Rok temu poruszałem w tym miejscu temat Windows 8. Napisałem, że wkrótce przekonamy się, czyja koncepcja zwyciężyła – Microsoftu z jednym systemem dla komputerów i tabletów czy Apple’a z osobnymi wersjami systemów. Patrząc na wyniki sprzedaży, chyba nikt nie ma wątpliwości, że na razie mamy 1:0 dla Apple’a.

Microsoft musiał zawalczyć o rynek tabletów. Dlatego rozumiem motywy, które skłoniły firmę do próby narzucenia klientom nowego interfejsu użytkownika. Tyle że wprowadzone zmiany nie były użytkownikom tradycyjnych pecetów do niczego potrzebne. Czasem wręcz ograniczały użyteczność nowego systemu. Nie mówiąc już o tym, że Windows 8 nie został całkowicie zoptymalizowany pod kątem ekranów dotykowych, np. eksplorator plików występuje tylko w desktopowej wersji. Zresztą to, co jest funkcjonalne w tablecie z 10-calowym ekranem dotykowym, niekoniecznie będzie praktyczne na 24-calowym monitorze. Dlatego uważam, że koncern z Redmond wybrał niewłaściwy sposób promowania Windows 8. Nowy interfejs można lubić lub nie, ale sam system ma zalety. Tyle że jego reklamy skupiały się na nowym interfejsie i obsłudze dotykiem w czasie, gdy na rynku dostępnych było bardzo niewiele komputerów z ekranami dotykowymi.

Czy Windows 8.1 i zakup działu komórkowego Nokii pomogą Microsoftowi zdobyć rynek urządzeń mobilnych? Jak pokazuje przykład systemu Windows Phone, tabletów Surface RT czy wyniki sprzedaży Windows 8, nawet wydanie kilku miliardów dolarów na promocję nie zagwarantuje sukcesu. Zwłaszcza jeśli produkty nie zaspokajają konkretnych potrzeb użytkownika czy – wzorem Apple’a – nie kreują całkiem nowych. Sam Windows RT może być jedynie produktem niszowym: przez niewielką liczbę dedykowanych aplikacji i brak możliwości uruchamiania tradycyjnych programów do Windows. Nic dziwnego, że partnerzy Microsoftu jeden po drugim ogłosili rezygnację z produkcji tabletów z tym systemem. A sam Microsoft stracił 900 mln dol. na produkcji tabletu Surface RT. Co innego tablety z Windows 8. Lecz im też nie będzie łatwo. Z jednej strony mamy drogie, ale też świetnie dopracowane iPady i magię marki Apple, a z drugiej strony zalew tanich tabletów z Androidem i kilkaset tysięcy aplikacji w sklepie Google Play.

Również na rynku smartfonów Microsoft zdobył ledwo kilka procent rynku. I to pomimo kosztownego wsparcia Nokii i kilkuset milionów na promocję systemu. Kilkanaście procent rynku udało się firmie zdobyć tylko w takich krajach, jak Polska, Meksyk czy Wietnam. Po zakupie działu komórkowego Nokii Microsoft będzie miał pod kontrolą hardware i oprogramowanie, ale nasuwa się pytanie, czy zakup wynikał z potrzeby większej innowacyjności, czy też był posunięciem defensywnym – na wypadek przejęcia Nokii przez inną firmę lub wręcz odejścia od systemu operacyjnego Microsoftu.

Dlatego uważam, że dla przyszłości Microsoftu decydująca będzie osoba nowego prezesa. Koncern ma w swojej ofercie wszystko, żeby odnieść sukces na rynku mobilnym. Z tym że firmie brakuje wizjonera na miarę Steve’a Jobsa. Wkrótce przekonamy się, czy następca Steve’a Ballmera zmieni Microsoft i z giganta rynku PC stworzy silnego gracza na rynku urządzeń mobilnych. To może nie być łatwe. Nawet Apple od czasu śmierci Steve’a Jobsa jest krytykowany za brak prawdziwych innowacji.

 

Autor pełni funkcję Senior Research Analyst w firmie analitycznej IDC Polska.