CRN Czy w historii
Wilk Elektronik był taki moment, w którym zdałeś sobie sprawę, że firma
odniosła już sukces i może śmiało myśleć o naprawdę poważnym dalszym
rozwoju?

Wiesław
Wilk
Chociaż moja firma rozwijała się sukcesywnie z roku na
rok, to rzeczywiście można mówić o pewnej cezurze. Na początku poprzedniej
dekady w jednym z pism ukazał się ranking firm, które mają największą
sprzedaż w przeliczeniu na jedną zatrudnioną osobę. Okazało się, że
uzyskaliśmy milion dolarów obrotu na każdego zatrudnionego, co dało nam
pierwsze miejsce w tym rankingu. Biorąc pod uwagę ówczesną wartość
amerykańskiej waluty czy choćby liczby zatrudnionych dziś osób w dużych
firmach dystrybucyjnych, myślę, że nawet obecnie byłby to bardzo dobry wynik.

 

CRN A kiedy zdałeś
sobie sprawę, że jesteś właścicielem dużej firmy?

Wiesław
Wilk
Tu z pewnością można
mówić o jednoznacznej cezurze w dziejach mojej firmy: był to czas
przeprowadzki do nowej siedziby w Łaziskach Górnych i początku
produkcji pamięci operacyjnych. Gdy wygraliśmy we wspomnianym rankingu,
w firmie pracowało 10 osób. W Łaziskach zatrudnienie wynosiło na
początku 30, a dzisiaj to ponad 140 osób. Wcześniej byliśmy
specjalizowanym dystrybutorem, a od 2004 r. jesteśmy producentem.

 

CRN To musiało być bardzo
duże wyzwanie. Na rynku nie brakowało głosów, że to bardzo odważny pomysł,
który ma  jednek małe szanse powodzenia…

Wiesław
Wilk
Część fachowców z branży wręcz pukała się w czoło
i głośno zastanawiała, kiedy zbankrutujemy. Gdybym podzielał takie opinie,
nie zrealizowałbym mojej wizji, z którą się zresztą nosiłem od początku
działalności w branży, gdy Wilk Elektronik zatrudniał tylko jedną osobę
(pracuje u nas do dziś). Rzeczywiście, produkcja modułów pamięci to bardzo
duże wyzwanie, ale nie bałem się ryzyka i trudnych zadań. Gdy się jest
dystrybutorem, zawsze można spaść jak kot na cztery łapy – gdy nie ma
jednego produktu, można się skupić na sprzedaży innego. W produkcji jest
inaczej. Wystarczy, że zabraknie jednego niepozornego komponentu albo okaże
się, że dostawa któregoś z elementów nie spełnia wymogów jakości,
i finalny produkt nie może powstać. Jeśli w dystrybucji
z dziesięciu pozycji zabraknie jednej, plan zostanie wykonany
w 90 proc. Kiedy z listy dziesięciu komponentów niezbędnych do
wyprodukowania modułu pamięci zabraknie jednego – plan w ogóle nie
zostanie zrealizowany.

 

CRN Wróćmy jeszcze do początków. Wilk Elektronik
powstał w 1991 r., Z tego co wiem, nie były to Twoje pierwsze
doświadczenia jako przedsiębiorcy?

Wiesław
Wilk
Wcześniej założyłem firmę
Ataserw, która specjalizowała się w serwisowaniu komputerów Atari,
Commodore czy Sinclair. Produkowaliśmy rozszerzenia pamięci i moduły
przyśpieszające pracę dysków. Popyt na peryferia do tych komputerów rósł
w Polsce bardzo szybko. Wtedy nie było jeszcze komputerów klasy PC, więc
sprzęt Atari czy Commodore znajdował zastosowanie w instytucjach, których
nie było stać na zakup dużych komputerów, w tamtych czasach bardzo
drogich. Dlatego rynek się rozwijał, powstawali lokalni producenci kartridżów,
głównie do Commodore, a ja sprzedawałem im pamięci. Potem nadeszły czasy
pecetów i powołałem do życia Wilk Elektronik, jako specjalistycznego
dystrybutora pamięci.

