN Jakie macie
gwarancje, że nowy rząd wcieli wasze pomysły w życie?

Anna Streżyńska To
zależy od wielu czynników, między innymi od podejścia liderów oraz otoczenia
politycznego. Moje strategie i programy w latach 2005–2007 były przez
PiS niemal w 100 proc. realizowane. No, może z wyjątkiem
integracji organów regulacyjnych, bo akurat z tym nie zdążyliśmy. Ale nie
jestem politykiem ani nawet członkiem PiS, więc nie wiem, na ile będę mogła
zrealizować swoje propozycje, zwłaszcza że robiłyby to zapewne inne osoby.
Uważam jednak, że lepiej mieć program, niż go nie mieć. W 2005 r.
moja strategia była gotowa na trzy miesiące przed wyborami i na pół roku
przed pójściem do UKE. Dzięki temu od razu po objęciu urzędu mogłam rozpocząć
konkretne działania. Teraz też chcę dysponować czymś, co można byłoby wdrożyć
natychmiast. Po ostatnich trzech jałowych latach nie mamy już czasu na jego
dalsze marnowanie.

 

CRN W takim razie jakie
kluczowe decyzje powinny zapaść, aby informatyzacja sektora publicznego szła
lepiej niż do tej pory? W waszym programie postulujecie formalną
likwidację resortu cyfryzacji i przesunięcie kwestii informatycznych do
resortu infrastruktury. Co by to dało? Nie wystarczy po prostu usprawnić MAiC?

Krzysztof Szubert
Z wieloletniej obserwacji aktywności państwa w obszarze cyfryzacji
i informatyzacji jednoznacznie wynika pilna potrzeba usprawnienia całości
tego procesu. Podstawowy problem z ministerstwem administracji
i cyfryzacji jest taki, że zajmuje się przede wszystkim administracją.
Kolejni ministrowie chyba też nie mieli do cyfryzacji serca. Ponadto nadzór
MAiC nad UKE i Głównym Geodetą Kraju to za mało. Jest to też najmłodsze
ministerstwo, a mamy już w nim trzeciego ministra. W obecnym
kształcie nie spełniło ono oczekiwań branży, jako ośrodka, który skutecznie
kieruje procesem kompleksowej cyfryzacji kraju, w tym budową nowoczesnej
e-administracji.

 

CRN Może więc
wystarczyłoby przyznanie odpowiednich prerogatyw?

Krzysztof
Szubert
Trochę chyba już na to za
późno, szczególnie w kontekście możliwego zmniejszania liczby ministerstw.
Dodatkowo w resorcie infrastruktury została w minionym okresie
powołana grupa kompetentnych specjalistów
od ICT, głównie odpowiadających do tej pory za rozdział i realizację
funduszy unijnych (m.in. w ramach POPC). Teraz to oni nadają ton polskiej
cyfryzacji, zaś MAiC coraz bardziej w tym zakresie jest spychany na bok.
Należałoby raczej pomyśleć o bardziej wydajnym modelu – rozdzieleniu
MAiC na administrację, docelowo przeniesioną do KPRM lub MSW, oraz cyfryzację
włączoną w struktury Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju.

Anna
Streżyńska
Proponowane przeniesienie części aktywności do MIR
dotyczy także rynku telekomunikacyjnego i sieciowego, a więc kwestii
czysto infrastrukturalnych. To zresztą naturalne, bo sieci teleinformatyczne
biegną często wzdłuż dróg, a więc koordynacja budowy infrastruktury
drogowej i teleinformatycznej jest jak najbardziej logiczna
i zasadna. Tak zresztą odbywało się to przed powołaniem MAiC, bo
telekomunikacja przez lata była w gestii ministerstwa infrastruktury.

 

CRN Proponowana
zmiana strukturalna nie załatwia wszystkich kwestii związanych
z cyfryzacją kraju, na przykład nadzoru nad przetargami na oprogramowanie,
usługi i sprzęt. Dlatego kolejnym pomysłem, który forsujecie, jest
ustanowienie w kancelarii premiera osoby odpowiedzialnej za
informatyzację. Panie profesorze, co pan sądzi o proponowanej rewolucji?

