CRN W medycynie, tak jak w wielu innych dziedzinach, rośnie znaczenie rozwiązań cyfrowych. Jaką funkcję spełnia dzisiaj w Centrum Zdrowia Dziecka kierowany przez Pana dział? Co należy do Waszych zadań?

Robert Szkop Jesteśmy działem usługowym, naszą rolą jest zapewnienie dobrych warunków pracy personelowi medycznemu. Ze względu na skalę i rozległość działań naszej placówki, a co za tym idzie – skalę i rozległość wykorzystywanych rozwiązań informatycznych mamy bardzo dużo pracy. Nasz dział zarządza całą informatyką w centrum, zapewniając obsługę personelu zarówno od strony software’owej, jak i hardware’owej. Mamy pod opieką niemal półtora tysiąca komputerów, dwa tysiące użytkowników systemów informatycznych, a na naszą infrastrukturę składają się m.in. dwie serwerownie, ponad 10 km światłowodu w sieci szkieletowej oraz 250 punktów dostępowych sieci Wi-Fi. Obsługujemy kilkadziesiąt systemów dziedzinowych i centralny, zintegrowany system szpitalny (HIS).

CZD jest uzależnione od informatyki?

Systemy informatyczne mają dzisiaj kluczowe znaczenie dla funkcjonowania szpitala. Bez nich trudno byłoby już sobie wyobrazić niektóre działania. Na przykład brak dostępu do danych z wynikami badań mógłby uniemożliwić przeprowadzenie operacji. To wszystko, czym dysponujemy, to jednak wciąż za mało jak na potrzeby centrum. Cały czas się rozwijamy i potrzebujemy wciąż nowych technologii, które też przecież nie stoją w miejscu. Jednak jak na nasz 15-osobowy dział robimy i tak bardzo dużo. Cały czas pozyskujemy nowy sprzęt i oprogramowanie, wdrażamy funkcjonalności, szkolimy użytkowników, dokonujemy cyfryzacji kolejnych obszarów działalności centrum.

Jakie macie systemy dziedzinowe? Jak się one sytuują względem zintegrowanego, centralnego systemu szpitalnego?

Z uwagi na charakter jednostki mamy bardzo dużo różnych
systemów dziedzinowych niewchodzących w skład tradycyjnych „kombajnów”, takich jak HIS, LIS, CIS czy ERP. Oprócz wykorzystywanych w każdej instytucji aplikacji do obsługi części administracyjnej mamy pod opieką wiele systemów medycznych zarówno obsługujących wybrane laboratoria i pracownie, jak i aplikacji przeznaczonych dla komórek o charakterze
wymagającym odrębnego oprogramowania (np. system do obsługi Zakładu Genetyki czy system do żywienia pozajelitowego). Jest też bardzo rozbudowana baza oprogramowania wykorzystywanego do celów naukowych (m.in. oprogramowania statystyczne). Wszystko teraz jest zinformatyzowane – praktycznie każda czynność jest przeprowadzana w asyście komputerów i oprogramowania i jest zapisywana w jakimś systemie informatycznym. Wiele z tych zewnętrznych systemów jest połączonych mechanizmami integracji jedno- lub dwukierunkowej z systemem centralnym, którym w naszym wypadku jest system HIS.

 

W jakim stopniu dane są wykorzystywane do celów analitycznych?

Mamy hurtownię danych naukowych. Pracownicy korzystają z narzędzi analitycznych i statystycznych. Część danych z systemu centralnego jest dostępna w formie zanonimizowanej do celów analitycznych. Wykorzystanie informatyki w medycynie idzie jednak coraz mocniej w stronę danych agregowanych z wielu jednostek i przetwarzanych w chmurze. Powstają sieci, w których szpitale łączą swoje zanonimizowane dane i pozwalają na ich wzajemne wykorzystanie do celów np. naukowych. CZD pracuje w kierunku przyłączenia się do takich sieci wymiany danych.

Czy są jeszcze miejsca, gdzie wyniki badań pojawiają się w formie papierowej?

Wszystkie dane krążą już u nas po sieci w formie cyfrowej. Jest jeszcze parę miejsc, w których używa się starych urządzeń analogowych, ale służą one przede wszystkim do ewentualnego potwierdzenia diagnozy czy są wykorzystywane w sytuacjach awaryjnych. Dzisiaj problemem nie jest już pozyskanie danych w formie cyfrowej – urządzenia diagnostyczne są sprzedawane od razu z oprogramowaniem. Wyzwaniem staje się zrobienie z nich użytku. A prawo wciąż mówi, że niektóre dane medyczne trzeba drukować i przechowywać również w formie papierowej.

Jak dużo pracy jest przy obsłudze szeroko pojętej
e-dokumentacji?

Wchodzą ciągle nowe wymogi dotyczące dokumentacji medycznej, np. co do szczegółowości i terminów raportowania do NFZ, pojawiają się obowiązki składania nowych raportów. To wymaga nie tylko wdrażania nowych rozwiązań czy wprowadzania nowych funkcji lub modułów do już istniejących systemów, lecz także nieustannego szkolenia pracowników, którzy wprowadzają te dane.

