Dlaczego
informatyzacja postępuje tak wolno?

CRN Informatyzacja
placówek ochrony zdrowia w Polsce trwa już kilkanaście lat. Jednak, mimo
to, często mówi się, że zostało wiele do zrobienia. Czy i w jaki
sposób można ocenić poziom zaawansowania tego procesu?

Artur Kamiński, HP Niewątpliwie
w Polsce między dużymi i mniejszymi placówkami medycznymi jest
olbrzymia dysproporcja w zakresie informatyzacji. Bierzemy udział
w kilku projektach, w ramach których wdrażamy centralne systemy IT oraz
badamy możliwości wymiany danych między ośrodkami. To daje nam okazję do
zaobserwowania, że w mniejszych placówkach jest po prostu bieda, posiadane
przez nie komputery wymagają wymiany, a infrastruktura – znacznej
rozbudowy. Tymczasem pacjenci coraz częściej oczekują podobnego poziomu
obsługi, niezależnie od zamożności placówki, do której się zgłoszą.

Jan Butkiewicz, Asseco Taki podział nie jest do końca sprawiedliwy. Po latach współpracy ze
szpitalami możemy powiedzieć, że należy je raczej podzielić na dobrze
i źle zarządzane. Niemniej jednak rozwiązania informatyczne to nieodzowny
element wspierający ich działalność. Od ponad 10 lat służą do rozliczeń
z NFZ, świetnie wspomagają ograniczanie kosztów. Jest to o tyle
istotne, że wynagrodzenia pracowników i koszty leków stanowią
ok. 90 proc. wydatków szpitala. Jednak dopiero całościowe spojrzenie
daje możliwość skutecznego zarządzania. Dlatego tak ważne jest uruchomienie
zintegrowanego systemu informatycznego, w pełni połączonego
z systemami klasy HIS, ERP, LIS, RIS, PACS itd. Głównym walorem wdrożenia
takiego systemu – co podkreślają dyrektorzy szpitali – jest bieżący,
szybki dostęp do informacji medycznych oraz możliwość ich analizy.

Jan Siwek, Alstor Prawdziwa informatyzacja
polskiego systemu ochrony zdrowia zaczęła się ok. 10 lat temu od
ucyfrowienia zakładów diagnostyki obrazowej, co było koniecznością
z technicznego punktu widzenia. Proces ten zaczęły też wymuszać zmiany
w prawie. W tym obszarze jest już nieźle; została tylko mała liczba
jednostek, które wciąż są na etapie ucyfrowienia lub modyfikacji wcześniej
kupionego sprzętu. Obecnie widać pewne wyhamowanie w tym obszarze,
związane z oczekiwaniem na nową transzę funduszy z Unii Europejskiej.
Gdy trafią do Polski, zacznie się kolejna, bardzo szybka fala informatyzacji
szpitali – uzupełniania luk oraz integracji różnych systemów szpitalnych
w jeden, dający centralny dostęp do wszystkich danych pacjentów. Proces
ten będzie stanowił znaczne wyzwanie, zarówno dla szpitali, które będą musiały
zwiększyć liczbę działań diagnostycznych czy planowania przedoperacyjnego, jak
i dla wdrażających firm, których nadal na tym rynku nie jest zbyt wiele.

Ryszard Kowski, ŁOŚ Informatyzację placówek ochrony zdrowia należałoby
podzielić na dwa, zachodzące na siebie, obszary: administracyjno-zarządczy
i medyczny. O ile ten pierwszy nie różni się w zasadzie od IT
w innych branżach i jest obsługiwany przez pracowników administracji
lub pracowników medycznych podejmujących decyzje administracyjne, o tyle
drugi wiąże się z zupełnie innymi problemami i restrykcyjnymi
wymaganiami.

