Koniec starego roku
i początek nowego, jak zwykle, dostarczył wszystkim czytelnikom mediów
całe mnóstwo zestawień, rankingów i klasyfikacji. Różne „TOP N” nie
omijają żadnej sfery życia. Zacznijmy od klasyfikacji FIFA opublikowanej na
koniec roku, w której nasza reprezentacja znalazła się na 55 pozycji. Oj,
daleko! Kibiców to boli jak diabli. Mają znacznie większe ambicje, sięgające
czasów naszego wunderteamu z lat siedemdziesiątych i jego trenera,
nieodżałowanego Kazimierza Górskiego. A i tak 55 pozycja to nie dno.
Wszak w marcu ubiegłego roku Polska była na pozycji 75. Niestety, mimo
nieco lepszej dla polskiej piłki nożnej końcówki roku (przynajmniej
w sferze emocji), będącej głównie efektem zmiany na stanowisku trenera
reprezentacji, cieniem na całości położył się słaby występ na Euro 2012.

Podobne miejsce, bo 57,
zajęła Polska w rankingu dotyczącym wolności gospodarczej. Jesteśmy tuż
przed Rumunią i Albanią. Tu też, podobnie jak w klasyfikacji FIFA,
przesunęliśmy się o kilka pozycji w górę (dokładnie o 6).
Z różnych parametrów branych pod uwagę najlepiej wypada Polska
w dziedzinie wolności handlu (11 pozycja). Zatem w obszarze,
w którym największe obecnie firmy IT w Polsce działają intensywnie od
końca lat osiemdziesiątych – przebijały się wówczas przez schyłkową
komunistyczną i postkomunistyczną administrację, walcząc z różnymi
przeciwnościami typu cła, VAT – tam nasz kraj postrzegany jest najlepiej.

Trzeci ranking, który mną
wstrząsnął z powodu pozycji Polski, to ranking Banku Światowego dotyczący
przyjazności systemów podatkowych dla obywateli i firm krajowych. Tu
plasujemy się na miejscu (uwaga!) 114. Pomiędzy Komorami a Nepalem. To
prawdziwy skandal. Nie dlatego, że ranking jest fałszywy, tylko dlatego że
w obszarze, gdzie właściwie wszystko zależy od nas samych, od lat nie
możemy i nie potrafimy sobie pomóc. Nasz system podatkowy co do litery
prawa jest nie to, że archaiczny, jest przede wszystkim niejednoznaczny. Jest
z premedytacją (a wiemy to od czasu wprowadzenia podatku VAT w 1993 r.)
budowany niejako przeciw podatnikom, czyli nam wszystkim. Jest budowany przez
urzędników tak, aby nie był prosty, klarowny, jednoznaczny. Na tym zyskuje
aparat skarbowy, doradcy podatkowi, kancelarie prawne i sami prawnicy,
czyli w sumie ci, którzy są najbliżej procesu stanowienia prawa.

Zatem
może zamiast narzekać na polską piłkę, przejmować się i ekscytować takim
czy innym wynikiem meczu, warto trochę popracować nad kształtem prawa
podatkowego i jego egzekucji. Może warto popatrzeć, jak pracują w tym
obszarze reprezentanci naszych interesów, tacy jak Izby Gospodarcze,
organizacje biznesowe, instytuty i fora obywatelskie oraz firmy
lobbingowe. Jacek Kuroń powiedział kiedyś: „zamiast palić komitety, zakładajcie
swoje!”. Dlatego z wielkim zainteresowaniem kibicuję powstaniu nowej
inicjatywy – Izby Gospodarczej e-Commerce. Zobaczymy, czy będzie ona
walczyć tylko o „swoje”, czy będzie ją widać szerzej w gospodarce.

 

Autor pełni
funkcję dyrektora handlowego i partnera w spółce ComCERT.