Michał Kleiber Szczerze
mówiąc, nie przepadam za dużymi zmianami. Zwykle są kosztowne i nigdy nie
ma pewności, czy będzie z nich pożytek. Problem informatyzacji kraju
dojrzał jednak już do tego, żeby poważnie zastanowić się nad nowymi
rozwiązaniami w zakresie zarządzania całym sektorem.

 

CRN No dobrze, ale czy na przykład wspomniana osoba
w KPRM, bez całego zaplecza w postaci własnego resortu,
 nie byłaby niewiele znaczącym ministrem
bez teki?

Michał
Kleiber
Ma pan rację. Niemniej
obecnie jednym z głównych problemów rodzimej cyfryzacji jest wręcz fatalna
realizacja horyzontalnych projektów publicznych. Poszczególne ministerstwa
radzą sobie raz gorzej, raz lepiej, ale bardzo brakuje profesjonalnej
koordynacji. Dlatego uważam, że potrzebne jest ustanowienie kogoś w roli
decyzyjnego koordynatora na szczeblu rządowym – albo wicepremiera rządu,
albo ministra w KPRM.

 

CRN Dotychczas
wicepremierzy nie byli znani ze szczególnych osiągnięć, poza politycznymi
przepychankami…

Michał Kleiber Tak,
na stanowisko to trafiają zazwyczaj politycy z rozdania partyjnego, zwykle
liderzy partii koalicyjnych. Nie obrażając nikogo, nie zawsze są to osoby
w pełni zdolne do międzyresortowej koordynacji – ze względów
politycznych bądź merytorycznych. Niemniej fakt, że potrzebny jest ktoś na
bardzo wysokim szczeblu, kto koordynowałby projekty informatyczne na poziomie
krajowym, jest poza dyskusją. Pozostaje pytanie, jakie rozwiązanie byłoby
najlepsze. Na pewno jednak wspomniana osoba bezpośrednio podlegająca premierowi
byłaby bardziej przydatna i znacznie tańsza niż realizacja tego zadania
przez duże ministerstwo.

 

CRN A jeśli pomysł
z wicepremierem nie przejdzie?

Michał Kleiber
Jeśli nie wicepremier, to przynajmniej powinien to być wysokiej rangi urzędnik
przy premierze, z pewnością w randze sekretarza stanu. Oczywiście
niezbędne jest pełne zaufanie do niego ze strony premiera. Warunkiem jest chęć
zaangażowania się premiera w działania dotyczące informatyzacji, bo
w takim układzie to on (bądź ona) miałby odpowiednią moc decyzyjną.

 

CRN No
dobrze, załóżmy, że premier jest przychylny i żywotnie zainteresowany
informatyzacją. Ponadto udało się przeprowadzić wszelkie inne zmiany,
o których mówiliśmy. Wówczas pozostaje niezwykle istotne pytanie: czy mamy
w Polsce fachowców z charyzmą i wizją niezbędną do pchnięcia
cyfryzacji kraju na właściwe tory?

Anna
Streżyńska
Mamy, ale najpierw
należałoby zmienić sposób funkcjonowania administracji od strony kadrowej.
Począwszy od wynagrodzeń, a skończywszy na problemach, z jakimi muszą
liczyć się osoby opuszczające funkcje publiczne, między innymi zakazem pracy
w sektorze prywatnym, o ile miało się na niego wpływ podczas
pełnienia urzędu.

 

CRN Krótko mówiąc, trzeba
ludziom dobrze płacić i o nich dbać. W biznesie to oczywiste,
ale w administracji… chyba niemożliwe. Już sobie wyobrażam artykuły
w brukowcach na temat zatrważającej miesięcznej pensji w wysokości 30
tysięcy złotych dla specjalisty od informatyzacji kraju!