 

W branży ochrony zdrowia
wciąż jest ogromny dysonans między możliwościami technologicznymi
a sposobem, w jaki są wykorzystywane. Nadal często brakuje
zrozumienia korzyści, które płyną z zastosowania profesjonalnych narzędzi,
służących przecież do ratowania ludzkiego życia. Jesteśmy o krok od
wprowadzenia nowego prawa nakazującego przechowywanie dokumentacji medycznej
wyłącznie w postaci elektronicznej, a poszczególne placówki na pewno
nie są na to gotowe. Brakuje przede wszystkim stacji przeglądowych, bo
w większości szpitali są to obecnie zwykłe komputery i monitory,
w żadnym przypadku niegwarantujące poprawnego wyświetlania obrazów
medycznych.

Jan Siwek, Alstor Rzeczywiście, z niezrozumiałych powodów placówki często wybierają
sprzęt i oprogramowanie, które w żadnym przypadku nie powinny być
stosowane do diagnostyki obrazowej, bo mogą przyczynić się do niewłaściwej
oceny stanu zdrowia pacjenta. A, niestety, prawo nie zabrania dyrekcjom
szpitali kupowania takich rozwiązań, chociaż oczywiście zabrania ich
użytkowania! Źle dzieje się, że ostateczne decyzje są podejmowane w ramach
zamówień publicznych i według jedynego kryterium – ceny, bo ten
proces wypacza sens pierwotnej idei polepszenia jakości diagnozy pacjenta. Ale
na to nie mamy wpływu. Specyfika tej branży polega na tym, że nieodpowiednio
wybrane rozwiązanie wpływa na ocenę zdrowia, a co za tym idzie – często przeżycie
pacjenta. To jest zupełnie co innego niż w banku, gdzie możemy być po
prostu obsługiwani gorzej lub trzeba będzie poczekać na przelew cztery dni
zamiast jednego. W szpitalu czasami czekanie jeden dzień dłużej może mieć
tragiczne skutki.

Jan Butkiewicz, Asseco W całym tym procesie bardzo
ważne jest też oprogramowanie do zarządzania procesami szpitalnymi, bo dzięki
niemu – przy prawidłowym udokumentowaniu kosztów nietypowego leczenia
danego pacjenta – placówka może otrzymać dodatkowe finansowanie. Oczekiwania
wobec IT w szpitalach będą cały czas rosły. Obecnie działa już system eWUŚ
umożliwiający weryfikację uprawnień pacjenta. Wystarczy, że taka aplikacja
przestanie pracować poprawnie i mamy gotowy problem. Wprowadzanie
kolejnych systemów tylko zwiększa ryzyko przestoju, dlatego trzeba pamiętać
o wybieraniu profesjonalnych rozwiązań, które są w stanie pracować
w trybie 24/7.

 


Główny problem:
regulacje i wysoki koszt

CRN W kontekście
rozwiązań IT dla placówek medycznych najczęściej podnoszoną kwestią są ich
koszty. Wiadomo dlaczego aparatura diagnostyczna jest droga. Niewiele osób
jednak jest w stanie wyobrazić sobie, czemu stacje robocze czy monitory
diagnostyczne muszą być często kilkakrotnie droższe od zwykłych. Czy jest to
efekt znacznie większych kosztów produkcji, czy też dodatkowej marży producenta
i kanału dystrybucyjnego?

Artur Kamiński, HP Ten
problem nie dotyczy tylko ochrony zdrowia. Na porządku dziennym są kierowane do
nas pytania, dlaczego 4 TB przestrzeni dyskowej w macierzy dla
centrum danych kosztuje kilkanaście
tysięcy złotych lub więcej, skoro zwykły dysk o takiej pojemności
można kupić za kilkaset złotych… Użytkownicy są coraz bardziej świadomi
wartości sprzętu, ale nie potrafią wziąć pod uwagę dodatkowych aspektów. Stąd
takie pytania.

