Ale nie brakowało nikogo konkretnego. Po prostu w pierwszej piątce nie było ani jednego dziennikarza telewizyjnego. Za to dwoje internetowych, w tym jedno z nich na pierwszym miejscu. Media internetowe w ogóle były mocno widoczne podczas podsumowania 2016 r. Także dlatego, że dziennikarze pracujący w mediach cyfrowych mieli swoją kategorię: Grand Press Digital. Przedstawiciele tych mediów zdobywali nominacje lub punkty także w innych kategoriach.

Wrażenie było takie, że Internet stał się silny. Przy czym większość nagrodzonych dziennikarzy w kategorii cyfrowej znamy pierwotnie z prasy lub telewizji. Co charakterystyczne, sieć nie jest dla nich dodatkiem, tylko głównym miejscem pracy. Przeszli do Internetu, ale publiczność nadal ich widzi, a środowisko wyróżnia.

Przypadki tych najlepszych nie wyczerpują jednak opisu zjawiska. Nie jest tak, że zauważani są w sieci tylko ci, których i tak już znaliśmy ze „starych” mediów. Drobne trzy punkty, ale jednak, w głosowaniu na Dziennikarza Roku zdobył np. Łukasz Mężyk, założyciel popularnego serwisu 300polityka.pl. To pierwszy portal internetowy, który został partnerem-współorganizatorem ważnej przedwyborczej debaty, razem z TVP i Polsatem (kampania prezydencka 2015 r.).

Do tego trzeba dodać, że media tradycyjne, jeśli są profesjonalne i nowoczesne, funkcjonują w sieci równolegle. A dziennikarze radiowi, telewizyjni i prasowi dbają o swoje profile w serwisach społecznościowych. Słowem – podziały między typami mediów coraz bardziej się rozmywają. I może to rzecz najbardziej charakterystyczna. Przestaje być istotne, czy dziennikarz jest z TVN-u, czy z Radia Zet. Ważne, co publikuje i jaką sam ma markę. Typ medium stanowi jedynie narzędzie dotarcia do odbiorców. W miarę obojętne, gdzie się publikuje, ale nigdy nie należy zapominać o Internecie. Sieć więc spaja tradycyjne media i z czasem zapewne stanie się miejscem centralnym, sprowadzając gazety, telewizję i radio do ról peryferyjnych.

Internetowość dziennikarstwa buduje też przy okazji jego cechę niepokojącą. Wiele tekstów jest źle napisanych warsztatowo, za co zapewne odpowiadają niedostatki finansowe. Artykuły w portalach nierzadko są po prostu… niezbyt dziennikarskie. To znaczy – często czytam proste powtórzenia za innymi mediami, których autorzy nie próbują dowiedzieć się czegoś więcej. Zamiast mieć własny news, tylko relacjonują, co ustalili inni. A jeśli coś dopisują, bywa, że są to „informacje” znalezione w portalach społecznościowych, czyjeś wpisy na Twitterze i Facebooku… A przecież jeżeli nie rozmawiamy z ludźmi, informatorami, ekspertami, nie wychodzimy z redakcji, nie chodzimy własnymi drogami, to przestajemy uprawiać dziennikarstwo.