Krzysztof
Szubert
Ja też (śmiech), ale za
wielokrotnie mniejsze pieniądze i na gorszych warunkach fachowcy
z rynku na pewno do administracji nie przejdą. Nie mówiąc o tym, że
stając się urzędnikami, narażają się na niechęć określonych grup obywateli.
Duży problem stanowią wysokie stanowiska, gdzie potrzebni byliby doświadczeni
menedżerowie. Ponadto podejmowane decyzje mogą spowodować, że taka osoba stanie
się, mówiąc delikatnie, mało lubiana, kojarzona z jakąś opcją polityczną.
Podsumowując: specjalistów wysokiej klasy w Polsce nie brakuje, ale
pozyskanie ich do funkcji publicznych to faktycznie duży kłopot. Nie każdy
przyjdzie pracować dla idei, chociaż osobiście znam takie osoby.

 

CRN Pani Anno, jak
radziliście sobie z tym problemem w UKE?

Anna Streżyńska Bardzo
wiele zależy od lidera, który nie może zajmować się własną karierą
i kwestiami pobocznymi. Musi być w pełni skoncentrowany na głównym
celu. W moim przypadku postawiłam na właściwy dobór kadr, promowanie
najzdolniejszych urzędników i ciągłe kształcenie. Nie wolno bać się
podejmowania trudnych decyzji, a także zastępowania doświadczonych, ale
biernych urzędników nowymi, kreatywnymi osobami. Bardzo stawiałam na budowanie
odpowiedniej atmosfery wokół wspólnej misji i pracę zespołową. Starałam
się też, żeby drzwi do mojego gabinetu były dla wszystkich otwarte.

 

CRN A co
z finansami?

Anna Streżyńska No
tak, bez pieniędzy się jednak nie obeszło. Na mój wniosek Urząd Komunikacji
Elektronicznej został dofinansowany przez ówczesnego premiera Jarosława
Kaczyńskiego. Prośbę poparłam konkretnymi wyliczeniami i pensje moich
ludzi wzrosły. To zatrzymało odpływ najlepszych fachowców. Wcześniej wielu
z nich ściągnęłam do urzędu, ale po kilku miesiącach straciłam ich na
rzecz podmiotów prywatnych, które płaciły nawet trzy razy lepiej.

 

CRN Wspomniała pani
o promowaniu kreatywnych osób. Są jeszcze tacy urzędnicy?

Anna
Streżyńska
Pracowaliśmy
zadaniowo, aż do zamknięcia określonego projektu. Czasami kilka godzin
dziennie, a czasami kilkanaście. Kto potrafił tak działać, mógł liczyć na
nagrody kwartalne czy premie za wykonanie określonego zadania. Poza tym
mieliśmy wspólną wizję i to nas napędzało.

Michał Kleiber Ze
swojej pracy publicznej wyniosłem podobne doświadczenia, więc nie będę się
powtarzał. Dodam jedynie, że podobną kwestią, którą należałoby się zająć, są
prawnicy. Obecny system wynagrodzeń w sektorze publicznym sprawia, że
gdzie indziej mają dużo atrakcyjniejsze warunki pracy. W efekcie
administracja narzeka na brak fachowców i przegrywa szereg procesów.
Trzeba też w końcu poradzić sobie ze wspomnianą już przez Krzysztofa
kwestią niechęci do pracy w administracji, bo kojarzy się ona dzisiaj
niestety z zależnością od układów politycznych, nieustannymi atakami
tabloidów, niepewnością zatrudnienia etc. Dlatego wiele osób o dużych
kwalifikacjach trzyma się od urzędów jak najdalej.

 

CRN A jak to wygląda
w innych krajach? W takich momentach zwykle pada przykład Estonii…

Michał Kleiber Pamiętam,
że sam, jako pierwszy minister odpowiedzialny za informatyzację, zapowiadałem, iż
niebawem będziemy w zakresie informatyzowania administracji „drugą
Estonią”. Po jakimś czasie w telewizji przypomniano moje słowa, ilustrując
je filmem, na którym idę przez swój urząd ze stosem papierów w rękach,
a za mną kolejne dwie osoby z równie dużymi plikami teczek
i dokumentów. Teraz się z tego śmieję, ale wtedy to było dla mnie
przykre doświadczenie. Brak priorytetu politycznego i konserwatyzm
administracji okazały się silniejsze od najlepszych chęci.

 

CRN Czy Estonia dlatego
tak dobrze poradziła sobie z cyfryzacją państwa, bo to niewielki kraj?