Jan Siwek, Alstor Zgadza się, podobny przykład
dotyczy wypalania płytek z wynikami badań. W domu rzadko nagrywa się
więcej niż trzy – cztery płytki dziennie. Tymczasem placówka wydająca wyniki
diagnostyki codziennie nagrywa ich kilkaset. W takim miejscu absolutnie
nie można dopuścić do ryzyka awarii wynikającej z niewłaściwego
doboru sprzętu, bo on musi być najwyższej jakości i wydajności, aby
wytrzymał tak masową produkcję przez kilka lat. Podobnie jest z monitorami
diagnostycznymi, w których są stosowane różnego typu technologie
niespotykane w innych urządzeniach, np. przy diagnozie niesłychanie ważne
jest prawidłowe i równomierne podświetlenie całego ekranu, aby nie
przekłamać wyników badań. Monitor musi też reagować nawet na delikatne zmiany
oświetlenia otoczenia oraz być ergonomiczny, aby powodować jak najmniejsze
zmęczenie oczu lekarza. Patenty zastosowane w takim monitorze niestety
kosztują. A do tego dochodzi konieczność zbudowania takiej linii
produkcyjnej, z której monitory będą idealnie zgodne z rygorystycznymi
standardami, np. DICOM PS 3.14.

 

CRN Czy zatem nie można
zmusić prawnie placówek ochrony zdrowia do kupowania wyłącznie takiego sprzętu?
Przecież ignorancja w tym zakresie może doprowadzić do tragedii…

Ryszard Kowski, ŁOŚ Mamy regulacje prawne w tym obszarze, cały czas tworzymy też nowe.
Ale wielu problemów przysparzają inne zapisy, np. związane z BHP. Wyniki
badań cyfrowej diagnostyki powinny być opisywane przy bardzo słabym
oświetleniu, w pomieszczeniu z ciemnymi ścianami. Dość często spotykam
się z argumentem, że z punktu widzenia higieny praca w takich
warunkach to przestępstwo. Niestety, branża medyczna jest najtrudniej poddającą
się regułom prawnym, ponieważ lekarz ma świadomość, że medycyna jest na ogół
odstępstwem od reguł i od samego początku jest uczony, że nie ma
standardowego pacjenta i do każdego trzeba podchodzić indywidualnie.
Jeżeli ktokolwiek próbuje narzucić jakieś mające obowiązywać zasady, napotyka
na duży opór. Dlatego sens tworzenia i wdrażania reguł jest rozumiany
w niewielkim stopniu, a powtarzalność pewnych procedur dla lekarza
jest czymś bardzo dziwnym.

 

Telemedycyna
– przyszłość czy teraźniejszość?


CRN Telemedycyna
w Polsce wciąż brzmi jak science fiction. Czy polskie środowisko medyczne
jest już przygotowane do stosowania tego typu rozwiązań?

Ryszard Kowski, ŁOŚ Pojęcie
telemedycyny jest nam znane już od kilkunastu lat – już wtedy były bardzo
profesjonalne projekty realizowane przez ludzi, którzy wiedzieli, do czego
dążą. Od strony technicznej jesteśmy na to gotowi. Natomiast pojawia się
mnóstwo problemów proceduralnych i w związku z nimi Unia
Europejska wciąż nie uznaje telemedycyny jako usług medycznych. Dużym wyzwaniem
jest chociażby ujednolicenie języka w tym zakresie, a najważniejszym problemem
jednoznaczne określenie osoby ponoszącej odpowiedzialność kliniczną za
realizowaną procedurę medyczną. Sa rodzaje badań, np. tomografia komputerowa,
podczas których lekarz powinien stale monitorować ich przebieg, bo część
obrazów może nie nadawać się do wykorzystania w diagnozowaniu. A to
– w przypadku zdalnego diagnozowania – oznacza konieczność
stałej dwustronnej komunikacji. Ale oczywiście w pewnych obszarach jest
znacznie łatwiej, np. przy elektrokardiografii czy zwykłych zdjęciach
rentgenowskich.

