CRN Wśród klientów i partnerów panuje przekonanie, że Synology kieruje swoją ofertę głównie do gospodarstw domowych oraz małych i średnich firm. Tymczasem zaprezentowane właśnie nowości, jak kilka modeli macierzy all-flash czy narzędzia wykorzystujące sztuczną inteligencję do głębokiej analizy wideo, zdecydowanie temu przeczą. Jak zatem definiujecie swoją główną grupę docelową?

Jason Fan Często pojawiają się takie opinie, ponieważ postawiliśmy na maksymalne uproszczenie obsługi naszych urządzeń. Tymczasem okazało się, że jest to priorytet nie tylko dla użytkowników domowych, ale także administratorów w wielu firmach, i to wcale nie najmniejszych. Oczywiście kontynuujemy linię naszych najprostszych produktów, np. serwerów NAS mieszczących od jednego do czterech dysków, których głównymi cechami są: cicha praca, niski pobór energii, niezawodność oraz wydajność w zupełności wystarczająca dla osób prywatnych i SOHO. Natomiast od kilku lat duży nacisk kładziemy na rozwijanie oferty dla średnich przedsiębiorstw, skupiamy się na rozbudowie funkcjonalności urządzeń, automatyzacji działań administracyjnych i zwiększeniu bezpieczeństwa przetwarzanych w nich danych.

Wasza konkurencja w swoich największych macierzach zapewniła możliwość zainstalowania alternatywnego systemu operacyjnego, bazującego na systemie plików ZFS. Czy planujecie podobny krok?

Rozważaliśmy taką opcję, ale zrezygnowaliśmy z niej. Wspomniany system skupia się wyłącznie na szybkim udostępnianiu danych i pozbawiony jest wielu funkcji, z których korzysta większość naszych klientów. Po wielu dyskusjach i debatach zdecydowaliśmy, że najlepiej będzie, jak zaproponujemy jeden zunifikowany system dla wszystkich, nie tylko dla konsumentów. Jeszcze w ubiegłym roku zapowiedzieliśmy, że w drugim kwartale br. odbędzie się premiera systemu DSM 7.0, w którym wiele zmian i usprawnień będzie miało rewolucyjny charakter. Ale przyjęta przez nas strategia unifikacji wiąże się z koniecznością przeprowadzenia dodatkowych prac, więc opóźniliśmy tę premierę, być może nawet do początku 2020 r.

Niemniej w jednym z nowych produktów – macierzy UC3200 – zainstalowana jest inna wersja systemu operacyjnego…

Oprogramowanie tego urządzenia zawiera „podwersję” naszego głównego systemu – DSM UC. Nie jest to jednak zupełnie inna wersja, a jedynie okrojona ze względu na przeznaczenie tego modelu – aby zminimalizować np. liczbę aktualizacji wbudowanych aplikacji. Dostęp do danych w tym sprzęcie możliwy jest tylko przez protokół iSCSI, poza tym wyposażono go w dwa kontrolery wysokiej wydajności, które mogą działać w trybie active-active, a więc zapewniają wysoką dostępność. Dlatego staraliśmy się wyeliminować wszystko, co tę dostępność może zakłócić. Natomiast samo jądro systemu i funkcje związane z zarządzaniem pamięciami masowymi pozostały niezmienione.

Jednym z ciekawszych produktów, których rodzinę właśnie rozbudowaliście, są macierze all-flash. Ich unikalną cechą – zupełnie wbrew rynkowym trendom – jest to, że nie wyposażacie ich fabrycznie w dyski SSD, ale zadanie to pozostawiacie klientom lub współpracującym z nimi partnerom. Czy jednak zdarzają się polemiki z potencjalnymi klientami, którzy są zainteresowani tym rozwiązaniem, ale chcą uzyskać pełną gwarancję kompatybilności i wydajności – dla której przecież kupują macierz all-flash?

To zagadnienie jest trochę złożone. Rzeczywiście, gdy trzy lata temu zaprezentowaliśmy pierwszą macierz FlashStation, wiele osób dziwiło się, że nie dostarczamy jej z dyskami. Tamten produkt był przeznaczony dla małych i średnich firm lub do postprodukcji wideo. Weryfikowaliśmy jego pracę z praktycznie wszystkimi dyskami dostępnymi na rynku, także konsumenckimi, i publikowaliśmy listy kompatybilności. Bardzo długa była też lista nośników, których stosowania nie zalecaliśmy. Konkurencja próbowała deprecjonować to urządzenie, ale zainteresowanie było dość duże, dlatego zdecydowaliśmy się rozbudować rodzinę o trzy kolejne modele, tym razem przeznaczone dla średnich i dużych firm.

 

Ale nadal nie ma w nich dysków?

