Zabawa się skończyła
„Ciągle grasz, zajmij się czymś poważnym!” – być może takie zdanie, kiedyś często wypowiadane przez rodziców, a skierowane do dzieci, wkrótce straci rację bytu.Już nawet państwo postanowiło inwestować w pisanie gier komputerowych.
Gra się w pracy, i to w ramach służbowych obowiązków. Sprawnie bawiąc się w wirtualną rozgrywkę, można zdobyć realne zatrudnienie. Wyobrażają sobie państwo, że 20 lat temu rządowa agencja podejmuje decyzję o wejściu na rynek produkcji gier wideo? W czasach Wolfensteina, Dooma i pierwszych wydań Cywilizacji? Chyba nie do pomyślenia. A w tym roku to już fakt. Agencja Rozwoju Przemysłu zakłada w Cieszynie spółkę ARP Games. Z agencją kooperuje Uniwersytet Śląski, a także Powiat Cieszyński.
Kiedy państwo angażuje się w jakąś dziedzinę, naturalnie pojawia się pytanie: po co? W mojej głowie pojawiają się skojarzenia z takimi dotacjami, jakie trafiają na przykład do Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, albo z grantami z unijnych programów. A jeśli tak, to czy właścicielowi ARP Games będzie zależało na konkretnym przekazie? Czy gry finansowane z budżetu będą narzędziem politycznym albo społecznym? Przedstawiciele ARP wykluczają taką możliwość. Zapewniają, że chodzi wyłącznie o biznesowe podejście do prężnej rynkowej dziedziny. I zatrzymanie w Polsce specjalistów, którzy w przeciwnym razie chętnie wyjadą na Zachód. Pierwsza strategia ze stajni ARP – przygodówka albo wyścig – ma ujrzeć światło dzienne w drugiej połowie 2017 r.
Zastanawiam się, czy gry tworzone przy udziale publicznych pieniędzy nie powinny mieć jednak też charakteru edukacyjnego. Żeby nie był to wyłącznie biznes. Tym bardziej że gry nie służące samej tylko rozrywce, ale także użytecznym celom, to już dziś dość powszechne zjawisko. Tu oczywiście trzeba przypomnieć modny w nowych technologiach termin: grywalizacja. Mechanizm zaczerpnięty m.in. ze strzelanek i zręcznościówek, polegający na konstruowaniu opowieści, pokonywaniu trudności i otrzymywaniu nagród. Naukowiec zajmujący się symulacyjnymi grami decyzyjnymi opowiadał mi o aplikacji stworzonej dla jednej z firm ubezpieczeniowych. Za poszczególne czynności – rozmowę z klientem czy zawarcie umowy – pracownik otrzymuje opinie, które dają wewnątrzkorporacyjną „sławę” i przesuwają go w rankingu. Praca nie jest tylko wypełnianiem obowiązków. Jest grą.
Grą dosłownie jest część systemu szkoleniowego w amerykańskim departamencie obrony. Dziennikarz technologiczny mówił mi o zręcznościówkach, na których szkolą się np. operatorzy dronów. Zresztą zdalne pilotowanie drona do złudzenia może przypominać grę, przynajmniej z perspektywy operatora. Jedna z firm produkujących antywirusy również poszła w tę stronę. Pracownicy wykrywający złośliwe kody są doceniani za pokonanie kolejnych koni trojańskich czy robaków, jakby zabijali potwory w grze.
W każdym z tych miejsc – u ubezpieczyciela, w Pentagonie i w laboratorium antywirusowym – gra służy temu, żeby pracować efektywniej i z przyjemnością. Dlaczego by czegoś podobnego nie spróbować w przypadku ARP Games? Niech nowa spółka szuka pomysłów, które da się dobrze sprzedać np. ministerstwom, uczelniom czy firmom. Niech to będą wewnętrzne programy usprawniające zarządzanie lub promujące idee, na których nam, jako krajowi, zależy. Zabawa w historię świata w oparciu o polskie wątki? Geolokalizacyjna gra prowadząca przez nadwiślańskie mikroregiony? Futurystyczna przygodówka: „Zbuduj Polskę przyszłości”? Te albo lepsze pomysły, sfinansowane z państwowych pieniędzy, mogą odnieść komercyjny sukces.
Autor jest dziennikarzem Programu 3 Polskiego Radia.
Podobne wywiady i felietony
Dlaczego ransomware działa
Na cyberprzestępczym rynku pojawił się nowy wirus typu ransomware. Nazywa się Ekans (lub Snake) i specjalizuje się w atakowaniu systemów przemysłowych. Specjaliści mówią, że jest najgroźniejszy z dotychczas znanych. Właściwie już teraz można się zastanawiać, czy zarobi dla swoich autorów więcej czy mniej milionów dolarów niż poprzednicy, tacy jak Gpcode, CryptoLocker albo Petya. Jednak mnie ciekawi, jak to się stało, że blokowanie komputerów i szyfrowanie plików z żądaniem okupu w ogóle jest skuteczne.
Od brzegu do brzegu
Zaciekawiło mnie, kiedy bodaj kilka miesięcy temu znajomy analityk IT zaczął opowiadać, że wyraźnie rośnie zainteresowanie edge computingiem. A przecież do niedawna wszystko wydawało się iść w stronę chmury. Czy rzeczywiście mamy do czynienia ze zmianą trendu?
5G w pięciu smakach
Ciekawe, że chyba żaden z poprzednich punktów milowych nie budził tak wielkiego zainteresowania jak 5G. Ale gdyby przyjrzeć się 1G, 2G, 3G i 4G, to każdy z Tych etapów rozwoju niósł z sobą co najmniej tyle samo nowości, o ile nie więcej. Poniżej pięć kluczowych moim zdaniem kwestii dotyczących transmisji kolejnej generacji.