Jan Butkiewicz, Asseco Potwierdzam, że mamy dość paradoksalną sytuację. Dostawcy są gotowi
i oferują rozwiązania telemedyczne, natomiast w Europie nie ma porad
telemedycznych w zakresie świadczeń finansowanych przez publiczne
instytucje. To bardzo poważna przeszkoda, bo mamy wycenioną poradę
kardiologiczną, ale nie mamy wycenionej porady telekardiologicznej.
W Polsce już korzysta się z wielu takich rozwiązań i badania
często są opisywane zdalnie, ale nieformalnie, i nikt za to nie płaci.

Jan
Siwek, Alstor
Naturalne jest, że nie wszystkie placówki posiadają
specjalistów o odpowiednich kwalifikacjach. Możliwość zdalnej pomocy jest
więcej warta niż pieniądze, więc rzeczywiście tego typu usługi medyczne często
świadczone są za darmo. Oczywiście, ten obszar będzie musiał być uregulowany
i pewnie wkrótce tak się stanie. Powstaną procedury, które pozwolą na
zdalny udział lekarza w bardziej skomplikowanych badaniach. Rozwiązanie znajdą
też patowe sytuacje, kiedy nadzorujący telemedyczne badanie lekarz,
reprezentujący jeden podmiot, zleca rozszerzenie zakresu badania, za co zapłaci
już inny podmiot – rzeczywiście wykonujący badanie. Natomiast zachęcam
wszystkich resellerów i integratorów do interesowania się telemedycyną już
dzisiaj, bo gdy tylko sprawy prawne zostaną rozstrzygnięte, ten obszar stanie
się niezmiernie intratny.

 


Jak rozpocząć
sprzedaż placówkom ochrony zdrowia?

CRN Branżą medyczną
interesuje się coraz więcej resellerów i integratorów IT. Kuszą ich
wysokie wartości realizowanych projektów, ale czy jest tu jeszcze miejsce na
nowe podmioty?

Artur Kamiński, HP Zdecydowanie tak. Co więcej,
istnieje kilka rodzajów specjalizacji w zakresie informatycznej obsługi
placówek ochrony zdrowia – nie zawsze trzeba być ekspertem od urządzeń
diagnostycznych. Szpitale potrzebują także klasycznych serwerowni, szybkich,
wydajnych i niezawodnych sieci, wirtualizacji i tradycyjnego wsparcia
informatycznego. Widzimy też często, że firmy integratorskie przejmują byłych
pracowników systemu ochrony zdrowia, aby mieć do dyspozycji kompetentny zespół,
merytorycznie gotowy do współpracy z potencjalnymi klientami.

 

Jan Siwek, Alstor Często
obserwowane jest rozszerzenie zakresu oferty przez firmy, które ze szpitalami
już współpracowały przy tworzeniu klasycznej infrastruktury IT. Jednak, aby
rozpocząć sprzedaż systemów medycznych, muszą wykonać pewną pracę, nauczyć się
rozmawiania z lekarzami i – najczęściej – wyznaczyć osobę
lub cały zespół specjalnie do współpracy z placówkami medycznymi.
Partnerem do rozmów biznesowych oczywiście może być też dział IT szpitala lub
przychodni, chociaż jego pracownicy często są bardzo zajęci świadczeniem
bieżącego wsparcia informatycznego i nie mają czasu ani kompetencji, by
myśleć o rozbudowie  infrastruktury
pod kątem zaspokajania nowych potrzeb placówki. Ambitni resellerzy
i integratorzy mogą też przychodzić z własnymi pomysłami lub
specjalistycznymi rozwiązaniami, o których istnieniu zarządy szpitali
w ogóle nie wiedziały lub ich nie uwzględniały we własnym, niekoniecznie
słusznym planie rozwoju.

 

CRN Ile obecnie jest
aktywnych firm resellerskich i integratorskich działających na rynku
rozwiązań IT dla placówek ochrony zdrowia?

