Ciekawe, ilu znalazłoby się
użytkowników nowoczesnych technologii, którzy nigdy w życiu nie korzystali z
procesorów Intela. Wydaje mi się, że byłaby to śmiesznie mała liczba… Ten
przykład dobrze obrazuje jak fundamentalną rolę odgrywa Intel w branży IT.
Kiedy jednak zacząłem pisać pierwsze zdanie zawahałem się, czy nie należałoby
dodać 'użytkowników starszych niż…’ lub 'użytkowników mających
styczność z komputerami co najmniej od…’. Wszystko przez to, że znam
kilkoro młodych ludzi (w tym moje własne dzieci), którzy korzystają z komputera
tylko wtedy, kiedy muszą, resztę czasu z elektroniką spędzając z tabletami,
smartfonami, konsolami do gier czy nawet – z czego akurat bardzo się cieszę –
czytnikami e-booków, a więc sprzętem, którego nigdy dotąd nie dotknęła naklejka
'Intel Inside’. Uświadomiłem sobie, że niczym dziwnym nie byłoby
sześcio- czy dziesięcioletnie dziecko, które faktycznie nigdy nie miało okazji
wejść w kontakt z produktami Intela. I że z każdym rokiem mogłoby być ich
więcej.

 

A teraz odwróćmy pytanie o 180
stopni i zapytajmy, ile znacie osób, które nigdy nie używały żadnego urządzenia
z procesorem ARM. Znów szybki 'rachunek sumienia’ w myślach
podpowiada mi, że nie znam nikogo takiego, jeśli jednak tacy ludzie jeszcze
istnieją, to z każdym rokiem będzie ich mniej.

Teraz z pewnością wiecie już, o
czym chcę pisać tym razem.

 

Skradający się Tegrys, ukryty
Snapdragon

Kiedyś życie było proste:
jedynymi komputerami, jakie liczyły się na rynku były pecety i notebooki, a o
władzę nad tym światem walczyły splecione niczym Yin i Yang Intel i AMD.
Owszem, gdzieś na uboczu funkcjonował mały światek Maków i ich procesorów Power
PC, ale i on już dawno temu został pochłonięty przez ekspansywne imperium
sterowane z Santa Clara.  Istniały też urządzenia zwane palmtopami (ktoś
pamięta?) i handheldami, jednak były tak drogie, że nazwać je niszą byłoby
nadmiarem uprzejmości. Tak więc, wszystko było proste i piękne, aż przyszła
rewolucja smartfonowa i zepsuła Intelowi i AMD zabawę.

Niespodziewanie, niczym
skradający się tygrys i ukryty smok, rynek zdominowały dwie firmy, z których
jedna była dotąd znana konsumentom z produkcji kart graficzny, a o drugiej nie
słyszeli w ogóle, bo zajmowała się technologiami łącznościowymi, o których nie
pisze się w magazynach i nie reklamuje w telewizji. Nvidia i Qualcomm, bo to o
nich mowa, sprzedają więcej procesorów, niż Intel kiedykolwiek produkował, a
jeśli dodać do tego innych licencjobiorców architektury ARM także
wytwarzających CPU, choćby Samsunga, przewaga ilościowa będzie przytłaczająca.
Oczywiście, w biznesie ilość to nie wszystko, ale w miarę jak rynek smartfonów,
tabletów, odtwarzaczy multimedialnych i  inteligentnych telewizorów rośnie
jak szalony, podczas gdy sprzedaż 'tradycyjnych’ komputerów wyraźnie
zaczyna hamować, sytuacja może stać się dramatyczna. Pewnie słyszeliście już
nie raz Standardową-Odpowiedź-Intela-Na-Pytanie-o-Erę-Post-PC: 'My już
zarabiamy na rewolucji mobilnej! Smartfony, tablety i inne są niczym bez
Internetu, Internet jest niczym bez serwerów, a serwery są niczym bez naszych
procesorów!’. Trudno nie przyznać racji, ale ten bastion też nie jest
bezpieczny. Ponieważ w serwerach, paradoksalnie, tak jak w smartfonach
efektywność energetyczna jest szalenie ważna, coraz częściej farmy serwerów
korzystają z procesorów ARM, a kilku producentów pracuje nad chipami w tej
architekturze zaprojektowanymi specjalnie dla centrów danych. Mówiłem już, że
sytuacja staje się dramatyczna? Mówiłem. Ale powtórzę jeszcze raz – z punktu
widzenia przyszłości Intela zdecydowanie nie jest dobrze.

