Lojalni klienci to prawdziwy skarb dla każdej firmy. Eksperci od marketingu wyliczają, że pozyskanie nowego klienta kosztuje pięć razy więcej niż utrzymanie stałego. Nie brakuje opinii, że lojalność to stan umysłu. Przesada? Niekoniecznie. Wystarczy popatrzeć na konsumentów zakochanych w niektórych markach. Ci najbardziej zagorzali wybaczą producentom nawet duże wpadki i uwierzą w największe banały wygłaszane przez menedżerów.

Świetną egzemplifikacją tej tezy jest Apple. Producent 12 września na konferencji zorganizowanej w Cupertino pokazał nowe modele smartfonów. Jak zwykle po premierze w Internecie rozpętała się prawdziwa burza. „Apple nie pokazał nic specjalnego, a klienci firmy po raz kolejny dają się nabijać w butelkę” – twierdzą oponenci. „To strzał w dziesiątkę” – zachwyca się tymczasem redaktor jednego z dzienników biznesowych. Inni chwalą Apple’a za to, że wreszcie zaczyna słuchać klientów (sic!). Słowem, klasyczne bicie piany. Ale co poradzić, skoro królową Internetu jest jej wysokość klikalność, zaś artykuły o smartfonie z jabłuszkiem przyciągają całe rzesze internautów. Co z tego, że wielu z nich to troglodyci obrzucający się inwektywami? Liczy się każdy klik.

Niezależnie od tego, co media napiszą o iPhonie, jego fani 3 listopada posłusznie ustawią się w długich kolejkach. Jak oznajmia jeden z rodzimych portali: „nie trzeba będzie jeździć do Niemiec. iPhone X będzie dostępny w Polsce w dniu światowej premiery”. To doskonała wiadomość, tym bardziej że za nowego iPhone’a X trzeba będzie zapłacić jedyne 4979 zł. „Już 3 listopada będziecie mogli wymienić nerkę na telefon” – żartuje jeden z serwisów internetowych.

Jednak i tak nic nie przebije poczucia humoru menedżerów Apple’a. „X Phone to jest naprawdę przyszłość” – stwierdził ze śmiertelną powagą podczas premiery urządzenia Tim Cook. Na potwierdzenie tych słów jeden z menedżerów zaprezentował Animoji – spersonalizowaną animowaną wiadomość, używającą głosu użytkownika i oddającą jego mimikę. Apple przygotował dla swoich fanów kilka gotowych projektów, wśród których znalazła się też… kupa. Hm, dzieciaki już pieją z zachwytu…

Nie dziwmy się jednak szefom koncernu, że nie opuszcza ich dobry nastrój. Apple ma mnóstwo powodów do radości. Choć od kilku lat nie kreuje innowacyjnych rozwiązań w segmencie smartfonów i tak spija z rynku niemal całą śmietankę. Według danych Strategy Analytics w 2016 r. producent z Cupertino zgarnął niemal 80 proc. globalnego zysku operacyjnego ze sprzedaży smartfonów, który wyniósł 53,7 mld dol. Nic dziwnego, że wartość marki wyceniana jest na 107,1 mld dol., a wyżej plasuje się jedynie Google (109,4 mld).

Jak długo będzie działać strategia Apple’a? Wszystko wskazuje na to, że najbliższa przyszłość koncernu rysuje się w jasnych barwach. Fani Apple’a budzą nieodparte skojarzenia z kibicami dozgonnie przywiązanymi do barw klubowych. A jak mawiał znany dziennikarz sportowy śp. Paweł Zarzeczny: „możesz zmienić żonę, a nawet sympatie polityczne, ale nigdy nie zmienisz klubu, któremu kibicujesz”. Ani smartfonu.