Michał Kleiber Litwa
i Łotwa też nie są duże, a jednak Estonia na ich tle bardzo mocno
błyszczy. To była raczej mądrość polityków, którzy potrafili tchnąć
w społeczeństwo wiarę, że można przeprowadzić totalną cyfryzację kraju
i że warto to zrobić. Studiowałem przyczyny sukcesu informatyzacji sektora
publicznego w wielu krajach. Doszedłem do wniosku, że kluczową rolę
odgrywają właśnie odpowiedni ludzie na szczytach władzy. Wystarczy jeden silny
lider bądź niewielka nawet grupa osób decyzyjnych, którzy mają wizję
i energię do jej realizacji. Strona czysto informatyczna jest znacznie
mniejszym problemem.

 

CRN Jakieś przykłady poza
Estonią?

Michał Kleiber Rozmawiałem
kiedyś z premierem Finlandii, Esko Aho, który opowiadał o swoich
wizytach na prowincji. Lokalni mieszkańcy oczywiście zasypywali go pytaniami
i pretensjami dotyczącymi przysłowiowej dziury w lokalnej drodze.
Wówczas wyjaśniał im ze spokojem, ale stanowczo, co tak naprawdę jest potrzebne,
żeby nie było takich problemów w przyszłości i żeby region rozwijał
się tak, jak powinien. Tym czymś jest innowacyjność i nowe technologie
– mówił. To one zadecydują o przyszłości regionu, miejscach pracy,
jakości życia i przyszłości młodych ludzi. Premier Aho uważany jest
dzisiaj za jednego z ojców fińskiego sukcesu technologicznego. Proszę
pokazać mi choć jednego polskiego polityka na wysokim stanowisku, który
chciałby i potrafiłby w ten sposób rozmawiać z ludźmi.
U nas w ogóle nie ma takiego myślenia. W Finlandii czy innych
krajach skandynawskich pozytywną rolę odgrywa także zapewne słynny protestancki
etos pracy, który zresztą przyczynił się do rozwoju całego Zachodu, także
Stanów Zjednoczonych.

 

CRN Przejdźmy do kwestii
przetargów. Czy i jak można z tym wreszcie zrobić porządek?

Anna
Streżyńska
Szczerze mówiąc,
podziwiam osoby, które w Polsce zajmują się przetargami publicznymi, bo ze
względu na zapisy prawne bardzo wiele ryzykują. Naprawdę niewiele trzeba, żeby
być posądzonym o stronniczość i niegospodarność. Nawet jeśli ktoś ma
dobrą wolę. Wiem to z własnego doświadczenia. Przetargi publiczne rządzą
się swoimi prawami i nie mam tutaj jednej recepty na poprawę sytuacji.

Michał
Kleiber
Wiele instytucji
przygotowuje przetargi z myślą o jak najłatwiejszej realizacji, nierzadko
kosztem jakości czy wręcz zasadności projektu. Poza tym projekty są zwykle zbyt
duże, przez co wyklucza się mniejsze firmy i zleca realizację tylko
największym integratorom. A ci duzi i tak nierzadko natychmiast po
wygranej szukają lokalnych podwykonawców. Dodatkowo zbyt dużą część zamówienia
stanowi często doradztwo zewnętrzne, czasem to nawet kilkanaście procent
kosztów. W efekcie kadra własna urzędu nie czuje potrzeby kształcenia się,
nie mówiąc o tym, że w ten sposób rozmywa się odpowiedzialność za
efekty.

Anna Streżyńska
Jeśli wymogiem przystąpienia do przetargu jest konieczność pochwalenia się
realizacją trzech podobnych dużych projektów, to małe firmy nie mają szans,
żeby się wbić do tego zaklętego kręgu. Takim firmom trzeba to po prostu umożliwić!

 

CRN A co z łapaniem
oszustów przetargowych?