 
Rewolucja. I co z tego?

Fun fact: całkiem niedawno temu
Intel sam produkował procesory w architekturze ARM. Pamiętacie chipy Xscale,
które napędzały palmtopy z Windows Mobile i Palm OS? Intel sprzedał ten interes
firmie Marvell w 2006 roku. Ciekawe, czy gdyby tego nie zrobił dziś dominowałby
także na rynku smartfonów i tabletów…? Ale nie zajmujmy się gdybaniem:
problemem Intela jest fakt, że w przenośnych urządzeniach priorytetami są 
jest jak najmniejsze zużycie prądu i jak najniższe wydzielanie ciepła, podczas
gdy (w wielkim uproszczeniu) RISC-owe procesory ARM choć mniej wydajne, są
prostsze, a więc bardziej energooszczędne i chłodniejsze od ich CISC-owych
odpowiedników x86. I tu następuje oczekiwany przez wszystkich tych z was,
którzy śledzą nowinki technologiczne zwrot akcji – poprzednie zdanie należałoby
napisać w czasie przeszłym, bo na rynek właśnie zaczęły trafiać urządzenia z
nowymi procesorami Intela, które mimo architektury x86 są równie
energooszczędne (a według niektórych testów, nawet bardziej!) do chipy ARM!
Jednostki o kodowych nazwach Medfield i Clover Trail, przeznaczone odpowiednio
do smartfonów i tabletów oraz hybryd to zupełnie nowa jakość. Nie miałem
jeszcze okazji przetestować osobiście żadnego smartfona z Medfieldem, ale
recezje kolegów z branży nie pozostawiają wątpliwości, że jest dobrze. Z kolei
ja wkrótce będę mógł podzielić się z wami wynikami moich testów hybrydy z
Atomem Clover Trail, tymczasem ograniczając się do stwierdzenia, że to
prawdziwa rewolucja. A więc koniec problemów Intela? Absolutnie nie.

 

Sześć osób w windzie, nie licząc
psa.

Nawet jeśli pominąć potencjalnie
mocno kłopotliwe kwestie kompatybilności oprogramowania pisanego dla Androida ,
próba wejścia z procesorami Medfield na rynek smartfonów przypomina próbę
wepchnięcia szóstej osoby do pięcioosobowej windy. I jeszcze dopchnięcie psa.
Zwyczajnie nie ma już miejsca. Motorola sprzedaje smartfon z Intelem, mówicie?
Prawda. ZTE wprowadza swój telefon x86 nawet na polski rynek? Zgadza się. W
planach są smartfony z Medfieldem od Lenovo? Tak, jak najbardziej. Niestety, to
wszystko tylko okruszki – pojedyncze modele niemal nieliczących się w
światowych rankingach firm. Żeby naprawdę zaistnieć, zdobyć przyczółek w
świecie smartfonów, Medfield musi trafić do smartfonów liczących się firm, do
wielu modeli, albo do modeli flagowych, jako ich wyróżnik. To będzie bardzo
trudne, bo tak naprawdę do 'liczących się’ należą już tylko Apple i
Samsung, obie projektujące i produkujące* swoje własne procesory, a więc nie
mające interesu w promowaniu jednostek Intela. Dla całej reszty walczących o
przetrwanie producentów powodzenie każdego flagowego modelu to sprawa niemal
życia lub śmierci – czy pozwolą sobie na ryzyko użycia niesprawdzonego CPU?
Raczej nie – pewnie na początku Medfieldy będą 'testowane’ w
sprzętach ze średniej półki i w związku z tym nie trafią na szczyty list
sprzedaży… Wygląda więc na to, że Intel ma szansę wykroić dla siebie kawałek
tortu, ale czeka go długa i żmudna walka o każdy jego kęs. W dodatku walczyć będzie
ze świadomością, że choćby na każdym urządzeniu Motoroli, LG, Lenovo, HTC czy
ZTE pojawiła się naklejka 'Intel inside’, wciąż będzie to margines
rynku zdominowanego przez Apple i Samsunga…

