CRN W skład Krajowej Spółki Cukrowej wchodzi siedem cukrowni zlokalizowanych w pięciu województwach oraz zakład przetwórstwa owocowo-warzywnego. Do tego dochodzi jeszcze kilka innych spółek zależnych, jak fabryka cukierków, zakład przetwórstwa ziemniaczanego oraz kilka jednostek nieprodukcyjnych w różnych województwach. Jak taka struktura firmy wpływa na zarządzanie informatyką?

Arkadiusz Drzewiecki Działamy na wielu różnych płaszczyznach. Zapewniamy wsparcie informatyczne dla managementu i w obszarze back office, obsługujemy systemy ERP używane przez fabryki, utrzymujemy system SFA, który wspiera pracę działu handlowego i marketingu. Przez system MES (Manufacturing Execution System) wspomagamy również realizację
produkcji.

Jak mocno IT wchodzi w sferę rozwiązań produkcyjnych? W jakim stopniu systemy informatyczne są obecnie zintegrowane z automatyką przemysłową, która podlega przecież coraz większej cyfryzacji?

IT i OT (Operational Technology) to na razie dwa osobne światy. Służby utrzymania ruchu odpowiadają za rozwiązania służące do produkcji (OT), a domeną służb informatycznych jest obsługa korporacyjnej części technologii cyfrowych. Kontakt następuje na poziomie serwerów OPC, przez które odbywa się wymiana danych. Dzieje się tak głównie ze względów bezpieczeństwa. Sterowniki PLC używane na liniach produkcyjnych były projektowane przede wszystkim z myślą o ich funkcjonalności, nie zaś bezpieczeństwie. Są bardziej podatne na ataki niż rozwiązania stricte informatyczne. Nikt więc dzisiaj nie podejmie decyzji o pełnej integracji tych dwóch obszarów.

Czy w takiej sytuacji możliwa jest w ogóle realizacja koncepcji Przemysłu 4.0?

To się może odbywać na różne sposoby. Aktualnie dane pozyskiwane są poprzez serwery OPC, a następnie poddawane obróbce analitycznej w celu wykorzystania przez komórki biznesowe. Kolejnym etapem będzie przejście do predykcji awarii urządzeń przez m.in. zastosowanie autonomicznych rozwiązań – na przykład na pompie montuje się czujnik wyposażony w kartę SIM. Wyniki pomiarów mogą być wysyłane do chmury, gdzie następuje ich analiza. Z czasem, gdy będzie postępować optymalizacja systemów produkcyjnych pod kątem cyberbezpieczeństwa, integracja IT i OT będzie prawdopodobnie coraz większa.

Co jeszcze może jej sprzyjać?

Wprowadzenie na większą skalę Internetu rzeczy wpłynie zapewne na przyspieszenie procesu konsolidacji. Duże znaczenie będzie miało też upowszechnianie się rozwiązań hiperkonwergentnych, umożliwiających umieszczenie wszystkiego w jednym miejscu, czy to w infrastrukturze on-premise, czy w chmurze. Ponadto zauważalne jest rosnące zapotrzebowanie ze strony środowisk biznesowych na dostęp do zdecydowanie większej ilości informacji, w tym również pochodzących z produkcji.

 

Co w takim razie dzisiaj stanowi dla Pana największe wyzwanie w zakresie utrzymania i rozwoju środowiska informatycznego w spółce? Czego dotyczą najważniejsze plany inwestycyjne w obszarze infrastruktury IT?

Dużym zmianom ulega architektura sieciowa. Stawiamy na rozwój sieci w standardzie SD-WAN (Software-Defined Wide Area Network). Pozwoli nam to na zwiększenie elastyczności w dostarczaniu usług naszym wewnętrznym klientom biznesowym, dzięki możliwości zoptymalizowania schematów trasowania w zależności od priorytetów aplikacji biznesowych i zapotrzebowania na przepustowość. Wiele firm dostarcza niezbędne do tego rozwiązania. To moim zdaniem jest właściwy wybór dla przedsiębiorstw, które mają infrastrukturę wielooddziałową.

Dlaczego Pan tak uważa?

W dużym uproszczeniu: jedną z istotnych wartości takiego podejścia do budowy sieci WAN jest to, że urządzenia zainstalowane w różnych miejscach mogą łączyć się ze sobą za pomocą różnych mediów transmisyjnych, a wybór optymalnego połączenia może być dokonywany np. na podstawie analizy dostępu do aplikacji biznesowych z zapewnieniem właściwego poziomu bezpieczeństwa.