 

CRN To była bardzo nietypowa inicjatywa na tle
rozwijających się wtedy firm dystrybucyjnych.

Wiesław
Wilk
Obserwowałem bardzo dokładnie
zarówno naszych dystrybutorów, jak i tych zagranicznych, którzy działali
w Polsce. Chciałem funkcjonować na tym rynku, ale nie interesowało mnie
konkurowanie z broadlinerami. Wolałem być ich dostawcą. Wiedziałem natomiast,
że duzi dystrybutorzy nie radzą sobie zbyt dobrze ze sprzedażą pamięci. To
produkty bardzo specyficzne ze względu na to, że ich cena i dostępność
może się zmieniać błyskawicznie. Struktura organizacyjna dużych firm nie
pozwala reagować szybko i elastycznie. Na tym polu widziałem szansę dla
siebie.

 

CRN Czy wtedy, na
początku lat 90., zastanawiałeś się, jak będzie wyglądała firma ćwierć wieku
później?

Wiesław
Wilk
Nie miałem pojęcia, jak będzie wyglądała przyszłość branży
w perspektywie kilku lat, nie mówiąc o kilkudziesięciu. Miałem
w planach rozwinięcie działalności o produkcję, ale długo zwlekałem
z tą decyzją. Chciałem mieć pewność, że gdy fabryka powstanie, to będę
miał zapewnione dostawy kości DRAM. Z kolei moi potencjalni dostawcy
mówili, że jak zobaczą fabrykę, to wtedy dadzą mi odpowiedź. Ostatecznie
i tak musiałem zaryzykować: dokonałem inwestycji w fabrykę
i linie produkcyjne.

 

CRN Gdybyś mógł cofnąć
czas, co byś zmienił w swojej firmie?

Wiesław
Wilk
Fabryka powstałaby kilka lat wcześniej. Po załamaniu
w 2000 r. rynek w kolejnych latach nadal się rozwijał. Gdybym
rozpoczął produkcję na przykład w 2001 r., to wcześniej miałbym
wyższy udział sprzedaży eksportowej i dłużej korzystałbym z okresu
dobrej koniunktury. A ta, jak wiemy, zakończyła się w 2008 r.

 

CRN Czy masz wizję firmy,
może nie za kilkanaście lat, ale za kilka, bo era peceta chyba się skończy, tak
jak kiedyś Atari?

Wiesław Wilk
Z pewnością nie da się przewidzieć odległej przyszłości. Wydaje mi się
jednak, że pecety będą stosowane jeszcze przez wiele lat. Szczególnie
w zastosowaniach instytucjonalnych czy domowych. W przypadku graczy,
którym potrzebna jest bardzo duża wydajność, nie widzę alternatywy dla
desktopa.

 

CRN Jednak pecetów będzie
ubywać, co nie jest dobrą wiadomością dla producentów. A jak w porównaniu
z dzisiejszą będzie wyglądała struktura sprzedaży firmy za kilka lat? Jaka
część będzie pochodziła z produkcji i sprzedaży pamięci operacyjnych,
jaka z modułów flash, a jaka z SSD?

Wiesław
Wilk
Rynek pecetów będzie się zmniejszał, to pewne. Równocześnie
zmniejsza się też liczba producentów pamięci, co oznacza, że mam mniejszą
konkurencję. Planuję, że za kilka lat będę sprzedawał o 20 proc.
więcej modułów pamięci, 300 proc. więcej pamięci flash, zaś sprzedaż
dysków SSD wzrośnie co najmniej 10-krotnie. Systematycznie zwiększamy sprzedaż
eksportową, która stanowi dzisiaj ponad 60 proc. sprzedaży firmy.