CRN Polska co prawda podąża
śladami rynków rozwiniętych, jednak tempo, w jakim nadrabiamy straty, nie
jest chyba aż tak zawrotne, by można było mówić o znaczącym popycie na
zasilanie awaryjne dla rozwiązań chmurowych?

P.F. Cattier
Nie jestem ekspertem od polskiego rynku, ale odwiedzam wiele krajów,
mam więc porównanie. W Polsce rynek rozwija się z niewielkim
– półrocznym, może rocznym – opóźnieniem. Jednak kierunek jest
dokładnie ten sam co na Zachodzie. W gruncie rzeczy to nieznaczne
opóźnienie jest korzystne, bo można od razu eliminować błędy, które ktoś już
wcześniej popełnił. Tempo rozwoju jest wyznaczane przez wzrost PKB, który
bezpośrednio przekłada się na sytuację na rynku rozwiązań zasilania awaryjnego.
A przecież polski PKB rośnie…

 

CRN Wzrost Produktu
Krajowego Brutto  oznacza przede
wszystkim lepszą kondycję rynku konsumenckiego, nie zaś biznesowego…

P.F. Cattier
Racja, toteż przełożenie jest pośrednie. Im większy wzrost PKB, tym
więcej różnego rodzaju urządzeń mobilnych, które komunikują się
z centralami wyposażonymi w rozwiązania zasilania awaryjnego.
A to oznacza większe zapotrzebowanie na zasilanie u operatorów
telekomunikacyjnych. To jest główny czynnik stymulujący rozwój.

 


CRN W jaki sposób
możemy porównać produkty różnych producentów zasilania awaryjnego? Ich oferty
są bardzo zbliżone.

P.F. Cattier Rzeczywiście, różnice między produktami są
niewielkie. To trochę tak jak na rynku motoryzacyjnym
– Laguna niespecjalnie różni się od Passata. Podstawowa różnica między
dostawcami dotyczy szerokości portfolio. Zdecydowanie wyróżnia nas to, że
jesteśmy jedynym producentem, który oferuje wszystkie komponenty niezbędne do
zbudowania data center. Jeśli elementy systemu pochodzą od tego samego
dostawcy, lepiej ze sobą współpracują, bo wszystko jest odpowiednio dopasowane
– moduły zasilania, chłodzenia, oprogramowania itd. To daje nam przewagę
nad firmami, które oferują tylko część komponentów. Jeśli reseller zdecyduje
się budować system z produktów innych marek, będzie musiał rozmawiać
z kilkoma różnymi dostawcami i zadbać, by wszystko ze sobą sprawnie
współdziałało.

 

CRN Przypomina
to poniekąd atut produktów Apple’a. Wszystkie elementy urządzeń, zaprojektowane
i wykonane przez tę samą firmę nigdy nie były przyczyną podobnych
problemów, z jakimi trzeba było się borykać w przypadku klonów IBM,
gdzie płyta główna, karta graficzna czy pamięci pochodziły od różnych
dostawców…

P.F.
Cattier
Dokładnie tak jest. Do
tego dochodzi jeszcze sprawa potencjalnej rozbudowy systemów. Nikt nie potrafi
przewidzieć, jakie będą potrzeby firmy klienta za kilka lat. Przecież dekadę
temu nikt nie mógł wiedzieć, że powstanie Facebook. Budowa centrum danych,
które będzie można adaptować do przyszłych wymagań, nie jest prosta. Nasze
systemy można rozbudowywać jak konstrukcje z klocków lego, i to
w niedługim czasie. Koniecznie trzeba zaznaczyć, że współpracujemy
z klientem od samego początku projektu. Świadczymy usługi podczas
projektowania, wykonania, testowania, eksploatacji i rozbudowy, a to
redukuje koszty i umożliwia oszczędności w czasie.

 

CRN Jaką część biznesu
w Polsce stanowią rozwiązania przeznaczone dla największych klientów,
a jaką – najmniejsze zasilacze awaryjne przeznaczone dla MSP czy
pojedynczych komputerów?

P.F. Cattier
Najbardziej rozbudowane systemy stanowią około połowę naszej
sprzedaży w Polsce. Druga część biznesu Schneider Electric to zasilacze
trójfazowe i MGE oraz bardzo dobrze znane urządzenia jednofazowe APC,
które znajdują się w naszej ofercie od 2007 r., gdy dokonaliśmy
akwizycji obu producentów.