Jan Siwek, Alstor My
na co dzień współpracujemy z 50–70 firmami. Ale widzimy bardzo dużą szansę
na rozszerzenie tej grupy. Część resellerów chce obsługiwać małe szpitale,
którymi nie będą zainteresowane duże firmy, np. ze względu na koszty dojazdu.
Tam idealnie sprawdzi się mała lokalna firma, niemniejjednak ona musi mieć
osoby specjalizujące się w tym zakresie. Takim podmiotom oferujemy
szkolenia związane z doborem odpowiedniego sprzętu i oprogramowania
medycznego, często wspólnie z resellerami organizujemy też pokazy dla przedstawicieli
działów IT szpitali, którzy chcą bliżej poznać nowoczesne rozwiązania
i możliwość rozwoju w danej dziedzinie. Jesteśmy również
w stanie wspomóc partnera biznesowo i technicznie przy pierwszych
wdrożeniach.

Jan Butkiewicz, Asseco My współpracujemy
z szeroką siecią partnerów. Łącznie to ok. 150 firm, które zajmują
się wdrażaniem i bieżącym serwisowaniem naszych aplikacji. Jako producent
oprogramowania zapewniamy tzw. nadzór autorski, czyli naprawę błędów oraz
dostosowanie aplikacji do zmieniającego się prawa. W przeddzień
wprowadzenia obowiązkowej Elektronicznej Dokumentacji Medycznej nasi partnerzy
mają pełne ręce roboty zarówno w setkach szpitali, jak i dziesiątkach
tysięcy przychodni i gabinetów medycznych.

Ryszard Kowski, ŁOŚ Wszystkim podmiotom oferującym rozwiązania IT dla
placówek medycznych zalecam zapoznanie się z obowiązującym prawem
i śledzenie zmian. Z jednej strony unikną odpowiedzialności związanej
z wprowadzeniem klientów w błąd w przypadku zaproponowania
niewłaściwego systemu, a z drugiej będą mogli zauważyć nowe szanse
biznesowe, które pojawiają się w wyniku zmian 
w prawie nakazujących inwestycje w rozwiązania nowego typu.

 

Outsourcing
– nie ma odwrotu

CRN Czy model
outsourcingowy może znaleźć zastosowanie w branży medycznej? Coraz
częściej mówi się o możliwości przechowywania danych medycznych
w centrach danych firm trzecich, zlokalizowanych poza szpitalem.

Jan Butkiewicz, Asseco Trzeba cały czas pamiętać, że informacje medyczne są
danymi wrażliwymi i podlegają szczególnej ochronie. Poza jednostką można
przechowywać dane pod warunkiem, że jest możliwa kontrola nad sprzętem, na
którym są przechowywane. Ale raczej nie ulega wątpliwości, że wprowadzenie
elektronicznej dokumentacji medycznej radykalnie zwiększy zapotrzebowanie na
pamięci masowe, a wtedy znacznie wzrośnie potrzeba outsource’owania
przestrzeni dyskowych.

 

Artur
Kamiński, HP
Outsourcing niektórych
procesów jest naturalnym kierunkiem rozwoju i branża IT już jest na to
gotowa od strony dostępności odpowiednich rozwiązań. Natomiast nie jesteśmy jeszcze
gotowi od strony prawnej, do ustalenia są też kwestie zakresu
odpowiedzialności, bo w tej chwili w całości pozostaje ona
w gestii właściciela danych. Ale wiemy, że realizowanych jest już wiele
outsourcingowych projektów i dostawcy usług chętnie zagospodarują tę część
rynku. Dane medyczne trzeba przechowywać znacznie dłużej niż zwykłe biurowe
dokumenty czy pocztę elektroniczną. To zaś wiąże się z wyzwaniami
dotyczącymi pojemności centrum danych, odporności na awarie czy zmiany
technologii. Branża IT charakteryzuje się tym, że przeniesienie danych
z 15-letniego systemu to ogromne wyzwanie. Dlatego przy zabezpieczaniu
danych medycznych potrzeba innej klasy rozwiązań niż te stosowane w innych
branżach.

