Zacznijmy zatem od polityki i to tej przez duże P. W mojej szklanej kuli widzę, że świat wrze i wiruje, ale nie wariuje do końca. Nowo mianowany prezydent USA, nie mając ani pojęcia, ani doświadczenia, bardziej króluje, niż rządzi, dzięki czemu gospodarka amerykańska rozkwita, a indeksy giełdowe biją kolejne rekordy, mimo krytycyzmu sceptyków. W Europie Marine Le Pen przegrywa wybory prezydenckie, a Francja i reszta Starego Kontynentu oddycha z ulgą. Można spokojnie wrócić do Caracali. Brexit zwija się w konwulsjach dylematu drugiego referendum, tym bardziej że Szkoci „poczuli krew” i ze wszystkich sił chcą wybić się na niepodeległość. W Niemczech polityczna sielanka: Angela Merkel wyrównuje rekord długości rządzenia ustanowiony przez swego mistrza i mentora Helmuta Kohla i buduje na jesieni „wielką koalicję”.

A w Polsce? U nas ciąg dalszy dobrej zmiany: widzę premiera, jakiś nowy, w spodniach i bez broszki. Dzisiejsza opozycja sięga do lektur obowiązkowych ogłoszonych przez minister Zalewską i zaczyna wdrażać w życie mickiewiczowskie hasło: „gwałt niech się gwałtem odciska, a ze słabością uczmy łamać się za młodu”. Powoduje to zwiększone zapotrzebowanie na moce serwerów i przepustowość łączy, co cieszy dostawców usług. Cały ten hejt przecież trzeba jakoś przesłać.

Unia na to, za namową starego, nowo wybranego przewodniczącego Rady Europy, tu i ówdzie, za to i za owo oskarżonego, nomen omen, niejakiego Donalda T. (zbieżność z inicjałami prezydenta USA przypadkowa) rzuca kłody pod nogi Rządowi RP i opóźnia transfer środków unijnych na nasze wiekopomne inwestycje. To zmusza rząd do wstrzymania zwrotu VAT-u przedsiębiorcom, a zaległości z tego tytułu na jesieni 2017 przekraczają już 6 mld zł. Tym samym pojawia się nowe rozumienie pojęcia „znikającego VAT-u”… Program 500+ działa, bez obaw, choć samorządy muszą odłożyć realizację wielu planów, w tym budowy kilku aquaparków, rozbudowy oświetlenia ulic oraz zamiany każdego większego skrzyżowania w gminie na rondo.

Branżą IT miotają ambiwalentne odczucia: Big Data i Business Intelligence rozwijają się same, na ile je stać, zwłaszcza jeśli chodzi o inteligencję, bo wsparcie Ministra Kultury inteligencja ma słabe. Natomiast Virtual Reality mamy już od jakiegoś czasu i jesteśmy w tym względzie największymi na świecie specjalistami: od dawna nie rozróżniamy, co dzieje się w realu, a co w wirtualu i od kiedy Polska jest w ruinie. Taką u nas ma siłę technologia VR, i to bez żadnego zapotrzebowania na specjalistyczny sprzęt!

W zasadzie jest fajnie, tylko nie wiem, dlaczego na myśl o przyszłości dostaję gęsiej skórki, jakbym oglądał w kinie jakąś niezłą adaptację prozy Stephena Kinga. Zatem czy to nie jest aby „horroskop”?