Już w samym tytule swojej książki Stephens-Davidowitz zaznacza, że „wszyscy kłamią”. Chodzi o tezę, że we wszelkiego rodzaju ankietach, deklaracjach i innych formach wypowiedzi ludzie pod każdą szerokością geograficzną nie mówią prawdy o swoich przekonaniach, preferencjach – w tym politycznych lub seksualnych – czy o marzeniach. W tradycyjnych badaniach zakładamy, że nawet anonimowa ankieta może nie być anonimowa, i dokonujemy w większym lub mniejszym stopniu autoprezentacji. Sytuacja zmienia się przed ekranem komputera. W okienko Google’a ludzie wpisują „prawdę i tylko prawdę”, bo zakładają intymność sytuacji i chcą się czegoś faktycznie dowiedzieć, więc piszą dokładnie tak, jak czują.

Idąc tym tropem, redaktorzy portalu Platforma Przemysłu Przyszłości sprawdzili, co głównie polscy internauci wpisywali najczęściej w wyszukiwarce koncernu z Mountain View w ubiegłym roku. Analizie poddano hasła z dziedziny przemysłu 4.0 napisane w języku polskim. Okazało się, że liderem zapytań są „drony”. Bezzałogowców szukano w 2019 r. 30 tys. razy miesięcznie. Najczęściej wstukiwano to słowo do wyszukiwarki w maju, sierpniu i pod koniec roku.

Wysokie wyniki miało również hasło „przemysł 4.0” – 25 tys. zapytań miesięcznie, ze szczytem popularności na początku roku. Blisko tego hasła uplasowało się „cyberbezpieczeństwo”, a także „blockchain”, „VR” i „AR”. W trzech ostatnich przypadkach wychodzimy jednak poza polskie zapytania, a rezultaty rodzimych odpowiedników, z racji tylko synonimicznej roli, niewiele by nam powiedziały (niemniej dla ilustracji –„blockchain” pojawił się w wyszukiwarce 400 tys. razy). Do grona liderów z dziedziny przemysłu 4.0 trzeba dodać jeszcze „roboty”, które były wyszukiwane w Polsce średnio 22 tys. razy miesięcznie. Dalej mamy angielskie „AI” (kilkanaście tysięcy) oraz „big data” i „5G” (6 tys.). Wypadałoby uwzględnić, choć na samym końcu listy, „egzoszkielety” z 4 tys. wskazań miesięcznie – to hasło, któremu w ramach perspektywicznego human augmentation wróżę sporą karierę w przyszłości.

A wracając do książki Stephensa-Davidowitza, z wykształcenia filozofa i ekonomisty, bardzo ciekawi mnie ten kierunek rozwoju badań naukowych. Dotychczasowe metody poszerzania wiedzy o zachowaniach społecznych, bazujące często na tym, ile ludzie powiedzą o sobie w ankiecie albo nawet, co wykaże eksperyment, od dawna wydawały mi się ułomne, zwłaszcza w kontekście technik komputerowych. Fakt, że tradycyjne sposoby prowadzą nas na manowce, najlepiej chyba obrazują badania preferencji politycznych, zderzone z późniejszymi wynikami wyborów – vide zwycięstwo Donalda Trumpa w USA. A jedna z interesujących rzeczy, które opisuje autor „Wszyscy kłamią”, to fakt, że w Google’u było świetnie widać falę wynoszącą rywala Hillary Clinton. I najwyraźniej sztab Trumpa o tym zjawisku wiedział. Możliwe, że dzięki analizie haseł, które Amerykanie wpisywali w swoich urządzeniach.