Jan Siwek, Alstor Chmury
medyczne na pewno powstaną, chociaż rzeczywiście będzie to wymagało solidnych
uregulowań prawnych. W Europie Zachodniej powstało duże centrum danych
wykorzytywane w takim projekcie – zostało zlokalizowane na skrzyżowaniu
głównych węzłów transmisji danych, z olbrzymią ilością światłowodów, aby
można było przesyłać dane medyczne o dużej objętości. Normalnie, gdy
myślimy o chmurze, do głowy przychodzą nam zdjęcia z wakacji.
Tymczasem zdjęcia z jednego badania tomografem zajmują od 1 do
4 GB. To wymusza przygotowanie bardzo dużej przestrzeni na dane
i zapewnienie bardzo szybkiego dostępu do nich, ponieważ osoba stawiająca
diagnozę nie może czekać kilka godzin na pobranie wyników badań. Tym samym
rodzą się problemy, których branża medyczna jeszcze nie jest świadoma.

 

CRN Co musi się wydarzyć,
żeby w Polsce nastąpił jakiś przełom w zakresie tych
nieuświadomionych problemów? Potrzebna jest zmiana prawa, czy może mentalności
odbiorców lub sprzedawców?

Ryszard Kowski, ŁOŚ Najważniejsze jest, aby
użytkownicy zrozumieli istotę wielu problemów związanych ze stosowaniem
niewłaściwych narzędzi, ich ograniczeniami i odpowiedzialnością z tym
związaną. Niestety, obawiam się, że stanie się to dopiero, gdy nastąpi zmiana
pokoleniowa.

Artur Kamiński, HP Ja wierzę w naturalny rozwój. Zmiany są nieuniknione, a zmiana
pokoleniowa już następuje – zarówno jeśli chodzi o lekarzy, jak
i pacjentów. Młodzi lekarze tak jak inni korzystają z wielu
technicznych udogodnień, np. smartfonów i tabletów. W pracy również będą
chcieli mieć dostęp do tego typu urządzeń. Natomiast pacjent nie będzie chciał
zrozumieć, dlaczego z powodów prawnych musi płacić swoim zdrowiem za brak
możliwości wykonania konsultacji u specjalisty, który jest 3 tys. km
dalej, bo wie, że technicznie jest to już możliwe.

Jan
Butkiewicz, Asseco
Kadra zarządzająca
placówkami medycznymi kładzie coraz większy nacisk na bardziej sprawne
i profesjonalne podejmowanie decyzji, dostęp do informacji zarządczej czy
możliwość kalkulacji kosztów leczenia. Menedżerowie potrzebują tego typu
rozwiązań, a to wymaga kompleksowej informatyzacji szpitala. Dla
wszystkich bardzo dużą rewolucją będzie wprowadzenie Elektronicznej
Dokumentacji Medycznej – to znacznie rozszerzy możliwość świadczenia usług
przez firmy IT. Kolejnym czynnikiem rozwoju informatyzacji w placówkach
medycznych będzie projekt związany z wprowadzeniem karty ubezpieczenia
zdrowotnego. Spowoduje on, że w każdym gabinecie lekarskim stanie komputer
ze stosowną aplikacją i czytnikiem kart. To będzie kolejna duża szansa na
zarobek dla resellerów.

Jan Siwek, Alstor Do
polskich placówek ochrony zdrowia wchodzi nowe pokolenie lekarzy, którzy mają
dostęp do najnowszych technologii, ponieważ odbywają staże na całym świecie. Po
powrocie do Polski pytają kadrę menedżerską o narzędzia, które
wykorzystywali, pracując w najlepszych światowych szpitalach, i które
umożliwiały im bardziej efektywną pracę związaną z oceną stanu zdrowia
i metodyką leczenia pacjentów. To jest olbrzymia szansa dla resellerów,
ponieważ to młode pokolenie lekarzy już jest przygotowane na zupełnie inny
rodzaj pracy i stosowanie rozwiązań najnowszej generacji, które muszą być
wsparte nowoczesną infrastrukturą IT.