W ogólnoświatowym raporcie Gartnera za okres od kwietnia do czerwca dociskany przez Waszyngton azjatycki koncern nie tylko nie traci, ale zwiększa sprzedaż z 50 mln w drugim kwartale 2019 r. do 58 mln smartfonów. Tymczasem nad Wisłą, według danych IDC, udział Huawei w rynku spadł z 32 do 24 proc. Przy czym Gartner opiera się na realnej sprzedaży, a IDC na dostawach do sklepów. Tak czy inaczej wygląda na to, że w skali globalnej koncern Rena Zhengfei dość udanie zadbał o dobre wrażenie i zdaje się mówić: sankcje USA nam nie zaszkodziły, a nawet poprawiliśmy wyniki. Tymczasem trzeba podkreślić, że ośmiomilionowy wzrost został wypracowany na rodzimym, chińskim rynku. Wycinkowym tłem dla danych światowych są procenty z Polski. U nas Huawei traci jednak wyraźnie – osiem punktów to bardzo dużo.

W badaniach Gartnera i IDC widać też inne ciekawe zmiany. Na politycznych bojach chińskiej firmy z administracją prezydenta Donalda Trumpa zyskuje i bez tego przodujący Samsung – na świecie jeden punkt procentowy, w Polsce siedem. Apple zaś globalnie lekko traci, ale u nas minimalnie zyskuje. Z kolei sprzedaż Xiaomi, która w ostatnich latach gigantycznie rosła, w drugim kwartale br. na świecie zatrzymała się (z mocnymi 9 proc. udziałów rynkowych i czwartą pozycją), ale w Polsce notuje pięciopunktowy progres – z prawie 7 do blisko 12 proc. Dodajmy jeszcze, że tuż za plecami Xiaomi jest Oppo, a gdyby zsumować globalną sprzedaż tych marek, to otrzymamy liczbę telefonów większą nawet niż w przypadku Huawei (61 mln sztuk).

No to kupować czy…? Gdybym umiał odpowiedzieć prosto „tak” lub „nie”, nie potrzebowałbym wcześniej tych kilku akapitów z uzupełniającymi informacjami. Zwykłych użytkowników mniej zajmuje aspekt ewentualnej szpiegowskiej działalności, która mogłaby być prowadzona za pomocą telefonów z Shenzhen. Obawa dotyczy funkcjonalności na wypadek faktycznej blokady usług Google’a. Huawei z pewnością wolałby móc współpracować z firmą z Mountain View, bo to przepustka do zachodniego rynku zdominowanego przez Androida. Ale też od dawna przygotowywał plan B, którego rozwojowym urzeczywistnieniem jest pokazany Harmony OS. Chiński gigant zwyczajnie nie mógł sobie pozwolić na całkowite uzależnienie swojego biznesu od współpracy z jednym partnerem. Zakładam, że smartfony Huawei pozostaną nieźle funkcjonujące z Androidem i bez niego. Na marginesie, proszę pomyśleć, kto używałby systemu Google’a i jaki byłby to fragment rynku, gdyby OS wypadł z chińskich telefonów (i jakie miałoby to konsekwencje dla interesów spółki Larry’ego Page’a i Sergeya Brina).

Heavy userów, tzw. świadomych użytkowników i klientów korporacyjnych oraz instytucjonalnych, interesuje natomiast wątek bezpieczeństwa. I tu rzecz jest prosta i skomplikowana równocześnie. Prosta, bo cybersecurity to nie tylko urządzenie i nakładka systemowa, lecz także suma wielu czynników. Producent nie ma żadnego wpływu na sposób używania smartfona, instalowane dodatkowe oprogramowanie i procedury administracyjne. Nie zapominajmy też, że telefonem steruje nadal amerykański Android. Komplikację stanowi fakt, że Huawei, Xiaomi i Oppo oczywiście pochodzą z kraju o ustroju totalitarnym. I rzecz jasna działanie firm musi być tam podporządkowane państwu. Tylko że to nie jest żadna nowa ani odkrywcza wiedza. A wiemy doskonale, że służby specjalne wielu krajów, z zachodnimi włącznie, starają się korzystać z potencjału wywiadowczego nowoczesnych, osobistych urządzeń. I również w tym wątku przychylałbym się do zdania, że większe znaczenie ma sposób używania smartfona (i sieci w ogóle) niż to, czy dajemy pracownikowi do ręki huawei, czy samsunga.