Michał Kleiber Przede
wszystkim potrzebujemy sensownego systemu oceny zrealizowanych projektów. Nie
tylko po to, żeby wyłapać przekręty, ale przede wszystkim aby sprawdzić, czy
faktycznie projekt przyniósł spodziewane efekty. W ten sposób moglibyśmy
unikać powtarzania tych samych błędów w przyszłości. Poza tym nie może być
tak, że jak są pieniądze z Unii, to koniecznie musimy je wydać,
niezależnie od merytorycznego uzasadnienia. Koronnym przykładem jest projekt
nowych dowodów osobistych, niepotrzebnie tak bardzo forsowany, bo zapewne
należałoby go odłożyć na kolejne dwa, trzy lata i dobrze przemyśleć pod
kątem zintegrowania różnych funkcji w jednym dokumencie z warstwą
elektroniczną.

 

CRN Na czym więc powinien
się skoncentrować nowy rząd?

Michał Kleiber Priorytetem
powinna być ochrona zdrowia, bo to jest dla ludzi najważniejsze. Tymczasem my
dokonujemy wysiłku, aby zbudować system nowych dowodów osobistych, które
wymieniamy dwa, trzy razy w życiu. Zacznijmy od rozwiązywania kluczowych,
bieżących problemów obywateli. Nie zostawiajmy ludzi w poczuciu, że
olbrzymie wydatki na informatyzację nie służą zupełnie zaspakajaniu ich
podstawowych potrzeb.

 

Krzysztof
Szubert
Niedawno usłyszałem
w telewizji, iż małżeństwo z warszawskiego Ursynowa opracowało
samodzielnie internetową mapę placówek onkologicznych, żeby ułatwić leczenie
osobom chorym na raka. Niewielki serwis, a odniósł duży sukces. Jak widać,
wydajemy rocznie setki milionów na cyfryzację Polski, ale nadal często zwyczani
obywatele muszą wyręczać własne państwo. Wyraźnie zawodzi badanie potrzeb
„klientów” państwa, jakimi są wszyscy jego obywatele. W efekcie brakuje
naprawdę niezbędnych systemów, a jednocześnie pojawiają się tak kuriozalne
pomysły, jak portal dla bezdomnych, na który wydaliśmy kilkadziesiąt milionów
z publicznych pieniędzy. W ostatnich dwóch latach na systemy
e-administracji wydaliśmy w Polsce około 1,5 miliarda złotych. To
prawie milion dolarów na dobę…

Anna Streżyńska
Wydaliśmy bez sensu całą masę środków unijnych i budżetowych. Wyraźnie
widać to chociażby w segmencie, w którym obecnie pracuję. Grozi nam
powstanie szesnastu oddzielnych księstw telekomunikacyjnych o przychodach
niemalże bliskich zeru, ale za to bardzo wysokich kosztach. Powinniśmy
potraktować to jako bardzo drogą, bolesną lekcję i wyciągnąć z niej
wnioski na przyszłość. Tak, żeby w obecnej perspektywie unijnej zachowywać
się racjonalnie. Dodatkowo nie powinniśmy się nigdy od tych środków uzależniać,
ale działać systematycznie „za swoje własne”, być może na dużo mniejszą skalę,
ale za to racjonalnie.

Michał Kleiber Niestety,
trzeba sobie szczerze powiedzieć, że żadna z partii nie ma poważnego
merytorycznego zaplecza w postaci profesjonalnego think-tanku. Jesteśmy
jedynym cywilizowanym krajem, w którym rząd nie ma tego rodzaju silnej,
obiektywnej instytucji z prawdziwego zdarzenia. Nie zauważyłem przy tym,
aby jakiś polityk odczuwał brak takiego wsparcia – i to jest chyba
najsmutniejsze. Tacy hobbyści jak my bez wsparcia osób decyzyjnych niczego nie
zdziałają.

 

CRN Czy naprawdę
wierzycie, że polska klasa polityczna wyciągnie nas z dołka, w którym
– jak mówicie – się znaleźliśmy?

Anna Streżyńska Nie
zgadzam się ze słynnym stwierdzeniem, że Polska jest w ruinie, ale prawda
jest taka, że nie wykorzystaliśmy wielu szans i nasz kraj powinien
wyglądać znacznie lepiej. Szanse na to są, o ile będą chęci
i decyzyjność. Gdybym w to nie wierzyła, nie traciłabym czasu na
pisanie programów rozwoju.