Zauważalny jest również narastający problem (oraz koszty) z pozyskaniem specjalistów znających się na obsłudze coraz bardziej zaawansowanych rozwiązań, w szczególności poza dużymi aglomeracjami. Uproszczenie architektury sieciowej, jej konsolidacja oraz zapewnienie wysokiej skalowalności bardzo często staje się koniecznością. Takie podeście umożliwia stworzenie wysoko skalowalnej infrastruktury, która będzie solidną podstawą do budowania narzędzi wspomagających biznes (klienta wewnętrznego), takich jak systemy ERP czy Business Intelligence.

Czy stawiacie na rozwój własnego centrum danych, czy raczej myślicie o korzystaniu z usług w chmurze?

Inwestujemy w rozwój własnego data center. W nim też będziemy wykorzystywać rozwiązania hiperkonwergentne. To kolejne uproszczenie w zarządzaniu infrastrukturą informatyczną. Stawiamy na środowiska bardziej skuteczne i wydajne, które są możliwe do stworzenia właśnie dzięki hiperkonwergencji. Do chmury przeniesiemy być może część backupu, w celu jego replikacji.

Co wpłynęło na decyzję o rozwoju własnego centrum danych?

Dokonaliśmy już wcześniej sporych inwestycji w jego budowę, łącznie z zaawansowaną infrastrukturą i zabezpieczeniami, w tym przeciwpożarowymi. Trudno teraz byłoby się z tego wycofać. Poniesione koszty muszą się zamortyzować.

Czy rozważacie przejście do chmury w przyszłości?

Tego typu decyzja zależy w dużej mierze od struktury kosztów. Jeżeli firma chce rozliczać koszty operacyjne, to będzie kupować w chmurze. To w dużym stopniu kwestia polityki finansowej. Do tego dochodzą uwarunkowania technologiczne. Ważne są też zasady licencjonowania systemów dostępnych w chmurze. Należy to przeanalizować przed podjęciem ostatecznej decyzji, bo może się okazać, że w niektórych przypadkach jest to rozwiązanie droższe.

 

Jakie oprogramowanie robicie własnymi siłami, a co kupujecie na rynku?

Nie mamy własnego zespołu deweloperskiego. Większość rzeczy kupujemy więc od dostawców. Jeśli coś robimy sami, to tylko ewentualnie małe narzędzia wspomagające.

W jakim stopniu gotowe, standardowe systemy spełniają wasze oczekiwania i zaspokajają potrzeby wynikające ze specyfiki spółki?

Standardowy system ERP z pudełka nie jest dla nas. Można jednak skorzystać z systemu ERP jako zbioru procesów. Wtedy procesy występujące w przedsiębiorstwie odzwierciedlane są w systemie. Wdrożenie musi być poprzedzone odpowiednimi analizami i ustaleniami. Dobrze też jest dokonać optymalizacji procesów. Małe firmy mogą korzystać ze standardowych rozwiązań, my potrzebujemy oprogramowania, które można dopasować do naszej organizacji, a nie na odwrót. To dla nas jedno z podstawowych kryteriów oceny oferty rynkowej.

A co ma decydujące znaczenie przy wyborze partnera technologicznego? Według jakich kryteriów dobiera Pan do współpracy resellerów czy integratorów?

Sam produkt jest dla każdego taki sam. Ważne, co kto potrafi z nim zrobić, co jest w stanie z niego wydobyć. Mamy grono stałych, sprawdzonych partnerów – resellerów, integratorów – z którymi współpracujemy od lat. Czasami też pełnią dla nas funkcję doradców. Podczas kontaktów z nowymi firmami zwracamy uwagę na ich potencjał wdrożeniowy – co robili dotychczas, czy skupiają się na czymś konkretnym, czy raczej zajmują się wszystkim, co uda się sprzedać, czy mają wystarczające doświadczenie technologiczne, ale też czy potrafią podejść do wdrożenia od strony biznesowej…

Czy często spotyka się Pan ze sprzedawcami, którzy próbują za wszelką cenę przekonać Pana do zakupu czegoś, co akurat mają w ofercie, nie zwracając uwagi na Pana faktyczne potrzeby i oczekiwania?

Nie, firm, które próbują coś nam koniecznie wcisnąć, jest już coraz mniej. Większość próbuje wchodzić w rolę naszych doradców, pokazywać korzyści z oferowanych rozwiązań, wskazywać, co można za ich pomocą osiągnąć. Starają się też pokazywać swoje doświadczenie związane z wdrożeniami oferowanych produktów. Poza tym przekonują już często o swojej stałej dostępności dla użytkownika ich rozwiązań. Najgorzej, jeśli firma jest zainteresowana współpracą i wsparciem dla klienta tylko do momentu podpisania kontraktu. Gdy program zostanie wdrożony lub urządzenie zainstalowane, zapomina ona o wszelkich wcześniejszych obietnicach, ustaleniach i zobowiązaniach. A dla nas bardzo istotne jest, żeby zainteresowanie ze strony dostawcy było widoczne przez cały czas.