 
Ukształtować przyszłość

Dwa akapity wyżej pisałem o dwóch
procesorach Intela, które mogą rywalizować z ARM-ami pod względem efektywności
energetycznej, akapit wyżej opisałem, co może powstrzymać ekspansję pierwszego
z nich (i jego następców). Pora zabrać się za drugi…

Atom Z2760 Clover Trail to
procesor, który łączy dwa światy. Oferuje wydajność nowoczesnych netbooków,
pełną kompatybilność z aplikacjami kompilowanymi pod x86, a jednocześnie zużywa
tyle energii i emituje tak mało ciepła, że może zawstydzić ARM-y. Nie mogę wam
jeszcze napisać, jak sprawdza się w rzeczywistych warunkach – o tym napiszę
wkrótce – ale załóżmy na razie, że spełni pokładane w nim nadzieje. Co to
oznacza dla Intela, rynku i nas, konsumentów?

Oczywiście, oznacza to pojawienie
się nowej platformy dla tabletów i komputerów typu 'transformer’ (hybryd)
lub convertible. Jednak jeśli Intel chciałby z pomocą Clover Traila podbijać
rynek tabletów z Androidem, napotkałby dokładnie takie same problemy, jak w
przypadku smartfonów z Medfieldem. Konkurencja jest potężna i świetnie okopana,
a zysk z zastosowania procesora Intela – zarówno dla producenta, jak i
użytkownika – raczej mglisty. Prawdziwą szansą dla Intela są urządzenia z nowym
systemem Microsoftu.

Windows 8 i Clover Trail do
koncepcyjne bliźnięta. Najważniejszą cechą nowych Okienek także jest łączenie
dwóch światów, a ogromną zaletą – oferowanie możliwości tabletów przy
zachowaniu całej spuścizny pecetów. Atom Z2760 i Windows 8 doskonale się
uzupełniają, wzmacniając nawzajem swoje mocne strony. Wydają się wręcz
stworzone dla siebie, z ich połączenia powstaje nowa jakość, dzięki której
tablety, hybrydy i notebooki z Windows 8 to urządzenia zupełnie inne, niż
tablety z Androidem czy iOS. A to daje szansę na opanowanie zupełnie nowej
niszy rynkowej – wciąż jeszcze pustej, niepodbitej, bo dopiero się otwierającej.
Daje Intelowi szansę na szybki wzrost znaczenia w segmencie, w którym do tej
pory praktycznie go nie było, załapanie się na wznoszącą falę zmian a nawet coś
jeszcze lepszego – kształtowanie tej fali zgodnie ze swoimi potrzebami.
Pomyślcie – jeśli sprzęty oferujące możliwość całkowitego zastąpienia tabletu i
komputera hybrydą się spopularyzują, zmienią kierunek, w jakim rozwija się
rynek mobilny, przesuwając środek ciężkości z dywersyfikacj i specjalizacji ku
konwergencji i łączeniu funkcji.

Zobaczymy, czy to się uda. Jedno
jest pewne – będzie się działo.

 

* Tak, Apple wciąż korzysta z
fabryk Samsunga, ale to już nie potrwa długo…