Czy natrafiacie na problemy związane z migracją do cyf-
rowego środowiska?

Często się okazuje, że po latach sprawnego funkcjonowania w organizacji analogowej nie daje się zaimplementować cyfryzacji w przypadku jakiegoś programu komputerowego, ponieważ ma mnóstwo „skrótów”, bazuje na kontaktach międzyludzkich bądź w wielu miejscach ma charakter subiektywny, bo jest nieuporządkowany… W otoczeniu analogowym działa sprawnie, ale do wprowadzenia do systemu IT się nie nadaje, bo reguły informatyki wymagają innego podejścia do jego zorganizowania. Trzeba albo proces odpowiednio zmodyfikować, albo czasami wręcz stworzyć nowy od podstaw. Komputer działa w oparciu o czysty algorytm i nie jest w stanie uwzględniać niuansów czy kontekstów, z którymi znakomicie radzą sobie ludzie. Pogodzenie jednego z drugim to duże wyzwanie. Chodzi o to, żeby nie niszczyć wypracowanych, sprawdzających się w praktyce ścieżek pracy, ale je usprawniać, wspomagać ich funkcjonowanie.

Jakie projekty czy wdrożenia macie w planach na najbliższy czas?

W najbliższym czasie zamierzamy zakończyć wdrożenie systemu wspomagającego w całości pracę pielęgniarek. Chcemy też wprowadzić pełną obsługę informatyczną systemu obiegu krwi w szpitalu. Będziemy poza tym modernizować system kolejkowy dla opieki ambulatoryjnej. Zakładamy, że do końca roku uda nam się te rzeczy zrobić.

 

A co później? Jakie działania są przewidywane w dłuższej perspektywie?

Ciężko jest mówić w naszym przypadku o dłuższej perspektywie. Kolejne obszary do zinformatyzowania są wybierane sukcesywnie, w miarę kończenia poprzednich wdrożeń. Wtedy analizujemy, co da nam najlepsze efekty, gdzie nowe narzędzia są najbardziej potrzebne, w którym miejscu można oczekiwać największych korzyści. Zastanawiamy się też jak nowe funkcjonalności połączyć z już istniejącymi systemami i na ile przełoży się to na optymalizację działań całej placówki lub wybranych dziedzin. Proces informatyzacji ma u nas kształt drzewa – z jednej gałęzi wyrastają kolejne, potem następne. To, co nowe, jest w dużej mierze rozwinięciem lub uzupełnieniem tego, co już działa. Trudno mówić o strategicznym podejściu, gdy wciąż jest do zrobienia wiele rzeczy, które wynikają z potrzeb generowanych nieustannie w toku prowadzonej przez centrum działalności. Na pewno jednym z większych wyzwań, które nas czeka, jest wdrożenie systemu konfekcjonowania leków oraz pełnego ewidencjonowania ich zlecania i podawania.

Na czym w praktyce będzie polegać jego działanie?

Będzie to system wspomagający procesy przygotowania i dystrybucji leków polegający na wydawaniu z poziomu centralnej apteki leków w formie gotowej do podania oraz indywidualnie przygotowanej dla danego pacjenta. Gdy pacjent będzie miał przepisane dwie tabletki przeciwbólowe, to system wyda tylko te dwie tabletki zapakowane w osobny pojemnik z opisem, dla którego pacjenta są przeznaczone i jak mają być podawane. Dzięki temu uzyskamy dostęp do szczegółowych informacji na temat dysponowania lekami ze szpitalnej apteki. Nie tylko będzie wiadomo, który pacjent co otrzymał, kiedy i w jakiej dawce, lecz także, gdy, dajmy na to, zostaną podane dwie tabletki tego samego lekarstwa, będzie wiadomo, z którego opakowania każda z nich pochodziła. W razie wycofania leku z obiegu będzie można stwierdzić, który pacjent już taki lek otrzymał i w jakiej dawce. Można też będzie generalnie prześledzić, jakie leki pacjent w ogóle przyjmował. Wszystkie dane będą dostępne
w jednym systemie. Usprawni on i przyspieszy proces wydawania leków, a także zwiększy bezpieczeństwo w dysponowaniu lekami dzięki minimalizacji zagrożenia związanego z pomyłką.

Z jakimi wyzwaniami wiąże się wdrażanie systemów informatycznych w dużej placówce szpitalnej? Co trzeba brać pod uwagę, przystępując do pracy nad nowym rozwiązaniem?

Na przykład przy wdrażaniu modułu do obsługi systemu obiegu krwi trzeba uwzględnić wielu różnych interesariuszy i uczestników procesu, dokonać ustaleń między laboratorium, bankiem krwi, blokiem operacyjnym, lekarzami, działem transportu i innymi. Do tego jeszcze trzeba odzwierciedlić w programie potencjalną dynamikę zmian sytuacji. Na przykład z bloku operacyjnego może zostać zamówiona określona ilość krwi, ale potem okaże się, że ma być dostarczana partiami, bo jak już się otworzy worek, to trzeba całą zawartą w nim krew zużyć, a przebieg operacji wskazuje, że cała od razu nie będzie potrzebna. Trzeba nadać wielu różnym osobom odpowiednie uprawnienia do korzystania z systemu. Każdej osobie uprawnionej należy założyć konto w systemie, wydać dane do logowania, przeszkolić itd.