Zgadza się, natomiast trochę zmieniliśmy nasze podejście do rekomendowania nośników. Zrezygnowaliśmy z testowania dysków klasy konsumenckiej i generalnie nie zalecamy ich stosowania. Klienci dość często są kuszeni ich niskimi cenami, ale trzeba pamiętać, że konsekwencją jest skrócenie trwałości. Wciąż jest ona wystarczająca do pracy w laptopach czy komputerach biurowych, ale na pewno nie w macierzy dyskowej, szczególnie pod dużym obciążeniem. Klientom tłumaczymy więc, że nadal stoimy na neutralnej pozycji i pozostawiamy im decyzję w kwestii dysków, ale zdecydowanie ograniczyliśmy listę modeli gwarantujących niezawodną pracę.

Czy analizujecie także wydajność dysków?

Tak, chociaż wciąż zastanawiamy się, czy publikować wyniki. Nie chcemy stawiać w niekomfortowej sytuacji naszych partnerów. Wiemy, że wielu z nich od lat z sukcesami współpracuje tylko z jednym czy dwoma dostawcami nośników. Co w momencie, gdy na czele takiej listy pojawiłby się producent spoza ich oferty? Poza tym lider takiej listy mógłby się dość często zmieniać, czasami bowiem wystarczy aktualizacja firmware’u, aby – dzięki nowemu algorytmowi zarządzania danymi – dysk znacznie przyspieszył.

Skoro mówimy o wbudowanym w dyski firmwarze – chyba we wszystkich dostępnych na rynku serwerach NAS brakuje narzędzi, które umożliwiałyby jego aktualizację bez konieczności wyjmowania dysku z macierzy i podłączania go bezpośrednio do kontrolera komputera. Taka funkcja wbudowana w serwer znacznie ułatwiałaby życie. Przydałby się także dostęp do informacji o trwałości dysku SSD, jak parametry DWPD czy TBW, które można odczytać z aplikacji na komputerze osobistym…

Wprowadzenie funkcji aktualizowania firmware’u bezpośrednio w serwerze zdecydowanie bardzo byłoby docenione przez użytkowników. To kwestia nie tylko wygody, ale też eliminacji ryzyka popełnienia jakiegoś błędu czy uszkodzenia nośnika. Natomiast jej zaimplementowanie w serwerze NAS wiązałoby się z wieloma wyzwaniami. Producenci mają różne mechanizmy aktualizowania firmware’u i czasem je zmieniają – my musielibyśmy zaimplementować je wszystkie i wyjątkowo gruntownie przetestować, bo jeden drobny błąd mógłby wpłynąć na utratę dostępu do danych. Poza tym w publikowanych nowych wersjach firmware’u także zdarzają się błędy, których skutkiem może być przerwa w pracy macierzy. Liczba argumentów „przeciw” niestety jest wciąż większa niż „za”, chociaż to oczywiście może się zmienić w przyszłości. Natomiast w nowej wersji systemu DSM będzie mechanizm ostrzegania o zbliżającym się końcu trwałości dysków SSD – nasi inżynierowie właśnie nad tym pracują.

Czy i kiedy do macierzy all-flash wprowadzicie obsługę dysków NVMe?

Dyski NVMe na razie są dość drogie, co jest zaprzeczeniem koncepcji naszego produktu, który ma być najtańszą na rynku wersją macierzy all-flash, ale wciąż stanowiącą alternatywę dla największych marek z rynku pamięci masowych. Moduły NVMe M.2 2280 można instalować w wybranych modelach naszych serwerów jako SSD cache. Gdy dyski klasy enterprise trochę stanieją, zapewnimy to także w macierzach FlashSystem. Tymczasem wprowadziliśmy do oferty kartę rozszerzeń zapewniającą dwie funkcje – moduł sieciowy 10 GbE oraz możliwość instalowania modułów NVMe M.2 działających jako cache. Rozważamy też stworzenie karty współpracującej z dyskami U.2.

Zupełnie nową kategorią produktów w ofercie Synology są rozwiązania do analizy obrazu z wideomonitoringu. Skąd pomysł na rozszerzenie portfolio właśnie w tym kierunku?

Mieliśmy w ofercie trzy główne linie produktowe: serwery NAS, urządzenia sieciowe i rejestratory wideo. Pomyśleliśmy, że warto połączyć je w jeden system, dołożyć specjalistyczną kartę graficzną Nvidia GeForce GTX 1050 TI i wyposażyć w moduł sztucznej inteligencji, dzięki czemu powstała rodzina DVA. Zadanie tych urządzeń polega na wykrywaniu ruchu i liczeniu ludzi. We współpracy z władzami Tajwanu zainstalowaliśmy kilka tego typu maszyn na wyspie, dzięki czemu mogliśmy dostroić cały system. Oczywiście cały czas zasilamy to rozwiązanie nowymi danymi, dzięki czemu poprawia się skuteczność mechanizmu analizy. Możemy chociażby wyeliminować z obrazu zakłócenia spowodowane przez padający deszcz czy śnieg, a te zjawiska często powodują fałszywe alarmy. Obecnie osiągamy współczynnik precyzji na poziomie 96–99 proc., czyli bardzo wysoki.

Rozmawiał Krzysztof Jakubik