W latach 90. urządzenia fińskiej marki były nowoczesne i trafiały w pragmatyczne potrzeby użytkowników. Kolejne bardzo udane modele sprawiły, że Nokia stała się niemal synonimem telefonu komórkowego, przez wiele lat zajmując pierwsze miejsce pod względem liczby sprzedanych na całym świecie urządzeń.

Ale za sukcesami, m.in. modelu 3310, pojawił się też katastrofalny w skutkach błąd. Właściwie należałoby napisać „Błąd” lub za piłkarskim komentatorem – „wielbłąd”. Nokia całkowicie przespała smartfonizację rynku komórkowego, może jej nie doceniając, a może wierząc w przywiązanie użytkowników do tradycyjnych Nokii. Upadek Nokii był efektowny i wydawał się ostateczny, ale minęły lata i nadarzyła się okazja do mocnego powrotu.

Comeback pod egidą giganta, Microsoftu, był całkiem udany. Marka Lumia z powodzeniem weszła na rynek. Miała własny system, który całkiem sporej grupie użytkowników przypadł do gustu. A potem znowu coś poszło nie tak. Microsoft postanowił zrezygnować z logo Nokia, więc Lumie stały się… Lumiami, aby po krótkim czasie zająć miejsce w technologicznym archiwum obok dawnych, dużo bardziej zasłużonych Nokii. Lumie niekiedy jeszcze widzimy w rękach użytkowników, ale to ich późna faza schyłkowa, której towarzyszy powolne wycofywanie się Microsoftu z walki o rynek mobilnych OS-ów. Producent Windows postawi raczej na sprzedaż swoich usług z myślą o systemach operacyjnych Google’a i Apple’a.

Tymczasem w grudniu 2016 roku w historii Nokii otworzył się rozdział trzeci. W Finlandii powstał wówczas startup HMD Global Oy. Zaangażowali się w to przedsięwzięcie dawni współtwórcy sukcesu legendarnego skandynawskiego brandu. Wykupili prawa licencyjne do marki Nokia i rozpoczęli współpracę z chińskim Foxconnem. W ciągu dziewięciu miesięcy wyprodukowano 9 modeli telefonów: od klasycznych urządzeń nawiązujących do dawnych legend przez smartfony ze średniej półki aż po sztandarową Nokię 8, która ujrzała światło dzienne w ostatnich tygodniach. Tak w niespełna rok, w dość zabawny sposób, HMD nadrobiło „dystans numerków” do obecnych liderów. Nowe flagowce Samsunga i Apple’a to odpowiednio Galaxy S8 oraz iPhone 8.

Czy to się może udać? Niewątpliwie HMD stworzyło dopracowany smartfon, który nie ustępuje technicznie liderom (najmocniejszy procesor Snapdragon, przyzwoite 4 GB RAM-u), pod względem estetyki trzyma klasę i jest oferowany za stosunkowo niewygórowaną cenę – 2,6 tys. zł. Niby OK, ale takich telefonów jest wiele. Żeby na dobre wejść do gry, Nokia musiałaby zaproponować coś naprawdę wyjątkowego, odróżniającego produkty tej marki od konkurencji. I wygląda na to, że w tej roli ma wystąpić Dual-Sight, technika znana pod kolokwialno-marketingową nazwą „bothie”. Polega na robieniu wspólnego zdjęcia równocześnie dwoma aparatami – przednim i tylnym. Tak samo może działać kamera. Czy to wystarczy w czasach, kiedy rzeczywiście dla bardzo wielu smartfon jest przede wszystkim aparatem fotograficznym? Mam wątpliwości, ale… przecież tyle razy się myliłem. No cóż, przewidywanie przyszłości w branży ICT jest co najmniej karkołomne. O czym Nokia wie jak mało kto w swoim segmencie rynku.

Autor pełni funkcję szefa informacji i komunikacji portalu Chip.pl.