Jak w praktyce wygląda realizacja zadań działu IT? Co robicie sami, a co zlecacie wykonawcom zewnętrznym?

W zasadzie wszystko robimy sami poza serwisem drukarek, ale tylko serwisem urządzeń. Całą obsługą floty drukującej zajmujemy się we własnym zakresie.

 

Rozwojem oprogramowania też się sami zajmujecie?

Tak, od pewnego czasu rozwijamy własny dział deweloperski. Na razie robimy małe rzeczy, niewielkie systemy ułatwiające życie pracownikom. Chcemy jednak w przyszłości pracować również nad bardziej skomplikowanym i złożonym oprogramowaniem.

Czy ze względu na dużą liczbę i rozległość obsługiwanych systemów nie bierzecie pod uwagę chociażby skorzystania z usług zewnętrznych integratorów?

Korzystamy przede wszystkim z usług producentów oprogramowania. Gdy zachodzi konieczność integracji danych z dwóch różnych systemów, kontaktujemy z sobą ich dostawców i oni bezpośrednio współpracują pod naszą opieką. Ze względu na zamknięty charakter wykorzystywanego przez nas oprogramowania integrator i tak nie mógłby zrobić nic sam, chyba że miałby wykupione API od producenta. Inaczej to jest jeszcze jeden, niepotrzebny w gruncie rzeczy pośrednik, który by generował koszty.

Gdzie jest miejsce dla własnych systemów, skoro system centralny jest dostarczony przez zewnętrznego dostawcę, tak samo jak wszystkie systemy dziedzinowe?

Są luki między różnymi używanymi w centrum systemami, które trzeba zapełnić. Jest również do zrobienia cała masa nowych rzeczy. Na przykład przygotowaliśmy wyszukiwarkę pracowników. Budujemy też inne systemy intranetowe, przygotowujemy elektroniczne formularze wniosków oraz zamówień. Główne systemy przede wszystkim modyfikujemy we współpracy z dostawcami, bo to są systemy zamknięte, nie mamy dostępu do ich kodów źródłowych, producenci nie wystawiają też nam żadnego API, z którego moglibyśmy korzystać. Ale jest cała masa własnych rzeczy do zrobienia dla pracowników i pacjentów. Współpracujemy np. z Fundacją
K.I.D.S. Opracowujemy razem aplikację mobilną, która umożliwi naszym małym pacjentom i ich rodzicom lepsze przygotowanie do wizyty w Centrum Zdrowia Dziecka, ułatwi dotarcie do konkretnego miejsca na terenie szpitala oraz pokieruje np. na plac zabaw, gdy okaże się, że trzeba jakiś czas poczekać w kolejce.

 

Jak wyglądają plany działania w odniesieniu do wykorzystania i rozwoju infrastruktury ICT?

Infrastrukturę kupuje się na wiele lat. Jeśli jest odpowiednio zaprojektowana i dobrana, to nie zmienia się jej często. Obecnie mamy bardzo dobrą infrastrukturę ICT, którą zbudowaliśmy w głównej mierze dzięki środkom unijnym. Przy jej projektowaniu postawiliśmy nie tylko na wydajność i bezpieczeństwo, lecz także na rozwiązania ekologiczne, dzięki czemu nowo wybudowana serwerownia jest w całości chłodzona wodą lodową.

Jak w takiej sytuacji zapatruje się Pan na możliwości wykorzystania rozwiązań chmurowych?

Ze względów bezpieczeństwa danych medycznych pacjentów nie przekazujemy naszych dokumentów administracyjnych do zewnętrznej chmury. Mamy chmurę wewnętrzną wykorzystywaną głównie na potrzeby związane z działalnością naukową.

 

Czy bierze Pan pod uwagę możliwość skorzystania w przyszłości z modelu usługowego w wybranym obszarze funkcjonowania IT?

Chcielibyśmy przekazać zewnętrznemu dostawcy obsługę części sprzętu, przede wszystkim drukarek. Przymierzaliśmy się do oddania w outsourcing również innych obszarów IT, ale okazało się, że nie jest to wcale dla nas tak opłacalne, jak twierdzą dostawcy usług. Zamówiliśmy analizy i wyszło, że zyski przy poszczególnych projektach usługowych byłyby dla nas tak znikome, że nie byłoby sensu wprowadzać tych rozwiązań. Koszty zmian byłyby wyższe niż potencjalne korzyści z przejścia na model usługowy. Żeby usprawnić sobie pracę, standaryzujemy procesy, sprzęt i oprogramowanie. Standaryzacja ułatwia obsługę tak rozległych i złożonych zasobów IT jak nasze.