Coraz więcej produktów informatycznych oferowanych jest w formie usługi bądź wynajmu. W jakim stopniu interesująca jest z Pana punktu widzenia taka formuła korzystania z rozwiązań IT?

Producenci często wycofują z rynku dobrze funkcjonujący produkt np. po 2–3 latach. Trzeba na to bardzo uważać, bo może się okazać, że w takiej sytuacji klient nie ma już zapewnionego wsparcia dla użytkowanego oprogramowania lub urządzenia. Warto się więc zastanowić również nad wynajmem długoterminowym czy usługą. Wtedy mogę korzystać z produktu tylko tyle, ile będę potrzebował. Opłaty zostaną wówczas zaliczone do kosztów operacyjnych. To niejednokrotnie bardziej się opłaca niż zakup.

 

Jak dokonywany jest w Pana firmie wybór odpowiednich rozwiązań informatycznych?

Mamy własną procedurę przetargową. Jej przebieg zależy od wartości potencjalnego zamówienia. Przed podjęciem ostatecznej decyzji podejmujemy szereg działań związanych z wyszukaniem i oceną interesujących nas rozwiązań. Patrzymy na dostępne na rynku oferty pod kątem parametrów technicznych, funkcjonalności, kosztów utrzymania oraz ostatecznego kosztu zakupu.

Jakie miejsce w hierarchii stosowanych kryteriów wyboru zajmuje cena?

Cena nie musi odgrywać pierwszorzędnej roli. Jest jednym z elementów systemu oceny. Bierzemy pod uwagę wiele różnych czynników: wartość merytoryczną, doświadczenie oferenta, mechanizmy wsparcia powdrożeniowego, strukturę licencji, termin dostarczenia lub realizacji wdrożenia i tym podobne. Cena jest na końcu, chociaż nie można powiedzieć, że nie ma znaczenia. Tak naprawdę jednak liczy się cała struktura kosztów, w tym ważne miejsce zajmują koszty utrzymania.

Czy zarządzanie informatyką, w tym podejmowanie decyzji zakupowych, odbywa się w sposób scentralizowany?

Tak, zarządzanie całym środowiskiem IT, odpowiedzialność za zakupy i rozwój infrastruktury, opracowywanie i wdrażanie standardów jest umiejscowione w toruńskim biurze informatyki. To pozwala na zapewnienie synergii działań. Mamy narzędzia, które umożliwiają nam zarządzanie całością, na przykład cały obieg dokumentów jest już w formie elektronicznej. Wiele rzeczy robimy zdalnie. W sumie pod opieką działu IT jest na przykład 1100 stacji roboczych. Ważne miejsce w naszych działaniach zajmują kwestie zabezpieczeń – od polityki bezpieczeństwa po reagowanie na incydenty.

Jak sobie radzicie z tymi wszystkimi wyzwaniami?

Po pierwsze mamy dobry zespół, ale również pomaga nam w tym stosowanie takich metodyk jak ITIL czy Lean IT, która bardzo dobrze sprawdza się w zakresie optymalizacji środowiska informatycznego. Pomaga też w zarządzaniu usługami informatycznymi. W sposób sformalizowany zarządzamy również projektami, stosując metodyki prowadzenia projektów (PRINCE2 czy Agile PM). Rozkładamy zadania na czynniki pierwsze, żeby zobaczyć, co jest naprawdę do zrobienia i jak możemy się do tego zabrać. Taki ogląd sytuacji pokazuje prawdziwą skalę wyzwań, z którymi trzeba się zmierzyć. W konsekwencji łatwiej zaplanować potrzebne działania i zarządzać ich realizacją.

Czy stosowanie metodyki zarządzania projektami jest przez Pana również brane pod uwagę przy wyborze integratora?

Tak, to jedno z kryteriów wyboru. Patrzę, jaką metodykę stosuje integrator, jakie ma w tym zakresie doświadczenie, jakich project managerów zatrudnia. Dobre zarządzanie projektami podnosi w moich oczach wartość oferty firmy informatycznej. To jedna z gwarancji rzetelnego podejścia do wykonania wdrożenia.

Rozmawiał Andrzej Gontarz