 

CRN Jakie są różnice
między zasilaczami awaryjnymi oferowanymi obecnie a tymi sprzed lat?
Kiedyś było ważne, czy np. sprawność urządzenia wynosi 80 czy 90 proc.
Dziś wszystkie mają grubo powyżej 90 proc.

Michał Pyter Rzeczywiście,
jeśli chodzi o parametry, niewiele można obecnie ulepszyć, ale to nie
znaczy, że już nie ma nic do zrobienia. Klienci zwracają uwagę na takie cechy
jak wzornictwo. Liczy się nie tylko to, jak sprzęt działa, ale również jak
wygląda. Prostopadłościenna obudowa w maślanym kolorze – tego dziś
już nikt nie chce. Druga sprawa to interfejs użytkownika. Kiedyś UPS
sygnalizował podstawową aktywność diodami: zielony znaczyło dobrze,
czerwony – źle. Teraz są ekrany, które informują ze szczegółami
o kondycji zasilacza, sygnalizują konieczność zmiany baterii, podają czas
podtrzymania w minutach, informują o przeciążeniach. Powszechne są
też złącza USB. Ponadto kiedyś zasilacz awaryjny stosowano tylko
w przypadku komputerów czy monitorów. Dziś są wykorzystywane także do
podtrzymywania innych urządzeń, jak choćby kosztownego sprzętu audio, domowych
systemów grzewczych, gdzie piec wyposażony jest w precyzyjne układy automatyki,
domowe układy BMS sterujące roletami okiennymi oraz bramami wjazdowymi.
Wydłużyliśmy też standardową gwarancję z dwóch do trzech lat, w tym
dwa lata na baterie.

 

CRN W przeszłości
dominowały rozwiązania typu off-line, podczas gdy line-interactive czy on-line
stanowiły margines rynku. Przyczyną były oczywiście ceny. Obecnie różnice
w cenach sprzętu poszczególnych typów urządzeń nie są już tak znaczące,
jednak UPS-y off-line wciąż dominują.
Dlaczego?

Michał
Pyter
Zasilacz o podwójnej konwersji, zwany powszechnie
on-line, pracując cały czas, wymaga aktywnego chłodzenia wewnętrznymi
wentylatorami. Jego szum jest zwykle nie do przyjęcia dla użytkowników
domowych. Nie jest to duży hałas, ale w nocy, gdy jest całkiem cicho, ten
szum okazuje się uciążliwy. Jeśli nie ma możliwości postawienia UPS-a
w wydzielonym pomieszczeniu, to zasilacze line-interactive oraz off-line
są nie do zastąpienia.

 

CRN Czy
w najbliższej przyszłości należy oczekiwać zmian konstrukcyjnych, które
pozwolą obniżyć ceny UPS-ów lub wydłużyć czas podtrzymania napięcia?

Michał Pyter Aktualnie standardowy czas
podtrzymania zasilaczy UPS wynosi do pół godziny. To wystarcza do prywatnych
zastosowań, ale w przypadku aplikacji komercyjnych (na przykład w
bankach), a także systemów związanych z bezpieczeństwem oczekiwane są
dłuższe czasy podtrzymania. Ciągle czekamy na rewolucję w konstrukcji
zasobników energii – baterii. Nadal stosowane są ogniwa kwasowo-ołowiowe – to
technologia opracowana 160 lat temu. Używanie baterii niklowo-kadmowych ma
wiele zalet technicznych, ale cena rozwiązania i koszt ich utylizacji są
za duże. Baterie litowo-jonowe czy ogniwa paliwowe również się nie sprawdzają,
bo są za drogie przy takiej skali mocy. Superkondensatory przechodzą
z fazy testów laboratoryjnych do pilotażowych serii produktowych. Rozwój
zasobników energii uzależniony jest od postępu w dziedzinie materiałowej
– branża zasilania gwarantowanego samodzielnie nie podźwignie kosztów
badań, które pozwoliłyby zrewolucjonizować budowę zasobników. Sektor IT może
skorzystać z działań przemysłu motoryzacyjnego, który inwestuje już
gigantyczne kwoty w rozwój aut elektrycznych. Taki przełom prędzej czy
później nastąpi. Trudno przewidzieć, czy stanie się to za trzy czy może za
siedem lat, ale nastąpi na pewno.